Ideologia dla budzącego się kontynentu? „Socjalizm XXI wieku” w Ameryce Łacińskiej

·

Ideologia dla budzącego się kontynentu? „Socjalizm XXI wieku” w Ameryce Łacińskiej

·

 

W wielu krajach Ameryki Łacińskiej popularność zdobywa „socjalizm XXI wieku” (hiszp. socialismo del siglo XXI). To nowa ideologia, która wywołuje spore kontrowersje. Zachowała ona niektóre elementy klasycznej, tradycyjnej doktryny socjalistycznej, takie jak walka klas, idea wyzwolenia proletariatu, nacjonalizacja środków produkcji czy zwiększenie roli państwa. W jej skład weszło jednak również wiele nowych elementów. Część komentatorów uważa, że nową ideologię można zdefiniować jedynie w sposób negatywny – wiadomo, że nie ma ona opierać się na kapitalizmie państwowym, nie ma też być systemem totalitarnym, odrzuca model kubański i w zasadzie wszystkie, delikatnie mówiąc, „nieudane” próby zmiany rewolucyjnej, na czele z sowiecką.

Uznaje jednak kapitalizm i system demokratyczno-liberalny za w rzeczywistości antydemokratyczne, ponieważ odbierają obywatelom faktyczny wpływ na podejmowane decyzje. Korupcja, indoktrynacja, manipulacja i mechanizm konsensusu powodują, że społeczeństwo zostaje oszukane, a demokracja staje się fasadowa i dostępna jedynie dla klas posiadających. Kapitalizm okazuje się być niekompatybilny z prawdziwą, obywatelską demokracją, o czym świadczy jego współistnienie z reżimami opresyjnymi. Jako system niestabilny, asymetryczny, opierający się na koncentracji kapitału i centralizacji oraz powodujący nierówności, nie jest w stanie zaspokoić potrzeb społeczeństw.

Główna teza „socjalizmu XXI wieku” głosi, że faktyczny wpływ na decyzje podejmowane w kwestiach gospodarczych, politycznych, kulturowych i militarnych powinien należeć do obywateli. Ma to być prawdziwa demokracja – system, w którym władzę sprawuje większość, w przeciwieństwie do demokracji przedstawicielskiej, opierającej się na władzy elit. W ideologii „socjalizmu XXI wieku” obecne są poglądy Karola Marksa, zwłaszcza jeśli chodzi o praktyczne skutki wprowadzonych zmian: wzrost biurokracji, społeczna własność środków produkcji, planowanie gospodarcze czy wytwarzanie nastawione na spożycie i zaspokojenie potrzeb, a nie na zysk.

Takie były źródła

W poszukiwaniu korzeni „socjalizmu XXI wieku” musimy jednak sięgnąć także do innych źródeł. Aby odnieść się do wszystkich niuansów tej ideologii, należałoby przywołać niektóre myśli C. H. Saint-Simona (sposób organizacji produkcji, rola chrześcijaństwa, elementy autorytaryzmu, wątki teokratyczne), P. Proudhona (przyrodzone prawa człowieka, wolność, równość, suwerenność, system wymiany ekwiwalentnej, wartości narodowe), W. Weitlinga (rola pieniądza, komunizm ewangeliczny), E. Cabeta (pokojowy charakter rewolucji, motyw ustroju przejściowego, kontrola słowa pisanego) i L. Blanca (radykalna reforma społeczna, państwo kierujące produkcją, stopniowe znoszenie nieograniczonej konkurencji). Można też przywołać poglądy A. Gramsciego, który twierdził, że to społeczeństwo obywatelskie (a nie gospodarka) jest motorem historii, gdyż to w nim tkwią wartości, które mogą zmieniać świat. Najważniejszym elementem będzie jednak rewizjonizm, związany z Eduardem Bernsteinem.

Był on ideologiem socjaldemokracji i jednym z najważniejszych krytyków Karola Marksa z pozycji socjaldemokratycznych. Odrzucał wszelkie schematy historiozoficzne, pretendujące do wyjaśnienia procesów dziejowych jednym abstrakcyjnym kluczem. Bernstein kwestionował teorię dotyczącą koncentracji kapitału i kwestii własności w kapitalizmie, a także bogacenia się klasy pracującej. Uważał, że kapitalizm w miarę swego rozwoju wytwarza mechanizmy, które go wzmacniają. Było to nie do zaakceptowania dla bardziej radykalnych marksistów i jedną z przyczyn rozłamu w światowym ruchu lewicowym.

Niemiecki myśliciel uważał, że nie istnieje koncentracja bogactw, a jedynie koncentracja środków produkcji. Zwrócił też uwagę na wzrost liczebności i znaczenia klasy średniej oraz spadek udziału proletariatu w całości populacji. Jednak najważniejszym elementem było stwierdzenie, że ruch robotniczy może walczyć o stopniowe wprowadzanie reform, uspołecznianie gospodarki, o więcej demokracji, równości, dobrobytu. Socjalizm został przezeń zdefiniowany jako ruch polegający na wykorzystaniu instytucji demokratycznych i siły zorganizowanego proletariatu do stopniowego uspołecznienia gospodarki i instytucji. Bernstein proponował rezygnację z rewolucji w celu przejęcia władzy. Strategią miały być ewolucyjne zmiany społeczne, inspirowane koniecznościami rozwoju gospodarczego. Bernstein atakował ideę dyktatury proletariatu, która była sprzeczna z demokracją oraz z powszechną sprawiedliwością. Liczebność klasy pracującej nie może prowadzić do niesprawiedliwego traktowania innych klas. Jego idea zakłada brak rządu o charakterze klasowym. Zdobycie władzy i uspołecznienie własności miały być nie celem, lecz środkami, obok stopniowego rozszerzania praw cywilnych oraz włączania jak największej liczby grup społecznych do systemu politycznego. Prawa obywatelskie zajmują istotne miejsce w teorii Bernsteina; uznaje on instytucje ustanowione przez liberalizm za istotny krok i uważa, że socjalizm powinien je usprawnić, zamiast niszczyć.

W gospodarce zalecał połączenie i zharmonizowanie zalet kapitalizmu: regulacją gospodarki przez państwo oraz demokratycznym systemem politycznym. Ujawniają się tu kolejne różnice między nim a Marksem, który uznawał państwo za instrument klasy panującej, a eliminację prywatnej własności środków produkcji za cel socjalizmu. Marksizm został przezeń skrytykowany jako schemat mający wyjaśnić procesy dziejowe jednym abstrakcyjnym kluczem, który zamiast badać rzeczywistość – podporządkowuje wszystkie działania oczekiwaniu na wielką jakościową przemianę o doniosłym znaczeniu historycznym.

Nowe życie idei

Ideologia Bernsteina została (na przełomie XX i XXI wieku) dostosowana do realiów Ameryki Łacińskiej przez Heinza Dietericha (Heinza Dietericha Steffana). Autor książki „El Socialismo del Siglo XXI” proponuje stworzenie systemu bez kapitalizmu, wolnego rynku i państwa jako instrumentu represji. Kluczowym etapem ma być tutaj przejście od wszechwładzy kapitalizmu do ustroju idealnego, zakładające współistnienie dwóch systemów dla harmonizacji poziomów rozwoju społeczeństw w różnych dziedzinach. Rozwój struktur miałby doprowadzić do powstania cywilizacji opierającej się na sprawiedliwości społecznej, partycypacji i tendencjach inkluzywnych. W takim systemie kontrolę nad decyzjami makroekonomicznymi dotyczącymi produkcji, dystrybucji i redystrybucji produktów sprawowaliby obywatele. Najważniejsze ma być zabezpieczenie potrzeb ludności, zaczynając od tych podstawowych.

Ideologię Dietericha można określić w skrócie jako postulat zastąpienia klasycznego marksizmu nową formą demokratycznego socjalizmu. Według niego zmiany muszą być rewolucyjne w kwestii celu, ale na gruncie metod miałby to być stopniowy proces, bez użycia siły, natomiast z wykorzystaniem demokracji partycypacyjnej, opierającej się na plebiscytach: W każdym razie musi to [nowy ustrój] być wprowadzone demokratycznie. Jeśli w jakimś momencie ludzie stwierdzą: „Osiągnęliśmy poziom rozwoju Kostaryki i to jest dla nas wystarczające, nie chcemy w Wenezueli żadnych socjalistycznych eksperymentów”, wtedy nie ma już nic do zrobienia. Demokracja oznacza, że rządzi większość. Jeśli większość jest usatysfakcjonowana quasi-pierwszoświatowymi warunkami socjalnymi i nie chce posuwać się dalej, socjalizm nie może być narzucony. Nowy system miałby zastąpić demokrację przedstawicielską, która, według autora, polega na przedkładaniu interesów parlamentarzystów ponad wolę ludu. Wybrani służą elitom oraz własnym interesom, nie reprezentując obywateli. Elity, według autora, skonstruowały system dominacji, wyzysku i alienacji, który działa przeciwko reszcie społeczeństwa.

Ekonomicznym fundamentem nowego ustroju miałaby być gospodarka wymienna, bazująca na marksowskiej teorii wartości pracy, zastępująca zasady gospodarki rynkowej. Należałoby zrezygnować z zysku jako głównego celu ekonomicznego. Główną zmianą byłoby przeniesienie punktu ciężkości na rozwój człowieka i zapewnienie mu realizacji podstawowych potrzeb, zwłaszcza w sferze pracy, ziemi, mieszkań i edukacji. Istotne jest tu także poszanowanie praw ekologicznych oraz rozsądne korzystanie z surowców naturalnych. Decydującym elementem systemu jest racjonalny, odpowiedzialny i etycznie postępujący obywatel, do którego należy podejmowanie świadomych decyzji.

Dążenie to określone zostało jako Nowy Projekt Historyczny (Nuevo Proyecto Histórico), oznaczający wprowadzenie demokracji partycypacyjnej, prospołecznej gospodarki oraz sprawiedliwości społecznej. Sam autor wyraża (choć nie explicite) niepewność co do kierunku, w jakim ten proces może zmierzać: Pytanie brzmi, czy odniesiemy większy sukces w początkowym okresie formowania systemu niż Związek Radziecki i Chiny, czy również poniesiemy porażkę. Mamy jedną przewagę nad tymi dwoma przykładami z historii: dzisiaj wiemy dokładnie, czym jest gospodarka nierynkowa i mamy techniczne możliwości, które nie istniały w tamtych czasach. Z tego powodu mogę powiedzieć, że dzisiaj po raz pierwszy pojawiły się obiektywne warunki, których można użyć do przekształcenia tej fazy przejściowej w decyzję o wprowadzeniu socjalizmu. Ważną rolę w zmianach przypisuje się internetowi i nowoczesnej technologii.

Specyfiką latynoamerykańskich teorii lewicowych jest regionalne podejście do problemów i wspólnotowy sposób widzenia świata. Bardzo często Ameryka Łacińska przedstawiana jest jako całość, a myśliciele nie wyróżniają w żaden sposób kraju swego pochodzenia. Polityka zagraniczna w koncepcji Dietericha wprowadza rozróżnienie między centrami władzy światowej – USA i UE – oraz regionami peryferyjnymi: Ameryką Łacińską, Afryką i Azją. Grupy uprzywilejowane – bankierzy, przemysłowcy i politycy – korzystają z bogactw planety, wykorzystując przy tym pracę reszty ludzkości. Podstawą systemu międzynarodowego są dominacja, wyzysk i alienacja. Źródłem biedy i wykluczenia okazuje się także monopolizacja technologii, nauki, produkcji żywności, oświaty i ochrony zdrowia. Dieterich proponuje radykalne kroki, m.in. rozwiązanie NATO, którą uważa za strażnika neokolonializmu, oraz Rady Bezpieczeństwa ONZ – jako instytucji niedemokratycznej. Postuluje likwidację długu zagranicznego, przywrócenie równowagi w handlu międzynarodowym, zerwanie z protekcjonizmem, przyznanie odszkodowań krajom postkolonialnym za epokę podporządkowania oraz ofiarom niewolnictwa i pracy przymusowej. Polityka międzynarodowa miałaby być skierowana na zaspokojenie podstawowych potrzeb ludności. Uznaje on, że na szczeblu państwowym nie jest możliwe rozwiązanie wszystkich problemów, stąd też współpraca na arenie międzynarodowej jest jedynym wyjściem.

Najważniejsze kroki, jakie należy podjąć w Ameryce Łacińskiej, to – według Dietericha – obrona suwerenności, walka z wolnym handlem w wydaniu północnoamerykańskim, powstrzymanie regionalnych inicjatyw USA (np. w ramach polityki antynarkotykowej), obrona osiągnięć wenezuelskich, sformułowanie wspólnego frontu latynoamerykańskiego. Kluczowym zadaniem jest integracja w ramach Unii Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR; organizacja grupująca wszystkie kraje obu Ameryk, poza USA i Kanadą) oraz strategiczne porozumienie między państwami a ruchami obywatelskimi.

Warto pamiętać, że autor dostrzega wiele pozytywnych działań podejmowanych przez kraje regionu, przy czym chodzi tu nie tylko o politykę rządów lewicowych, ale też np. działalność biotechnologiczną i farmaceutyczną Kuby, brazylijskiego Embraera, firm z sektora energetycznego (wenezuelskiego PdVSA, brazylijskiego Petrobrasu, argentyńskiego YPF). Można zauważyć, że działania, które podejmowane są przez podmioty latynoamerykańskie, spotykają się z bardziej przyjaznym nastawieniem niż te z innych regionów świata, nawet jeśli korzystają z tych samych narzędzi rynkowych oraz mają te same cele ekonomiczne.

Przy omawianiu „socjalizmu XXI” wieku należy pamiętać o ideach współczesnego antyamerykanizmu, antyneokolonializmu i teologii wyzwolenia oraz indiańskich tradycjach wspólnotowych. Ważnymi symbolami historycznymi są także Salvador Allende, Fidel Castro, zapatyści i sandiniści. Wzorem była również Unia Europejska, która pokazała nie tylko, jak należy się integrować, ale także jakich błędów unikać. Integracja w Europie uznana została przez niektóre kraje za sukces. Mimo krytyki wybranych elementów, stanowi pewien wzorzec, choć należy pamiętać, że integracja w niektórych regionach Ameryki Łacińskiej jest posunięta być może nawet dalej niż w Europie, gdyż nie było tam zbyt wielkich różnic językowych i kulturowych.

„Socjalizm XXI” wieku to jedna z nowych ideologii lewicowych, które niewątpliwie różnią się od eksperymentów z wieku poprzedniego. Najważniejsze jest to, że nie chce on budować lepszej przyszłości kosztem wyrzeczeń współcześnie żyjących ludzi. Jedynym postulowanym poświęceniem jest wspólna praca dla dobra społecznego, ale ma to inny charakter niż budowanie rzekomego szczęścia przyszłych pokoleń przez krew i pracę współczesnych obywateli. Skupia się na ludziach wykluczonych, na wzmocnieniu kontaktów i więzi społecznych, czerpie siłę ze wsparcia ludu. Kluczowym elementem systemu jest świadomy obywatel, stąd też ważnym posunięciem jest alfabetyzacja, która ma inny wymiar niż w komunizmie (propaganda) czy kapitalizmie (włączenie do grona ludzi uczestniczących w wolnym rynku). Istotną rolę pełnią także media: alternatywne, lokalne, zdecentralizowane, wolnodostępne, niekontrolowane przez elity. Są one niezbędne dla budowania obywatelskości, społeczeństwa niesfragmentaryzowanego, niehomogenicznego, zachowującego swoją tożsamość.

Doktryna ta zakłada przebudowę istniejącego porządku, totalną transformację ustrojową, wprowadzenie nowych konstytucji i bardziej „ludzkie” relacje między władzą a obywatelami. Niezwykle ważny jest dialog między cywilizacjami, bazujący na międzykulturowości, emancypacji, kompromisie i alternatywnej globalizacji. W odróżnieniu od kapitalizmu ideologia ta nie motywuje ludzi do akumulacji dóbr materialnych, lecz raczej do wzajemnego poszanowania, satysfakcji, zadowolenia, wspólnego dobra. Zamiast koncentrować się na nacjonalizacji środków produkcji, centralnym planowaniu i usunięciu wolnego rynku skupia się na różnorodności i mnogości form własności.

Sięga także do kosmowizji indiańskiej (idee Vivir Bien oraz El Buen Vivir), poszukując idei wspólnotowości, komplementarności i równowagi. Tradycyjne wartości Indian Keczua i Ajmara to wzajemna pomoc, współpraca, troska o naturę, a ważne miejsce w wierzeniach zajmują Matka Ziemia, cykliczność oraz nieustanna odnowa. Ludy indiańskie wierzą, że stanowimy jedność z naturą, z czego wynika konieczność utrzymywania równowagi ekologicznej oraz dobrych relacji między członkami wspólnoty. Dobra egzystencja opiera się na korzystaniu z tego, co jest niezbędne, zadowalaniu się tym, co wystarcza do życia, dlatego też należy wystrzegać się zarówno nadmiernego eksploatowania ziemi, jak i zróżnicowania majątkowego między członkami wspólnoty. Pieniądz nie powinien służyć akumulacji, lecz ułatwiać wymianę produktów.

Zagrożenia i możliwości

Ideologia „socjalizmu XXI wieku” ma jednak również negatywne strony. Zakładając radykalne zmiany, prowadzi, po pierwsze, do przekazania władzy w ręce grupy ludzi, która nie zważa na protesty znacznej części społeczeństwa. Po drugie zaś, walcząc z opozycją wewnętrzną, posuwa się do monopolizacji środków medialnych i wyciszania niechętnych sobie głosów. Pojawiają się opinie mówiące, że socialismo del siglo XXI wyrasta z doświadczeń kubańskich i opiera się na manipulacji i instrumentalizacji demokratycznych środków, wykorzystanych w celu zdobycia i utrzymania władzy. Przywódca ruchu politycznego często wydaje się otoczony czymś na kształt kultu jednostki. Jest przedstawiany jako wybawca narodu, a otaczająca go atmosfera przypomina niekiedy legendę Ernesto „Che” Guevary, czego symbolem mogą być wizerunki i hasła na murach np. Wenezueli. Ideologia, uznając siebie samą za jedyną formę prawdziwej demokracji, występuje przeciwko instytucjom demokracji przedstawicielskiej, co w warunkach niedokładnego określenia przyszłej formy rządów może prowadzić do rządów quasi-dyktatorskich, przy usunięciu mechanizmów checks and balances. Pozwala odrzucić wybory, demokrację i państwo prawa, dając w zamian jedynie nieokreślone i niedokończone przeniesienie uprawnień na obywateli.

Właśnie nieokreślony kształt przyszłego ustroju wydaje się największym problemem. Jako że definicja socjalizmu XXI wieku jest głównie negatywna, wiele szczegółów nie zostało zdefiniowanych zarówno jeśli chodzi o okres przejściowy, jak i cel, do którego się dąży. Nie wiadomo na przykład, czy nowy system ma wyrównać poziomy życia ludności przez gospodarczy „skok do przodu” czy też odgórne zrównanie dobrobytu między warstwami społecznymi. Również problem ceny i wartości produktu nie jest szczegółowo wyjaśniony. Wartość pracy opiera się tylko na jednym schemacie, bez rozróżnienia na fizyczną i wyspecjalizowaną. Gospodarka wymienna oznacza, że liczy się tylko czas wyprodukowania lub świadczenia usługi, a wytwórca traci możliwość oszacowania wartości swojej pracy. Pojawiają się również twierdzenia, że poglądy Dietericha to jedynie powtórzenie idei przedmarksistowskich, a więc socjalistów utopijnych, niewnoszące nic nowego do teorii lewicowych.

Wydaje się, że Dieterich z góry zakłada, że to, co pożyteczne dla Ameryki Łacińskiej, jest pozytywne, bez względu na szczegóły. Podmioty międzynarodowe pochodzące z tego regionu są oceniane z większą tolerancją niż te z innych części świata. Nie krytykuje on wielu negatywnych elementów polityki, jak np. zjawiska „przekupywania” państw przez niektóre rządy lewicowe w stosunkach między krajami Ameryki Łacińskiej, m.in. za pomocą ropy naftowej. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie polityki wenezuelskiej. Zresztą ideologia zakłada, że – odmiennie niż na rynku wewnętrznym – handel międzynarodowy powinien utrzymać mechanizmy rynkowe oraz cenowe, a nawet ceny monopolistyczne. Mamy więc tutaj do czynienia z podwójnymi standardami.

Jak by nie patrzeć, idea „socjalizmu XXI wieku” pasuje do realiów Ameryki Łacińskiej. Gospodarcze zapóźnienie regionu, wyzysk, dziedzictwo kolonializmu i nierówności społeczne sprawiają, że radykalne lewicowe recepty mają tu swoje uzasadnienie. Idee marksistowskie w zasadzie od samego początku znalazły tutaj oddźwięk. Działali tu teoretycy lewicowi (m.in. José Carlos Mariátegui czy Víctor Raúl Haya de la Torre), a także praktycy (Emiliano Zapata, Augusto Sandino czy rewolucjoniści kubańscy). Podziały rysujące się w Europie znajdowały odbicie także tutaj, choć miały własną specyfikę. Istotnym elementem była również mentalność latynoamerykańska, której punktem wyjścia jest polaryzacja społeczna oraz wizja „żniw bez zasiewu”, a więc łatwego zysku bez nakładów pracy. Rozwarstwienie społeczne i utrwalenie struktury nierówności nakładają się na poczucie podziału na winnych i pokrzywdzonych. Hamuje to działania zmierzające do usprawnienia produkcji, wypacza rozumienie przedsiębiorczości oraz wprowadza niechęć wobec długofalowych działań na rzecz poprawy sytuacji w różnych dziedzinach. Wzrost gospodarczy często widziany jest jako zysk i konsumpcja uprzywilejowanych grup społecznych. Nierzadko poszukuje się jedynie łatwych recept oraz akceptuje determinizm, zwłaszcza w stosunkach międzynarodowych. Socjalizm XXI wieku wychodzi naprzeciw tym wyzwaniom, przy czym istotny jest także jego rewindykacyjny charakter. Postuluje oszacowanie kosztów kolonializmu, inwazji zbrojnych, okradania z surowców, niewolnictwa, nierównego handlu, kosztów wywozu i składowania toksycznych odpadów, wojen i dyktatur oraz zadłużenia zewnętrznego i ekologicznych. Nierozwiązanych problemów jest wiele, a według Dietericha Socjalizm XXI wieku jest jedną z tych idei, których czas nadszedł. I nikt nie może tego zatrzymać: ani socjalistyczne błędy przeszłości, ani kapitalistyczne iluzje teraźniejszości.

Teoria a praktyka

Początek XXI wieku przyniósł możliwość wprowadzenia w życie teorii lewicowych na gruncie realiów latynoamerykańskich. Do roku 1998 w zasadzie we wszystkich państwach regionu (poza Kubą) mieliśmy do czynienia z ustrojem neoliberalnym. Kryzys zadłużeniowy spowodował konieczność negocjacji z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i USA oraz przyjęcie twardych warunków konsensusu waszyngtońskiego. Wygrane przez Hugo Chaveza wybory prezydenckie w Wenezueli stanowiły swoisty precedens, a kolejne lata były już falą zwycięstw lewicowych opcji w poszczególnych krajach w latach 2000–2009: w Chile, Brazylii, Urugwaju, Boliwii, Ekwadorze, Nikaragui, Argentynie, Gwatemali, Paragwaju, Salwadorze. W niektórych z tych krajów możemy odnaleźć elementy „socjalizmu XXI wieku”, choć w każdym z nich w nieco inny sposób zaadaptowano tę ideologię.

„Socjalizm XXI wieku” po raz pierwszy oraz w relatywnie najpełniejszy sposób zastosowano w praktyce w Wenezueli. Ideologia ta została przyjęta przez Hugo Chaveza jako określenie pożądanego modelu politycznego, a także jako wygodne narzędzie, pozwalające zdystansować się od marksizmu-leninizmu, bolszewizmu, a w pewnym sensie nawet od kubańskiego castroizmu. Prezydent Wenezueli – wieloletni przyjaciel Dietericha – zadeklarował, że niezbędne jest przywrócenie koncepcji socjalizmu, ale w nowej formie, innej niż sowiecka. Uznał także, iż nie ma innej alternatywy dla kapitalizmu niż socjalizm. Był on pierwszym, który użył terminu el socialismo del siglo XXI, w wypowiedzi publicznej z 2005 r., co zwróciło uwagę na tę ideę.

Model wenezuelski, który możemy określić mianem chavismo lub też procesu boliwariańskiego (ze względu na częste odniesienia do bojownika o niepodległość Ameryki Łacińskiej Simona Bolivara), kładzie akcent na suwerenność narodów. Według Hugo Chaveza oznacza to więcej demokracji w polityce i więcej rozwoju wspólnotowego w gospodarce dla spełnienia potrzeb obywateli, zamiast dla mniejszości, która bogacąc się, szkodzi życiu większości żyjącej w biedzie i niedostatku. Prezydent Wenezueli uznał za trzy najważniejsze elementy socjalizmu transformację gospodarczą, demokrację partycypacyjną oraz etykę socjalistyczną (miłość, solidarność, równość), ale nie przedstawił jednolitej koncepcji, gdyż według niego socjalizm powinien zostać zaadaptowany do realiów poszczególnych krajów. Niezbędna jest jednak społeczna własność środków produkcji, produkcja zorganizowana/kontrolowana przez pracowników oraz zapewnienie realizacji potrzeb obywateli.

Najbardziej widoczną zmianą w okresie rządów chavistas, jak nazywa się zwolenników wenezuelskiego prezydenta, jest położenie nacisku na niesienie pomocy ubogim, zaspokajanie podstawowych potrzeb opieki zdrowotnej, edukacji, zatrudnienia itp. Poprawa sytuacji „wykluczonych” grup społecznych jest priorytetem w propagandzie rządowej, choć dokładniejsze zbadanie sytuacji w Wenezueli wydaje się świadczyć na niekorzyść takiego podejścia. Wzrost wydatków na cele społeczne można wytłumaczyć zwiększonymi przychodami ze sprzedaży surowców mineralnych. Jednak nawet przeciwnicy rządu wenezuelskiego muszą przyznać, że w ostatnim czasie nastąpiło rozszerzenie opieki zdrowotnej, spadek śmiertelności niemowląt, zwiększenie długości życia, zmniejszenie ubóstwa i niedożywienia, zwiększenie popularności bezpłatnej edukacji, nasilenie walki z dyskryminacją rasową i ze względu na płeć oraz niepełnosprawność. Różnice dotyczą jedynie tego, czy poszczególne wskaźniki zmieniają się w ostatnim czasie szybciej, czy też są tylko kontynuacją stopniowych zmian, mających początek w latach 90.

Gospodarczy model wenezuelski to połączenie neoliberalizmu, socjalizmu jako projektu politycznego, gospodarki rynkowej, własności prywatnej, państwowej, a w niektórych przypadkach pracowniczej, idei wspólnotowych, aktywnej walki z nierównościami społecznymi i biedą. Można jednak zauważyć, że wysiłki rządu skupiają się na dofinansowaniu żywności i różnego rodzaju programach pomocowych, ale niewiele czyni się na rzecz zwiększania udziału obywateli we władzy. Chodzi nie tyle o ukształtowanie świadomych obywateli, ile o pomoc poszkodowanym. Z jednej strony faktycznie zauważyć można nacisk władz na partycypację, przeznaczanie funduszy na rozwój społeczeństwa obywatelskiego oraz wzmożenie działań mających na celu włączanie różnych grup do życia politycznego. Wielu chavistas to doświadczeni aktywiści, pochodzący z różnych środowisk i warstw społecznych. W 2006 r. stworzony został system Rad Komunalnych (Consejos Comunales), który pozwala mieszkańcom organizować się na poziomie lokalnym i działać na rzecz rozwoju społeczności. Z drugiej strony wyraźnie widoczne jest dążenie do kontroli wszystkich aktorów społecznych przez rząd. Stworzono także nową biurokrację, zależną od państwa, z którym wiąże się jej przyszłość. Mimo dużej polaryzacji sceny politycznej Wenezueli oraz znacznego poparcia dla opozycji rząd nawet po śmierci Chaveza cieszy się sporym poparciem społecznym.

Warto zauważyć, że polityka zagraniczna Wenezueli ma za podstawowe cele m.in. promocję systemu przywództwa w wydaniu wenezuelskim przez strategie integracji gospodarczej i politycznej, promocję ideologii socjalistycznej na arenie międzynarodowej, wspieranie wielobiegunowego systemu geopolitycznego i pokojowego współistnienia narodów, zmniejszanie zależności od USA. Bardzo ważnym elementem jest budowanie solidarności regionalnej oraz zawieranie sojuszy z państwami „wykluczonymi” ze światowego systemu, zarówno politycznego, jak i gospodarczego.

Należy pamiętać, że po początkowym okresie współpracy stosunki między Dieterichem a Chavezem popsuły się. Dieterich uznał, że model wprowadzony przez wenezuelskiego przywódcę uległ wyczerpaniu oraz stwierdził, że Ten model [„socjalizm XXI wieku”] nigdy nie został wprowadzony w życie. Prezydent tego nie zrobił, a siły polityczne, takie jak Partia Komunistyczna i ci, którzy uważają siebie za trockistów, są zupełnie zacofani, jeśli chodzi o polityczną wizję świata. Krytyka nasiliła się w okresie przejęcia władzy przez Nicolása Maduro Morosa. Obecnie głosy krytyki dochodzą w zasadzie ze wszystkich stron. System wenezuelski jest niezdefiniowany ideologicznie, populistyczny, autorytarny i militarystyczny. Pozorne działania mają na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa. Nadal jednak pozostaje wzorem dla wielu innych krajów regionu.

Niektóre elementy proponowane przez ideologię „socjalizmu XXI wieku” możemy odnaleźć w Ekwadorze. Ideologia ta pojmowana jest przez tamtejszy rząd bardziej pragmatycznie, bez zbytniego dogmatyzmu. Prezydent Rafael Correa Delgado rozgranicza demokrację formalną i realną. Ta pierwsza skupia się na możliwości głosowania, ta druga natomiast – na prawie do edukacji, ochrony zdrowia i wolności od życia w biedzie i ubóstwie. Demokracja formalna nie jest przez prezydenta poważana, nacisk stawia na tę drugą. Oznacza to, że pluralizm, prawa osobiste czy podział władzy ustąpić muszą miejsca działaniom prosocjalnym. Stąd już tylko krok do uznania takich instytucji jak wolności obywatelskie czy prawo do głosowania za antydemokratyczne, za co władze ekwadorskie są krytykowane. Rząd promujący tzw. rewolucję obywatelską (revolución ciudadana) chce zwiększyć rolę społeczeństwa obywatelskiego oraz zerwać z neoliberalną gospodarką i proamerykańską polityką. Rząd Correi różni się jednak od wenezuelskiego choćby tym, że nie promuje w takim stopniu partycypacji społecznej na poziomie lokalnym, nie stworzył także instytucji demokracji partycypacyjnej. „Obywatelskość” polega tu bardziej na zwracaniu się prezydenta bezpośrednio do społeczeństwa niż na oddaniu realnej władzy w ręce ludu. W Ekwadorze wiele jednak się zmieniło i sam prezydent cieszy się dużym poparciem społecznym (więcej o przypadku zmian w tym kraju pisałem w „Nowym Obywatelu” nr 63).

Trzecim państwem, którego polityka nosi cechy najbliższe ideologii „socjalizmu XXI wieku”, jest Boliwia. Opiera się ona na antyneoliberalizmie oraz radykalnych zmianach – m.in. przyjęto nową konstytucję i zwiększono rolę państwa w gospodarce. Wprowadzono wiele programów pomocowych, takich jak bony szkolne, renty, wsparcie dla matek, tańsza energia, walka z analfabetyzmem. Prezydent Evo Morales Ayma (sprawujący władzę od 2006 r.) w 2009 r. oficjalnie ogłosił się socjalistą. Specyfika Boliwii polega na połączeniu socjalizmu z ideologią etniczną. Występuje silna tendencja do tworzenia indiańskich autonomii terytorialnych, choć jest to proces mozolny. Poza tym spora część ludności nieindiańskiej sprzeciwia się tym zmianom. Prezydent, jako Indianin Ajmara, promuje tożsamość indiańską oraz wspólnotową demokrację bezpośrednią. Rodzi to oskarżenia o dyskryminację innych grup etnicznych. Podkreślanie tożsamości indiańskiej wydaje się niezgodne z równością w rozumieniu Bernsteina. Rząd boliwijski promuje także fałszywą interpretację charakteru władzy inkaskiej. Mit socjalizmu w państwie Inków jest popularny wśród wielu przedstawicieli Indian. Mamy tu jednocześnie do czynienia z ostrożnością w zmianach polityki fiskalnej czy płacowej. Polityka gospodarcza polega na wykorzystaniu przychodów ze sprzedaży surowców (głównie gazu ziemnego) dla unowocześnienia gospodarki.

Rządy w innych państwach regionu cechują się mniejszą obecnością elementów ideologii socjalizmu XXI wieku. Idą one raczej drogą wytyczoną przez Chile, które mają najdłużej istniejący lewicowy (czy raczej centrolewicowy) rząd w Ameryce Łacińskiej (poza Kubą). Porozumienie Concertación, sprawujące władzę od 1990 r., prowadzi wyważoną, pojednawczą politykę. Zwiększaniu płacy minimalnej i wydatków socjalnych towarzyszy ostrożna polityka fiskalna, dość konserwatywna polityka gospodarcza oraz otwartość na inwestycje zagraniczne. Niektóre z państw regionu (np. Nikaragua z prezydentem Danielem Ortegą Saavedra) stosują antyamerykańską retorykę, próbują także wprowadzać demokrację bezpośrednią, ale jej zasady są na tyle nieprzejrzyste, że trudno mówić o niekwestionowanych osiągnięciach.

Ku przyszłości?

