Dotacja na godne życie

·

Dotacja na godne życie

·

Ta odnosząca sukces w Europie koncepcja może uczynić opiekę nad osobami starszymi bardziej przystępną, a także stworzyć solidnie opłacane miejsca pracy – z uwagi na fakt, że osoby urodzone w okresie wyżu demograficznego osiągają właśnie wiek emerytalny.

W następstwie wielkiego kryzysu Stany Zjednoczone mogą być w najbliższych latach narażone na wysoką stopę bezrobocia. To wyzwanie potęguje dodatkowo fakt, że znaczna liczba miejsc pracy w wielu sektorach nie zostanie przywrócona – ze względu na brak tak dużego zapotrzebowania na te stanowiska, jakie obserwowano w obliczu zbyt łagodnej polityki kredytowej w czasie formowania się bańki spekulacyjnej, m.in. w sektorach finansowym, nieruchomości i budownictwa. Kolejne powody nieprzywrócenia owych miejsc pracy to – w perspektywie długoterminowej – przeniesienie ich za granicę w ramach outsourcingu lub poddanie automatyzacji.

W tym samym czasie społeczeństwo amerykańskie, starzejące się, będzie wymagało coraz większej opieki osobistej, w tym wsparcia medycznego. Według szacunków w roku 2050 co dwudziesty obywatel USA przekroczy 65. rok życia. Z tego powodu przewiduje się, że usługi związane z opieką społeczną oraz zdrowotną będą najszybciej rozwijającymi się sektorami naszej gospodarki w najbliższym dziesięcioleciu.

Gdyby rynki pracy działały idealnie – jak zakłada to ideologia fundamentalizmu rynkowego – miejsca pracy oferowałyby takie branże jak w rzeczywistości niestabilny sektor budownictwa czy np. sektor opieki nad osobami starszymi, na którą jest ogromne zapotrzebowanie. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Aby pokierować zmianami, przyspieszyć je oraz nadać im łagodniejszy bieg , potrzebna jest przemyślana polityka społeczna.

W dzisiejszej Ameryce, pełnej podziałów i nierówności, gdzie nieznaczna liczba obywateli może cieszyć się korzyściami wzrostu ekonomicznego ostatnich dekad, brak proporcji w podziale tworzonych miejsc pracy sektora usługowego może sprawić, że usługi te będą luksusem dostępnym jedynie garstce bogaczy. Po stronie podaży zwiększa się zatem m.in. liczba sprzątaczek, opiekunek do dziecka, obsługi basenów. Jednocześnie po stronie popytu rosnąca liczba Amerykanów ubogich oraz z klasy średniej może znaleźć się w trudnej sytuacji, nie mając możliwości opłacenia osobistej pomocy, która pozwoliłaby im w podeszłym wieku pozostać w swoich domach oraz normalnie funkcjonować tak długo, jak to możliwe.

Ekonomiści przez długi czas wyróżniali kategorię „dóbr interesu publicznego” – takich, których zgodnie z powszechnie wyznawanymi koncepcjami godności potrzebują do życia obywatele każdego społeczeństwa, a które nie są zaspokajane przez wolny rynek. Co prawda programy takie jak Medicare czy Medicaid [amerykańskie programy pomocy medycznej dla osób o niskich dochodach, starszych lub niepełnosprawnych, administrowane przez władze federalne i stanowe – przyp. redakcji „Nowego Obywatela”] już teraz oferują w przystępnej cenie usługi z zakresu opieki zdrowotnej dla osób starszych oraz biednych, jednak definicję dobra interesu publicznego należałoby poszerzyć także o niemedyczną opiekę osobistą. Osoby starsze potrzebują pomocy podczas wykonywania codziennych czynności, takich jak kąpiel, ubieranie się, jedzenie, siadanie oraz wstawanie z krzesła, chodzenie, korzystanie z toalety, wykonywanie telefonów, przygotowywanie posiłków, robienie zakupów, zarządzanie pieniędzmi itp. Obecnie za te potrzeby w znacznym stopniu odpowiada nieformalny rynek usług – szacuje się, że 43,5 miliona dorosłych Amerykanów pełni rolę nieopłacanych opiekunów, pracujących na część lub pełen etat. Owa szara strefa oznacza miliony potencjalnych miejsc pracy, rezygnację z płacenia składek na ubezpieczenie społeczne lub program ubezpieczeń społecznych Medicare, a także niezliczone straty dla władz lokalnych oraz federalnych z tytułu niepłaconych podatków. Opieka nad osobami starszymi przyczynia się również do strat, szacowanych na 33,6 miliarda dolarów rocznie, ponoszonych przez przedsiębiorstwa na skutek obniżonej produktywności pracowników. Dzieje się tak z powodu pośpiechu, w jakim osoby wykonują obowiązki zawodowe, by móc wcześniej wyjść z pracy i zaopiekować się rodzicami. Kolejne 13,4 miliarda dolarów to efekt zwiększonych wydatków na opiekę zdrowotną zestresowanych pracowników-opiekunów.

