W kwietniu w 74 sądach rejonowych w całym kraju przestały funkcjonować wydziały pracy. Mieszkańcy wielu powiatów muszą obecnie pokonywać dziesiątki kilometrów, by załatwić sądowe sprawy.
Petenci z powiatu wadowickiego w sprawach pracowniczych muszą dojechać do Krakowa, zaś z olkuskiego i oświęcimskiego do Chrzanowa, informuje „Dziennik Polski”. Mieszkaniec okolic Oświęcimia nie załatwi też w swoim sądzie spraw gospodarczych, bo te rozpatruje już sąd w Krakowie.
– W naszym sądzie od kilku lat jest mniej spraw pracowniczych. Miesięcznie wpływało ich około 20-30. Stąd znaleźliśmy się na liście sądów, w których zlikwidowano te wydziały. Uważam jednak, że przenoszenie spraw poza nasz powiat nie jest najlepszym rozwiązaniem. Były inne. Choćby pozostawienie spraw pracowniczych już nie wydziałowi, a jednemu sędziemu. A dziś jest tak, że mieszkańcy mają zamęt w głowie – mówi sędzia Urszula Piekara, prezes Sądu Rejonowego w Oświęcimiu.
– Reforma sprawiła, że mieszkańcy mniejszych miejscowości muszą pokonywać dziesiątki kilometrów, aby dochodzić swych praw. Duże odległości spowodowały wzrost kosztów dojazdu ponoszonych przez pracowników, jak i ich reprezentantów, co w przypadku niskich zarobków ma kluczowe znaczenie – mówi „DP” poseł Marek Polak z Andrychowa.
Skierował w tej sprawie interpelację do ministra sprawiedliwości. W odpowiedzi podsekretarz stanu Grzegorz Wałejko napisał, że likwidację wydziałów pracy przeprowadzono w ramach „racjonalizacji struktury organizacyjnej sądownictwa powszechnego”.
Sędzia Waldemar Żurek z Krajowej Rady Sądownictwa zwraca uwagę, że sąd to nie firma, która ma przynosić zyski. – Obywatel ma mieć realny, a nie iluzoryczny dostęp do sądu. Po zmianach zdarzają się przypadki, że w sprawach gospodarczych obywatele muszą pokonywać nawet do 200 km w obie strony. Może się więc zdarzyć, że ze względu na odległość niektórzy zrezygnują z dochodzenia swoich praw – mówi. – Nieuniknione są więc pielgrzymki polityków i samorządowców do ministerstwa sprawiedliwości, którzy chcą przekonać resort o konieczności pozostawienia wydziałów sądowych na swoim terenie. Ci mocniejsi może coś wskórają – dodaje sędzia.
Ministerstwo planuje też likwidację sądów rodzinnych.
Fiński związek zawodowy pracowników budowlanych ogłosił bojkot niemieckiego podwykonawcy, który dopuścił się zaniżania płac polskim pracownikom.
Spór dotyczy prac remontowych pieca hutniczego fińskiej firmy Rautaruukki w Raahe, na zachodnim wybrzeżu Finlandii, wykonywanych przez ponad 70 polskich robotników, zatrudnionych przez niemiecką firmę Beroa, informuje „Rzeczpospolita”. Policja i związkowcy przeprowadzili na początku sierpnia wspólną inspekcję po otrzymaniu informacji o płaconych stawkach znacznie poniżej fińskiego minimum wynoszącego blisko 16 euro za godzinę.
— Bojkot oznacza, że Finowe zrzeszeni w związku nie bedą pracować z firmami zatrudniającymi pracowników po zaniżonych stawkach i nie przestrzegających fińskich przepisów — poinformował wicedyrektor fińskiego związku zawodowego budowlanych, Kyoesti Suokas. — W tym konkretnym przypadku bojkot oznacza, że w przyszłości główni zleceniodawcy, w rodzaju Rautaruukki, nie będą korzystać z podwykonawców, którzy wdają się w takie konflikty z fińskim związkiem. Firmie Beroa będzie trudno znaleźć tu pracę, bo nie będziemy z nią więcej współpracować.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy fińskie związki zarzucają firmom, że zatrudniają Polaków i płacą im znacznie poniżej rynkowych stawek, lub nie opłacają wymaganych prawem świadczeń.
