Prawdziwie zielona wyspa

·

Prawdziwie zielona wyspa

·

W 2008 r. Islandia znalazła się na pierwszych stronach gazet z całego świata. Państwo liczące zaledwie 320 tys. obywateli, odizolowane od reszty kontynentu, dotknął największy kryzys gospodarczy w historii. Tysiące ludzi nagle straciło pracę i całe majątki. Podjęte wówczas działania sprawiły, że w ciągu zaledwie kilku lat Islandia nie tylko wyszła z kryzysu, ale radzi sobie obecnie znacznie lepiej niż inne państwa. Jednak o tym nie przeczytamy już na pierwszych stronach gazet z całego świata. Być może dlatego, że w Islandii w walce z krachem odrzucono metody neoliberalne, które wcześniej doprowadziły państwo na skraj przepaści.

Jak to się zaczęło

Swoją silną pozycję gospodarczą Islandia zbudowała po II wojnie światowej. Była jednym z beneficjentów planu Marshalla, którego realizacja znacznie pomogła w rozwoju kraju. Ponadto, ze względu na strategiczne położenie, w czasie „zimnej wojny” założono amerykańską bazę wojskową w Keflavíku, 50 km na zachód od Reykjavíku. Spotkało się to z protestami i niezadowoleniem społecznym, podobnie jak sam fakt przystąpienia Islandii do NATO. W marcu 1949 r. doszło do zamieszek pod parlamentem, a przeciwko uczestnikom wydarzeń policja użyła pałek i gazu łzawiącego1 – wspominam o tym, ponieważ następnym razem gaz łzawiący zostanie użyty przez policję na wyspie dopiero w 2008 r., w czasie największej fali kryzysu gospodarczego. Protesty przeciw amerykańskiej bazie powtarzały się także w latach 60. i 70.2 Nie ulega jednak wątpliwości, że to właśnie Amerykanie wybudowali pierwsze drogi łączące miasta, a za amerykańskie pieniądze powstawały cementownie, fabryki nawozów sztucznych, finansowano też osuszanie terenów bagiennych3. Ostatecznie żołnierze amerykańscy opuścili Islandię w 2006 r.

Z ekonomicznego punktu widzenia, tak jak w wielu innych państwach, dla Islandii najlepsze były lata 60. i 70. XX wieku. Rozwój gospodarki pozwolił na jej dywersyfikację – wcześniej oparta była głównie na połowach dorsza, później także na eksploatacji boksytu (aluminium). Pozwoliło to na stworzenie ustroju typowego dla państw skandynawskich: rozbudowano sieć zabezpieczenia społecznego, każdy obywatel zyskał prawo do bezpłatnej pomocy medycznej czy edukacji. Rozwój oświaty oznaczał nie tylko sieć darmowych szkół, ale także wprowadzenie możliwości finansowania edukacji na uczelniach zagranicznych.

Wraz ze wzrostem poziomu edukacji wzrosły też aspiracje Islandczyków. Większość z nich, już z wykształceniem wyższym, nie chciała wiązać kariery zawodowej z tradycyjnymi dziedzinami, jak połowy ryb czy eksploatacja surowców. W tym czasie, tj. w latach 80., do wyspy dotarły nurty liberalne, popularne wówczas już w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W 1984 r. na wykłady do Islandii przybył Milton Friedman, którego słuchało wielu przyszłych polityków, w tym Daví? Oddsson, który później, w latach 1991–2004, pełnił funkcję premiera kraju, a w latach 2005–2009 był szefem Banku Centralnego Islandii4.Coraz bardziej indywidualistyczne podejście Islandczyków zaczęło się przekładać na wybory polityczne. To z kolei odcisnęło piętno na systemie gospodarczym kraju. Gdy w latach 90. premierem został wspomniany Oddsson, wprowadzono liberalne rozwiązania: uwolniono handel (w 1995 r. Islandia przystąpiła do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu EFTA), sprywatyzowano przemysł i obniżono podatki. Stopa podatku od dochodów kapitałowych została ustalona na poziomie 10%. Władze Islandii chciały bowiem wcielić w życie jedną z liberalnych teorii – trickle-down, w Polsce nazywaną teorią skapywania. Liczono na to, że im szybciej będzie rósł majątek najbogatszych, tym więcej będą oni mogli inwestować, przyczyniając się do wzrostu zatrudnienia – a tym samym powiększając dobrobyt całego społeczeństwa. Osiągnięto jednak efekt odwrotny, doprowadzając do powstania większego rozwarstwienia społecznego w tym stosunkowo egalitarnym dotychczas państwie. Pomiędzy 1994 a 2000 r. współczynnik Giniego (czyli Wskaźnik Nierówności Społecznej) wzrósł o 22% – podczas gdy w 1994 r. wynosił 0,270, w 2000 r. było to już 0,3295.

