Gra w klasy

Gra w klasy

Krytyczna ocena władzy politycznej przesłania na razie konflikt w sferze ekonomicznej. Staje się on jednak coraz bardziej wyrazisty.

Struktura społeczna charakteryzuje stan danego społeczeństwa, stanowi jego swoistą legitymację, zespół cech tożsamościowych, a jednocześnie jest elementem i czynnikiem sprawczym dynamiki społecznej. Zlokalizowane są w niej najważniejsze źródła konfliktów społecznych. Ich charakter i formy są zdeterminowane właśnie typem struktury społecznej.

Oto krótkie ujęcie definicyjne: klasy według Maxa Webera, tworzą […] ci, którzy na wolnym rynku mają podobne szanse życiowe i możliwości, zdaniem Karola Marksa podziały społeczne są wynikiem własności środków produkcji, bardziej ogólnie są to różnice między subpopulacjami w zakresie ich dostępu do wartościowych zasobówi. Hasło encyklopedyczne mówi, że Struktury klasowe tworzone są przez nierówny, konfliktogenny rozkład bogactwa, władzy i wiedzy w makrosystemie społecznymii.

Powszechnie uważa się, że podstawą struktury społecznej i kształtowania się jej klasowego charakteru jest wykonywany zawód oraz jego status finansowy i prestiż. Zawód i stanowisko w zawodzie stały się podstawą do upowszechnienia kolejnej kategorii stratyfikacyjnej – grup społeczno-zawodowych.

Strukturę społeczno-zawodową zaczęto uznawać za realny obraz społecznego zróżnicowania, hierarchii i podziałów. Mówi się o nowym kształcie struktury społecznej, który można określić jako struktura klasowo-warstwowa, jeśli jej najważniejszym, a jednocześnie najbardziej dynamicznym segmentem są grupy społeczno-zawodowe. Żywotność zachowały przekonania, że w każdym społeczeństwie należy wyodrębnić klasę rządzącą, posiadającą najwięcej kapitału i władzy.

W badaniach struktury społecznej analiza poziomu nierówności, głównie dochodowych, występuje powszechnie i zawsze towarzyszy jej badanie rozmiarów i trwałości ubóstwa. Pojawiło się pojęcie podklasy, grupy „zmarginalizowanej” lub „wykluczonej” z życia, jakie prowadzi reszta społeczeństwa. W analizach struktury społecznej ważne miejsce zajmuje także płeć, co wynika m.in. z utrwalania się podziału na zawody męskie i kobiece, z których te drugie są na ogół niżej płatne. Międzynarodowe badania porównawcze (z 1995 r.) ujawniły, że suma miesięcznych zarobków (praca główna i dodatkowa) pracującej kobiety wynosiła w Polsce tylko niecałe 57% zarobków mężczyznyiii. Co więcej, znacznie więcej kobiet niż mężczyzn jest bezrobotnych.

Zmiany występujące we współczesnych społeczeństwach powodują, że struktura społeczna jest dynamiczna. Do niedawna szczególnie silny wpływ na jej kształt miało powstawanie nowych zawodów i zmiany w ich rynkowych szansach, a przede wszystkim powstawanie nowej klasy średniej. Jednocześnie nasilały się procesy polaryzacji, szczególnie w krajach przechodzących transformację ustrojową.

Powracająca klasa

Jednym z najważniejszych skutków transformacji w Polsce są właśnie zmiany struktury społecznej. Charakterystyczne są tutaj przynajmniej trzy procesy. Pierwszy to rozwój nowych klas i zmiany w obrębie tych uformowanych jeszcze w systemie gospodarki upaństwowionej i władzy autorytarnej. Drugi – pojawianie się nowych mechanizmów strukturotwórczych i wzrost ich znaczenia. Trzeci, najbardziej wyrazisty, to zwiększanie się zróżnicowania społeczeństwa (i jego utrwalenie), przejawiające się przede wszystkim w rozroście sfery ubóstwa.

