Mieszkańcy i organizacje społeczne domagają się zatrzymania budowy kompleksu mieszkalno-hotelowego, który grozi dewastacją zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Sarni Stok” w Bielsku-Białej.
Jak informuje na swojej stronie intrnetowej Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, złożyła ona, przy wsparciu prawnym Fundacji Frank Bold, złożyło wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bielsku-Białej o stwierdzenie nieważności błędnie wydanej przez prezydenta miasta decyzji środowiskowej.
Przedsięwzięcie spółki Art-City Eko Park z Krakowa to 12 ośmiopiętrowych apartamentowców, 10 cztero-pięciopiętrowych hoteli oraz ponad 1,8 tys. miejsc parkingowych. Mimo znacznych rozmiarów inwestycji oraz bezpośredniego sąsiedztwa Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Sarni Stok”, prezydent Bielska-Białej wyraził zgodę na inwestycję bez udziału społeczeństwa i przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko.
Teren objęty planowaną budową apartamentów i hoteli ze względu na bezdyskusyjne walory przyrodnicze służy mieszkańcom miasta jako miejsce odpoczynku i rekreacji: obserwacji przyrodniczych czy też spacerów na łonie natury. To też nieformalna otulina Zespołu Przyrodniczego-Krajobrazowego „Sarni Stok”, która pełni rolę bariery ograniczającej negatywny, antropogeniczny wpływ na lasy Sarniego Stoku – mówi Jacek Zachara z miejscowego Stowarzyszenia Olszówka.
Bardzo dużej wartości przyrodniczej lasów na Sarnim Stoku dowodzi niezależna ekspertyza przyrodnicza z lipca 2022 r., opracowana pod kierunkiem naukowczyni z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Obszar, na którym zaprojektowana jest zabudowa, ma coś najbardziej cennego, tj. występuje tam naturalna sukcesja lasu, a procesów naturalnych tam zachodzących nie da się kupić czy zaprojektować i wykonać na potrzeby człowieka – stwierdza Urszula Wardyńska, współautorka ekspertyzy.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach uznała w grudniu 2021 r., że planowana inwestycja wymaga przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Prezydent Bielska-Białej, Jarosław Klimaszewski, opinię RDOŚ zignorował i w maju zadecydował o wydaniu decyzji środowiskowej wyłącznie na podstawie informacji dostarczonych przez inwestora, bez ich rzeczywistej weryfikacji.
Prezydent miał prawny obowiązek należycie uzasadnić, dlaczego nie uwzględnił argumentów wyspecjalizowanego organu ochrony środowiska, a tego nie uczynił. Ponadto, tuż przed wydaniem decyzji, inwestor wprowadził w karcie informacyjnej przedsięwzięcia na tyle istotne zmiany dotyczące lokalizacji garaży, że całe postępowanie wyjaśniające należałoby zacząć od nowa – powiedział prawnik Adrian Chochoł z Fundacji Frank Bold. – Mamy tu do czynienia z terenem o dużej wartości przyrodniczej oraz o dużym znaczeniu dla społeczności lokalnej. Trudno zrozumieć, dlaczego prezydent miasta nie kieruje się fundamentalnymi dla prawa ochrony środowiska zasadami prewencji oraz przezorności i wydaje wadliwą decyzję, zamiast przeprowadzić ocenę oddziaływania na środowisko, która pomogłaby zminimalizować negatywny wpływ inwestycji na przyrodę i ludzi.
Przyrodnicy ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, przy wsparciu prawnym Fundacji Frank Bold, złożyli pod koniec sierpnia br. wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bielsku-Białej o stwierdzenie nieważności decyzji prezydenta Bielska-Białej o środowiskowych uwarunkowaniach dla zabudowy usługowo-mieszkaniowej na Sarnim Stoku, ponieważ zdaniem organizacji wydana ona została z rażącym naruszeniem przepisów postępowania oraz prawa materialnego.
Po raz kolejny mamy do czynienia z ignorowaniem dobra przyrody i społeczeństwa dla partykularnych interesów dewelopera. To niesłychane, żeby wydawać decyzję środowiskową na podstawie mglistych zapewnień inwestora o tym, że „wycinkę ograniczy do minimum”, bez dokładnego sprawdzenia, o które drzewa chodzi i ile ich będzie. W dobie kryzysu klimatycznego, problemów z zanieczyszczeniem powietrza czy zasobami wodnymi, wycinanie lasów, naszych sprzymierzeńców w walce ze skutkami globalnego ocieplenia, jest działaniem karygodnym – skomentował Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Uzyskanie decyzji środowiskowej umożliwiło Art-City Eko Park staranie się o pozwolenie na budowę. Wniosek o jego wydanie spółka złożyła na początku sierpnia. Również w tym wypadku organem podejmującym decyzję jest prezydent Bielska-Białej.
Rząd zapowiada, że nałoży kaganiec na suplementy diety. Mają być oddzielone w aptekach od leków, będą potężne zmiany w zasadach ich reklamowania.
