Niemal 2/3 zatrudnionych Polaków dojeżdża do pracy poza miejsce zamieszkania, a prawie 1/3 z nich zarobkuje co najmniej na terenie sąsiedniej gminy. Upadł kolejny liberalny mit.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” na podstawie nowych danych GUS, przybywa osób, które dojeżdżają do pracy. W ubiegłym roku było ich aż 10,3 mln spośród niespełna 16 mln pracowników. To o 169 tys. więcej niż w 2009 r. Prawie 4 mln osób pracują w innej gminie niż ta, w której zamieszkują. Zdarza się im dojeżdżać nawet kilkaset kilometrów. – „To dowód, że jesteśmy mobilni w poszukiwaniu zatrudnienia. Dane zaprzeczają stereotypowi, według którego bardzo mało Polaków podąża za pracą” – mówi gazecie prof. Henryk Domański z PAN.
Co więcej, wskaźniki te wciąż rosną. Przed trzema laty 31,4% dojeżdżających pracowało poza własną gminą, w 2009 r. było to 35,1%, a w roku 2010 już 35,7%. Wiele osób bez dojazdów nie miałoby pracy. Krzysztof Inglot, dyrektor działu rozwoju rynków w agencji zatrudnienia Work Service, mówi gazecie: „Dowozimy pracowników do większych miast w całej Polsce z miejscowości odległych o 75-80 km”.
Największą grupę wśród dojeżdżających stanowią osoby z wyższym wykształceniem. – „Ponieważ odsetek osób z wyższym wykształceniem szybko się zwiększa, to można oczekiwać, że w przyszłości mobilność Polaków jeszcze wzrośnie” – twierdzi prof. Domański. Większości dojeżdżających nie stać na to, aby kupić lub wynająć mieszkanie blisko pracy, bo choć zarabiają więcej niż u siebie na miejscu, to wciąż jednak zbyt mało – konkluduje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Z satysfakcją stwierdzamy, że nie ostał się już chyba żaden liberalny mit, jakimi propaganda karmiła nas przez lata. Jak widać wyżej, Polacy w większości są mobilni, więc to nie ich „nieruchliwość” stanowi problem rynku pracy. Niedawno pisaliśmy, że za dziurę budżetową i brak pieniędzy na wiele zadań państwa nie odpowiadają „roszczeniowi lenie”, lecz „pracowici przedsiębiorcy”. Obaliliśmy też mit, że Polska ma „sztywny Kodeks pracy” – wręcz przeciwnie, przodujemy w Europie pod względem elastycznych, a raczej łajdackich stosunków pracy. Pisaliśmy o tym, że wbrew mitom, komercjalizacja szpitali nie przyniosła poprawy ich sytuacji. Informowaliśmy również o tym, że praca nie chroni przed biedą, zatem ubogimi nie są tylko „leniwi”. Warto przeczytać także o tym, że bzdurna jest opinia, jakoby obciążenia podatkowe były w Polsce wysokie – są niższe niż w wielu krajach. I tak dalej, i temu podobne.
Pamiętajcie w nadchodzącym roku o tym, gdzie można poznać fakty niewygodne dla oligarchicznego obozu władzy i pieniądza, za to ważne dla waszego życia i światopoglądu. Zaglądajcie na naszą stronę, polecajcie ją innym, propagujcie zawarte tutaj wiadomości. Bądźcie z nami w 2012 roku!
Wiele wskazuje na to, że w Chorzowie po 17 latach przerwy znów będzie wydobywany węgiel. Trwają starania o wznowienie eksploatacji pokładów zamkniętej kopalni „Barbara”.
Jak informuje „Polska Dziennik Zachodni”, jeszcze przed końcem roku chorzowski magistrat wyda opinię środowiskową w sprawie wznowienia wydobycia węgla kamiennego na terenie byłej kopalni Barbara. Ubiega się o nią Fundusz Przemysłowy Silesia. Jeżeli wnioskodawca otrzyma koncesję i odpowiednie pozwolenia z Ministerstwa Środowiska, to po 17 latach przerwy w Chorzowie znów będzie wydobywany węgiel.
Gazeta dowiedziała się, że opinia chorzowskich urzędników będzie pozytywna. Zostanie wydana w porozumieniu z władzami Siemianowic Śląskich, bo kopalnia leży na granicy obu miast. Warunek wznowienia wydobycia będzie taki, że powinno być ono prowadzone metodami bezpiecznymi dla obiektów na powierzchni. – „Firma musiałaby wydobywać węgiel na tzw. podsadzkę, wybierane pokłady uzupełniając piaskiem” – mówi „Dziennikowi Zachodniemu” Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.
Chorzów jest miastem, które swoją dawną świetność zawdzięcza m.in. górnictwu. Wydobycie węgla rozpoczęto tu już pod koniec XVIII wieku, a jeszcze dwie dekady temu działało w mieście kilka kopalń. Dziś mówi się, że ich zamknięcie było błędem. Pod miastem wciąż są spore złoża, a nawet przygotowane do wydobycia pokłady na poziomie 800 metrów.