Jednym ze szczególnie istotnych procesów jest odtworzenie i rozwój klasy przedsiębiorców, właścicieli czy kapitalistów, określanych mianem „powracającej klasy”iv. Dokonuje się on różnymi drogami, z których dwie są najbardziej znaczące i charakterystyczne. Pierwszą wyznacza nomenklaturowa przeszłość części elity biznesu i innych członków górnych warstw powracającej klasy. W formacji nomenklaturowej, obok prominentnych członków Partii, uczestniczyli dyrektorzy przedsiębiorstw państwowych i osoby pełniące funkcje kierownicze na szczeblach władzy niższych niż centralny. Po ponad dwóch dekadach transformacji trzeba podkreślić, że z „renty władzy” korzystała nie tylko „stara nomenklatura” realnego socjalizmu, ale także kolejne ekipy związane ze zmieniającymi się rządami, nazywane „nową nomenklaturą”. Wynika to w dużej mierze z tego, że państwo sprawuje bezpośredni nadzór lub jest właścicielem czy współwłaścicielem wielu przedsiębiorstw w różnych branżach oraz z istnienia rozbudowanej sieci agencji rządowych i podobnych instytucji.

Tak zresztą renta władzy jako czynnik strukturotwórczy postrzegana jest przez opinię publiczną. Wszystkie badania jednego z najważniejszych procesów transformacji, jakim jest prywatyzacja gospodarki, wskazują, że większość społeczeństwa uważa, iż jego beneficjentami są ludzie ze „starej” i „nowej” nomenklatury, którzy wraz z „kombinatorami” tworzą grupę „wygranych”. Analizy wykazują, że oba rodzaje nomenklatury mają największy udział w tworzeniu „świata biznesu”v.

Na drugim miejscu rankingowej listy członków „powracającej klasy” znaleźli się profesjonaliści, zwłaszcza z inteligencji technicznej. W drugiej połowie lat 90. napływ inteligentów stał się bardziej intensywny. W 2002 r. wśród właścicieli firm było ich 16,9%, z czego wynika, że pochodzenie inteligenckie było kategorią kilkakrotnie nadreprezentatywną wśród ludzi biznesuvi. Robotnicy również uczestniczyli w tworzeniu nowej klasy, ale nadreprezentowani byli przede wszystkim w grupie „przegranych”, w tym w sferze ubóstwa.

Drugą formą rekrutacji do klasy kapitalistów była klasyczna droga biznesowa, której jeden z kanałów stanowiła prywatyzacja założycielska. Elity biznesu to ci, którzy dysponowali kapitałem lub uczestniczyli w procesie prywatyzacji, w której „inwestorem strategicznym” lub założycielem był kapitał zagraniczny. Ta grupa stworzyła listę najbogatszych Polaków, powiększała ją i uzupełniała „zwolnione miejsca”.

Procesy te oznaczały jednocześnie, że następuje zmiana czynników strukturotwórczych. Obok zasobów władzy, która stanowiła w przeszłości główny czynnik zróżnicowania społecznego oraz usytuowania na listach zawodów, pojawiła się władza ekonomiczna, jej zasoby, własność i kontrola. Powstawaniu nowej klasy towarzyszy rewolucja dochodowa: Polska ma najbardziej nierównomierny podział ze względu na niezmiernie niską koncentrację niskich dochodów przy wysokiej (na poziomie wyższym niż kraje bogatsze od Polski) koncentracji dochodów wysokich. Inaczej mówiąc, na tle innych krajów Europy Środkowej Polska realizuje najbardziej elitarny model podziału dochodówvii.

