Nawrócenie

·

Nawrócenie

·

W 1968 roku wojska Paktu Warszawskiego dokonały inwazji na demokratyzującą się Czechosłowację. Było nam wstyd, ponieważ Wojsko Polskie uczestniczyło w tej haniebnej wojnie. Pierwsi na liście hańby byli Rosjanie z Armii Czerwonej. Zastanawialiśmy się, co może ich zmusić do wycofania się z okupowanego kraju. Proponowane były dwa sposoby – cudowny i naturalny. Naturalny polegałby na tym, że z nieba sfrunąłby hufiec anielski, każdy Rusek byłby wzięty za kark i odtransportowany na Plac Czerwony w Moskwie. Natomiast cudowny sposób – władcy imperium sami zrozumieją, że źle czynią i zostawią Czechosłowację w spokoju – był nierealny.

Tomasz Terlikowski czekając na cud nawrócenia imperium („Gazeta Polska” z 17 września) nie jest człowiekiem ani pobożnym, ani mądrym. Nikt wierzący nie ma pewności, że cud nastąpi. Powołując się na III tajemnicę fatimską, Terlikowski pisze: „Pokój na świecie realny (a nie pozorny i werbalny jak obecnie), powrót Rosji do Chrystusa są możliwe tylko wtedy, jeśli my, katolicy przylgniemy do Niepokalanego Serca Maryi i sami głęboko się nawrócimy. Lekarstwem na chorobę Rosji – przynajmniej w wymiarze duchowym – jest wytrwała modlitwa różańcowa, pokuta i nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Kościół – a to oznacza każdego z nas – musi podjąć to wyzwanie. Taka jest droga pokoju. Innej nie ma”.

Język artykułu Terlikowskiego, być może oczywisty dla teologów, dla przeciętnego czytelnika jest niezrozumiały. Nie wiem, co znaczy „uwewnętrznienie aktu zawierzenia Rosji Najświętszemu Sercu Maryi”. Nieuważny czytelnik może odnieść wrażenie, że mamy dać wiarę rosyjskim kłamstwom. Wystarczyło napisać po polsku: „powierzenie Rosji”. „Uwewnętrznienie” Terlikowski wyjaśnił, przedstawiając w cytowanym fragmencie artykułu drogę do pokoju światowego.

Sytuacja jest niepokojąca. W tym samym czasie otrzymaliśmy dwie zbieżne propozycje. Od prominentnego katolika „uwewnętrznienia” się w kościele, od pani premier „uwewnętrznienia” się w domu. Pochowamy się, a na ulicy będą grasować zbiry z niebezpiecznymi przedmiotami w ręku, żeby posłużyć się poetyką pani premier.

Terlikowskiego kwalifikowałam do tej pory jako katolickiego celebrytę, który na gromieniu grzeszników robi karierę w mediach. Teraz po nieoczekiwanej dymisji Bronisława Wildsteina został Terlikowski redaktorem naczelnym Telewizji Republika. Ostatnie zmiany wydają się elementem szerszego planu poskromienia niezależnych mediów i wolnej opinii publicznej. Profesor Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiadał w Telewizji Republika jak pogróżkami skłoniono kolejno dwóch proboszczów do wycofania zgody na koncert w kościele z udziałem muzyków ukraińskich i polskich. Abp Dziwisz poparł decyzję o zerwaniu umowy z organizatorami koncertu. Ryszard Kapuściński, koordynator Klubów „Gazety Polskiej”, informuje o czynnej napaści na siedzibę w Krakowie.

Żyjemy w niespokojnych czasach. Nawet jeśli kogoś nie martwi kalifat islamski, agresja Rosji na Ukrainę, brak reakcji rządu na ustalenia komisji Macierewicza, to jest jeszcze afera podsłuchowa i gnijące warzywa i owoce, których Unia nie pozwala rozdać szkołom, ponieważ mogłyby je zjeść bez różnicy dzieci bogate i biedne. Szkoły nie mają magazynów i transportu. Państwo nie ma pieniędzy, aby dystrybucję zorganizować.

