Drodzy czytelnicy! 25 maja 2018 r. wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące ochrony Waszych danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z informacjami Przeczytaj informacje.   Zgadzam się

Rząd olewa górników

Rząd olewa górników

Arogancja i lekceważenie kancelarii premiera w odpowiedzi na petycję związkowców z kopalni Bogdanka.

Wesprzyj nas

Mimo głodówki, dwóch dużych manifestacji, interwencji poselskich, niezliczonych pism, prób nawiązania dialogu i uzgodnień, stanowisko rządu pozostaje niezmienne. Premier z robolami i motłochem nie rozmawia. Jego stroną społeczną jest jeden biznesmen. Zamienił Janusza z Biłgoraja na Rafała z InPostu, a pisma związkowców spławia zastępca szefa kancelarii na Śląsk, do ministerstwa, które jest niewładne i bez kompetencji do rozmów. Oznacza to, że premier nawet nie widział tego pisma. Prawdopodobnie nie widział go nawet Jan Grabiec, szef ochrony dobrego samopoczucia premiera. Także premier może spać spokojnie. Zapewniamy, że zrobimy wszystko, żeby zakłócić ten spokój.

Osiem miesięcy temu 06.08.2024 r. wysłaliśmy pismo do Premiera Rządu RP, szybko bo już 09.08.2024 r. dostaliśmy odpowiedź. Od tego czasu mieliśmy dwie manifestacje, jedna 10.09.2024 r. w Warszawie, druga 08.04.2025 r. w Lublinie. Ministerstwa unikały rozmów. Grano z nami na czas, pozorując dialog bezprzedmiotowymi spotkaniami z zarządem GK Enea, zakończonych 14.11.2024 r. w Kozienicach równie bezprzedmiotowym spotkaniem z wiceministrem Kropiwnickim. Po podjęciu desperackiej głodówki związkowców w Bogdance, pod dużą presją zorganizowano spotkanie z trzema odpowiedzialnymi za górnictwo ministerstwami 11.02.2025 r. w MAP Warszawa, gdzie padły deklaracje o dalszym dialogu, których strona rządowa nie dotrzymała i dalej grała na czas. Kolejne spotkanie, już w celu prac nad porozumieniem miało odbyć się do końca lutego, jednak doszło do niego dopiero 27.03.2025 r. w Łęcznej i jak się okazało, strona rządowa nie ma najmniejszego zamiaru rozmawiać poważnie o planie transformacji dla Bogdanki, spychając całą odpowiedzialność na związkowców i samorządy. Uczestniczyliśmy w posiedzeniach Komisji sejmowych. Na ostatniej manifestacji złożyliśmy petycję na ręce Wojewody skierowaną do Premiera. Zażądaliśmy zaangażowania szefa rządu, ponieważ ministerstwa wykazały jak dotychczas całkowity brak woli, decyzyjności i kompetencji. Wojewoda w tym samym dniu wysłał nasze pismo do Warszawy, 10.04.2025 r. dostajemy odpowiedź od KPRM. Minęło osiem miesięcy a oni dalej stoją w tym samym miejscu.

I jaka była na to reakcja? Żadnej. Odesłano nas z powrotem do tych samych osób i ministerstw. Nie da się tego nazwać inaczej niż bezczelnością, kpiną i skrajnym lekceważeniem.

Związek Zawodowy Przeróbka w kopalni Bogdanka

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Triumf walki

Triumf walki

Sukcesem zakończyła się walka pracowników o wyższe pensje.

Jak informuje portal Puls HR, zwycięstwem pracowników zakończył się spór zbiorowy w firmie HK Foods w Świnoujściu. „Solidarność”, która przez kilka miesięcy prowadziła walkę o wyższe pensje, wynegocjowała dla zatrudnionych znaczące podwyżki płac.

