Osoby opuszczające zakłady karne i areszty śledcze mogą ze strony ośrodków pomocy społecznej liczyć jedynie na pomoc doraźną. Brakuje pomocy długofalowej i przemyślanej.
Z raportu Najwyższej izby Kontroli wynika, że gminy, w których obowiązku leży pomoc osobom uwolnionym z aresztów i więzień, ograniczają się często tylko do pomocy materialnej, i to doraźnej, nie proponują za to podopiecznym wsparcia psychologicznego, szkoleń, nauki zadzierzgania kontaktów społecznych. Tymczasem osoby, które doświadczyły długotrwałej izolacji, mają kłopoty ze znalezieniem pracy, znajomych, z ostracyzmem. Potrzebują wielokierunkowego wsparcia, bycia „pod opieką”, a nie tylko pomocy rzeczowej na krótką metę.
Ustawa o pomocy społecznej nie przewiduje specjalnych świadczeń dla osób opuszczających zakład karny, wszelka pomoc odbywa się na zasadach ogólnych. Osoby zwolnione z zakładów karnych mogą ubiegać się o przyznanie świadczenia pieniężnego (m.in. zasiłku stałego, okresowego, celowego) lub o świadczenia niepieniężne, m.in.: pomoc rzeczową, poradnictwo specjalistyczne, interwencję kryzysową, schronienie, posiłek, niezbędne ubranie, pomoc w uzyskaniu zatrudnienia, składki na ubezpieczenie zdrowotne, pobyt i usługi w domu pomocy społecznej, mieszkanie chronione, pomoc w uzyskaniu odpowiednich warunków mieszkaniowych. Jednak nie istnieje jedna instytucja świadcząca pomoc postpenitencjarną. Pomagają urzędy pracy, organizacje pozarządowe, zakłady karne czy jednostki pomocy społecznej – a wiele z tych rodzajów pomocy po prostu się pokrywa.
Nierzadko osoba zwolniona po uzyskaniu jednorazowego wsparcia finansowego czy rzeczowego nie kontaktuje się więcej z OPS. Ok. 40% z nich ze wsparcia korzystało tylko jeden raz. Jednorazowe korzystanie ze wsparcia uniemożliwia gruntowną pomoc. Wg szacunków roczny koszt pomocy jednej osobie zwolnionej z ośrodka penitencjarnego świadczonej przez OPS wynosi ok. 2130 zł.
Bardzo rzadka jest pomoc psychologiczna, choć ona jest szczególnie potrzebna, zwłaszcza w wypadku osób, które nie mogą liczyć na wsparcie bliskich. W latach 2015-I półrocze 2018 w skontrolowanych OPS z pomocy psychologicznej skorzystało łącznie tylko 148, spośród 4702 podopiecznych, którzy mieli problemy po opuszczeniu zakładów karnych (nieco ponad 3%.) Z poradnictwa rodzinnego skorzystało 111 osób (2,3%), z pomocy prawnej tylko 52 osoby (1,1%).
Według danych NIK, Gminy nie diagnozują sytuacji osób opuszczających ośrodki penitencjarne, OPS właściwie nie współpracują tu z zakładami karnymi lub współpracują tylko na poziomie zasięgania informacji potrzebnych do naliczania świadczeń finansowych. Tymczasem obowiązek takiej współpracy leży po obydwu stronach. Współpraca z kuratorami jest również na poziomie śladowym i okazjonalnym. Nie ma jakiejkolwiek współpracy w zakresie planowania długofalowej pomocy dla byłych osadzonych.
Byli osadzeni najbardziej potrzebują zwyczajnej (nie „urzędniczej”) rozmowy o tym, jak mogą zaplanować sobie przyszłość i jakie działania mogą podjąć, by ich przyszłość wyglądała inaczej. Wywiad przeprowadzany przez pracownika OPS nie ma charakteru takiej rozmowy, nie pada propozycja pomocy psychologicznej, wzmacnia się w nich natomiast poczucie winy za „wyłudzanie” pieniędzy z instytucji, która pomaga „naprawdę” potrzebującym: niepełnosprawnym, rodzinom wielodzietnym, mającym problemy wychowawcze.
Liczby są bezwzględne: coraz mniej byłych osadzonych korzysta ze wsparcia OPS: w 2015 r. 17,2% osób zwolnionych, a w 2017 r. – 15,3% takich osób. W latach 2015-I półrocze 2018 w kraju ze wsparcia OPS korzystało około 17% byłych osadzonych.
Rząd obiecał przywrócenie połączeń autobusowych na prowincji. Na drogi wsi i małych miasteczek od 1 września miała powrócić komunikacja. Stanie się tak jednak w znikomym stopniu.
Autobusy wyjadą na deficytowe trasy 1 września – jednak nie w takiej skali, jaką zakładało Ministerstwo Infrastruktury. Z danych, które spływają z urzędów wojewódzkich, wynika, że większość pieniędzy z funduszu pekaesowego nie zostanie wykorzystana. W niektórych województwach będzie to niewiele ponad 1 proc. finansów, które można było wydać.
Pomysł rządu nie oznaczał przywrócenia do życia instytucji PKS-ów, lecz złożenie organizacji komunikacji lokalnej na barki samorządów, oczywiście z dofinansowaniem do nierentownych i nieuczęszczanych odcinków. Była mowa o 800 mln zł rocznie, potem już o 300. Lokalne władze muszą znaleźć operatorów tras i same zorganizować transport.
Szczytna idea rozbiła się jednak o kwestie organizacyjne: samorządy nie aplikują o środki (lub ubiegają się o ich niewielką część), bo jest za mało czasu na formalności. Na złożenie odpowiednich dokumentów i kosztorysów miały tylko 10 dni.
W województwie zachodniopomorskim samorządy złożyły 10 wniosków o dofinansowanie, z czego pozytywnie rozpatrzono pięć opiewających na kwotę 257 tys. zł. Odtworzonych ma zostać 29 połączeń autobusowych, a łączna długość linii komunikacyjnych objętych wnioskami to ponad 3 tys. km. Przy czym maksymalna suma dla tego województwa na ten rok z funduszu pekaesowego to 17,9 mln zł. Samorządy tego województwa wykorzystają więc jedynie prawie 1,5 proc. przysługujących im pieniędzy.
Podobnie jest w województwie warmińsko-mazurskim, które jest jednym z trzech z najwyższą kwotą dofinansowania z funduszu pekaesowego – do wydania w tym roku ma 22,9 mln zł. Z danych urzędu wojewódzkiego wynika, że samorządom uda się uruchomić 36 nowych linii. Do wojewody wpłynęło dziewięć wniosków o dopłatę z funduszu na łączną kwotę prawie 300 tys. zł, co oznacza, że samorządy w najlepszym wypadku wykorzystają jedynie 1,3 proc. środków.
Znacznie lepiej jest na Mazowszu, gdzie do urzędu wojewódzkiego wpłynęło 19 wniosków od powiatów i 21 wniosków od gmin na sumę ok. 2,5 mln zł. To województwo ma do zagospodarowania 19,7 mln zł. Z kasy funduszu samorządy wydadzą jednak tylko niecałe 13 proc. przysługujących im pieniędzy. Najwięcej, choć wciąż mało, wyda łódzkie: do wojewody wpłynęły 22 wnioski o objęcie dopłatą 92 linii autobusowych – wszystkie zostały ocenione pozytywnie. W tym roku województwo wyda więc ponad 2,5 mln zł z funduszu pekaesowego. Przewidziana pula maksymalna dla tego regionu to 15,6 mln zł.
Miliony złotych w tym roku zostaną więc w kasie funduszu. – Nie dziwi mnie to. Przebrnięcie przez wszystkie procedury w tak krótkim czasie, w sezonie urlopowym, było zadaniem karkołomnym – mówi ekspert ds. transportu Marcin Gromadzki z Public Transport Consulting. Dopiero druga tura składnia wniosków o dopłaty do nowych, deficytowych połączeń autobusowych pokaże rzeczywiste zainteresowanie samorządów. Będą miały więcej czasu na przygotowania i pierwsze doświadczenia za sobą. Z informacji pochodzących od wojewodów wynika, że nabór na rok 2020 ma ruszyć już w pierwszej połowie października. Pula środków do podziału to 800 mln zł.
Związki zawodowe działające w Hucie Pokój zwróciły się do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o pomoc i interwencję w sprawie przyszłości firmy. Huta potrzebuje ratunku, jest zadłużona na 60 mln zł.
„Zgodnie z wcześniejszymi zapewnieniami Pana Premiera, że Huta Pokój będzie uratowana od likwidacji i że jest perspektywicznym zakładem, z żalem informujemy, iż kierunek ten sabotowany przez ludzi podległych Panu, w tym głównie przez zarząd Węglokoksu. Tym bardziej to dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę to, że Huta Pokój jest przygotowana na proces restrukturyzacji i potrafi ponieść ten ciężar” – czytamy w liście podpisanym przez liderów zakładowych organizacji NSZZ Solidarność i Sierpień 80.
8 sierpnia Węglokoks i Huta Pokój podpisały porozumienie, które zapewni hucie utrzymanie produkcji. Według komunikatu Węglokoksu prace nad biznesplanem dla Huty Pokój są kontynuowane i zakładają m.in. repolonizację firmy. Według Węglokoksu rozwiązaniem, które zapewni rozwój przedsiębiorstwa, jest odzyskanie majątku przez Skarb Państwa.
Według hutników Węglokoks nie wypełnia jednak warunkach porozumienia. „Zapadły decyzje i zobowiązania do natychmiastowego wykonania pewnych działań, lecz po dziś dzień nie uczyniono tego. Ten sposób sabotowania działań doprowadzi szybko do upadku naszej Huty, likwidacji naszych miejsc pracy i zniszczenia niezwykle bogatej historii tego miejsca” – piszą związkowcy.
„Pozwalamy sobie tym pismem wznieść alarm i prosić Pana Premiera o interwencję, gdyż wiemy, że zależy Panu aby Huta Pokój i nasze miejsca pracy w niej ocalały. Wiemy, że Pan Premier gorąco kibicuje naszej Hucie. Pamiętamy Pana wypowiedzi, także te składane podczas osobistych wizyt w Hucie Pokój. Głęboko wierzymy w szczerość tamtych słów, które były dla nas niezwykle ważne i dające ogrom nadziei i siły, aby wspólnie z Rządem uczynić wszystko, aby uratować Hutę Pokój w Rudzie Śląskiej. I stanie się tak pod warunkiem, że nie będzie sabotowania tych działań i robienia wbrew obietnicom składanym przez Pana Premiera. Zarząd Węglokoksu nie może być ponad Prezesem Rady Ministrów” – napisano w piśmie.
Niemiecki sąd tymczasowo zawiesił nakaz ograniczenia gromadzenia danych przez portal Facebook. Wydał go niedawno krajowy urząd antymonopolowy. Tym samym koncern nie będzie musiał wprowadzać postanowienia w życie do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia tej sprawy.
Miało być pięknie: Bundeskartellamt, czyli urząd antymonopolowy, orzekł w lutym, że bez świadomie wyrażonej na to zgody Facebook nie może zbierać danych o użytkownikach internetu z użyciem wtyczek społecznościowych poza swoim serwisem. Niemiecki urząd stwierdził także, iż koncern musi ograniczyć łączenie zebranych danych z informacjami w swoich bazach. Facebook został zobligowany do zaproponowania rozwiązań, które będą zgodne z orzeczeniem sądu.
Organ zezwolił wtedy Facebookowi na gromadzenie danych o internautach korzystających z serwisów należących do tego koncernu, takich jak WhatsApp czy Instagram. Bundeskartellamt podkreślił jednak, że przypisywanie zebranych informacji do profilu konkretnej osoby na Facebooku może odbywać się jedynie za jej wyraźną i dobrowolną zgodą. Jeśli nie zostanie ona udzielona, dane muszą pozostać zamknięte wewnątrz systemu usługi, przez którą zostały zgromadzone, i nie mogą być przetwarzane w połączeniu z informacjami z Facebooka.
Niestety Facebook odwołał się od wyroku, a sąd w poniedziałkowej decyzji właśnie uchylił tymczasowo postanowienia urzędu antymonopolowego.