Polityka sektora publicznego ma za zadanie również naprawę kolejnej dysfunkcji wolnego rynku – niewystarczającego wynagrodzenia. Rzadko zwraca się uwagę na fakt, że stworzenie w ostatnich latach ogromnej grupy „pracujących ubogich”, wykonujących zawody niewymagające pełnych kwalifikacji, pośrednio zainicjowane zostało dzięki programom państwa opiekuńczego, takim jak np. kupony żywnościowe [program pomocy federalnej oferujący pomoc finansową na zakup żywności osobom o niskich zarobkach lub bezrobotnym – przyp. redakcji „Nowego Obywatela”] lub wsparcie finansowe w postaci odroczenia płatności podatku dochodowego. Korzystanie z takich programów oznacza w domyśle zgodę pracowników na wynagrodzenie, które nie jest w stanie pokryć ich podstawowych potrzeb i musi być uzupełniane wsparciem socjalnym. W praktyce zarówno konserwatyści, jak i partie centrowe przez długi czas akceptowali rolę rządu w „uzupełnianiu” niskich wynagrodzeń poprzez różnego rodzaju „wynagrodzenia socjalne”. Dlaczego nie można stawić czoła wyzwaniom takim jak bezrobocie lub starzejące się społeczeństwo poprzez dotowanie miejsc pracy sektora prywatnego – tak aby pracownicy specjalizujący się w opiece nad osobami starszymi otrzymywali godne pensje? Rząd posiada możliwość zapewnienia takich dotacji, co jednocześnie pozwoliłoby niezamożnym ludziom w podeszłym wieku zapewnić niemedyczną pomoc osobistą. Proponujemy tym samym zmianę w polityce sektora publicznego, która doskonale sprawdziła się w innych krajach demokratycznych: bony usługowe.

Bony usługowe: sprawdzony sukces

Jak działa bon usługowy? Osoby kwalifikujące się do objęcia pomocą otrzymują od rządu bony (za darmo lub niewielką opłatą), których mogą użyć w celu wynajęcia pracowników do takich zadań jak zakupy czy pomoc w prowadzeniu domu. Pracownicy muszą być zatrudnieni przez firmę, która uzyskała akredytację. Rząd udziela dotacji zatrudniającemu, aby pracownik otrzymał godne wynagrodzenie, będące sumą opłaty za bon oraz dotacji publicznej.

Na skalę ogólnokrajową programy oparte na bonach usługowych zostały wprowadzone z sukcesem w wielu państwach europejskich, m.in. w Belgii, Francji i Szwecji. Programy te stworzono z myślą o stymulacji wzrostu zatrudnienia w formalnym sektorze opiekuńczym oraz w celu pomocy w pracach domowych i opiece osobistej, zorientowanej na osoby starsze i inne. Osoby opiekujące się członkami rodziny mają zatem możliwość wyboru pełnoetatowej pracy lub dalszego wspierania krewnych – lecz tylko jako pracownicy sektora formalnego. Przykładowo Belgia w 2004 r. wprowadziła federalny program, który oferuje dotowane bony (titres services) na usługi wykonywane w gospodarstwie domowym, nabywane w firmach akredytowanych przez rząd. Mieszkańcy Belgii mogą w ciągu roku kalendarzowego zakupić 750 bonów podlegających odliczeniu podatkowemu (każdy jest wart jedną godzinę usług) lub 2000 bonów, jeśli są niepełnosprawni, mają niepełnosprawne dziecko, są w podeszłym wieku lub samotnie wychowują dzieci. Koszt usług podzielony jest między odbiorcę usługi (który kupując bon, płaci za usługę około ? jej wartości netto) oraz rząd, który pokrywa ok. ? kosztu usługi poprzez ulgi podatkowe dla odbiorcy usługi i bezpośredni zwrot kosztów dla usługodawcy.