Proces prywatyzacji, udział w nim kapitału zagranicznego i powstanie nowej drabiny dochodowej, związane zwłaszcza z sektorem bankowo-ubezpieczeniowym, a przede wszystkim wyodrębnienie się klasy menedżerów – wszystko to sprawiło, że czynnik władzy ekonomicznej stał się szczególnie ważny w procesach strukturotwórczych. Członkowie elity menedżerskiej stawali się także właścicielami akcji kapitałowych czy w inny sposób uczestniczyli w zyskach dużych spółek, ale przede wszystkim wyróżniali się zakresem posiadanej władzy i uzyskiwanymi dochodami. Zasadna jest ocena, że w drugiej połowie lat 90. największe znaczenie dla osiągania wysokich dochodów miało pełnienie funkcji kierowniczej i posiadanie wyższego wykształcenia.

Posiadanie stało się też podstawowym czynnikiem podziału klasy chłopskiej. Stosunkowo szybko uformowała się grupa agrobiznesu, do której należeli zamożni chłopi, zwłaszcza młodzi, lub dyrektorzy i kierownicy upadających PGR-ów. Badający podkreślali: Kształtująca się w środowisku wiejskim struktura ma charakter dualny. Na jednym biegunie znajduje się grupa rolników-producentów, która będzie obejmowała właścicieli około 600 tys. silnych ekonomicznie gospodarstw rolnych, w których będzie się skupiać produkcja żywności […]. Drugi biegun stanowić będą ci, którzy rozluźnią związki z rolnictwem, będą czerpać środki utrzymania z innych źródeł – emerytur, rent, zasiłków, pracy poza rolnictwemviii.

Procesy zmian strukturalnych w klasie chłopskiej przebiegają inaczej niż w klasie robotniczej, przy czym większość rolników ocenia się jako przegranych: Rolnicy, których gospodarstwa spełniają kryteria rynkowe, stanowią jedną czwartą, najwyżej jedną trzecią tej klasy, reszta zaś to osoby wegetujące w specyficznym sektorze socjalnym, być może stanowią największy odłam polskiej podklasyix. Sytuacja wsi poprawiła się nieco po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej. Dopłaty do rolnictwa wpłynęły na złagodzenie jej pauperyzacji.

Pęknięta struktura

Autorzy opracowania „Pęknięta struktura społeczeństwa polskiego” stwierdzają: W europejskiej tradycji socjologicznej klasy społeczne definiuje się w odniesieniu do stosunków kontroli nad produkcją i dystrybucją dóbr oraz usług, a także kwalifikacji i możliwości osiągania pożądanych wartości. Dodają, że z tego powodu strukturę klasową w Polsce powinno się ujmować dynamicznie oraz że jej model musi odzwierciedlać specyfikę transformacjix. Wychodząc z tego założenia, proponują następujący schemat kategorii klasowych w naszym społeczeństwie:

  1. przedsiębiorcy (posiadający własną firmę i zatrudniający siłę roboczą),

  2. menedżerowie (wyższe kadry kierownicze w zakładach produkcyjnych i usługowych oraz wyższe kadry administracji państwowej),

  3. eksperci („górne warstwy inteligencji”),

  4. kierownicy (bezpośredni kontrolerzy procesu pracy),

  5. samodzielni (kategoria pracujących na własny rachunek),

  6. wykonawczy pracownicy umysłowi (wysiłek mentalny, funkcje usługowe),

  7. wykwalifikowani pracownicy fizyczni (przede wszystkim robotnicy fabryczni),

  8. niewykwalifikowani pracownicy fizyczni (przyuczeni, proste prace fizyczne),

  9. rolnicy (kategoria bardzo zróżnicowana pod względem kwalifikacji i zamożności).

Poszerzają swoje zasoby przedsiębiorcy, właściciele największych pakietów akcji kapitałowych, elity menedżerskie i polityczne. Dorównują im specjaliści, zwłaszcza pracujący w instytucjach i zawodach, które aktualnie mają najwyższą pozycję rynkową. Niewątpliwie ukształtował się szczyt koncentracji kapitału i władzy, złożony z grup nawzajem się przenikających. Jak podkreśla Stanisława Golinowska: tworzy się nowa klasa wyższa obejmująca dysponentów wielkiego i średniego kapitału, menedżerów, także przedsiębiorstw państwowych, oraz elity administracyjne. Gromadzi ona bogactwo i przejmuje władzęxi.