Pensja najmniej zarabiających wzrośnie o 8,5%, natomiast ci z wyższymi uposażeniami otrzymają 8-procentowe podwyżki. Z kolei zatrudnieni na zasadzie ryczałtu 550 zł miesięcznie. Podwyżki wejdą w życie z wyrównaniem od 1 stycznia, a mają być wypłacone najpóźniej do 10 czerwca.

HK Foods jest jednym z największych w Polsce producentów boczku. Zatrudnia około 300 osób.

Koniec akademika

Koniec akademika

Politechnika Warszawska sprzedaje akademik – studenci są rozczarowani.

Jak informuje portal Raport Warszawski, stołeczna politechnika postanowiła sprzedać zabytkowy budynek akademika „Sezam” przy ulicy Górnośląskiej 14. Prywatni inwestorzy mieliby tam stworzyć akademik prywatny lub „aparthotel”. Studenci są rozczarowani taką decyzją.

Akademik został zbudowany w połowie lat 20. na potrzeby studentów kilku warszawskich uczelni. Po II wojnie przekazano go Politechnice Warszawskiej. W latach 80. przeszedł ostatni gruntowny remont – zmniejszono liczbę miejsc, ale podniesiono standard. Od tamtej pory władze uczelni nie robiły z nim nic poważniejszego. Został doprowadzony do kiepskiego stanu, w ostatnich latach prawie nie był użytkowany.

Teraz uczelnia wystawiła budynek na sprzedaż, motywując to stanem technicznym i wysokimi koniecznymi nakładami na remont. Politechnika wyceniła dużą nieruchomość na 44 miliony złotych.

Studenci są oburzeni. – „Ta sytuacja nie pozostanie bez odpowiedzi” – powiedział Portalowi Warszawskiemu Dominik Chrabski z Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej i Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej. – „To jest po prostu oburzające, że uczelnia sama nie będzie prowadzić tam akademika i mówi, że nie ma pieniędzy na remont, ale jednocześnie proponuje otworzenie tam prywatnego akademika czy hotelu”.

Zjawisko to wpisuje się w szereg podobnych działań w całej Polsce. Podobne wydarzenia spotkały się z buntem studentów w Poznaniu (akademik Jowita) i Krakowie (Kamionka). Tam też władze uczelni przez długi czas zaniedbywały budynki, aby je następnie próbować sprzedać. W tym czasie wielu studiujących nie mogło liczyć na miejsca w akademikach i byli zmuszeni do drogiego wynajmu komercyjnego.

O lepsze zarobki

O lepsze zarobki

Trwa walka o podwyżki w firmie motoryzacyjnej.

Jak informuje portal Tysol.pl, „Solidarność” walczy o podwyżki płac dla załogi spółki Marelli w Bielsku-Białej. Związkowcy domagają się podwyżek w kwocie 590 zł brutto. – „Ludzie oczekują porządnych podwyżek, bo przy obecnych płacach coraz więcej osób ucieka z tej firmy. Tutaj grosze nie załatwią sprawy. Spotykaliśmy się już kilkakrotnie, ale rokowania, również z udziałem ekspertów obu stron, nic nie przyniosły. Usłyszeliśmy, że podwyżek nie będzie, bo… firma musi złapać oddech. Jak na razie to pracownicy nie mogą złapać tchu! Teraz czekamy na zewnętrznego mediatora” – powiedział portalowi Grzegorz Maślanka, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” FCA Poland SA.

Zdaniem związkowców szefostwo firmy nie oferuje niczego konkretnego, a jedynie kosmetyczne przesunięcia kwot między premiami i płacami. Przedstawiciele „Solidarności” policzyli, że oczekiwane przez nich podwyżki dla 450-osobowej załogi kosztowałyby firmę 3,5 miliona złotych rocznie – wielokrotnie mniej niż przedsiębiorstwo wydaje na inwestycje.

Z powodu braku oczekiwanych podwyżek „Solidarność” wchodzi w spór zbiorowy z firmą. Przygotowują pikietę i oczekują na negocjacje prowadzone tym razem z udziałem mediatora wyznaczonego przez rząd.