Jak informuje portal wyborcza.biz, Ministerstwo Zdrowia na celownik wzięło suplementy, czyli środki spożywcze, dietetyczne i witaminy, które widzimy przy okienkach aptek. Zmienić się mają ich reklamy. Po pierwsze, pojawić się tam ma komunikat: „Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych”. Do tego ma dojść informacja, że jeśli ktoś się w miarę zdrowo i normalnie odżywia, to wszystkie witaminy, składniki odżywcze i mineralne ma zapewnione w pokarmie, a suplementacja powinna być stosowana wyłącznie jako uzupełnienie niedoborów diety, czyli w rzadkich przypadkach.
W materiałach reklamowych nie będą mogły się pojawiać wizerunki lekarzy, pielęgniarek, autorytetów i ekspertów w dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Koncerny nie będą mogły pokazywać w nich stetoskopu, aparatu do mierzenia ciśnienia, łóżka, sprzętu do ćwiczeń fizjoterapeutycznych czy wagi ani wywoływać bezpośrednich skojarzeń z leczeniem.
Wynika to z tego, że niektóre praktyki stosowane przez przedsiębiorców mogą wprowadzać konsumentów w błąd, co do właściwości suplementów diety i w związku z tym niezbędne jest wprowadzenie zakazu takich praktyk – tłumaczy Ministerstwo Zdrowia w informacji o przygotowywanej zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.
Zgodnie z wykazem prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów projekt ustawy ma być przyjęty przez rząd w czwartym kwartale tego roku. Czy uda się go przeforsować? Można mieć tu wątpliwości.
NIK już sześć lat temu przekonywała, że rynek suplementów diety wymaga szczególnego nadzoru. Między innymi domagała się zakazu reklamy suplementów diety z wykorzystaniem wizerunku osób ze środowiska medycznego i farmaceutycznego. Bez efektu.
Według nowego sondażu Gallupa związki zawodowe osiągnęły w USA najwyższy poziom aprobaty społecznej od 1965 roku.
Jak informuje ABC News, 71% ankietowanych stwierdziło, że aprobuje takie organizacje, w porównaniu z 68% w zeszłym roku. Przed pandemią 64% ankietowanych stwierdziło, że popiera związki zawodowe. Według danych Gallupa poparcie dla związków osiągnęło szczyt w latach 50., kiedy trzech na czterech Amerykanów zadeklarowało, że aprobują związki.
Wzrost poparcia dla związków zawodowych następuje wraz ze wzrostem aktywności zawodowej w całym kraju. Zwycięstwa związków w dużych firmach takich jak Starbucks i Amazon, zwróciły w ostatnich miesiącach większą uwagę opinii publicznej na kampanie pracownicze. Od czasu pierwszej akcji związkowej w punkcie Starbucks w Buffalo w stanie Nowy Jork w grudniu, personel 232 kolejnych kawiarni tej sieci głosował za uzwiązkowieniem, podała w poniedziałek NLRB.
Tymczasem w kwietniu kierowana przez pracowników organizacja założyła pierwszy w historii związek w USA w liczącym 6000 pracowników magazynie Amazona na Staten Island w stanie Nowy Jork.
Karetki łódzkiego pogotowia jeździły tego lata ratować dzieci i młodzież po przedawkowaniu kofeiny nie tylko w ich domach, ale też na koloniach i obozach.
Jak informuje portal piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl, młodzież w ciepłe dni traktuje tego typu napoje jako zamiennik wody. Często nie zdaje sobie sprawy, że pół litra pobudzającego drinka zawiera dozwoloną dobową dawkę kofeiny. A dzieci i młodzież wlewają w siebie każdego dnia litry takiej używki.
– Na takie zachowanie jest niestety przyzwolenie społeczne – mówi lekarz pediatra. – Zauważmy, że na szczęście dziesięciolatkowi nikt nie sprzedałby w barze podwójnego espresso. Jeśli jednak będzie chciał kupić puszkę energetyka, to dostanie ją bez problemu. Tymczasem w obu napojach jest porównywalna dawka kofeiny.
Napoje sprzedawane są w coraz większych opakowaniach. U młodych ludzi może to rodzić złudne przeświadczenie, że nie szkodzą zdrowiu.
– Coraz częściej lekarze alarmują, że energy drinki są jedną z przyczyn występowania nadciśnienia tętniczego wśród dzieci – mówi Adam Stępka, ratownik medyczny i rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. – Dzieje się tak, bowiem zawarta w drinkach kofeina obkurcza naczynia krwionośne i serce musi pracować więcej, aby tłoczyć krew. Przyzwyczaja się do wzmożonego wysiłku, a to z kolei prowadzi do przerostu mięśnia sercowego. Konsekwencje są bardzo poważne – zwiększa się ryzyko zaburzeń rytmu serca, jego niedokrwienia lub nawet niewydolności serca. W skrajnych przypadkach może dojść nawet do zatrzymania rytmu serca.
Pierwsze tego typu dolegliwości pojawiają się już u osób po 20. roku życia. W grupie od 20 do 35 lat takich chorych jest coraz więcej. Szacuje się, że w grupie do 18. roku nadciśnienie ma ok. 4 proc. populacji. Porównywalna liczba dzieci ma również stan przednadciśnieniowy