Droga do upadku

Lata 90. to także czas prywatyzacji i deregulacji systemu bankowego. To właśnie rozwój systemu bankowego oraz ekspansywna polityka energetyczna państwa w największej mierze przyczyniły się do kryzysu, który miał nadejść pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku.

Jednym z tych procesów był pięcioletni plan podwojenia ilości wytwarzanej energii w celu zaspokojenia potrzeb huty aluminium, której właścicielem była amerykańska firma Alcoa. Budowa wielkiej elektrowni wodnej oznaczała postawienie olbrzymiej tamy, wysokiej na 190 metrów. Koszt tej inwestycji wynosił 3 mld dolarów, co w kraju zamieszkanym przez niewiele ponad 300 tys. osób jest kwotą olbrzymią. Islandzka korona znacznie się wzmocniła, więc aby uniknąć inflacji, podnoszono stopy procentowe. To posunięcie doprowadziło do przyciągnięcia kapitału z całego świata, wzrostu zainteresowania koroną wśród handlarzy walutą oraz zwiększenia liczby udzielanych kredytów6.W 2003 r. rząd sprywatyzował trzy główne banki Islandii – Kaupthing Bank, Glitnir Bank oraz Landsbanki, doprowadzając do zgromadzenia ogromnych pieniędzy, a więc i władzy, w rękach niewielu firm i osób prywatnych. W tej korzystnej dla siebie sytuacji gospodarczej banki rozpoczęły działalność na globalnym rynku finansowym. Suma ich aktywów wzrosła ze 100% islandzkiego PKB w roku 2004 do 923% na koniec roku 20077. Była to najszybsza ekspansja systemu bankowego w historii ludzkości. Zaczęto chętnie udzielać kredytów, zwłaszcza że Daví? Oddsson, już jako szef Banku Centralnego, obniżył kryteria przyznawania kredytów hipotecznych, zezwalając na ich udzielanie do wysokości 90% wartości nieruchomości. Z kolei seria wzrostów stóp procentowych, która miała obniżać inflację, sprawiła, że kredyty hipoteczne były najchętniej zawierane w obcych walutach. Długi stawały się znacznie większe niż przychód z eksportu, ceny mieszkań wzrosły dwukrotnie.Islandzkie banki zaczęły także zakładać zagraniczne filie, głównie w Holandii i Wielkiej Brytanii. Landsbanki założył fundusz inwestycyjny Icesave, który przyjmował przez Internet oszczędności obywateli brytyjskich i holenderskich, oferując im znacznie wyższe oprocentowanie lokat inwestycyjnych niż ich lokalne odpowiedniki. Takie posunięcia przyciągały liczne zastępy klientów. Banki z kolei pożyczały na niski procent islandzkim i zagranicznym firmom i kupowały ryzykowne aktywa za bardzo wysoką cenę. Ekspansja banków łączyła się także ze wzrostem na giełdzie. W ciągu 5 lat od 2003 r. islandzka giełda wzrosła dziewięciokrotnie8.Istotny wpływ na te działania miała grupa młodych ludzi, wykształconych na zagranicznych (najczęściej amerykańskich) uczelniach ekonomicznych, robiących w nowych realiach zawrotne kariery. Byli biegli w zarządzaniu instrumentami finansowymi i prawdopodobnie cechowało ich przekonanie, że wzrost nie zna granic. W bardzo krótkim czasie zarobili ogromne pieniądze, a zachęceni ich sukcesem finansowym pracownicy innych branż rzucali swój zawód, aby zatrudnić się w bankach. Nagle nauczyciele, geolodzy, elektrotechnicy, historycy itd. zaczynali tworzyć analizy rynku, zarządzać aktywami, handlować walutami i instrumentami sekurytyzacji9.Islandia stała się w ciągu kilku lat mocarstwem finansowym, jednak opartym, jak się wkrótce okazało, na bańce spekulacyjnej. Gwałtowny i ciągły wzrost cen aktywów wykreował oczekiwania dalszego ich wzrostu, przyciągając tym samym nowych inwestorów, zainteresowanych zyskami kapitałowymi. Jednak jak zauważa wybitny ekonomista brazylijski Ladislau Dowbor, istota spekulacji finansowej polega na akumulacji bogactwa bez potrzeby wytwarzania odpowiedniego bogactwa10. Bańka musiała więc w końcu pęknąć.