Drugim segmentem jest klasa robotnicza, która w toku transformacji podlegała procesom zmniejszenia liczebności, a przede wszystkim wzrostu wewnętrznego zróżnicowania wskutek prywatyzacji i restrukturyzacji. Jej trzon, ukształtowany w toku kolejnych faz industrializacji, czyli tzw. wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, do której dołączyli zatrudnieni w dwóch sektorach usługowych, energetyce i transporcie kolejowym, pozostaje grupą ilościowo znaczącą. W 2002 r. było to jeszcze 22,4% ogółu aktywnych zawodowo. W ujęciach statystycznych wyróżniano ich jako robotników wykwalifikowanych. Według innej klasyfikacji, pod koniec lat 90. udział tej kategorii (obejmującej oprócz robotników przemysłowych także m.in. rzemieślników i operatorów urządzeń mechanicznych) w zatrudnieniu szacowano na 36,2%.

Obok miejsca zatrudnienia – w kluczowych branżach przemysłu, dużych przedsiębiorstwach – dla wielkoprzemysłowej klasy robotniczej charakterystyczne jest nadal silne skoncentrowanie przestrzenne. Jest też ona bardziej zorganizowana niż inne grupy. W dalszym ciągu cechują ją aktywne zachowania, głównie kontestacyjne, dotyczące nie tylko podstawowych interesów ekonomicznych, ale także interesów ogólnospołecznych.

Klasa robotnicza, choć odegrała najważniejszą rolę w pierwszej fazie transformacji, stała się jej największym przegranym. Znalazło to wyraz przede wszystkim w grupowych zwolnieniach i wzroście bezrobocia, w degradacji okręgów przemysłowych i transferze z podstawowego do peryferyjnego rynku pracy. Wielu robotników objęła sfera ubóstwa lub „życia na granicy”, znaczna część tej klasy pozbawiona jest reprezentacji.

Trzecią klasą są niewątpliwie menedżerowie, zwłaszcza ci, którzy pełnią funkcje kierownicze, zarządzają spółkami akcyjnymi, ale nie należą do ścisłej czołówki elity menedżerskiej. Są to członkowie zarządów spółek, dyrektorzy przedsiębiorstw i instytucji działających w sferze usług. W 2002 r. dyrektorzy przedsiębiorstw zatrudniających ponad pięciuset pracowników, wraz z wyższymi kadrami w administracji państwowej nie należący do elity władzy, stanowili 2,4% ogółu zatrudnionych, a w 1998 r. traktowani ogólnie jako kierownicy – 6,25%.

Nową klasę średnią tworzą też specjaliści, nazywani też profesjonalistami, których cechą wyróżniającą jest posiadanie wyższego wykształcenia. Jest to grupa szybko się zwiększająca. W 2002 r. inteligencja nietechniczna i techniczna stanowiła 8,6% ogółu aktywnych zawodowo, a obecnie jej udział wzrósł do 18,1%. Jest zróżnicowana i nie posiada jeszcze dużych zasobów ekonomicznych; nazywana bywa „klasą na dorobku”. Profesjonalistów wyróżniają przede wszystkim posiadane kwalifikacje. Można też odnotować pewne zbiorowe zachowania: strajki i demonstracje nauczycieli, lekarzy, pracowników sądownictwa, a także udział w wyborach, rozstrzygający o ich wyniku.

Klasą pozostają chłopi, właściciele gospodarstw rolnych, wśród których najważniejszą grupą są posiadający gospodarstwa średniej wielkości (do 20 ha), zdolne do produkcji towarowej. Przedsiębiorcy rolni – polscy farmerzy – należą raczej do klasy przedsiębiorców. Na początku obecnej dekady stanowili 5,9% właścicieli gospodarstw, jednak te należące do nich zajmowały aż 40,5% użytków rolnych. Klasa chłopska zmniejszyła się z 23,5% do 12,2%, pozostaje jednak stosunkowo liczną grupą.