Planowane wznowienie eksploatacji pokładów kopalni „Barbara” mogłoby dać nawet 1000 miejsc pracy w samej kopalni, nie licząc kooperantów. Dla miasta byłby to znaczny „zastrzyk” pozytywnych zjawisk. Co więcej, rozważane jest wznowienie wydobycia węgla również w innych miejscach w Chorzowie – nieoficjalnie mówi się, że jest tym zainteresowany Węglokoks SA.
Cieszymy się, że do Polski wraca przemysł – przemysł zaawansowany technologicznie bez porównania bardziej niż montownie z blachy falistej oraz zatrudniający znaczną ilość osób. Jeszcze bardziej cieszylibyśmy się, gdyby wracał on dzięki wysiłkom polskich władz, nie zaś wbrew ich „reformom”, polegającym nieodmiennie na likwidowaniu „nierentownych” przedsiębiorstw.
Średnio w kraju opłaty za przedszkola wzrosły w dniu 1 września aż o 22,3% – tak wynika z raportu na podstawie danych wojewodów.
Dziennik „Rzeczpospolita” omawia raport przygotowany dla premiera przez wojewodów, dotyczący tegorocznych podwyżek opłat za przedszkola. Bezpośrednią przyczyną podwyżek była nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Wynika z niej, że dziecko w przedszkolu może bezpłatnie spędzić 5 godzin dziennie. Większość gmin podniosła od września czesne za dodatkowe godziny.
Najbardziej, bo o ponad 30% opłaty wzrosły w woj. łódzkim oraz mazowieckim. Na dole tabeli jest woj. opolskie, gdzie podwyżka wyniosła „tylko” 15%. Jak przypomina gazeta, PO przed wyborami złożyła obietnicę, że wesprze gminy przez wprowadzanie częściowej subwencji na przedszkola – obecnie samorządy utrzymują je w całości. Na razie nic z tych obietnic nie wyszło. Co więcej, rząd blokuje pomysły koalicjanta oraz inicjatywy obywatelskie, mające na celu poszerzenie zakresu bezpłatnej opieki przedszkolnej. PSL złożył w Sejmie projekt zakładający, że od początku 2012 r. gminy dostaną wsparcie na prowadzenie edukacji przedszkolnej najpierw dla dzieci 5-letnich (koszt miliard złotych rocznie), a od roku 2014 r. dla 4-latków (wtedy koszty wzrosłyby do 2 mld zł). Dziś już wiadomo, że ustawa nie wejdzie w życie od stycznia.
Podobnie stało się z innymi podobnymi projektami. „Rzeczpospolita” przypomina, że w ciągu ostatnich trzech lat w Sejmie złożono dwa projekty z inicjatywy Związku Nauczycielstwa Polskiego (poparte przez 200 i 150 tysięcy obywateli), kolejny autorstwa ruchu „Ratuj maluchy”, a czwarty przygotował resort edukacji, lecz nie zyskał on akceptacji ministerstwa finansów. Gazeta zapytała resort finansów, jakie są szanse na subwencjonowanie przedszkoli z budżetu. – „Prowadzenie przedszkoli ogólnodostępnych od samego początku było i jest zadaniem własnym gmin finansowanym z ich dochodów własnych” – tyle raczyła odpowiedzieć rzeczniczka ministra.
Tak wygląda polityka prorodzinna po polsku. Czyli wcale.
Rzecznik Praw Obywatelskich poprosił resort zdrowia o informacje na temat działań mających poprawić system opieki zdrowotnej i pomocy osobom starszym. Jego zdaniem, następuje zapaść lecznictwa geriatrycznego.
Portal Samorządowy cytuje fragmenty listu RPO do ministerstwa zdrowia. Czytamy m.in.: „Systematycznie postępuje proces starzenia się polskiego społeczeństwa. Tymczasem polski system opieki zdrowotnej i pomocy osobom starszym jest niewydolny oraz nieprzygotowany na gwałtownie postępujące zmiany demograficzne”. Na podstawie danych ministerstwa Rzecznik sformułował opinię, że niewystarczające jest np. kształcenie lekarzy z zakresu geriatrii. W dodatku „Następuje zapaść lecznictwa geriatrycznego – nie otwiera się nowych poradni geriatrycznych, nie zwiększa się liczby łóżek geriatrycznych, a w kolejnych szpitalach likwidowane są oddziały geriatryczne lub podejmowane są działania ograniczające koszty funkcjonowania tych oddziałów”. Brakuje także standardów postępowania przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu geriatrii.
Rzecznik zwraca też uwagę na brak sprawnego systemu gwarantującego rzeczywistą pomoc rodzinom opiekującym się osobami starszymi, np. ośrodków opieki krótkoterminowej. „Władze państwowe powinny przygotować odpowiednie działania i rekomendacje dla polityki państwa i samorządu terytorialnego, które pozwoliłyby na realną poprawę jakości życia osób starszych i wydłużenie okresu niezależnej egzystencji seniorów oraz poprawę jakości leczenia geriatrycznego i dostępności do świadczeń zdrowotnych”.