Belgijscy pracownicy usługowi biorący udział w programie otrzymują umowę o pracę, dzięki czemu nabywają prawa z tytułu ubezpieczenia społecznego oraz wszelkich innych świadczeń, takich jak odszkodowanie pracownicze. Jest to bardzo istotne, ponieważ ? pracowników belgijskiego programu wskazało chęć udziału w tym programie jako motywację do wyjścia z szarej strefy. Ewaluacja belgijskiego programu zdradza pewne szczegóły dotyczące kosztów przedsięwzięcia. Około 40% kosztów programu ponoszonych przez rząd zostaje zrekompensowane dzięki niższym wydatkom na zasiłek dla bezrobotnych oraz inne dopłaty państwowe, a także dzięki dodatkowemu dochodowi ze składek na ubezpieczenie społeczne oraz wpływom z podatku dochodowego. Powyższe wyliczenie nie uwzględnia jednak wartości innych zalet programu, takich jak zwiększona produktywność i lepszy stan zdrowia pracowników, wynikające z mniejszego stresu oraz zachowania równowagi między życiem prywatnym a zawodowym, społeczne korzyści będące efektem formalizacji szarej strefy, a także lepsze samopoczucie i wyższa samoocena – jako rezultat zatrudnienia w godnych warunkach.

We Francji obowiązuje program społeczny CESU Social (Cheque Emploi Service Universel), ogólnokrajowy system oparty na bonach, wprowadzony przez władze lokalne i regionalne. CESU Social został stworzony w roku 2005 w celu promowania formalizacji sektora usług osobistych we Francji, które według szacunków w 60% świadczone są „na czarno”. Bony wykorzystuje się do zapłaty – opiekunom „bezpośrednim” lub pracownikom zatrudnionym przez firmę zewnętrzną – za opiekę, pomoc w pracach domowych, nauce, utrzymaniu domu lub ogrodu, pomoc osobom starszym, niepełnosprawnym lub podopiecznym (w tym dzieciom).

Odbiorcy programu społecznego (w tym osoby starsze) otrzymują osobistą, przedpłaconą kartę CESU o ustalonej wartości (CESU préfinancé), którą można wykorzystać wyłącznie na wybrane usługi. Odbiorca używa karty w celu zapłaty za usługi, pracownik usługowy otrzymuje wyrównanie od lokalnej jednostki administracyjnej (często za pośrednictwem prywatnej firmy), która następnie opłaca składki na ubezpieczenie społeczne pracownika, jeśli ten jest osobą prywatną. Do czynników motywujących do udziału w programie należą: niższe stawki podatku VAT oraz dotowane przez państwo składki na ubezpieczenie społeczne (w przypadku usług świadczonych osobom starszym) dla firm świadczących usługi CESU Social, 50% ulgi podatkowej dla osób prywatnych świadczących usługi CESU Social, a dla samozatrudnionych pracowników usługowych – zwolnienia z państwowych składek emerytalnych, które zostałyby odprowadzone z dochodu za wykonane usługi.