We współczesnych dyskusjach pojawiła się kategoria „klas usługowych”, wyróżniających się tym, że ich członkowie są na ogół zatrudnieni na podstawie stałej, długookresowej umowy o pracę. O polskiej klasie usługowej nie można tego powiedzieć, zwłaszcza w odniesieniu do jej znaczącego segmentu – pracowników handlu i usług. Pracując w supermarketach, a nawet w usługach finansowych, nie mają ustabilizowanego zatrudnienia. Są to przy tym, łącznie z pracownikami administracji, zawody najbardziej sfeminizowane – działa tu więc dyskryminujący czynnik płci. W 2002 r. wśród najniższego szczebla pracowników administracji kobiety stanowiły 87,8%. Podobnie wyglądała sytuacja w grupie pracowników handlu i usług. Z badań wynika, że największą grupę firm z załogami w pełni kobiecymi stanowiły firmy prowadzące działalność usługową i handlową, a także w zakresie administracji i ubezpieczeńxii.

Jeśli pod pojęciem klasy usługowej rozumieć pracowników handlu i usług oraz urzędników nie pełniących funkcji kierowniczych, to jest to coraz bardziej znaczący segment polskiego społeczeństwa. Jednak w przeciwieństwie do innych grup obecnych na podstawowym rynku pracy, nie zachowuje cech klasy w rozumieniu europejskiej tradycji socjologicznej.

Relacje między klasami

W przeszłości główną osią konfliktu były relacje między „światem władzy” i „światem pracy”. Mimo zmian, jakie dokonały się w Polsce, powróciło krytyczne postrzeganie władzy. Z wielu badań wynika, że postrzeganie struktury społecznej w kategoriach „my” i „oni” ma charakter nieomal ogólnospołeczny. Na liście „oni” nie są lokowani tylko, jak w przeszłości, członkowie elity władzy, lecz również beneficjenci transformacji. Przyczyną tego jest nie tylko frustracja przegranych i poczucie zagrożenia, ale autentyczna polaryzacja.

W społeczeństwie przeważa pogląd, że struktura społeczna jest nie tylko bardzo zróżnicowana, ale ma wyraźną tendencję do dalszej dychotomizacji. Ostry podział na bogatych i biednych, wygranych i przegranych, utrwalił się w świadomości społecznej. Osąd, że dochody są w Polsce zbyt zróżnicowane, wyraża 91% przedstawicieli „warstwy inteligencji”, 93% właścicieli firm, 94,3% robotników. Większość też uważa, że rząd powinien działać na rzecz zmniejszania ich rozpiętości itp.16

W latach 90. jedną stroną w konfliktach społecznych było zwykle państwo, rzadziej władze samorządowe, drugą – różne grupy pracownicze, w pewnym okresie chłopi. Klasyczny konflikt klasowy, wynikający z podziału zasobów ekonomicznych, władzy i kontroli, był jakby utajony. Ostatnio jednak zarysował się wyraźniej. Przyczyną jest wzrost znaczenia tradycyjnego zróżnicowania w procesie pracy i na rynkach pracy, a przede wszystkim krzepnięcie sektora prywatnego oraz „urynkowienie” całej sfery ekonomicznej. W sektorze publicznym, w przedsiębiorstwach państwowych i spółkach skarbu państwa pojawiły się i zaostrzyły konflikty między zarządami i dyrekcjami a pracownikami. Świadczą o tym napięcia w przynajmniej trzech branżach: górnictwie, hutnictwie i energetyce. Konfrontacje miały miejsce także w transporcie publicznym, zwłaszcza w spółkach grupy PKP. W tych ostatnich stroną często pozostają władze państwowe, choć stopniowo ich miejsce zajmują zarządy nowych spółek kolejowych i zarząd grupy. Z badań wynika, że coraz częściej ujawniają się różnice interesów między zarządem, menedżerami i pracownikami. Już nie tylko urzędnicy państwowi czy klasa polityczna, ale właśnie menedżerowie są postrzegani jako odrębna grupa interesu, a w szerszym kontekście jako klasa społeczna. Konflikt ten ma więc znamiona konfliktu między kapitałem a pracą. Zawiera też silny ładunek emocjonalny – menedżerowie, a zwłaszcza ich górne warstwy, to ludzie bogaci.

