8 października wykluczeni opiekunowie niepełnosprawnych osób dorosłych kolejny raz przyjadą do stolicy, by walczyć o swoje prawa.
Uczestnicy protestu spotkają się na Dworcu Głównym między 9.00 a 10.20, skąd przemieszczą się pod Kancelarię Sejmu, gdzie planują dotrzeć na godz. 11.00. Następnie przejdą pod Sejm i Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (kolejność nie jest jeszcze znana, a będzie zależała od tego, na którą godzinę uda się zwołać wstępnie zapowiedziane konferencje prasowe).
Informacje na temat protestu, jak i ogólnie sytuacji grupy, której on dotyczy, można śledzić na http://wykluczeni-opiekunowie-doroslych-on.blog.pl/.
Kontakt do reprezentantów środowiska opiekunów: 505 467 895, 509 245 819, 730 751 143.
O poprzednim proteście oraz o postulatach manifestujących pisaliśmy tutaj.
Podczas zbliżającego się Festiwalu Obywatela w Łodzi odbędzie się spotkanie z przedstawicielkami ruchu opiekunów osób niesamodzielnych – więcej szczegółów można znaleźć tutaj.
Trwają protesty pracowników Lidla. Kolejny odbył się w Łodzi, będącej kolebką ogólnopolskich struktur „Solidarności” w tej sieci handlowej.
Gazeta.pl przypomina, że pierwsza pikieta informacyjna pod sklepem przy al. Piłsudskiego 151 miała miejsce w marcu, a postulaty od tamtego czasu się nie zmieniły. – „Chodzi przede wszystkim o zwiększenie zatrudnienia, bo pracujemy ponad siły w tzw. systemie multiskilling, czyli wszyscy robią wszystko: pracują na kasie, rozkładają towar na półkach, sprzątają, a nawet wypiekają pieczywo” – wyjaśnia przewodnicząca związku Justyna Chrapowicz. – „Na dodatek od roku firma przyjmuje tylko na 3/4 etatu i tyle płaci – 1,3 tys. zł netto – choć często jesteśmy zmuszani do pracy po 12 godz. Nie mamy stałych umów o pracę, tylko przedłużane co parę miesięcy. W każdej chwili każdy może być zwolniony”. Przykładem jest jedna z kierowniczek, wyrzucona na bruk kiedy lekarz, zaniepokojony stanem, do którego doprowadził ją pracodawca, zabronił jej dalszego dźwigania. Lidl Polska kpi sobie także z konstytucyjnego prawa do zrzeszania się: cały czas podważa ważność rejestracji związku i w praktyce go nie uznaje.
Wściekli pracownicy organizują protesty pod sklepami oraz w sklepach, m.in. w Warszawie i Katowicach. Jedną z metod jest płacenie za zakupy jednogroszówkami, blokujące obsługę kas. Podobnie było w Łodzi, gdzie przedstawiciele związku kupowali w ten sposób słodycze dla jednego z domów dziecka. Rozdawali też ulotki, na które klienci reagowali bardzo różnie, od egoistycznego pieniactwa po solidarność (jeden z głosów: „zdaję sobie sprawę, że kupując tutaj, przyczyniam się do pogorszenia sytuacji pracowników. Ale cóż zrobić, tu jest taniej niż w osiedlowym sklepie czy nawet na ryneczku”).
Portal cytuje oświadczenie Lidl Polska, w którym sieć zapewnia m.in., że w najbliższym czasie odbędzie się spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych, „którego celem będzie wypracowanie wspólnych i satysfakcjonujących obie strony rozwiązań”.
Ukazała się ciekawa książka pt. „Instrumentarium globalnego panowania”. Jej autorką jest dr Joanna Szalacha-Jarmużek, której teksty mamy przyjemność publikować już od 2002 r.
Treść i wartość publikacji dobrze podsumował dr hab. Krzysztof Jasiecki z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk: Praca dr Joanny Szalachy-Jarmużek ma szansę odegrania istotnej roli w dyskusji nad tym, co można robić, jakie koncepcje wypracowywać i w jaki sposób, które instytucje wzmacniać bądź jakie reguły wprowadzać w Polsce, by zwiększać rodzime możliwości wpływania na unijne oraz globalne tendencje polityczne i gospodarcze. Znaczenie podjęcia tego tematu jest tym większe, że w ostatnich latach pojawiły się nowe wyzwania wynikające z konieczności redefiniowania polskich interesów w warunkach międzynarodowego kryzysu gospodarczego, strukturalnych problemów strefy euro bądź polityki bezpieczeństwa.
Książkę można kupić pod tym adresem. A jeśli ktoś chce się przekonać, jak ciekawie i kompetentnie potrafi pisać jej autorka – polecamy tekst opublikowany na naszych łamach.
Potwierdzają się obawy związkowców, że zmiany wprowadzone niedawno w rozliczaniu czasu pracy oznaczać będą przede wszystkim wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy.
Jak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy, zaprezentowanych przez „Dziennik Gazetę Prawną”, właśnie takie zapisy znajdują się w aż 109 ze 122 porozumień zgłoszonych do PIP. Wydłużenia czasu pracy na krótszy okres dotyczą sporadyczne przypadki – 2 do 8 miesięcy, 1 na 7 miesięcy, 8 na 6 miesięcy i 2 na 5 miesięcy.
Najwięcej porozumień wydłużających czas pracy zawarto w przedsiębiorstwach zatrudniających od 50 do 250 pracowników (34 przypadki) oraz od 10 do 50 pracowników (21). Dziennik nie podał, w ilu przypadkach pracodawcy zawarli porozumienia z przedstawicielami związków zawodowych, a w ilu z innymi reprezentantami pracowników. Wiadomo jednak, że 4 porozumienia zostały zakwestionowane przez inspektorów pracy jako zawarte niezgodnie z prawem i te przypadki dotyczyły firm, w których nie działają związki zawodowe, a pracodawcy zawarli porozumienia tylko z jednym przedstawicielem załogi.
Przypomnijmy, że jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji Kodeksu pracy związkowi eksperci przekonywali, że pracodawcy mogą wykorzystać nowe przepisy do wydłużenia czasu pracy do 12 miesięcy, w efekcie czego pracownicy zostaną pozbawieni płatnych nadgodzin, a ich wynagrodzenia w dłuższym okresie czasu realnie spadną. Według szacunków dla pracodawców może to oznaczać oszczędności rzędu 10 mld zł, które nie trafią do portfeli i kieszeni pracowników.
_____
Przedruk za stroną Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”