W 1993 r. wprowadzono system bonów w Szwecji, gdzie szacunkowo ponad 70% usług związanych z opieką osób starszych wykonywano „na czarno”. Przed rozpoczęciem programu urzędy miejskie przeprowadzają ankietę, aby ustalić rodzaj usług, na które byłoby zapotrzebowanie wśród osób starszych. Następnie odbiorcy usług otrzymują wirtualne bony, za które mogą wykupić określone usługi od akredytowanych podmiotów – publicznych lub prywatnych. W rezultacie odbiorcy usług w ramach opieki nad osobami starszymi ponoszą jedynie 4% kosztów, podczas gdy 80% pokrywane jest z lokalnych podatków, a brakujące 16% pochodzi z budżetu państwa. W ten sposób lokalne władze cieszą się znaczną niezależnością w sposobie świadczenia usług. Jednak władze państwowe nakładają pewne ograniczenia na maksymalne kwoty, jakie odbiorcy zapłacą za usługi, a w przypadku niewywiązania się z należytego świadczenia usług przewidziano kary finansowe.

Zapotrzebowanie w Ameryce

Obecnie w Stanach Zjednoczonych nie istnieje żaden program oparty na bonach usługowych. Ustawa o wsparciu oraz świadczeniu usług w ramach opieki społecznej (Community Living Assistance Services and Support Act – CLASS), początkowo stanowiąca część ustawy o przystępnej opiece z 2010 r. (Affordable Care Act), miała regulować pomoc w czynnościach domowych takich jak ubieranie się czy kąpiel, lecz uprawniała do korzystania z takiej opieki jedynie osoby niepełnosprawne. W przeciwieństwie do programów opartych na bonach usługowych program CLASS był dobrowolnym programem ubezpieczeniowym, opłacanym ze składek beneficjentów. Być może ze względu na opinie, że taki plan byłby niestabilny, administracja Obamy ogłosiła w październiku zeszłego roku zaniechanie inicjatywy CLASS z powodu obaw o zbyt wysokie koszty dla korzystających z programu.

Na poziomie stanowym programem najbardziej zbliżonym do systemu bonów usługowych byłby Oklahoma’s ADvantage Program, który zapewnia medyczną i niemedyczną pomoc osobom starszym, kwalifikującym się do korzystania z programu ubezpieczeń społecznych Medicaid. Pozwala on odbiorcom wybrać usługodawcę z listy firm prywatnych, akredytowanych przez stan i opłacanych z jego budżetu.

W miejsce bonów usługowych Stany Zjednoczone wprowadziły tzw. programy dla wytchnienia (respite care programs), których misją jest pomoc osobom opiekującym się członkami rodziny, a które finansowane są z ogólnokrajowego programu wsparcia dla osób świadczących opiekę krewnym (National Family Caregiver Support Program NFCSP) zgodnie z nowelizacją ustawy o ochronie seniorów (Older Americans Act) z 2000 r. Programy te oferują bony dla osób opiekujących się członkami rodziny, dając im możliwość wynajęcia innego opiekuna, aby sami mogli w tym czasie odpocząć. W stanie Kalifornia istnieje program oferujący bony w wysokości do 3600 dolarów rocznie, który pozwala rodzinom na wybranie usługodawcy.

Mimo że „programy dla wytchnienia” są bardzo dobrym pomysłem ze względu na wsparcie osób opiekujących się członkami swoich rodzin, niestety nie uwzględniają one rosnącej liczby bezdzietnych Amerykanów w podeszłym wieku, osób starszych, których rodzina i krewni mieszkają zbyt daleko, by móc się nimi zaopiekować, czy wreszcie dorosłych Amerykanów, którzy muszą pracować, zamiast pomagać swoim rodzicom. Programy bonów usługowych byłyby natomiast dopasowane do potrzeb wszystkich seniorów, bez względu na posiadanie rodziny.

Jeśli już staramy się zwiększyć zaangażowanie rządu w zapewnianie niemedycznej opieki osobom starszym, dlaczego nie zatrudnić bezpośrednio pracowników państwowych, zamiast wprowadzać system państwowych dopłat dla pracowników sektora prywatnego? W teorii państwowi pracownicy oczywiście wywiązaliby się z zadania. Jednak zaletą systemu bonów usługowych jest to, że pozwala on pozostać ludziom we własnych domach, bez konieczności korzystania z pomocy instytucji. Ponadto sprawowanie opieki domowej w ramach sektora publicznego spotkałoby się z niewielką akceptacją. Nawet socjaldemokratyczne państwa Europy opowiadały się za państwowymi dopłatami do opieki domowej w ramach sektora prywatnego zamiast tworzenia zastępów państwowych pracowników – osób sprzątających czy ogrodników – przypisanych do poszczególnych gospodarstw domowych.