Juliusz Gardawski stwierdza na podstawie badań prowadzonych w sektorze prywatnym: wzajemne oceny pracodawców i pracowników, powstawanie dystansów, świadomość różnicy interesów, poczucie wyzysku […] nie są wyraziste, ale mają dynamiczny charakter. Oceny te ewoluują w kierunku relacji konfliktowych, opartych nie tylko na świadomości różnicy interesów, ale rysującego się coraz bardziej społecznego antagonizmu […]. Z rozmów z pracownikami wynikało, że obserwują oni uważnie swoich pracodawców i mają poczucie, że [sami] są nadmiernie eksploatowani, a ich praca jest źródłem bogactwa właścicieli firm; widzą szybko rosnący dystans między sobą a właścicielami firmxiii.

Z badań zespołu Gardawskiego wynika, że na liście grup, między którymi występują konflikty, znaleźli się „rządzący i rządzeni”, a następnie „bogaci i biedni” oraz właściciele przedsiębiorstw i ci, którzy na nich pracują. W odpowiedzi na pytanie o konflikt między pracownikami i właścicielami, nieco ponad 34% pracujących Polaków, w tym robotnicy, potwierdza jego występowanie. Większość wybiera odpowiedź „zdecydowanie nie i raczej nie” (56,3% badanych robotników wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych)xiv, a na pytanie o konflikt między bogatymi a biednymi twierdząco odpowiedziało 60% wyższej kadry kierowniczej, 64% pracodawców, 67,6% robotników wykwalifikowanych, 56,6% niewykwalifikowanychxv.

Respondenci, którzy potwierdzali istnienie silnego konfliktu między bogatymi i biednymi, częściej dostrzegali też różnice interesów między właścicielami prywatnych przedsiębiorstw a tymi, którzy w nich pracują – przy czym znacznie mniej osób stwierdzało istnienie takiego konfliktu w przedsiębiorstwach zagranicznych. W badaniach „Polacy pracujący 2007” tylko 29,6% badanych robotników potwierdzało występowanie tam konfliktu między kapitałem a pracąxvi. Z badań przeprowadzonych pod kierownictwem Marii Jarosz w połowie lat 90. wynikało, że pracownicy spółek oceniali, iż zagraniczny właściciel pozytywnie wpływa na kondycję firmy i położenie zatrudnionychxvii. Podstawą tej oceny była wówczas zmiana czynników określających pozycję pracownika w spółce. Wymieniano je w następującej kolejności: umiejętności, wykształcenie, pracowitość.

Bardzo istotne znaczenie dla oceny stosunków społecznych w przedsiębiorstwach sprywatyzowanych z udziałem kapitału zagranicznego miały pakiety i zobowiązania socjalne nowych właścicieli. Dotyczyły przede wszystkim stabilizacji zatrudnienia na okres sześciu i więcej lat oraz podwyżek płac. Według zapewnień obu stron (związkowców i przedstawicieli zarządu), postanowienia pakietów były przez pracodawców ściśle przestrzegane i nie powstawały na tym tle żadne spory. Natomiast związkowcy wyrażali obawy załóg i związków zawodowych po wygaśnięciu pakietów, co w praktyce oznaczać będzie przede wszystkim wygaśnięcie gwarancji utrzymania miejsc pracyxviii. Z czasem okresy gwarancyjne skracano, ale przy zwalnianiu pracowników najczęściej stosowano formułę „dobrowolnego odejścia” za cenę rekompensaty finansowej (odprawy, środki na przekwalifikowanie itp.).

