Najwyższa stawka podatku dochodowego w Polsce wynosi 32%. Wyższe stawki obowiązują w aż 19 z 28 krajów Unii Europejskiej.
Bankier.pl przypomina, że w Polsce funkcjonują dwie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych: 18% i 32%. Niższa obowiązuje osoby, których dochód uzyskany w roku podatkowym nie przekroczył 85 528 zł. Za każdą złotówkę powyżej tego progu fiskus pobiera 32 grosze.
Zdecydowanie większą część osobistych dochodów muszą oddać mieszkańcy Szwecji i Danii – w obu tych krajach najwyższe stawki przekraczają 55%. Za nimi znalazła się pogrążona w kryzysie Hiszpania z podatkiem dla najbogatszych wynoszącym 52%. Na drugim biegunie znalazły się państwa Europy Środkowo-Wschodniej: w pięciu krajach regionu najwyższe stawki podatku dochodowego wynoszą poniżej 20%. Najniższe podatki wprowadziła Bułgaria, gdzie obowiązuje zaledwie 10-procentowa stawka. Na drugim miejscu uplasowała się Litwa (15%), dalej są Węgry i Rumunia (po 16%) i Słowacja (19%).
Z zestawienia przygotowanego przez firmę doradczą KPMG wynika, że polskie 32% to znacznie mniej, niż wynosi średnia unijna (37,92%) i niewiele więcej niż średnia światowa (31,91%). Co więcej, w 2013 r. najlepiej zarabiający mieszkańcy globu przekażą fiskusowi więcej, niż w roku ubiegłym. Średnia światowa wzrosła o 0,3%, a unijna o 0,46%. Stawka podatku dochodowego dla najbogatszych wzrosła w sześciu, a zmalała w trzech krajach Unii. W Słowenii podatek podniesiono aż o dziewięć punktów procentowych, z kolei brytyjscy bogacze zapłacą o pięć punktów procentowych mniej.
W dn. 17–18 października w Gdańsku odbędzie się konferencja naukowa „W kierunku społeczeństwa alternatywnego. Myśl społeczno-polityczna i działalność Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego 1983–1990”.
Program konferencji:
17 października 2013
9:30: Otwarcie konferencji
Sesja 1: Wokół myśli społeczno-politycznej Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego
11:00–11:20: PRZERWA
12:20–13:00: DYSKUSJA
Sesja 2: Wokół zbiorowego portretu uczestników Ruchu. Próba charakterystyki
16:00–16:20: PRZERWA
17:00–18:00: DYSKUSJA
18 października 2013
Sesja 3. Miejsce RSA na mapie opozycji politycznej Trójmiasta i Polski
10:20–11:00 DYSKUSJA
11:00–11:20 PRZERWA
12:20–13:00: DYSKUSJA
14:30–16:30: Dyskusja panelowa: Ruch Społeczeństwa Alternatywnego we wspomnieniach uczestników
Miejsce obrad: Uniwersytet Gdański, Wydział Historyczny, ul. Wita Stwosza 55, Aula 1.43
Organizatorzy:
Europejskie Centrum Solidarności
Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Poznaniu
Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku
Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego
Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego
Region Gdański NSZZ „Solidarność”
Wydział Historyczny Uniwersytetu Gdańskiego
Partnerzy:
Fundacja Alumno
Naukowe Koło Historyków Uniwersytetu Gdańskiego
Teatr Wybrzeże
Dodatkowe informacje: kliknij tutaj.
Rząd obiecywał ekstrapieniądze na zakup podręczników dla niepełnosprawnych uczniów. Okazuje się jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
„Rzeczpospolita” pisze, że rząd zapowiedział pomoc dla dzieci słabowidzących, niedosłyszących oraz upośledzonych umysłowo. Resort edukacji miał im przyznać dopłaty w wysokości aż 770 zł, a jedyny warunek stanowił zakup książek przeznaczonych do kształcenia specjalnego, które zostały dopuszczone do użytku przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania. Problem w tym, że nie da się go spełnić: nie istnieje lista podręczników przeznaczonych dla uczniów upośledzonych w stopniu umiarkowanym i znacznym.
Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej bronił swojego chlebodawcy wskazując wykaz podręczników do kształcenia specjalnego. Jednak eksperci zaznaczają, że można je wykorzystywać jedynie do nauki uczniów z upośledzeniem w stopniu lekkim. Dla dzieci z większym stopniem niepełnosprawności książki z przywołanej listy są nieprzydatne.
