Władze stołecznych dzielnic konsekwentnie tną budżety bibliotek. Warszawscy bibliotekarze szukają oszczędności. Problem polega na tym, że w większości placówek, nawet bez cięć, pieniędzy brakuje już od dawna.
– Mamy 13 filii. Aby je utrzymać, potrzeba nam ok. 5 mln zł rocznie – mówi „Życiu Warszawy” dyrektor biblioteki Praga-Północ, Janina Masłowska. Na nowości placówka potrzebuje ok. 500 tys. zł rocznie. Przy planowanych oszczędnościach na nowe książki mogłoby nie wystarczyć w ogóle, podczas gdy jak zgodnie twierdzą kierownicy placówek, to właśnie bez świeżych tytułów biblioteka traci najwięcej.
Drastyczny spadek liczby nowości zanotowała też biblioteka na Pradze-Południe. – Zapotrzebowanie jest, ale pieniędzy nie ma – mówi dyrektor placówki Mirosława Majewska. – W zeszłym roku kupiliśmy ok. 20 tys. woluminów, w tym – 3 tys.
Mimo obciętych budżetów biblioteki starają się uzupełniać księgozbiory. Pracownicy sami szukają nowych, najlepiej darmowych rozwiązań na poszerzenie oferty. Przykładowo wypożyczalnie na Woli i Pradze-Południe wprowadziły w pierwszym półroczu możliwość darmowego ściągania e-booków w bibliotece z zasobów Światowej Biblioteki E-booków. Biblioteka na Woli ma również podpisane umowy z niektórymi wydawnictwami. Na ich podstawie dostaje darmowe egzemplarze drukowanych przez nie książek. Coraz częściej sponsorami bibliotek zostają również sami czytelnicy, przekazując książki bądź darowizny.
Szerzej o problemach placówek czytelniczych piszemy w najnowszym numerze „Nowego Obywatela” – o to dokąd zmierza biblioteka pytają Anna Sobótka i Krzysztof Wołodźko.
We wrześniu Fundusz Ubezpieczeń Społecznych straci płynność i nie będzie mógł regularnie wypłacać emerytur, stąd Rada Ministrów przekazała FUS część pieniędzy z Funduszu Rezerwy Demograficznej.
1 września Fundusz Rezerwy Demograficznej ma przekazać ZUS 4 mld zł: tyle brakuje FUS na wypłatę bieżących emerytur, informuje „Nasz Dziennik”. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych prawie wyczerpał 37. miliardową dotację budżetową, a przychody z bieżących składek są zbyt szczupłe, aby dalej płynnie wypłacać świadczenia blisko 5 milionom emerytów.
„ND” komentuje: „Cała armia ludzi pracujących w Polsce po prostu nie wnosi składek na ZUS lub zaniża ich poziom. Mści się polityka patrzenia przez palce na powszechną praktykę zatrudniania pracowników na czarno lub na umowy-zlecenia, ucieczkę przedsiębiorców pod skrzydła KRUS czy tolerowanie tzw. instytucji samozatrudnienia wśród znakomicie zarabiającej kadry menedżerskiej”.
Organizacje zasiadające w Komisji Trójstronnej wyraziły sprzeciw wobec przejadania środków z rezerwy na trudne czasy. Negatywne stanowisko zajęły zarówno związki zawodowe „Solidarność” i OPZZ, jak i Pracodawcy RP, Krajowa Rada Gospodarcza i Związek Rzemiosła Polskiego.
– Zgodnie z ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych, gospodarowanie Funduszem Rezerwy Demograficznej powinno być prowadzone na podstawie wieloletniej prognozy dochodów i wydatków, która uwzględnia założenia sytuacji demograficznej i społeczno-gospodarczej. Prognoza powinna być sporządzana przez ZUS i przedstawiana Radzie Ministrów co trzy lata – przypomina Henryk Nakonieczny, członek prezydium KK NSZZ „Solidarność”.
Na początku roku FRD miał na koncie około 10,2 mld zł, a tegoroczne przychody, głównie z prywatyzacji, wyniosły 8 mld zł, co łącznie daje 18,2 mld złotych. Na koniec roku środki te stopnieją do 14,2 mld złotych.
Związkowcy założyli spółkę, mają inwestorów i chcą przejąć narodowego przewoźnika. Muszą jeszcze przeprowadzić rozmowy z zarządem.
Poszukiwanie inwestora dla PLL Lot trwa od dziewięciu lat, informuje „Puls Biznesu”. Na początku kwietnia dwa związki zawodowe, pięciu związkowców i dwie osoby fizyczne założyły LOT Air.
