Jeronimo Martins Dystrybucja, odpowiedzialny za asortyment w sieci „Biedronka”, odpowiedział na apel Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, aby w sklepach tej sieci sprzedawano produkty lokalnych spółdzielni mleczarskich. JMD deklaruje otwartość na współpracę.
Jak informuje Portal Spożywczy, w liście Alicji Koleśnik, dyrektor Działu Zakupów Jeronimo Martins Dystrybucja S.A., czytamy, że firma nie stosuje wobec dostawców różnych kryteriów współpracy i nie dyskryminuje lokalnych spółdzielni mleczarskich. Każdy może złożyć ofertę, która jest następnie wnikliwie analizowana przez JMD. „Biedronka” jest przekonana o wysokiej jakości produktów spółdzielni zrzeszonych w KZSM. Sieć wskazuje jednak, że skala działalności i model biznesowy „Biedronki” każe brać pod uwagę nie tylko jakość, lecz także powtarzalność i dostępność produktów, zapewnienie odpowiedniej ilości dostarczanych artykułów, a także posiadanie zdolności do współpracy długoterminowej.
Alicja Koleśnik podkreśla, że sieć Biedronka współpracuje z ponad 500 polskimi dostawcami, a 90 proc. produktów spożywczych w ofercie sieci Biedronka, w tym także nabiał, pochodzi z Polski. – „Nie wykluczamy, że będziemy w przyszłości analizować i testować dodatkowe modele współpracy z lokalnymi dostawcami, w tym w branży mleczarskiej. Pozwolę sobie także dodać, że lokalne mleczarnie wytwarzające mniejsze wolumeny produkcji, mogą osiągnąć masę krytyczną potrzebną do zaopatrzenia większych sieci handlowych, poprzez zrzeszanie się i kooperację” – czytamy w liście dyrektor JDM.
Dodaje ona też, że zaprasza podmioty zrzeszone w KZSM do kontaktu i do złożenia ofert współpracy. – „Wśród naszych dostawców znajdują się nie tylko te duże, ale także mniejsze, regionalne spółdzielnie mleczarskie, dostarczające swoje produkty do części naszych sklepów. Przykładem może służyć jedna ze spółdzielni zrzeszona właśnie w KZSM – mowa o OSM Piaski” – pisze Alicja Koleśnik.
Warto tu wskazać na dwie kwestie. O ile naiwnością byłaby wiara w „dobrą wolę” wielkich sieci handlowych, o tyle bez wątpienia słuszne są uwagi dyrektor JMD, że niewielkie lokalne spółdzielnie powinny na różne sposoby współpracować i łączyć siły, jeśli chcą być podmiotem na tyle silnym, aby liczono się z nimi. Nie zmienia to jednak faktu, że opisany tu problem pokazuje, że wielkie sieci handlowe bazują na zasadach, które mocno utrudniają współpracę z nimi mniejszym podmiotem i to bez złej woli kogokolwiek. Na przykład ograniczona skala produkcji takich przedsiębiorstw zupełnie nie pasuje do masowego modelu dystrybucji produktów w sieciach mających setki sklepów. Rosnący udział wielkich sieci w rynku będzie prawdopodobnie osłabiał pozycję niewielkich producentów, nie mogących do niech „wejść” ze swoimi produktami.
Warto przeczytać informację o apelu spółdzielni mleczarskich do władz „Biedronki” – tutaj.