W dn. 17–18 października w Gdańsku odbędzie się konferencja naukowa „W kierunku społeczeństwa alternatywnego. Myśl społeczno-polityczna i działalność Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego 1983–1990”.
Program konferencji:
17 października 2013
9:30: Otwarcie konferencji
Sesja 1: Wokół myśli społeczno-politycznej Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego
11:00–11:20: PRZERWA
12:20–13:00: DYSKUSJA
Sesja 2: Wokół zbiorowego portretu uczestników Ruchu. Próba charakterystyki
16:00–16:20: PRZERWA
17:00–18:00: DYSKUSJA
18 października 2013
Sesja 3. Miejsce RSA na mapie opozycji politycznej Trójmiasta i Polski
10:20–11:00 DYSKUSJA
11:00–11:20 PRZERWA
12:20–13:00: DYSKUSJA
14:30–16:30: Dyskusja panelowa: Ruch Społeczeństwa Alternatywnego we wspomnieniach uczestników
Miejsce obrad: Uniwersytet Gdański, Wydział Historyczny, ul. Wita Stwosza 55, Aula 1.43
Organizatorzy:
Europejskie Centrum Solidarności
Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu
Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku
Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego
Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego
Region Gdański NSZZ „Solidarność”
Wydział Historyczny Uniwersytetu Gdańskiego
Partnerzy:
Fundacja Alumno
Naukowe Koło Historyków Uniwersytetu Gdańskiego
Teatr Wybrzeże
Dodatkowe informacje: kliknij tutaj.
Rząd obiecywał ekstrapieniądze na zakup podręczników dla niepełnosprawnych uczniów. Okazuje się jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
„Rzeczpospolita” pisze, że rząd zapowiedział pomoc dla dzieci słabowidzących, niedosłyszących oraz upośledzonych umysłowo. Resort edukacji miał im przyznać dopłaty w wysokości aż 770 zł, a jedyny warunek stanowił zakup książek przeznaczonych do kształcenia specjalnego, które zostały dopuszczone do użytku przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania. Problem w tym, że nie da się go spełnić: nie istnieje lista podręczników przeznaczonych dla uczniów upośledzonych w stopniu umiarkowanym i znacznym.
Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej bronił swojego chlebodawcy wskazując wykaz podręczników do kształcenia specjalnego. Jednak eksperci zaznaczają, że można je wykorzystywać jedynie do nauki uczniów z upośledzeniem w stopniu lekkim. Dla dzieci z większym stopniem niepełnosprawności książki z przywołanej listy są nieprzydatne.
Dziennik przypomina, że problem z podręcznikami dla uczniów upośledzonych pojawił się już w 2009 r., kiedy duet Katarzyna Hall-Krystyna Szumilas postanowił zreformować programy nauczania w polskich szkołach. W efekcie zmian nauczyciele do dziś sami przygotowują materiały do zajęć z uczniami upośledzonymi.
Dwa lata temu koalicja rządowa próbowała ograniczyć dostęp do informacji publicznej ze względu na „ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa”. Teraz próbuje przemycić restrykcje pod pozorem „ochrony prywatności osoby fizycznej”.
„Nasz Dziennik” pisze, że sprawa wyszła na jaw w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji ds. Administracji i Cyfryzacji. Posłowie rozpatrywali poprawkę zgłoszoną w drugim czytaniu projektu noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej. Przez dwa miesiące prace zawieszono ze względu na zdjęcie z porządku obrad, niedawno Sejm wrócił do drugiego czytania, ale z jedną poprawką, zaproponowaną przez rząd. Mówi ona, że „przepisów ustawy w zakresie przekazywania informacji publicznej do centralnego repozytorium oraz jej udostępniania w tym repozytorium nie stosuje się do informacji publicznej zawierającej dane podlegające ograniczeniu ze względu na ochronę prywatności osoby fizycznej, gromadzonej oraz udostępnianej w rejestrach publicznych”.
Posłowie opozycji zwracają uwagę, że uchwalając ten przepis, bez podania konkretnych kryteriów, de facto wprowadzi się możliwość ograniczenia dostępu do informacji publicznej. Proponowane zmiany skrytykowali także uczestniczący w posiedzeniu komisji: Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych, oraz Wojciech Ulitko, zastępca dyrektora Departamentu Prawa Karnego Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiewiórowski oświadczył wręcz, że naruszają ona konstrukcję ustawy. – „Ustawa skonstruowana jest w ten sposób, że w art. 1 wyjaśnione jest, co jest informacją publiczną. W art. 5 wyjaśnione jest, jakie informacje publiczne podlegają ograniczeniu, jeżeli chodzi o ujawnienie ze względu na ochronę prywatności” – argumentował.
