Nie tędy droga

Z rozmawia ·

Nie tędy droga

Z rozmawia ·

Prezes Bumaru potwierdził fakt przyspieszenia procesu konsolidacji polskiej zbrojeniówki: powstają zalążki narodowego koncernu produkującego wyposażenie dla wojska. O komentarz w tej sprawie pytamy dr. hab. Pawła Sorokę, koordynatora Polskiego Lobby Przemysłowego im. E. Kwiatkowskiego, członka Rady Honorowej „Obywatela”.

* * *

Na jakim etapie znajduje się obecnie proces konsolidacji polskiej branży zbrojeniowej?
Paweł Soroka: Właśnie zaczął się jego ostatni etap: w ramach Bumaru tworzą się tak zwane dywizje, czyli grupy branżowe, np. skupiające przedsiębiorstwa przemysłu amunicyjnego, pancerno-samochodowego, radiolokacyjno-elektronicznego itd. Do spółki wiodącej, którą jest Bumar, włączane są spółki zależne. Tendencja do konsolidacji jest trendem europejskim i światowym. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było to potrzebne, dziś liczą się tylko silne podmioty, mogące zaoferować konkurencyjne warunki. Pamiętajmy, że trzy lata temu nastąpiło otwarcie europejskiego rynku uzbrojenia, a to oznacza, że w przetargach na wyposażenie dla polskiej armii mogą startować firmy z pozostałych krajów Unii. I odwrotnie – nasze firmy mogą startować w przetargach na dostarczanie sprzętu do innych krajów.

Proces konsolidacji danej branży może przebiegać według różnych scenariuszy.
P. S.: Może mieć ona charakter oddolny lub być kierowana odgórnie, bez uwzględnienia opinii konsolidowanych przedsiębiorstw. Ten pierwszy wariant ma miejsce wtedy, gdy spółki o podobnym profilu zrzeszają się dobrowolnie, tworząc wspólną reprezentację w postaci spółki wiodącej – taką jest właśnie Bumar – i rezygnując z części swej niezależności. Podczas realizacji drugiego modelu może dojść do patologii w postaci rozrostu biurokracji. Zamiast redukcji zatrudnienia w centrali, następuje wtedy rozbudowa struktur, co skutkuje bałaganem i paraliżem decyzyjnym; ponadto, ma miejsce dublowanie pewnych działań spółek zależnych Tymczasem struktura zarządzania skonsolidowaną grupą powinna wprost wynikać z jej celów, wśród których znajduje się nie powielanie działań. Wspólne działanie – oparte na efekcie synergii – w zakresie np. marketingu na rynkach międzynarodowych czy prac badawczo-rozwojowych jest znacznie tańsze, w czym ujawnia się ważna rola konsolidacji.
Niestety, w przypadku polskiego przemysłu zbrojeniowego obserwujemy proces odgórnej konsolidacji. Mamy już tego negatywne efekty: tworzą się nadmiernie rozbudowane struktury na szczeblu całego Bumaru, nie zawsze odpowiadające potrzebom spółek zależnych, a częstokroć dublujące ich działania. Jednak największą słabością przekształceń polskiej zbrojeniówki jest brak integracji systemu zarządzania sferą gospodarczego zaplecza bezpieczeństwa narodowego. Jest to ewidentna wpadka rządu.

PLP wyraziło w swoim stanowisku także inne wątpliwości dotyczące obranej drogi konsolidacji.
P. S.: Rzeczywiście, tych obaw jest więcej. Spółki PHZ Cenzin i Cenrex, wchodzące w skład Bumaru, prowadzą działalność w zakresie importu uzbrojenia, konkurencyjną dla rodzimego przemysłu. Posiadane przez nie informacje o cenach i wadach rodzimych produktów mogą w tej sytuacji zostać pozyskane przez konkurentów, zabiegających o sprzedaż do Polski ich wyrobów.
Niepokój budzi także zastawianie przez Bumar akcji spółek zależnych, a także przejmowanie ich przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Przykładem może być kredyt Bumaru zaciągnięty w jednym z zagranicznych banków. 18 mln dolarów pożyczono pod zastaw aż 80% akcji CNPEP Radwar S.A., wartych rynkowo co najmniej miliard złotych. To grozi przejęciem kontroli nad tymi akcjami przez zagraniczne podmioty. Obserwujemy brak należytej osłony kontrwywiadowczej dla przekształceń polskiego przemysłu obronnego, ułatwiający działania lobbingowe przeciw wybranym menedżerom i spółkom, a także promowanie rozwiązań zagranicznych, niekorzystnych dla interesu Polski. Dążenie Ministerstwa Skarbu Państwa do wprowadzenia kluczowych spółek (Bumar) na giełdę nie gwarantuje trwałości kontroli w obliczu istoty akcyjności, czyli dopuszczenia do publicznego obrotu akcjami.
Krytycznie oceniamy także propozycje, by ARP nadzorowała narodowy koncern zbrojeniowy. Niesie to za sobą niebezpieczeństwo powtórki sytuacji, które miały miejsce podczas likwidacji stoczni w Gdyni i Szczecinie, czy sprzedaży koncernom zagranicznym zakładów lotniczych w Mielcu i Świdniku.

Od kilku lat polska zbrojeniówka ma coraz mniej zamówień z kraju i zagranicy. Jak odwrócić tę tendencję?
P. S.: Po pierwsze, trzeba unowocześnić ofertę, czyli więcej wydawać na prace badawczo-rozwojowe, wchodzić w międzynarodowe programy modernizacyjne. Obecnie polska oferta opiera się o postradziecką, unowocześnioną bądź spolonizowaną produkcję, opartą o licencje z lat 70. i 80. To było atrakcyjne do końca lat 90., dziś wchodzą do użycia nowe generacje uzbrojenia. Druga sprawa: większą aktywność muszą wykazać wszystkie ośrodki władzy. W innych państwach to prezydenci i premierzy, składając wizyty zagraniczne, upominają się o międzynarodowe kontrakty dla narodowego przemysłu obronnego. Polskie podejście do sprawy doskonale obrazuje przypadek byłego ministra obrony, Janusza Onyszkiewicza, który powiedział, że nie jest ministrem polskiego przemysłu zbrojeniowego – i podczas podróży zagranicznych w żaden sposób nie promował naszej produkcji specjalnej.

Rozmawiał Konrad Malec, 31 marca 2010 r.
Dział
Wywiady
komentarzy
Przeczytaj poprzednie