Raport rzecznika praw obywatelskich na temat sytuacji osób starszych odsłania ich niezmienne problemy – kłopoty z dostępem do leczenia i brak wsparcia w miejscu zamieszkania.
Biuro RPO opracowało raport o sytuacji życiowej osób starszych. Został już zaprezentowany podczas posiedzenia sejmowej Komisji Polityki Senioralnej. Raport pokazuje, że poprawy wymagają w zasadzie wszystkie aspekty życia osób starszych – począwszy od systemu opieki zdrowotnej poprzez wsparcie społeczne aż do problemu dyskryminacji ze względu na wiek.
Jak zwraca uwagę portal rp.pl, w Polsce na 9 mln osób starszych jest tylko 400 geriatrów. W praktyce znaczy to, że zmagający się z wieloma chorobami mają ograniczony dostęp do specjalistów.
RPO zwraca także uwagę, że nowa ustawa o sieci szpitali nie uwzględniła oddziałów geriatrycznych, a spychanie tej opieki na oddziały internistyczne odbija się negatywnie na seniorach.
Rzecznik podkreśla też, że w Polsce brakuje systemu wsparcia np. w sprawach życia codziennego dla osób starszych. W rezultacie wielu seniorów trafia do domów pomocy społecznej, choć woleliby dożyć swoich dni we własnych mieszkaniach.
Seniorzy negatywnie oceniają program darmowych leków dla osób 75+, jako ten, który nie spełnił ich oczekiwań. Uznaniem cieszą się natomiast domy i kluby Senior+. W opinii osób starszych pobyt w tych ośrodkach dobrze wpływa „na samopoczucie, witalność i ich stan zdrowia”.
Rząd podjął ostateczną decyzję w sprawie wysokości płacy minimalnej w 2019 r. Wyniesie ona 2250 zł brutto. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych zapowiada protesty.
Rada Ministrów podjęła decyzję w sprawie wysokości płacy minimalnej oraz stawki godzinowej. – „Nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Praca w Polsce wciąż nie będzie chroniła przed biedą” – komentuje Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Związki zawodowe wnioskowały podczas konsultacji o wyższą pensję minimalną i wyższą stawkę godzinową (ta wynosić będzie w 2019 r. 14,70 zł brutto, złotówkę więcej niż obecnie), ale ich postulaty nie zostały spełnione. OPZZ proponowało, by minimalne wynagrodzenie za pracę w 2019 r. wynosiło nie mniej niż 2383 zł brutto, zaś Solidarność domagała się nie mniej niż 2255 zł.
Jeśli w związku z tym rząd liczył, że uda mu się wyciszyć bojowe nastoje związków zawodowych, to się przeliczył. Jak informuje szef OPZZ, wrześniowe protesty są aktualne. Jan Guz zaznacza, że wysokość płacy minimalnej i stawki godzinowej jest jednym z postulatów, z jakimi 22 września centrala związkowa planuje wyjść na ulice. Ponadto przypomina, że OPZZ wnioskuje o uzależnienie wysokości wynagrodzenia minimalnego od wysokości przeciętnej płacy w Polsce. Miałoby to być 50 proc. tej kwoty. – Tymczasem stawki zaproponowane przez rząd powodują, że dysproporcja między nimi będzie wyższa niż rok temu- alarmuje związkowiec.
Protest 22 września odbędzie się pod hasłem „Mam dość”.
Z najnowszego raportu „Stres i satysfakcja 2018”, który opublikowała właśnie firma doradcza Hays Poland, wynika, że zdecydowana większość zatrudnionych doświadcza stresu w pracy. W wielu przypadkach działa on na nich destrukcyjnie.
Raport, o którym pisze portal pulshr.pl, informuje, że 74 proc. pracujących odczuwa konsekwencje nadmiernego stresu w pracy. Tylko 19 proc. badanych nie przyznaje się do odczuwania stresu, a 7 proc. nie wie, czy go doświadcza.
Tymczasem dla firm nadmiernie zestresowani pracownicy to spore kłopoty. Jak wskazują eksperci z Hays Poland, praca w stresie prowadzi do szeregu obniżających komfort pracy i życia dolegliwości. Efektywność spada, pojawiają się trudności z koncentracją oraz podenerwowanie czy nieuwaga. W konsekwencji to, co zwykle zajmuje trzy kwadranse, przeciąga się do kilku godzin.
Stres i pogarszające się samopoczucie prowadzą do wypalenia zawodowego, a także przekładają się na osiąganie gorszych wyników. Dlatego też kultura nadgodzin i tolerowanie nadmiernej presji w miejscu pracy są zwyczajnie nieopłacalne z punktu widzenia obu stron.
Jak wynika z badań OECD, ponad połowa Polaków (53,3 proc.) odczuwa stres w pracy. W Europie pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Grecy (58 proc.) i Turcy (67,5 proc.).
Pielęgniarki, które wyjechały do pracy za granicę, nie zamierzają wracać do Polski. Powody to nie tylko pieniądze, ale też większy szacunek społeczny.
Jak pisze portal rynekzdrowia.pl, pracujące w Niemczech lub w krajach skandynawskich pielęgniarki czują się w pracy docenione nie tylko finansowo, lecz także w stosunkach służbowych, które nie są aż tak hierarchiczne i sformalizowane, jak w Polsce. Lekarze biorą pod uwagę ich opinie na temat leczenia poszczególnych pacjentów i przeprowadzania zabiegów medycznych. Nikt nie zwraca im uwagi nieprzyjemnym tonem.
Polskie pielęgniarki podkreślają także, że w kraju często za ciężką i pełną poświęcenia pracę nie usłyszały dobrego słowa nie tylko od lekarzy i innego personelu medycznego, ale także od pacjentów, którzy potrafią na nie narzekać lub nawet zwracać się w nieprzyjemnych słowach i umniejszać ich rolę w życiu szpitala.
W Polsce wciąż trwa walka o podwyżki płac i godne warunki pracy. Już 19 pielęgniarek głoduje w przemyskim szpitalu, jednocześnie nie przerywając opieki nad pacjentami. Protest trwa już siódmy dzień. Ich postulaty to zwiększenie uposażenia do 6 tysięcy złotych brutto, zwiększenie zatrudnienia (na emeryturę wybiera się niebawem 70 proc. zatrudnionych, a nowych chętnych nie ma) i poprawa warunków pracy.