Od spontanicznego oporu wiejskiego wobec poborców podatków w II Rzeczpospolitej, przez walkę z kolektywizacją i Solidarność Rolników Indywidualnych w PRL-u po Samoobronę w III Rzeczpospolitej. W 9. odcinku podcastu Wszyscy Jesteśmy ze Wsi opisujemy historię protestów, strajków i demonstracji na wsi w wieku XX. Patronem medialnym serii podcastów jest „Nowy Obywatel”.
– Razem ze zniknięciem pańszczyzny chłopi nie znaleźli się na prostej ścieżce rozwoju.Wieś nieustannie trapiła bieda, wykluczenie, brak dostępu do edukacji. Część chłopów angażowała się politycznie, część organizowała spółdzielczość i samopomoc. Mimo odzyskania niepodległości nadal nie rozwiązana kwestii oczekiwanej przez chłopów reformy rolnej – mówi prowadzący podcast Michał Rauszer.
W audycji omawiane są między innymi rozruchy na wsi czasów początków niepodległości. – Przyczyny to m.in. osadzenie w ciężkiej sytuacji ekonomicznej chłopów czy pozostałości z czasów feudalnych, nieuregulowane kwestie odrobków czy wspólnot gruntowych. Mieliśmy również przyczyny polityczne (…) część z nich były powodowane inspiracjami rewolucyjnymi, komunistycznymi, ale nie warto tego elementu przeceniać – mówi gość podcastu prof. Janusz Mierzwa z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, współautor książki „Oblicza buntu społecznego w II Rzeczpospolitej Doby Wielkiego Kryzysu”.
W latach 30., po wybuchu Wielkiego Kryzysu, przeważały natomiast niepokoje związane z ściąganiem należności podatkowych bądź stawianiem wymagań. – Miały one charakter żywiołowy, oddolny (…). Tło stanowiła arogancja, bezwzględność urzędników, niebranie pod uwagi stanu materialnego, w którym znajdowali się mieszkańcy wsi. Dochodziło do starć fizycznych (…) Większość tych wypadków miało punktowy charakter – nie rozlewały się na większą liczbę miejscowości, za wyjątkiem powstania leskiego – mówi profesor Piotr Cichoradzki z Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego, współautor wspomnianej książki.
W podcaście wspomina również o oporze przeciwko narzucanej w latach 50. kolektywizacji – jednym z głównych problemów dla ówczesnej władzy komunistycznej. Kolejnym ruchem politycznym na wsi była Solidarność Rolników Indywidualnych w latach 80., która spotkała się z dużymi trudnościami przy rejestracji.
Wreszcie – wspominamy o reakcji społecznej na wsi w czasach transformacji: Po 1989 roku zasadniczym punktem wobec którego mieszkańcy wsi stawiali opór były reformy liberalizmu i urynkowienia. Głównym problemem było zadłużenie (…) Po reformach Leszka Balcerowicza oprocentowanie kredytów poszybowało i rolnicy nie byli w stanie ich spłacać, a bez nich nie byli w stanie rozwijać swoich gospodarstw – mówi Rauszer, tłumacząc w podcaście przyczyny powstania ruchów takich jak Samoobrona w latach 90.
To już 9. odcinek podcastu „Wszyscy jesteśmy ze wsi”. Można go odsłuchać tutaj: Cały odcinek pod linkiem: https://open.spotify.com/episode/04FVAu6JWnEj6ZXXn2oi9K?si=OFznBxGOR5ugXFxCi6XgeQ
Pozostałe dostępne są w Spotify, Google Podcast, iTunes i Facebooku.
Stowarzyszenie Folkowisko wywodzi się ze wsi Gorajec na Roztoczu Wschodnim, jednak organizuje działania zarówno na szczeblu lokalnym (wieś, gmina, powiat) jak i ogólnokrajowym i międzynarodowym. Od początku swego istnienia działa na rzecz zmiany społecznego odbioru kultury wiejskiej, podejmując tematy, które są w dominującej narracji pomijane lub traktowane w sposób stereotypowy.
Związkowcy zrzeszający operatorów żurawi wysokościowych alarmują o nieprawidłowościach, jakie mają mieć miejsce na polskich budowach. Mimo zmian w prawie pracownicy ci pracują nawet po 300 godzin miesięcznie, a ewidencja czasu pracy jest fałszowana.
Jak informuje Międzyzakładowa Komisja Operatorów Żurawi Wieżowych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, nadchodzi czas na rozpoczęcie walki o zgodny z prawem czas pracy operatorów żurawi. Minimalny czas pracy operatora wynosi 10, a często 12 godz. na dobę przez sześć dni w tygodniu z 8 godziną sobotą. Bywa, że operator pracuje 300 godz. miesięcznie – alarmują związkowcy.
W 2018 r., po dwóch latach starań, udało się wprowadzić w życie rozporządzenie regulujące czas pracy operatorów żurawi. W rozporządzeniu zapisano, że czynności operatora żurawia nie mogą być wykonywane dłużej niż przez 8 godzin na dobę. W praktyce jednak trudno znaleźć budowę, na której operator pracuje jedynie 8 godzin. Operatorzy, którzy nie chcą łamać zasad BHP zapisanych w rozporządzeniu, są wyrzucani z budów przez ich kierownictwo – mówią związkowcy.
Co więcej, wskazują, że ewidencja czasu pracy opera się fałszowanych raportach. Zdradzają, że w proceder fałszowania zaangażowani zarówno główni wykonawcy, jak i podwykonawcy, w tym firmy wynajmujące żurawie wieżowe. Zaś nie wyłapują tego kontrole PIP, bo – zdaniem związkowców – są zbyt ogólne. Takie podejście do zasad BHP na budowach – zdaniem związkowców – powoduje, że budownictwo jest co roku branżą, w której występuje największa liczba wypadków śmiertelnych.
W związku z tym domagamy się od rządu wprowadzenia pomiaru czasu pracy operatorów żurawi za pomocą przyrządu zaprojektowanego w taki sposób, by uniemożliwiał on ingerencję w dokonywany nim pomiar (tachograf). Podobne rozwiązanie znajduje się w Ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (Dz.U z 2012 r., poz. 1155). Ewidencja czasu pracy za pomocą służących do tego urządzeń przyczyni się w znacznym stopniu do ograniczenia wyczerpania pracą operatorów i tym samym do poprawy bezpieczeństwa na budowach – wskazują rozwiązanie związkowcy.
W sobotę 24 października operatorzy i Związek Zawodowy Kierowców RP rozpoczną protest przed budynkiem Ministerstwa Rozwoju.
Podczas pandemii odnotowano spadek liczby osób z niepełnosprawnościami zatrudnionych na podstawie umowy o pracę oraz zmniejszenie liczby godzin pracy, co przekłada się na obniżenie otrzymywanego przez nie wynagrodzenia.
Według informacji portalu pulshr.pl, druga edycja badań Fundacji Aktywizacja dotyczących rynku pracy osób z niepełnosprawnościami w czasie pandemii koronawirusa została wykonana niecałe pół roku po pierwszej edycji. Z analizy wynika, że pandemia koronawirusa nie wpłynęła zasadniczo na aktywność zawodową osób z niepełnosprawnościami. Pracownicy mimo trwającej pandemii wykazali się dużym zaangażowaniem w poszukiwaniu nowej pracy po jej utracie lub aktywnością w zakresie zmiany pracy na atrakcyjniejszą. Zaobserwowano dużą motywację i gotowość do pracy, utrzymaną mimo niesprzyjających warunków.
Gorzej jednak z podejściem pracodawców. Pogłębiona analiza porównawcza wyników obu badań wskazuje na kilka trendów zmian w warunkach pracy. Mimo wysokiego wskaźnika utrzymania zatrudnienia (78,8 proc.), zaobserwowano spadek liczby osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Analizując wyniki badania możemy zaobserwować niepokojący spadek jakości zatrudnienia. Biorąc pod uwagę dane dotyczące niskich wynagrodzeń osób z niepełnosprawnościami niezbędne są działania, które będą wspierać pracujące już osoby z niepełnosprawnością nie tyle w utrzymaniu zatrudnienia, co w utrzymaniu jego jakości. Aspektem, na który szczególnie należy zwrócić uwagę jest wzrost zatrudnienia na chronionym rynku pracy. Dotyczy on sytuacji, w której osoby z niepełnosprawnościami funkcjonujące dotychczas na rynku otwartym z uwagi na nowe uwarunkowania gospodarcze i trudności ze znalezieniem pracy chcąc pozostać aktywnymi zawodowo zdecydowały się na pracę na rynku chronionym. Przejście lub powrót na rynek chroniony po czasie pracy na rynku otwartym, aktywniej włączającym w społeczeństwo, może mieć negatywne skutki dla samodzielności i samooceny tych osób – mówi Agata Gawska, senior ekspert ds. rynku pracy z Fundacji Aktywizacja.
Wyniki przeprowadzonych badań pokazują również negatywny wpływ pandemii na biorących udział w badaniach pracodawców. Ze skutkami pandemii zmaga się 90 proc. przedstawicieli tej grupy. W grupie niepracujących osób z niepełnosprawnościami nastąpił znaczny wzrost liczby osób zwolnionych z pracy z powodu problemów pracodawcy wynikających z pandemii: z 57,2 proc. do 82,3 proc.
Osoby, które wskazały jako powód utraty zatrudnienia pandemię na pytanie rozszerzające o tryb zwolnienia wskazują na zwolnienie przez pracodawcę z uwagi na problemy ekonomiczne. Wśród badanych osób z niepełnosprawnościami odnotowano wysoki odsetek osób, które utraciły zatrudnienie z powodu pandemii (21,8 proc.), dodatkowo 9 proc. spośród grupy pracujących zmieniło pracę z powodu pandemii.
Pracodawcy nie decydowali się również na przedłużenie współpracy 34,6 proc. z grupy niepracujących badanych, którym upłynął termin obowiązywania umowy.
Procedowana obecnie w błyskawicznym tempie kolejna ustawa covidowa ma objąć m.in. zachęty finansowe dla medyków pracujących na pierwszej linii frontu walki z pandemią oraz określić regulacje dotyczące delegowania do pracy z chorymi.
Jak informuje pulshr.pl, Sejm rozpoczął dziś pierwsze czytanie nowej specustawy. Wyższe wynagrodzenia dla medyków, 100 proc. zasiłku i „premia dla bohatera” – to tylko niektóre z proponowanych rozwiązań. Znalazły się w niej również regulacje dotyczące delegowania do pracy z chorymi czy ułatwienia w zatrudnianiu w polskim systemie opieki zdrowotnej lekarzy specjalistów spoza Unii Europejskiej. Ustawę czeka jednak wiele poprawek, a czas nagli.
W projekcie znalazła się m.in. tzw. klauzula „dobrego Samarytanina”. Chodzi o zapis, który wyłącza odpowiedzialność karną dla tych lekarzy, którzy w ramach walki z Covidem popełnią nieumyślny błąd. To postulat środowiska lekarzy, zwłaszcza młodych, którzy obawiali się, że nie mając doświadczenia z pacjentami zakażonymi koronawirusem, będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej za swoje ewentualne błędy.
Dodatkowo w specustawie, nad którą pracuje obecnie Sejm, znalazły się zapisy dotyczące wynagrodzeń medyków, skierowanych do walki z koronawirusem. Zgodnie z zapisami projektu, osobom skierowanym do walki z koronawirusem ma przysługiwać wynagrodzenie w wysokości nie jak dotychczas 150 proc., a 200 proc. przeciętnej pensji zasadniczej na danym stanowisku. Ponadto wynagrodzenie to nie może być niższe niż wynagrodzenie, które osoba skierowana do pracy przy zwalczaniu epidemii otrzymała w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym wydana została decyzja o skierowaniu jej do pracy przy zwalczaniu epidemii.
W związku ze stale rosnącą liczbą przypadków zachorowań na COVID¬ 19 i coraz poważniejszymi brakami kadrowymi w służbie zdrowia, w projekcie znalazły się także zapisy umożliwiające skierowanie do pracy przy zwalczaniu epidemii studentów kierunków przygotowujących do wykonywania zawodu medycznego, doktorantów w dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu w dyscyplinach naukowych, osób kształcących się w zawodzie medycznym oraz osób mających wykształcenie w zawodzie medycznym, które ukończyły kształcenie w tym zawodzie w okresie ostatnich 5 lat. Na wniosek wojewody lub ministra zdrowia, rektorzy uczelni kształcących na wyżej wymienionych kierunkach, mają przekazywać wykazy studentów i doktorantów wliczających się do wyżej wymienionych grup w terminie 7 dni. Dotychczas skierowaniu do walki z epidemią nie podlegali rodzice dziecka do lat 14. Według nowych przepisów „w przypadku gdy dziecko w wieku do 18 lat jest wychowywane przez dwoje osób, którym przysługuje władza rodzicielska, do pracy przy zwalczaniu epidemii może zostać skierowana wyłącznie jedna z nich”.
Ponadto w celu zapewnienia dodatkowej kadry medycznej w czasie stanu epidemii zaproponowano przepisy, które umożliwiają w trybie uproszczonym zatrudnianie w polskim systemie opieki zdrowotnej lekarzy specjalistów, którzy uzyskali kwalifikacje zawodowe poza Unią Europejską, po spełnieniu określonych w ustawie wymogów.
W pakiecie ustaw, które znalazły się w nowej specustawie covidowej, znalazł się także projekt, dotyczący przyznania dodatkowego wynagrodzenia w kwocie 1500 zł osobom, które wykonują zawód medyczny, mają bezpośredni kontakt z pacjentami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie wirusem SARS-CoV-2.