Ogólnie w spółkach sprywatyzowanych z udziałem kapitału zagranicznego stosunki pracy były raczej uregulowane. Z kolei w przedsiębiorstwach należących do wielkich międzynarodowych koncernów obowiązywały zasady przyjmowane w megaskali, choć poziom płac w Polsce na ogół był niższy niż w macierzystych krajach korporacji. Odmienne stosunki pracy panują w tzw. handlu wielkopowierzchniowym. Umowy krótkoterminowe należą do repertuaru działań zarządów, a częste zmiany organizacyjno-własnościowe zaostrzają poczucie zagrożenia utratą pracy.

W sektorze prywatnym, zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach, związki zawodowe zaznaczają swoje istnienie tylko śladowo. Pracownicy czują się bezbronni, a stale występująca presja trudnej sytuacji na rynku pracy powoduje wyciszenie konfliktów. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z utajonym napięciem, które będzie się ujawniało wraz ze zmianami w składzie załóg pracowniczych i zaostrzaniem „niezbywalnych cech gospodarki rynkowej”, wyrażających się w koniunkturalnych wahaniach, kryzysach i recesjach.

Warto wspomnieć, że blisko 40% polskich przedsiębiorców z połowy lat 90. jeszcze kilka lat wcześniej było robotnikami. Fakt ten może wpływać osłabiająco na ewentualne napięcia na tle klasowym – pisze Andrzej Rychardxix.

Konflikty przyszłości

Oceniając współczesne społeczeństwa i gospodarki wchodzące w fazę postfordyzmu, podkreśla się, że jednym z przejawów tego procesu jest przemieszczanie się konfliktów ze sfery produkcji do sfery usług, a innym – nasilanie się napięć nazywanych przez Ralfa Dahrendorfa „konfliktem poklasowym”. Jego podstawą jest wykluczenie i marginalizacja, powstanie podklasy oraz nowy typ anomii społecznej.

Wykluczenie powoduje, że ludzie nie mają swego miejsca w społeczeństwie, więc nie czują się ograniczeni jego prawamixx. Pisząc o perspektywach tego typu konfliktów, Dahrendorf stwierdza: społeczeństwo, akceptując trwałe istnienie grup, które nie mają z nim żadnego związku, samo naraża się na niebezpieczeństwoxxi. Związki między istnieniem podklasy a rozmiarami sfery ubóstwa oraz stałym zagrożeniem znalezienia się w tym obszarze przez członków klas średnich, zauważa wielu obserwatorów. Ich zdaniem, konflikt poklasowy będzie się upowszechniał, chociaż: Stosunki między większością a podklasą nie należą do gatunku takich, jakie mogłyby wywołać jakiekolwiek zorganizowane konflikty na miarę tych pomiędzy burżuazją a klasą pracującąxxii. Mogą one jednak przyjmować bardzo ostrą, agresywną postać, czego przykładem są „płonące dzielnice” w miastach Europy Zachodniej.

O wiele bardziej prawdopodobne jest natężenie konfliktów w sferze usług, w tym takich, jak edukacja czy ochrona zdrowia. W tym przypadku ich źródłem są czynniki statusowe, obecność na podstawowym, uregulowanym rynku pracy, a także zagrożenie bezrobociem. Konflikt ten mogą wzmacniać procesy komercjalizacji i prywatyzacji usług publicznych oraz ograniczenia praw socjalnych. Może to powodować wzajemne oddziaływanie dwóch pól konfliktogennych – konfliktów wynikających z marginalizacji i ubóstwa oraz ograniczania i obrony praw socjalnych, w tym poziomu regulacji rynku pracy.

Będziemy mieć zatem do czynienia z utrzymaniem się tradycyjnego konfliktu klasowego, rozwojem nowych konfliktów w sferze usług oraz z „poklasowym konfliktem”, generowanym przez rozległą i na razie trwałą sferę ubóstwa. Wynika z tego wniosek ogólniejszy, że potransformacyjna struktura społeczna nie straciła właściwości klasowych, lecz stworzyła ich nowe pola, mające źródła i naturę systemową.

Niezależnie od cech charakterystycznych naszej drogi do kapitalizmu, „Polska rynkowa” staje się coraz bardziej powszechna, a podział na pracujących i właścicieli jest już postrzegany jako prawie tak samo ważny jak sprzeczność między „rządzącymi” i „rządzonymi” czy tradycyjny konflikt „my” i „oni”. Krytyczna ocena władzy „zasłania” na razie konflikt w sferze ekonomicznej, ale staje się on coraz bardziej wyrazisty.

prof. Leszek K. Gilejko

Powyższy tekst stanowi zmienioną na potrzeby „Obywatela” wersję rozdziału książki „Polacy równi i równiejsi. Klasy i warstwy we współczesnym społeczeństwie polskim”, red. Maria Jarosz, Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2010.

Przypisy:

i J.H. Turner, Socjologia. Podstawowe pojęcia i ich zastosowanie, Poznań 1998, s. 256.

iiW. Wesołowski, K. M. Słomczyński, Klasy i warstwy społeczne [w:] Encyklopedia socjologii, t. 2, Warszawa 1999, s. 26.

iiiT. Kowalik, Polska transformacja, Warszawa 2009, s. 214.

ivJ. Gardawski, Powracająca klasa. Sektor prywatny w III Rzeczypospolitej, Warszawa 2001, s. 48.

vH. Domański, Struktura społeczna, Warszawa 2004, s. 221.

viH. Domański, Polska klasa średnia, Wrocław 2002, s. 85.

viiT. Kowalik, Dystrybucyjna sprawiedliwość w transformacji polskiej [w:] T. Kowalik (red.), Nierówni i równiejsi, Warszawa 2002, s. 54.

viiiH. Podedworna, Stare i nowe klasy w strukturze społecznej polskiej wsi [w:] L. Gilejko (red.), Studia nad zmianami w strukturze społeczeństwa polskiego (lata dziewięćdziesiąte), Warszawa 2001, s. 198.

ixJ. Gardawski, Uwagi o strukturze klasowej społeczeństwa polskiego [w:] L. Gilejko (red.), Studia nad zmianami..., s. 50.

xK. M. Słomczyński, K. Janicka, Pęknięta struktura społeczeństwa polskiego [w:] M. Jarosz (red.), Polska. Ale jaka?, Warszawa 2005, s. 163.

xiS. Golinowska, Raport społeczny 2005, Warszawa 2005, s. 213.

xiiG. Firlit-Fesnak, Wykształcenie i kwalifikacje zawodowe a dyskryminacja kobiet w polskim świecie pracy [w:] G. Firlit-Fesnak (red.), Wykształcenie i kwalifikacje kobiet a ich sytuacja na rynku pracy, Warszawa 2008, s. 35.

xiiiJ. Gardawski, Powracająca klasa…, s. 149.

xivTamże, ss. 126-127.

xvTamże.

xviJ. Gardawski, Polacy pracujący a kryzys fordyzmu, Warszawa 2009, s. 126.

xviiM. Jarosz, M. Kozak, Zagraniczni właściciele polskich przedsiębiorstw [w:] M. Jarosz (red.), Kapitał zagraniczny w prywatyzacji, Warszawa 1996, s. 338.

xviii J. Wratny, M. Bednarski, Wpływ prywatyzacji na zbiorowe stosunki pracy. Aspekty prawne i społeczno-ekonomiczne, Warszawa 2005.

xix A. Rychard, Rozproszona Polska. Wstępna próba bilansu socjologicznego [w:] H. Domański, A. Rychard, P. Śpiewak, Polska jedna czy wiele?, Warszawa 2005, s. 117.

xxR. Dahrendorf, Nowoczesny konflikt społeczny. Esej o polityce wolności, Warszawa 1993, s. 255.

xxiTamże, s. 257.

xxiiTamże, s. 256.

komentarzy