Dziennik przypomina, że problem z podręcznikami dla uczniów upośledzonych pojawił się już w 2009 r., kiedy duet Katarzyna Hall-Krystyna Szumilas postanowił zreformować programy nauczania w polskich szkołach. W efekcie zmian nauczyciele do dziś sami przygotowują materiały do zajęć z uczniami upośledzonymi.
Dwa lata temu koalicja rządowa próbowała ograniczyć dostęp do informacji publicznej ze względu na „ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa”. Teraz próbuje przemycić restrykcje pod pozorem „ochrony prywatności osoby fizycznej”.
„Nasz Dziennik” pisze, że sprawa wyszła na jaw w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji ds. Administracji i Cyfryzacji. Posłowie rozpatrywali poprawkę zgłoszoną w drugim czytaniu projektu noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej. Przez dwa miesiące prace zawieszono ze względu na zdjęcie z porządku obrad, niedawno Sejm wrócił do drugiego czytania, ale z jedną poprawką, zaproponowaną przez rząd. Mówi ona, że „przepisów ustawy w zakresie przekazywania informacji publicznej do centralnego repozytorium oraz jej udostępniania w tym repozytorium nie stosuje się do informacji publicznej zawierającej dane podlegające ograniczeniu ze względu na ochronę prywatności osoby fizycznej, gromadzonej oraz udostępnianej w rejestrach publicznych”.
Posłowie opozycji zwracają uwagę, że uchwalając ten przepis, bez podania konkretnych kryteriów, de facto wprowadzi się możliwość ograniczenia dostępu do informacji publicznej. Proponowane zmiany skrytykowali także uczestniczący w posiedzeniu komisji: Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych, oraz Wojciech Ulitko, zastępca dyrektora Departamentu Prawa Karnego Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiewiórowski oświadczył wręcz, że naruszają ona konstrukcję ustawy. – „Ustawa skonstruowana jest w ten sposób, że w art. 1 wyjaśnione jest, co jest informacją publiczną. W art. 5 wyjaśnione jest, jakie informacje publiczne podlegają ograniczeniu, jeżeli chodzi o ujawnienie ze względu na ochronę prywatności” – argumentował.
Co więcej, Bogdan Pękalski, główny specjalista w Departamencie Informatyzacji i Rejestrów Sądowych Ministerstwa Sprawiedliwości, zwrócił uwagę, że osoba, która jest zobowiązana prawem do ujawnienia informacji, musi w pewnym sensie zrezygnować ze swojej prywatności, a w szczególności dotyczy to właśnie jej danych osobowych. – „Musi je ujawnić. Czyli nie może się zasłaniać swoją prywatnością, skoro prawo nakłada na nią obowiązek ujawnienia w jawnym rejestrze jej danych osobowych. A w poprawce czytamy, że mają to być dane podlegające ograniczeniu z uwagi na prywatność” – tłumaczył sędzia.
Wojciech Ulitko nie potrafił wyjaśnić, skąd i dlaczego wzięła się kontrowersyjna poprawka. Przyznał też, że nie wiadomo, jak należałoby stosować wspomniany przepis np. w odniesieniu do Krajowego Rejestru Sądowego, gdzie jest mowa o przedsiębiorcach, ale również stowarzyszeniach, fundacjach i osobach prawnych. – „Czy mielibyśmy przekazywać częściowo te informacje? Naprawdę, proszę nas zrozumieć, nie wiedzielibyśmy, jak de facto realizować ten przepis w obecnym kształcie” – mówił Ulitko.
„Ostatecznie posłowie Platformy nie zarekomendowali kontrowersyjnej poprawki. Ale niedługo ustawa będzie głosowana w Sejmie. Jej ewentualne przyjęcie będzie oznaczało nie tylko, że rząd idzie w zaparte (…), ale też, że są informacje, które chce ukryć” – pisze gazeta.
Dziennik przypomina ponadto próby wprowadzenia możliwości ograniczenia dostępu do informacji publicznej ze względu na „ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa”. Po protestach organizacji pozarządowych i biura legislacyjnego Sejmu przepis usunięto. Wrócił jednak w trakcie prac w Senacie i ostatecznie został przez koalicyjną większość przegłosowany. Trybunał Konstytucyjny uznał go za niezgodny z ustawą zasadniczą.
O obywatelskiej walce o dostęp do informacji publicznej pisaliśmy tutaj.