Kryzys i protesty

Nadciągający kryzys dostrzegło z wyprzedzeniem wiele osób. Danske Bank w 2006 r. wydał raport wskazujący niemożliwość istnienia nieograniczonego wzrostu i przestrzegający przed upadkiem systemu islandzkiego. Z kolei w maju 2008 r. w Reykjavíku wykład wygłosił Robert Z. Aliber, profesor ekonomii i finansów z Uniwersytetu Chicagowskiego, który wieścił upadek gospodarczy kraju w ciągu kilku miesięcy. Islandia wolała jednak opierać się na innych relacjach, sprzecznych z tamtymi – takich jak raport Mishkina z amerykańskiej Rezerwy Federalnej, który udowadniał, że wzrost gospodarczy Islandii opiera się na wyjątkowo trwałych fundamentach.

Krytycznym momentem okazał się upadek amerykańskiego banku Lehman Brothers w 2008 r. Przyczyniło się to do zaprzestania udzielania pożyczek między bankami na świecie. Było to szczególnie niekorzystne dla banków islandzkich, ponieważ ich depozyty w bardzo małym stopniu pokrywały udzielone kredyty. Pozbawione zewnętrznego wsparcia – utraciły płynność. Nie mogły też sfinansować własnych wierzytelności, co zachwiało strukturą całego systemu finansowego w Islandii.

Od września 2007 do września 2008 r. kurs korony spadł w stosunku do euro o ponad 70%. Indeks giełdy papierów wartościowych, który szczytował na poziomie 9 tysięcy punktów, po załamaniu spadł do zaledwie czternastu11. 29 września 2008 r. rząd zmuszony został przejąć kontrolę nad upadającym bankiem Glitnir, a potem Kaupthingiem oraz Landsbanki, ponieważ ich zagraniczne zadłużenie wynosiło ponad 85 mld dolarów, podczas gdy PKB Islandii sięgał w tym czasie około 12 mld dolarów. PKB spadł o 65%, a co trzeci obywatel kraju rozważał wyjazd na stałe za granicę. Kryzys bankowy wywołał kryzys gospodarczy i uderzył w ludzi. Natychmiast wzrosły raty kredytów, kolejne firmy bankrutowały i zwiększyło się bezrobocie. Ludzie tracili oszczędności życia.Problemem była także wypłata depozytów klientom zagranicznym w Wielkiej Brytanii i Holandii (5,5 mld funtów). Doszło do tego, że rząd brytyjski zamroził lokalne aktywa Landsbanki oraz depozyty banku Kaupthing na podstawie prawa antyterrorystycznego, pozwalającego blokować i przejmować majątek wrogich organizacji. Problem finansowy przeobraził się więc nawet w konflikt międzynarodowy. W grudniu 2009 r. rząd podpisał porozumienie, na mocy którego każdy Islandczyk zostałby obciążony kwotą długu w wysokości kilkunastu tysięcy euro na rzecz holenderskich i brytyjskich klientów banków. Jednak wskutek protestów i petycji, którą podpisało 50 tys. obywateli (czyli 1/6 mieszkańców kraju), prezydent nie ratyfikował tego dokumentu. Społeczeństwo pokazało, że nie wyraża zgody na prywatyzację zysków i nacjonalizację strat12.

Mieszkańcy Islandii, którzy do tej pory nieczęsto uczestniczyli w protestach, zdecydowali się wyjść na ulice. Największa fala buntu przetoczyła się w styczniu 2009 r. – była to tzw. rondlowa rewolucja. 20 stycznia, gdy wznowiono obrady po zimowej przerwie, koło południa na placu Austurvöllur przed parlamentem zaczęli gromadzić się ludzie. Hałasowali przy pomocy garnków, bębnów, gwizdków, wiader i wszystkich innych sprzętów, jakimi dysponowali. Tego dnia właśnie, po raz pierwszy od 1949 r., policja użyła gazu łzawiącego. Protesty trwały jednak dalej i w efekcie do dymisji zmuszono premiera Geira Haarde oraz jego rząd. Tymczasową władzę objęła Jóhanna Sigur?ardóttir, liderka socjaldemokratycznego Sojuszu. W kwietniu 2009 r. odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne, które wygrał Sojusz oraz Lewicowy Ruch Zielonych. Pani Sigur?ardóttir pozostała premierem.

Wyjście

Obecnie Islandia – w przeciwieństwie do większości państw Unii Europejskiej – wychodzi z kryzysu z podniesioną głową. Jak do tego doprowadzono?Po pierwsze nie ratowano banków – tym bardziej, że nie było za co – lecz pozwolono im zbankrutować. Klientom zapewniono zwrot ich bankowych depozytów, a mającym problemy finansowe zadłużonym gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom przyznano ulgi w spłacie zaciągniętych zobowiązań, co uchroniło ich od bankructwa. Około 1 ludności darowano długi o łącznej wysokości równej 13% PKB. Przygotowywano kolejne porozumienia z Wielką Brytanią i Holandią, które miały na celu spłatę długu islandzkich banków. O zdanie w sprawie zwrotu 4 mld euro zapytano mieszkańców. W marcu 2010 r. ponad 90% głosujących opowiedziało się przeciwko spłacie długów wobec niemal 300 tys. obywateli Holandii i Wielkiej Brytanii. Sytuacja powtórzyła się w kwietniu 2011 r., gdy obywatele Islandii ponownie (58% głosów) odrzucili projekt spłaty 4 mld euro w ciągu 30 lat.Po drugie Islandia uzyskała znaczną pomoc (10 mld USD) od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który okazał się wobec tego kraju dość łagodny. Zdecydowano się na ścieżkę cięcia deficytu, rozłożoną na sześć lat, a w ciągu pierwszego roku nie było żadnego fiskalnego zaciskania pasa. Z kolei w latach 2010–2011 oszczędności miały sięgnąć ok. 10% PKB, z czego połowa miała być efektem podwyżki podatków, a druga – cięcia wydatków13. Okazało się, iż wzrost PKB był taki, że Islandia mogła sobie pozwolić nawet na pewien pakiet stymulacyjny dla gospodarki. MFW mógł zaoferować tak korzystne warunki Islandii m.in. dlatego, że przewagą tego kraju był niewysoki dług publiczny przed kryzysem. W 2007 r. wynosił on 28,5% PKB (dla porównania: dług Grecji to 105,4% PKB). Przed kryzysem wypracowano także nadwyżki budżetowe. Podkreśla się również, że w 2008 r. splajtowały banki, a nie państwo, które nie stworzyło ogromnych pakietów pomocowych dla sektora finansowego, lecz po prostu podzieliło banki i pozwoliło sądom załatwić sprawę ich niewypłacalności. Atutem kraju był też brak przynależności do strefy euro, więc można było doprowadzić do dewaluacji korony. Osłabienie islandzkiej korony przyczyniło się do wzrostu eksportu w cenach stałych o 30% w latach 2008–201014.Należy jednak pamiętać, że dewaluacja waluty, choć miała zbawienny wpływ na gospodarkę – na początku była bardzo niekorzystna dla ludzi pracy. Ożywienie gospodarcze nastąpiło kosztem spadku ich dochodów i wzrostu kosztów utrzymania. Sytuacja była trudna zwłaszcza dla tych, którzy zaciągnęli kredyty w innych walutach (ok. 20 tys. osób) i nie byli w stanie ich spłacić. W zaistniałej sytuacji państwo podjęło działania łagodzące: wprowadzono ustawę, która pozwoliła dłużnikom hipotecznym zmniejszyć – w konsultacji z bankami – swój dług do 110% wartości nieruchomości obciążonej hipoteką. Powołano do życia nową instytucję: Biuro Rzecznika Praw Dłużników, którego zadaniem było wspieranie obywateli w negocjacjach podejmowanych z bankami. Z kolei Sąd Najwyższy za nielegalne uznał niektóre rodzaje pożyczek hipotecznych udzielanych w obcej walucie15.

Dzięki podwyżkom stóp procentowych banku centralnego do 18% oraz restrykcjom na przepływ kapitału udało się ustabilizować kurs narodowej waluty i powstrzymać drożyznę wynikłą z dewaluacji pieniądza. Obecnie wysokość stóp procentowych kształtuje się na poziomie 4,25%, lecz restrykcje na przepływ kapitału będą obowiązywać najprawdopodobniej do końca 2014 r. (co utrudnia sytuację przedsiębiorców i Islandczyków podróżujących za granicę).

W efekcie prowadzonych działań PKB, który spadł o 6,6% w 2009 r. oraz o 4% w 2010 r., w 2012 r. wzrósł o 2,1%. Z kolei bezrobocie, które w momencie wybuchu kryzysu skoczyło z 2% do 9%, obecnie wynosi ok. 5% (to jeden z najniższych wskaźników w całej Europie). Statystyki wyraźnie pokazują więc, że kraj przechodzi ożywienie gospodarcze. Udało się także przed terminem spłacić pożyczkę Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Dzięki konsekwentnej polityce gospodarczej lewicowego rządu Islandia, której wróżono ekonomiczną zagładę, nie tylko przetrwała kryzys, ale poradziła sobie z nim lepiej niż większość państw świata.

Ręka sprawiedliwości

Czy pracę polityka można porównywać do zawodów, w których fachowiec ponosi odpowiedzialność karną za popełnione błędy? W Islandii postanowiono rozliczyć osoby odpowiedzialne za wybuch i rozwój kryzysu finansowego. We wrześniu 2011 r. parlament zdecydował postawić polityków odpowiedzialnych za dramatyczną sytuację kraju przed Trybunałem Stanu, który co prawda istnieje od 1905 r., ale nigdy wcześniej w żadnej sprawie nie orzekał.

Na początku planowano sądzić byłego konserwatywnego premiera i jego trzech ministrów, ostatecznie zdecydowano się postawić przed Trybunałem wyłącznie Geira Haardego, premiera w latach 2006–2009, a wcześniej Ministra Finansów. Zarzucano mu, że nie zwoływał specjalnych posiedzeń rządu w związku z kryzysem, przez co utajniał przed ministrami ważne informacje. Oskarżono go także o brak reakcji na raporty ostrzegające przed kryzysem, niepodejmowanie prób hamowania nadmiernego rozrostu banków i bierne przyglądanie się upadkowi Icesave.

W kwietniu 2012 r. Trybunał wydał wyrok, ogłaszając Haardego winnym niezwoływania posiedzeń rządu. Nie skazano go jednak na więzienie. Jest to pierwszy we współczesnym świecie przypadek sądzenia polityka za błędne decyzje. Choć naciski społeczne na to, by osądzić winnych, były bardzo silne, mówi się o tym, że decyzja miała charakter czysto polityczny, a z Haardego uczyniono kozła ofiarnego, winnego wszystkim problemom Islandii. Tak czy inaczej, jest to przestroga dla kolejnych rządzących.

W Islandii do odpowiedzialności pociąga się jednak nie tylko polityków, ale – przede wszystkim – bankierów. Aby ułatwić to zadanie, rząd dokonał zmian legislacyjnych w zakresie tajemnicy bankowej. Większość podejrzanych i oskarżanych stanowią osoby, które kiedyś zajmowały kierownicze stanowiska w sektorze finansowym oraz członkowie zarządów banków z czasów przed kryzysem. Dochodzenia są prowadzone także w zagranicznych filiach islandzkich banków.Zapadło już kilka wyroków. Karę czterech i pół roku więzienia odsiadują byli szefowie banku Byr. Z kolei Baldur Gu?laugsson, były dyrektor gabinetu ministra finansów w momencie wybuchu kryzysu, został skazany na dwa lata więzienia za insider trading, czyli dokonywanie transakcji papierami wartościowymi przez osoby mające dostęp do informacji niejawnych i wykorzystujące te informacje do osiągnięcia prywatnego zysku. Były prezes banku Kaupthing, Sigur?ur Einarsson, został z kolei zobowiązany przez sąd do zwrócenia bankowi 500 mln koron islandzkich (3,2 mln euro), a jego wszystkie aktywa zamrożono16.

Jak to się udało?

Wydaje się więc, że drogą do ratowania kraju przed zaistnieniem (lub skutkami) kryzysu jest obranie rozwiązań alternatywnych wobec tych, które zwykło się realizować w modelu liberalnym. Zamiast ratować bankierów, rząd objął kontrolą i częściowo znacjonalizował te instytucje.

Jeszcze raz podkreślił to prezydent Islandii Ólafur Ragnar Grímsson podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w 2013 r. Zapytany, dlaczego Islandia wygrała, gdy inni ponieśli klęskę, odrzekł, że po prostu nie śledzili dominujących, wręcz ortodoksyjnych rozwiązań, stosowanych w zachodnim świecie w ciągu ostatnich 30 lat. Podstawą sukcesu było wprowadzenie kontroli waluty, zapewnienie wsparcia najbiedniejszym, odmawianie ratowania banków i odrzucanie programów oszczędnościowych, których ciężar ponieśliby najubożsi i zwykli pracownicy17. Obywatele nie mogą ponosić odpowiedzialności za nieodpowiedzialne lub nawet nieuczciwe działania podejmowane przez finansistów, a banki nie mogą być jedynym sędzią w sprawie reguł współczesnej gospodarki.Sukces Islandii to nie tylko zwycięstwo nad kryzysem gospodarczym, który wybuchł w 2008 r. Polega on również na pokazaniu światu, że paradygmaty, w które wierzą i które przyjmują ekonomiści na całym świecie, czasami można i trzeba obalić. Inne od promowanych rozwiązania gospodarcze mogą przyczynić się do znacznie lepszych rezultatów. Tymczasem nadal wielu ekonomistów uważanych jest za naukowców, którzy odkrywają prawdy ogólne i jedyne słuszne prawa kierujące gospodarką. Jak jednak zauważa cytowany już prof. Ladislau Dowbor, ekonomiści nie są naukowcami badającymi prawa przyrody, lecz osobami, które studiują mechanizmy oparte na praktykach społecznych. Gospodarka oczywiście funkcjonuje zgodnie z określonymi regułami, lecz reguły te są ustalane na warunkach korzystnych dla najsilniejszych18.Silniejszy ma również wpływ na dyskurs publiczny. Obecnie nauka o ekonomii jest niemal całkowicie podporządkowana finansom analizowanym w izolacji od ich skutków i użyteczności ekonomicznej, a centralną rolę w badaniach odgrywa spekulacja finansowa. Nawet lista laureatów Nagrody Banku Szwedzkiego im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii to, z nielicznymi wyjątkami, lista osób specjalizujących się w zachowaniach rynku ekonomicznego. Należy o tym wspomnieć, ponieważ nagroda ta cieszy się olbrzymim prestiżem i wyznacza kierunki w nauce – tymczasem nie ma czegoś takiego jak Nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii. Alfred Nobel nic o tym nie wspominał w swoim testamencie. Została ona wprowadzona przez Królewski Bank Szwedzki, któremu udało się także zorganizować wręczenie tej nagrody wraz z nagrodami noblowskimi. W efekcie dwie trzecie laureatów to ekonomiści związani ze szkołą chicagowską, których modele matematyczne służą do spekulacji na rynkach akcji. Kryteria przyznawania tej nagrody ustala się w środowisku samej finansjery (banki), która też nagrodę sponsoruje. To samo dotyczy agencji oceny ryzyka, które opłacają ci, którzy emitują papiery wartościowe. Nie ma więc żadnych regulacji, gdy jest się sędzią we własnej sprawie19.