Bony usługowe przyniosłyby jeszcze jedną korzyść gospodarczą. Wprowadzone w Stanach Zjednoczonych wyposażyłyby decydentów w cenne i elastyczne narzędzie do zwiększenia – nie zastąpienia – ulgi podatkowej dla osób o niskich dochodach (earned income tax credit – EITC). Rozwiązałoby to kilka problemów. Jednym z nich jest zbyt duża zależność amerykańskiej polityki sektora publicznego od ulg podatkowych dla osób o niskich dochodach jako narzędzia do podnoszenia przychodu najbiedniejszych Amerykanów. EITC jest federalną ulgą podatkową dla osób o niskich i średnich zarobkach. Ulga podatkowa jest bezzwrotna, jako że rząd uzupełnia pensje pracowników, których przychód jest tak mały, że nie płaciliby podatku dochodowego. Większość ekonomistów zgodnie twierdzi, że EITC sprawdza się najlepiej w wyrównywaniu przychodu pracowników z ograniczoną lub przerywaną obecnością na rynku pracy. Ze wsparciem Republikanów i Demokratów EITC zostało jednak w znacznym stopniu rozpowszechnione jako substytut świadczeń rzeczowych – tak niepopularnych wśród amerykańskiego elektoratu – a także wyższej płacy minimalnej, której sprzeciwiają się konserwatyści oraz wiele przedsiębiorstw. Zbyt duża zależność od EITC może być dobrym rozwiązaniem politycznym, jest jednak zła ze społecznego punktu widzenia.

System EITC został zaprojektowany błędnie, co widać szczególnie w sytuacjach, gdy zamiast w celu pomocy pracownikom w ich przejściowych problemach z zatrudnieniem, wykorzystuje się go jako uniwersalne narzędzie zwiększania dochodu w najgorzej opłacanych miejscach pracy. Tak jak w przypadku dopłat do pensji, w tym bonów usługowych, EITC pośrednio dotuje firmy oferujące pracownikom niskie zarobki, mimo że bezpośrednią dopłatę otrzymuje właśnie taki pracownik. Obecny projekt EITC nie przewiduje żadnych ograniczeń co do tego, którzy pracodawcy mogą otrzymać dotacje. System EITC może dotować pracowników pomagających osobom starszym zrobić zakupy lub posprzątać dom. Może on jednak dotować także osoby pracujące w przedsiębiorstwach wyzyskujących pracowników lub kiepsko opłacanych służących w willach miliarderów. Program bonów usługowych likwiduje ten problem, precyzyjnie definiując rodzaje pracy uprawnione do dotacji. Pomoc w zakupach osobie starszej – tak, czyszczenie basenu – nie. Bony usługowe mają jeszcze jedną przewagę nad systemem EITC i nad innymi programami oferującymi dopłaty do wynagrodzenia. Podczas gdy oba programy – EITC oraz program bonów usługowych – stwarzają ograniczone możliwości redystrybucji dochodu, dzięki bonom usługowym niezamożne osoby w podeszłym wieku mogą pozwolić sobie na usługi, na które nie byłoby ich normalnie stać.

Bon Godnego Życia

W celu zaspokojenia potrzeb seniorów, przy jednoczesnym tworzeniu miejsc pracy dla osób o niepełnych kwalifikacjach, proponujemy amerykańską wersję programu bonów usługowych, zwaną Programem Bonów Godnego Życia (Dignity Voucher Program) – innowacyjny system bonów dla zapewnienia opieki osobom starszym. Posiadający zalety innych programów oraz uzupełniający już istniejące „programy dla wytchnienia” – ograniczone jedynie do pomocy osobom opiekującym się członkami rodziny – Program Bonów Godnego Życia zwiększyłby zatrudnienie wśród osób o niepełnych kwalifikacjach poprzez stymulację popytu, zwiększając dochód państwa z podatków i podwyższając pensje pracowników opuszczających szarą strefę w celu podjęcia zatrudnienia na formalnym rynku pracy.