Co więcej, Bogdan Pękalski, główny specjalista w Departamencie Informatyzacji i Rejestrów Sądowych Ministerstwa Sprawiedliwości, zwrócił uwagę, że osoba, która jest zobowiązana prawem do ujawnienia informacji, musi w pewnym sensie zrezygnować ze swojej prywatności, a w szczególności dotyczy to właśnie jej danych osobowych. – „Musi je ujawnić. Czyli nie może się zasłaniać swoją prywatnością, skoro prawo nakłada na nią obowiązek ujawnienia w jawnym rejestrze jej danych osobowych. A w poprawce czytamy, że mają to być dane podlegające ograniczeniu z uwagi na prywatność” – tłumaczył sędzia.
Wojciech Ulitko nie potrafił wyjaśnić, skąd i dlaczego wzięła się kontrowersyjna poprawka. Przyznał też, że nie wiadomo, jak należałoby stosować wspomniany przepis np. w odniesieniu do Krajowego Rejestru Sądowego, gdzie jest mowa o przedsiębiorcach, ale również stowarzyszeniach, fundacjach i osobach prawnych. – „Czy mielibyśmy przekazywać częściowo te informacje? Naprawdę, proszę nas zrozumieć, nie wiedzielibyśmy, jak de facto realizować ten przepis w obecnym kształcie” – mówił Ulitko.
„Ostatecznie posłowie Platformy nie zarekomendowali kontrowersyjnej poprawki. Ale niedługo ustawa będzie głosowana w Sejmie. Jej ewentualne przyjęcie będzie oznaczało nie tylko, że rząd idzie w zaparte (…), ale też, że są informacje, które chce ukryć” – pisze gazeta.
Dziennik przypomina ponadto próby wprowadzenia możliwości ograniczenia dostępu do informacji publicznej ze względu na „ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa”. Po protestach organizacji pozarządowych i biura legislacyjnego Sejmu przepis usunięto. Wrócił jednak w trakcie prac w Senacie i ostatecznie został przez koalicyjną większość przegłosowany. Trybunał Konstytucyjny uznał go za niezgodny z ustawą zasadniczą.
O obywatelskiej walce o dostęp do informacji publicznej pisaliśmy tutaj.
Ponad 140 lekarzy z częstochowskich szpitali na Parkitce i Tysiącleciu, które od niedawna razem tworzą Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, wypowiedziało umowy. Nie mają żadnych żądań płacowych, domagają się serwisowania sprzętu, pieniędzy na leki i środki jednorazowe oraz odejścia ze stanowisk dwóch wicedyrektorów.
Radio Jura podało, że większa część aparatury medycznej, na której pracuje szpital na Parkitce, nie spełnia podstawowych norm bezpieczeństwa z powodu braku aktualnych przeglądów technicznych. Lekarze skarżą się, że oszczędności w placówce zostały doprowadzone do absurdu, w związku z czym nie mogą wykonywać swoich zadań. Za to oraz za „skandaliczną atmosferę” obwiniają zarząd szpitala. Medycy zawiązali Komitet Negocjacyjny Porozumienia Lekarzy i swoje postulaty przedstawili dyrekcji; jedynie w przypadku ich spełnienia skłonni są wycofać złożone wypowiedzenia. Zapowiadają, że wrócą do pracy wszyscy – albo żaden z nich.
Wcześniejsze rozmowy niewiele przyniosły. Już połowa lekarzy chce się zwolnić, a wypowiedzeń będzie jeszcze więcej. – „Złożone są te, które miały 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Wypowiedzenia, które mają krótszy okres wypowiedzenia będą składane w ustalonych terminach, ponieważ my lekarze chcemy odejść w jednym terminie” – powiedział rozgłośni dr Piotr Przech, lekarz z Parkitki.
Lekarze podkreślają, że praca na sprzęcie medycznym, który nie ma aktualnego przeglądu technicznego, jest narażaniem pacjentów na utratę życia, oraz że w placówce zastraszane są wszystkie grupy zawodowe.
Do kolejnych negocjacji z dyrekcją ma dojść w najbliższych dniach. Szpital na razie normalnie działa i przyjmuje pacjentów.