Natomiast cały kraj bawi się na imprezach rozrywkowych, ponieważ przed wyborami samorządowymi wszyscy troszczą się o igrzyska dla ludu. PO i PSL zabawiają publiczność niekończącą się telenowelą z życia wewnętrznego partii politycznych, tak jakby to był sezon ogórkowy.

Do licznych komentarzy na temat odejścia Donalda Tuska do Brukseli dołożę swój. Tusk ma być tą twarzą Europy, która usprawiedliwi pozostawienie Ukrainy w paszczy niedźwiedzia. Polacy mają w Europie opinię desperatów broniących przegranych spraw. Jeśli Tusk zaświadczy, że naprawdę nie było szans na obronę Ukrainy, dla Europejczyków będzie to wiarygodne. W Europie nikt nie pamięta serwilizmu Polski wobec Rosji, ale na wszelki wypadek Tusk po agresji na Ukrainę demonstrował brak wiary w dobre intencje Putina. To nawrócenie na patriotyzm Tusk wyraził w sposób szczególny, czyli tak jak po Smoleńsku straszył nas wojną z Rosją i to już przed początkiem roku szkolnego. Premier Polski, dobry aktor, który nie ma żadnych zahamowań przy wygłaszaniu zadanych tekstów, jest idealnym kandydatem do firmowania polityki europejskiej w niezręcznej sprawie porzucenia Ukrainy.

Rozważania na temat, czy podbijanie Ukrainy i Mołdawii to już wojna, czy jeszcze nie, godne są rozprawy naukowej na temat hipokryzji w polityce międzynarodowej.

Z wojną w tle (czy bez wojny, co kto woli) Polacy muszą wybrać między internacjonalistyczną PO i patriotycznym PiS-em. Początkowo między PO a PiS nie było wyraźnych różnic, ale PO stopniowo ewoluowała i nie przebierając w metodach zawłaszczała państwo, ograbiała PiS z projektów i wylansowała się na skuteczną partię, która modernizuje zapyziałą Polskę. Internacjonalizm PO w stosunku do NATO i Unii Europejskiej jest kontynuacją usługowej roli PZPR wobec Paktu Warszawskiego i RWPG. Rzeczywistej troski o stan i przyszłość tych ponadnarodowych struktur nie widać. Wykonamy postanowienia Unii – deklarowała pani premier, ale jej horyzont polityczny nie wykracza poza BOR przed drzwiami.

Mogłabym teraz bez trudu dowieść, że patriotyzm i pamięć historyczna są niezbędne dla przetrwania narodu i państwa oraz że są dosłownie, w sensie ekonomicznym, opłacalne, ale nie przekonam nikogo, kto nie ma honoru i odwagi. Opłacalna jest zdrada. Zdrajców się nie wiesza, wiesza się ich portrety, cieszą się uznaniem, wdzięcznością, pamięcią, zawsze znajdują obrońców. Rycerz ksiądz Jerzy skończył śmiercią męczeńską. Odwołam się zatem do przykładu Ukrainy. Gdyby Ukraińcy zachowali pamięć o wielkim śmiertelnym głodzie (hołodomor), nikt nie przeszedłby na stronę wroga. Gdyby pamiętali o ludobójstwie na Kresach, mieliby więcej przyjaciół w Polsce.

A na koniec dobra wiadomość, która przywróciła mi optymizm. Koncert w Krakowie się odbył i można go było obejrzeć w Telewizji Republika. Nie mam wątpliwości, że Niebiańska Sotnia z Majdanu zwyciężyła. W filmie o księdzu Jerzym w scenie obławy na partyzantów w lesie ojciec mówi do syna: rycerze nie przegrywają. „Głęboka duchowość” Terlikowskiego jest pusta.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie