Odzyskajmy marzenia

·

Odzyskajmy marzenia

·

Co w dzisiejszym świecie jest najgorsze? Bieda, wyzysk, nierówności społeczne? Potęga korporacji, banków, miliarderów? Kryzysy finansowe, spekulacje marnujące oszczędności pariasów, zamykanie przedsiębiorstw i wypędzanie pracowników na bruk? Być może. A może to, że przestaliśmy umieć marzyć?

Slogan, którym posługiwała się Margaret Thatcher, mówiący, że nie ma alternatywy, nie dotyczy tylko procesów ekonomicznych czy decyzji politycznych. Dotyczy także tego, jak myślimy o świecie, życiu, zmianach. A myślimy niezbyt odważnie. Mówiąc wprost: boimy się marzyć.

Zostaliśmy zakładnikami status quo. Nasze umysły zamknięto na kłódkę, zakuto w kajdany, związano i zakneblowano. Jesteśmy zastraszeni. Najchętniej schowalibyśmy się w mysiej dziurze. Ponieważ niemal wszystkie zmiany, jakie zachodzą w dzisiejszym świecie, są niekorzystne dla „zwykłych ludzi”, zaczęliśmy się obawiać wszelkich zmian. Wierzymy w zgrany slogan, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Ba, tak nas stłamszono, że uważamy, iż lepsze i dobre są wrogami złego! Jest kiepsko, ale lepiej niech nic się nie zmienia, bo obawiamy się, że będzie jeszcze gorzej. Wielcy tego świata często mówią o zmianach, a my niekiedy przyklaskujemy ich wizjom – korzystnym głównie dla nich – lecz zupełnie straciliśmy chęci i odwagę, żeby wierzyć w takie zmiany, które polepszą los nasz, nie ich. Czasami wierzymy w ich wizje, ale nie potrafimy tworzyć swoich. A jeszcze bardziej boimy się dzielić marzeniami z innymi, podobnymi nam. Tylko czasami, w czterech ścianach M-3, coś przychodzi nam do głowy. Ale milczymy – bo jeszcze wezmą nas za wariatów, bo po co się wychylać, bo mało komu ufamy…

Niniejszy numer „Nowego Obywatela” poświęciliśmy w sporej części odwadze marzenia o lepszym świecie i projektowania go. Zaczynamy od tekstu, który proponuje zarys strategii takich zmian, które wyrwałyby Polskę z bezwładnego dryfu i eksploatacji, jakiej podlega ona od lat. Nie są to wcale zmiany rewolucyjne, bo dobrze znane z innych krajów – choć w naszych realiach niektóre brzmią jak utopia. Ale utopia to nie ślepa uliczka, lecz inspiracja do działania. Kto nie zrobi kroku naprzód, ten nigdzie nie zajdzie. Mówi o tym wywiad z Ladislauem Dowborem, który był jednym ze współtwórców „zrealizowanej utopii” w Brazylii, gdzie odważna polityka i śmiałość marzeń pozwoliły wyciągnąć z nędzy miliony ludzi. Mówi o tym także tekst o własności publicznej, która – wbrew liberalnej propagandzie – jest efektywna i rozwojowa w wielu miejscach świata. Również artykuł o powstańcach z biednego meksykańskiego stanu Chiapas, którzy odbili się od bardzo głębokiego dna, pokazuje, że można lepiej urządzić rzeczywistość.

Ale nie tylko o „realnym świecie” jest mowa w tym numerze. Dwa teksty poświęciliśmy rozbijaniu mitów na poziomie idei i dominujących wzorców kulturowych. Nie ma dnia, żebyśmy od głównych mediów i ich pomniejszych klonów nie usłyszeli, że egoizm jest dobry, że dbanie o innych (chyba że chodzi o rodzinę) to frajerstwo, że tylko wolny rynek i dążenie do zysku – choćby po trupach – są naturalne, normalne i przynoszą efekty, a inne postawy to szkodliwa naiwność. Jest jednak dokładnie odwrotnie: liberalne frazesy to zwykłe bzdury. Naukowcy badający inne kultury lub dawne zachowania, a także współcześni psychologowie, udowadniają, że dzisiejsza cywilizacja i jej „wartości” wcale nie są jedynie słuszne, nie są naturalne, nie bazują na niekwestionowanych faktach, nie mają oparcia w powszechnych zachowaniach. Wręcz przeciwnie – to, co dziś propagowane jest jako norma, to tylko krótkotrwały epizod w dziejach ludzkości. Epizod nieprzypadkowy, bo służący interesom silnych i zamożnych. Możliwy tylko dzięki temu, że całkowicie wyzbyliśmy się odwagi marzenia i wymyślania świata lepszego niż obecny. Tak być nie musi. Tak być nie powinno.

To oczywiście nie wszystkie materiały, jakie przygotowaliśmy dla Was w tym kwartale. Zapraszam do lektury.

Tematyka
komentarzy