Cóż, neoliberałom ta lekcja do sztambucha: prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych po poprawkach Senatu ponownie trafi do Sejmu. Zacznie ona obowiązywać od 2012 roku.
Na wprowadzeniu części zmian zyskają rodzice, bo więcej z nich spełni kryterium dochodowe umożliwiające przyznanie zasiłków rodzinnych. Trudniej będzie natomiast ubiegać się o świadczenie pielęgnacyjne osobom, które rezygnują z pracy, aby opiekować się niepełnosprawnym członkiem rodziny.
Jedna z najważniejszych zmian, jakie wprowadza nowelizacja, dotyczy sposobu ustalania dochodu rodziny. Obecnie gmina, sprawdzając, czy nie przekracza on kryterium dochodowego (504 zł na osobę w rodzinie lub 583 zł, gdy dziecko jest niepełnosprawne), dzieli dochody z roku kalendarzowego poprzedzającego okres zasiłkowy przez 12 miesięcy, a następnie przez liczbę osób w rodzinie. Po zmianie uzyskany dochód zostanie podzielony przez te miesiące, w których został on faktycznie osiągnięty (czyli przez czas rzeczywiście przepracowany, np. 6 miesięcy, jeśli przez pozostałą część roku osoba nie była zatrudniona).
Inna ze zmian może spowodować wzrost liczby uprawnionych do zasiłku rodzinnego. Wyłącza ona z uwzględnianych przez gminy dochodów stypendiów naukowych otrzymywanych przez uczniów i studentów (ale już nie doktorantów).
Jeszcze inna zmiana polega na rozszerzeniu katalogu dochodów utraconych i uzyskanych. Służą one uaktualnieniu sytuacji dochodowej rodziny, w sytuacji gdy zmienia się w stosunku do roku bazowego, czyli tego, z którego dochody są wliczane do kryterium (jest to rok kalendarzowy poprzedzający okres zasiłkowy). Gmina będzie mogła pomniejszyć dochód o utracony zasiłek chorobowy i macierzyński oraz świadczenie rehabilitacyjne wypłacane po utracie zatrudnienia. Pomniejszony zostanie też dochód rodziny, w sytuacji gdy nie otrzymuje już ona alimentów na skutek śmierci osoby zobowiązanej do ich płacenia.
____
O problemie świadczeń pielęgnacyjnych pisał niedawno Rafał Bakalarczyk w tekście „Należy się płaca, nie zasiłek”.
Kilkaset gatunków roślin i zwierząt, wśród nich kilkadziesiąt podlegających ochronie, żyje w jaworznickim rezerwacie Dolina Żabnika. Miejsce jest zagrożone.
W pobliżu niemiecka firma DB Schenker zamierza wkrótce rozpocząć wydobycie piasku. Może to spowodować wysuszenie terenu i w konsekwencji śmierć Doliny Żabnika. – Nie można do tego dopuścić, dlatego chcemy, aby teren wokół ponad 42-hektarowego rezerwatu, czyli cały kompleks leśny o nazwie Kolawica, również znalazł się pod ochroną – mówi gazecie „Polska Dziennik Zachodni” Adam Bisztyga ze Stowarzyszenia Eko-Fan. – W tej sprawie stworzyliśmy projekt uchwały. Podpisało się pod nim ponad tysiąc mieszkańców Jaworzna. Projekt przekazaliśmy już przewodniczącemu rady miejskiej. Teraz czekamy na sygnał, czy wszystko jest zgodne z przepisami.
Urzędnicy z Jaworzna zastrzegają, że magistrat jest przeciwny jakimkolwiek pracom, które mogłyby doprowadzić do wyginięcia zwierząt i roślin w Dolinie Żabnika.
Dolina Żabnika i cały kompleks lasów Kolawica leży na terenie Nadleśnictwa Chrzanów. Także leśnicy są przeciwni wydobyciu piasku w pobliżu rezerwatu. Obawiają się, że wydobycie piasku doprowadzi do obniżenia poziomu wód gruntowych. Jeśli niemiecka firma nadal będzie dążyć do wydobycia, a jaworzniccy radni nie uchwalą przepisów, które ochronią Żabnik, Stowarzyszenie Eko-Fan zamierza zwrócić się o pomoc do władz województwa i polskich ekologów.