Te i wiele innych przesłanek wskazują, że dominacja dyskursu liberalnego w ekonomii jest trudna do przezwyciężenia. Jednak nie niemożliwa – w Islandii pokazano, że mimo tych trudności można nie ugiąć się pod wpływem dominujących nurtów i wyprowadzić kraj z kryzysu zupełnie innymi metodami.

Przypisy:

  1. J. Żebrowski, Islandia – bezbronny sojusznik, „Stosunki Międzynarodowe”, kwiecień 2008 r.
  2. Obecność Islandii w NATO jest interesująca także ze względu na fakt, że Republika Islandii nie utrzymuje stałej armii. W pewnym zakresie funkcję tę pełnią Straż Wybrzeża, siły policyjne, system Obrony Powietrznej, Islandzka Jednostka Odpowiedzi Kryzysowej (uzbrojony ochotniczy oddział przeznaczony do misji pokojowych) oraz jednostka antyterrorystyczna.
  3. M. Sutowski, Ostateczny krach systemu korporacji [w:] Islandia, przewodnik nieturystyczny, Warszawa, 2010 r., s. 133.
  4. Ibid., s.135.
  5. S. Ólafsson, Welfare trends of the 1990s in Iceland, „Scandinavian Journal of Public Health”; special issue 2002.
  6. A. Snar Magnason, Kraina Marzeń [w:] Islandia, przewodnik nieturystyczny…, op. cit., s. 152.
  7. M. Cempel, B. Janura, A. Matuszewski, Kryzys finansowy w Islandii – wyzwanie dla banków i rządu, Poznań 2011.
  8. M. Sutowski, Ostateczny krach…, op. cit., s. 139.
  9. A. Snar Magnason, Kraina Marzeń…, op. cit., s. 149.
  10. L. Dowbor, Demokracja ekonomiczna, Warszawa 2009, s. 41.
  11. A. Snar Magnason, Kraina Marzeń…, op. cit., s. 147.
  12. M. Sutowski, Ostateczny krach systemu…, op. cit., s. 143.
  13. H. Kozieł, Islandia: od bankowej zagłady do odbudowy gospodarki, http://www.parkiet.com/artykul/1103164.html?print=tak&p=0
  14. http://www.oecd.org/iceland/economicsurveyoficeland2011.htm
  15. H. Kozieł, Islandia: od bankowej…, op. cit.
  16. Ch. Chabas, Comment l’Islande traque ses „néo-vikings” de la finance, responsables de la crise, „Le Monde”, http://www.lemonde.fr/europe/article/2012/07/11/l-islande-traque-ses-neo-vikings-de-la-finance-responsables-de-la-crise_1728783_3214.html?xtmc=islande&xtcr=2
  17. Ólafur Ragnar Grímsson Iceland president „Let banks go bankrupt”, http://www.youtube.com/watch?v=51-Jfh6ADH0
  18. L. Dowbor, Demokracja…, op. cit., s. 190.
  19. Ibid., s. 40.
komentarzy