Rząd federalny przekazywałby władzom stanowym fundusze na opiekę dla osób starszych w formie Bonów Godnego Życia. Kwalifikujący się seniorzy mogliby wykorzystać bony do zakupu ograniczonej liczby godzin niemedycznej pomocy osobistej – w czynnościach takich jak sprzątanie domu lub transport. Bony oferowałyby firmy akredytowane przez władze federalne oraz stanowe, świadczące opiekę osobistą. Dzięki Bonom Godnego Życia seniorzy mogliby płacić pracownikom usługowym kwoty mniejsze niż minimalne wynagrodzenie. Firmy natomiast byłyby zobowiązane wypłacić swoim pracownikom kwoty powyżej minimum. Rząd następnie wypłacałby firmom różnicę pomiędzy wartością bonu a wynagrodzeniem pracownika. Kongres lub poszczególne stany miałyby prawo żądać od pracodawców płacenia określonych świadczeń pracownikom (opieka zdrowotna, emerytura/renta) lub ograniczenia kosztów ogólnych, ponoszonych w określonym stosunku procentowym do wartości świadczonych usług.

W celu zminimalizowania ryzyka potencjalnych nadużyć podczas zwiększania efektywności należy uważnie zaprojektować testową wersję programu.

Dopłaty muszą być przekazywane akredytowanym przez rząd firmom zatrudniającym pracowników usługowych (opiekunów), a nie w sposób bezpośredni odbiorcom usług lub pracownikom. Zagwarantuje to, że pieniądze nie zostaną wykorzystane do płatności „pod stołem”. Wymusiłoby to na pracodawcach również przestrzeganie federalnych i stanowych regulacji prawa pracy, szacunek dla praw obywatelskich oraz przepisów dotyczących minimalnego wynagrodzenia. Pracodawcami kwalifikującymi się do udziału w systemie byłyby firmy świadczące usługi osobom starszym, akredytowane przez władze stanowe, a także spełniające wszelkie regulacje lokalne, stanowe oraz federalne. Firmy te, zarówno prywatne, jak i publiczne, powinny być poddawane regularnym kontrolom w celu ograniczenia ryzyka nadużywania systemu.

Przykład zdecentralizowanego systemu szwedzkiego mógłby służyć za dobry model dla Programu Bonów Godnego Życia, ponieważ podnosi wydajność konkurencyjnego sektora prywatnego oraz tworzy nowe miejsca pracy, jednocześnie nie dopuszczając do eskalacji kosztów, obserwowanej w służbie zdrowia Stanów Zjednoczonych. Ponieważ USA dysponują większą niż w Szwecji pulą firm świadczących usługi osobom starszym, system bonów może w bardzo szybkim tempie napędzić konkurencję oraz rozwój sektora, stanowiąc atrakcyjną możliwość utworzenia nowych miejsc pracy.

Tak jak w przypadku modeli opisanych wcześniej, niemedyczne czynności kwalifikujące się do dotacji w ramach Programu Bonów Godnego Życia byłyby określone przez prawo krajowe i stanowe. Czynności te obejmowałyby osobistą pomoc w pracach domowych, transporcie, gotowaniu i innych obowiązkach. Opieka medyczna powinna być wyłączona z Programu Bonów Godnego Życia, ponieważ pokrywałyby ją programy Medicare i Medicaid.

Odbiorcami usług w ramach programu powinny być osoby starsze o niskich lub średnich dochodach, przy czym w celu wykluczenia osób zamożnych możliwe byłoby przeprowadzenie kontroli środków finansowych. Program Bonów Godnego Życia obejmowałby także osoby niepełnosprawne w każdym wieku. Ponieważ zapotrzebowanie na takie usługi o wiele łatwiej stwierdzić na poziomie lokalnym, kwalifikacja odpowiednich odbiorców mogłaby zostać powierzona władzom stanowym lub lokalnym (tak jak w przypadku ewaluacji dokonywanej przez urzędy miejskie w Szwecji), pomimo że dotacje pochodziłyby od rządu federalnego. Jednak indywidualna ewaluacja odbiorców oraz kontrole ich finansów mogłyby zmniejszyć wsparcie polityczne programu oraz znacznie zwiększyć jego koszty administracyjne. Do kwalifikujących się odbiorców można by kierować kampanie podnoszące świadomość, których organizacja jest obowiązkiem władz lokalnych.