– Jako spółka pracownicza możemy za zgodą ministra skarbu złożyć ofertę zakupu spółki lub jej części, tak jak inne podmioty na rynku. Poza tym, gdyby LOT zbankrutował, mamy pierwszeństwo przy nabyciu – mówi Joanna Modzelewska przewodnicząca-pełnomocnik zarządu Związku Zawodowego Pilotów Liniowych PLL LOT i członek zarządu LOT Air.
Związkowcy uważają, że dysponują atrakcyjną ofertą. – Nie mogę ujawnić nazw ani wysokości ewentualnych inwestycji, ale mamy kilku zainteresowanych inwestorów. W grę wchodzi wejście kapitałowe do spółki LOT Air, która następnie mogłaby objąć udziały w PLL LOT. Mamy na myśli przejęcie większościowych udziałów – wyjaśnia przedstawicielka LOT Air.
Dyskusję związkowców z zarządem utrudnia fakt, że w spółce od 2008 roku trwa spór zbiorowy.
___
Polecamy wywiad Konrada Malca z Rafałem Nowakiem, na temat starań pracowników o przejęcie Zakładów Azotowych w Puławach.
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła realizację przez starostów zadań dotyczących gospodarki leśnej w lasach niepaństwowych. Nagminnie naruszano obowiązujące przepisy prawa, a urzędnicy samorządowi niedbale wykonywali swoje obowiązki. W trzech przypadkach NIK skierowała zawiadomienia do Prokuratury, gdyż mogło dojść do popełnienia przestępstwa.
NIK skontrolowała 24 powiaty, miasto na prawach powiatu oraz 18 nadleśnictw Lasów Państwowych, by sprawdzić, jak w latach 2007-2010 starostowie oraz nadleśniczowie Lasów Państwowych, sprawujący nadzór nad lasami niepaństwowymi na podstawie porozumień zawartych ze starostami, realizowali zadania dotyczące gospodarki leśnej w lasach niepaństwowych. Skontrolowane powiaty położone są na obszarze sześciu województw Polski wschodniej, centralnej i południowej, to jest: lubelskiego, łódzkiego, małopolskiego, mazowieckiego, podkarpackiego i podlaskiego. W 19 starostwach wydano właścicielom lasów niepaństwowych ponad 71% decyzji administracyjnych z naruszeniem prawa. Inspektorzy ustalili również, że na obszarze 24 powiatów ponad 57% powierzchni lasów niepaństwowych nie było objęte uproszczonymi planami urządzenia lasu, z których m.in. wynikają dla właścicieli zadania z zakresu gospodarki leśnej.
Najgorsza sytuacja wystąpiła na obszarze powiatów: nowosądeckiego, nowotarskiego i suskiego, w przypadku których dokumentacją nie objęto niemal 100% powierzchni lasów. Poważne zaniedbania w tym zakresie niewątpliwie utrudniają właścicielom lasów prowadzenie prawidłowej i normalnej gospodarki leśnej. W 64% skontrolowanych starostw inspektorzy NIK ujawnili przypadki niezgodnego ze stanem faktycznym przedstawiania w sprawozdaniach statystycznych danych, dotyczących powierzchni ogólnej lasów niepaństwowych i powierzchni objętych dokumentacją urządzeniową. Wskazuje to na niski poziom wiarygodności informacji o lasach niepaństwowych w Polsce.
Ponurego obrazu dopełniają ujawnione przez inspektorów NIK przypadki niezawiadomienia przez starostów organów ścigania o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa lub wykroczenia przez właścicieli lasów, którzy dokonali nielegalnego lub dewastacyjnego wyrębu drzewostanu.
W ocenie NIK, naprawa tego stanu wymaga od starostów przede wszystkim: sporządzenia dokumentacji urządzeniowej obejmującej całą powierzchnię nadzorowanych lasów niepaństwowych, co umożliwi właścicielom prawidłowe prowadzenie gospodarki leśnej, dokonania kompleksowej oceny stanu zdrowotnego i sanitarnego lasów, prawidłowego wykonywania nadzoru nad realizacją zadań powierzonych w tym zakresie nadleśniczym Lasów Państwowych oraz zgodnego z obowiązującym porządkiem prawnym prowadzenia postępowań administracyjnych w sprawach dotyczących lasów niepaństwowych.
Inspektorzy NIK nie mieli większych zastrzeżeń do pracy nadleśniczych Lasów Państwowych, którym starosta powierzył sprawowanie nadzoru nad lasami niepaństwowymi. W ośmiu nadleśnictwach odnotowano jednak przypadki naruszenia prawa przy wydawaniu właścicielom lasów niepaństwowych decyzji nakazujących wykonanie prac hodowlanych, czy też zabiegów ochronnych w drzewostanie.