„Socjalizm XXI wieku” jest krytykowany za to, że nie poradził sobie z „nowymi” problemami, m.in. z bezrobociem czy ekologią. Zajął się jedynie pozorami, podobnie jak demokracja liberalna. Obserwatorzy zwracają uwagę na to, co się nie powiodło lub co pozostało do zrobienia: uniknięcie monopolizacji procesu decyzyjnego przez biurokrację państwową, zapobieżenie wyłonieniu się swoistej burżuazji, która gromadzi środki dzięki swojej pozycji w systemie (np. tzw. boliburżuazja w Wenezueli), zrównanie płac, kontrola przychodów pracowników aparatu państwowego, zniesienie tajemnicy bankowej i ujawnienie kont bankowych (także zagranicznych), proporcjonalne zwiększenie podatku dochodowego, wyszkolenie (również etyczne) pracowników służby publicznej, zwiększenie kontroli obywatelskiej, walka z korupcją, większa przejrzystość procesów decyzyjnych, zwrócenie uwagi na kwestie ochrony środowiska.

Najważniejsze, czego brakuje, to dialog między władzą a społeczeństwem. Jest tylko jednostronny przekaz lub tworzenie narzędzi z udziałem społeczeństwa, które jednak nie ma realnego wpływu na władzę. Jedynie w Wenezueli ma miejsce faktyczne promowanie przez rząd demokracji partycypacyjnej. Nadal jednak wydaje się, że nawet tam pozostało bardzo dużo do zrobienia.

Krytycy twierdzą, że w Wenezueli, Ekwadorze i Boliwii nie występuje „socjalizm XXI wieku”. Władza wykorzystuje jedynie wzrost gospodarczy oraz populizm dla zdobycia poparcia. Być może największe osiągnięcia w kwestii polityki prosocjalnej mają kraje „południowego stożka”, zwłaszcza Brazylia. Kolejni prezydenci (Luiz Inácio „Lula” da Silva od 2003 r. oraz Dilma Vana Rousseff od 2011 r.) prowadzą politykę umiarkowaną, pragmatyczną, nie unikając porozumienia z partiami zachowawczymi. Polityka gospodarcza jest wolnorynkowa, otwarta na inwestycje zagraniczne, połączona z ostrożną polityką fiskalną. Wszystko to jednak łączy się z konsekwentnymi działaniami na rzecz wykluczonych. Polityka socjalna jest istotnym elementem i z założenia pochłania ponad 20 proc. PKB. Konsekwentnie rozbudowuje się programy na rzecz ubogich (Bolsa Escola czy Bolsa Família). Kraj ten nie prowadzi konfrontacji z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, ale w sferze politycznej potrafi zachować postawę niezależną od Zachodu, o czym świadczy np. atak na „prywatną wojnę” Busha w Iraku czy zdystansowanie się od demonizacji Iranu. Brazylia odeszła od zależności gospodarczej od Stanów Zjednoczonych (co nie udało się nawet Wenezueli, której ropa przetwarzana jest w północnoamerykańskich rafineriach) oraz zwróciła się w stronę Chin. W Brazylii ma także miejsce najbardziej zaawansowany proces tworzenia demokracji bezpośredniej.

Warto tutaj zwrócić uwagę również na sytuację w Urugwaju, rządzonym od 2010 r. przez José Alberto „Pepe” Mujica Cordano, zwanego „najbiedniejszym prezydentem świata”, który żyjąc skromnie i przekazując większość dochodu organizacjom charytatywnym, przeprowadza radykalne zmiany. Mimo że gospodarka rynkowa pozostaje podstawą „Szwajcarii Ameryki Południowej”, szeroko zakrojone programy społeczne zmierzają do bardziej zrównoważonego rozwoju. Osiągnięcia są tu nawet większe, i to bez używania populistycznej propagandy. Jak stwierdził prezydent: Poświęciliśmy się starym niematerialnym bogom, a teraz znajdujemy się w świątyni Boga-Rynku. On organizuje naszą gospodarkę, naszą politykę, nasze zwyczaje, nasze życie, a nawet dostarcza nam kursów i kart kredytowych, i daje nam poczucie szczęścia. […] Wydaje się, że urodziliśmy się tylko po to, aby konsumować, a kiedy nie konsumujemy, ogarnia nas poczucie frustracji, cierpimy biedę i stajemy się samozmarginalizowani. Jego postawa z pewnością jest bardziej wiarygodna niż wystawne życie „lewicowych” przywódców.

Wydaje się, że ważniejsze od szumnych deklaracji „dążenia do socjalizmu” i „walki z neoliberalizmem” są faktyczne działania, które często unikają konfrontacji z międzynarodowymi instytucjami finansowymi czy Stanami Zjednoczonymi. Trudno znaleźć w Ameryce Łacińskiej kraj w pełni wyrażający idee „socjalizmu XXI wieku”. Warto jednak podkreślać te działania, które mają na celu promowanie aktywności i podmiotowości obywatelskiej, oraz inicjatywy korzystne społecznie.

Z numeru
Nowy Obywatel 16(67) / Wiosna 2015 " alt="">
komentarzy