Aby poprawnie funkcjonował, Program Bonów Godnego Życia musi być prowadzony w sektorze formalnym. Przykład Belgii pokazuje, że włączenie pracowników usługowych w system państwa opiekuńczego (ubezpieczenie społeczne, program Medicaid, ubezpieczenie od bezrobocia itp.) jest kluczowe dla ich wyjścia z szarej strefy i ochrony przed wyzyskiem. Pracownicy usługowi Programu Bonów Godnego Życia muszą się zatem do niego kwalifikować – podlegać wszelkim stanowym standardom, jak również prawom i obowiązkom pracownika, określonym przez prawo federalne. Ponadto usługodawcami lub pracownikami usługowymi mogliby zostać wyłącznie obywatele Stanów Zjednoczonych lub legalni imigranci. W fazie wstępnej pierwszeństwo miałyby osoby, które na skutek ostatniej recesji przez długi czas pozostawały bezrobotne.

Korzyści z wprowadzenia Programu Bonów Godnego Życia lub innych podobnych programów w Stanach Zjednoczonych nie ograniczyłyby się tylko do stworzenia nowych, godnie opłacanych miejsc pracy dla osób świadczących pomoc domową oraz sprawowania tak potrzebnej opieki nad ludźmi starszymi. W Europie programy bonów odniosły sukces w redukcji zjawiska pracy „na czarno” poprzez zmniejszenie zainteresowania nielegalnym zatrudnieniem. Oceny belgijskiego modelu wykazują, że znacząca część kosztów programu poniesiona przez rząd – co najmniej 40% – może być bezpośrednio wyrównana przez zwiększony ogólny dochód państwa oraz zmniejszone wydatki z tytułu podatków. Wyrównania te w znacznej mierze zależą od tego, z jakim sukcesem udało się sformalizować opiekę osób starszych wykonywaną w ramach szarej strefy, a więc w jakim stopniu udało się zwiększyć wpływy z podatku dochodowego oraz zmniejszyć liczbę świadczeń wypłacanych osobom bezrobotnym lub zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin.

Program Bonów Godnego Życia mógłby także, poprzez ograniczenie możliwości pracy „na czarno”, zredukować do pewnego stopnia nielegalną imigrację. Dzięki takiemu programowi seniorzy mogliby płacić kwoty mniejsze niż minimalne wynagrodzenie obywatelom USA oraz legalnym imigrantom, którzy z kolei dzięki dotacjom państwa udzielanym pracodawcom otrzymywaliby wynagrodzenie przekraczające płacę minimalną. Płacenie pracownikom usługowym skromnej państwowej pensji utwierdziłoby w przekonaniu, że rządowe dotacje nie służą tworzeniu konkurencji dla obecnych pracowników czy doprowadzeniu do sytuacji, w której pracownicy usługowi nie będą mogli się utrzymać i staną się zależni od pomocy państwa.

Automatyzacja wyboru odbiorców (być może przy pomocy organu ubezpieczeń społecznych) oraz wprowadzenie programu zredukowałoby także koszty administracyjne. Model francuski zdaje się obniżać koszty sektora formalnego – zarówno w przypadku pracowników, jak i odbiorców usług. Po stronie podaży składki na ubezpieczenie społeczne francuskich pracowników są wyliczane automatycznie dzięki przedpłaconej karcie CESU, natomiast po stronie popytu system propaguje bezpośrednie zatrudnienie i zapłatę pracownikom, co ma potencjalnie zmniejszyć koszty oraz zredukować zamieszanie w przypadku odbiorców mających dowolność w zakupie usług.

Sprawdzony za granicą, potrzebny tutaj

Stany Zjednoczone powinny wziąć przykład z sukcesu innych państw, które wprowadziły program bonów usługowych. Tak jak uczyniły to inne kraje, USA muszą stawić czoła zarówno bezrobociu, jak i wyzwaniom starzejącego się społeczeństwa. Opinia polityków, ekspertów i analityków, że propozycja polityki „dwa w jednym” może rozwiązać jednocześnie dwie problematyczne kwestie, powinna zostać poddana krytycznej analizie.

Wierzymy, że nasza propozycja przetrwałaby taką próbę. Z czasem nasza gospodarka zostanie zdominowana przez usługi pomocy osobistej, które nie mogą ulec automatyzacji lub przeniesieniu za granicę, a ogromna część sektora usługowego będzie napędzana przez pomoc świadczoną osobom urodzonym w okresie wyżu demograficznego, wchodzącym obecnie w wiek emerytalny. Owo zapotrzebowanie jest jak do tej pory zaspokajane przez członków rodziny oraz pracowników szarej strefy. Amerykańskie przedsiębiorstwa tracą w ten sposób wydajność zatrudnionych i ponoszą wyższe koszty związane z opieką zdrowotną dla zajmujących się swoimi krewnymi, podczas gdy szara strefa obniża dochód podatkowy na płaszczyźnie lokalnej, stanowej i krajowej. Istniejące już „programy dla wytchnienia” są niewystarczające i mogłyby zostać uzupełnione lub zastąpione przez program bonów usługowych.

Proponowany Program Bonów Godnego Życia powinien zostać przetestowany jako program pilotażowy. Gdyby odniósł sukces, Kongres powinien rozważyć rozszerzenie zakresu programu i uczynić go stałą częścią amerykańskiego systemu ubezpieczeń społecznych, wychodząc naprzeciw dotychczas niezaspokojonym potrzebom wielu amerykańskich seniorów, wymagających opieki finansowanej z państwowych dotacji oraz pomocy udzielanej prywatnie. Koszty programu byłyby zależne od jego skali. Niektóre koszty – jeśli nie wszystkie – mogłyby być wyrównywane z budżetu państwa dzięki oszczędnościom z wypłat zasiłków dla osób bezrobotnych lub redukcji wydatków podatkowych na odliczenia z tytułu składek odprowadzanych na ubezpieczenie zdrowotne. Koszty amerykańskiego programu bonów usługowych mogłyby zostać pokryte z podatku od wynagrodzeń lub innego podatku, np. z części odprowadzonej z federalnego podatku VAT, czy też pokrywane z ogólnego dochodu państwa.

Sprawdzony za granicą oraz tak potrzebny tutaj program bonów usługowych może rozpocząć nowy rozdział amerykańskiej polityki sektora publicznego. System tego rodzaju osiągnąłby sukces na wielu płaszczyznach. Między innymi zwiększyłby zapotrzebowanie na pracowników sektora usługowego o niskich dochodach. Jednocześnie zapewniłby pośrednie wsparcie finansowe amerykańskim seniorom, którzy są w stanie żyć i funkcjonować we własnych domach, jednak w określonych sytuacjach potrzebują osobistej pomocy, której nie mogą sobie zapewnić na własną rękę. Dzięki temu amerykańskie rodziny zostałyby odciążone w udzielaniu pomocy krewnym w podeszłym wieku. Wreszcie, program zwiększyłby dochód podatkowy, jako że nieformalna i nieadekwatnie opłacana tania siła robocza zostałaby zastąpiona przez godnie zarabiających pracowników formalnego rynku pracy. Odważny pomysł wykorzystania bonów usługowych do stworzenia nowych miejsc pracy, przy jednoczesnym świadczeniu pomocy osobom starszym, jest dokładnie tym, czego w dzisiejszych czasach Ameryka tak rozpaczliwie potrzebuje.

Michael Lind, Lauren Damme

New America Foundation

Tłum. Anna Bednarska

Tekst pierwotnie ukazał się na stronie internetowej czasopisma „Democracy: A Journal of Ideas” (14.03.2012).

Tematyka
komentarzy