Prywatyzacja demokracji
Prywatyzacja demokracji
Posiadanie przez dane społeczeństwo rozbudowanej domeny publicznej jest miarą jego swoistej infrastruktury demokratyczności.
August Friedrich von Hayek (1899-1992), uznawany za głównego ideologa neoliberalizmu, rozróżniał gospodarkę pojmowaną jako organizacja, w której ludzie postępują planowo, by osiągać wyznaczone cele, oraz system rynkowy, będący porządkiem spontanicznym, nie pozwalającym realizować celów stojących wyżej w hierarchii przed mniej ważnymi. Wszelka ingerencja w ten spontaniczny porządek może go tylko popsuć. Hayek nie dopuszczał możliwości korekty rynku w imię sprawiedliwości, która w ramach jego koncepcji jest ideą pozbawioną sensu.
Komentując poglądy Hayeka, Urs Marti pisał, że brak naukowych dowodów jakoby wolny rynek był w stanie zagwarantować dobrobyt większości społeczeństw, nie da się też wykazać, że nierówny podział dóbr jest wiernym odbiciem nierównych wysiłków i nierównych zdolnościi. Na ceny towarów i wartość siły roboczej wpływ ma prawo podaży i popytu, nie mające nic wspólnego z dyspozycjami i osiągnięciami poszczególnych ludzi. Potrzeby wielu ludzi nie mogą być wyartykułowane na rynku poprzez popyt. Prawo „głosu” ma na nim bowiem tylko ten, kto dysponuje godną odnotowania sumą pieniędzy – jedynie potrzeby poparte pieniędzmi mają szanse się ujawnić i zostać zaspokojone.
Celem utowarowienia jest udostępnienie kapitałowi nowych płaszczyzn akumulacji, o których wcześniej sądzono, że ze względu na istotne potrzeby społeczne nie można w nich kierować się zyskiem. Według neoliberałów, te nowe obszary to przedsiębiorstwa użyteczności publicznej (transport zbiorowy, wodociągi, telekomunikacja, energetyka), świadczenia socjalne (renciści, emeryci, zakłady opieki zdrowotnej), instytucje publiczne (więzienia, szkoły wyższe, laboratoria badawcze), publiczne złoża surowców. Utowarowienie i komercjalizacja są formą wywłaszczenia szerokich rzesz społecznych. Pozbawiają masy prawa do własności publicznej, rozwiązującej ich problemy.
Sprowadzenie polityki do rynku i urynkowienie stosunków społecznych ma daleko idące konsekwencje dla stylu życia, sposobu myślenia i świadomości społecznej. Przyczynia się także do infantylizacji debaty publicznej, przede wszystkim dlatego, że za podstawę do podejmowania decyzji uznają tylko taką wiedzę, która da się wycenićii.
Neoliberałowie, dążąc do urynkowienia możliwie największej liczby produktów i stosunków społecznych, robią jeden wyjątek – z rynku pracy wyrzucono miliony ludzi w wyniku „strukturalnych dostosowań”. Powtórne włączanie doń bezrobotnych ma ograniczony charakter i nie odbywa się poprzez tworzenie stanowisk gwarantujących prawa pracownicze, lecz poprzez mnożenie „luźnych” form zatrudnienia (umowy krótkookresowe, na zastępstwo, na zlecenie i chałupnicza). O tym, jak bezrobotni próbują ponownie wcisnąć się na rynek pracy, świadczy tragedia drogowa koło Nowego Miasta nad Pilicą, w której w przeładowanym busie zginęło 18 osób.
Doświadczenie historyczne pokazuje, że oddzielenie instytucji demokratycznych od ekonomicznych nie służy demokracji. Do mitów neoliberalizmu należy pogląd, że rynek służy wsparciu demokracji oraz że rozwój demokracji ma służyć samodzielności rynków. Zdaniem Artura MacEwana, Kiedy neoliberałowie opowiadają się za deregulacją, to, w istocie, domagają się innego rodzaju regulacji. Zamiast takiej regulacji, która polega na ograniczaniu przez rządy ram funkcjonowania rynków, neoliberalizm narzuca taką, która gwarantuje wyłączenie rynków spod społecznej kontroliiii. Ma to bardzo negatywny skutek: nieuregulowany rynek nadaje firmom władzę polityczną, zdolną obezwładnić proces demokratycznyiv. Mechanizm „rynkowy” okazuje się mechanizmem organizacji przywilejów dla stosunkowo wąskiej grupy.
Utowarowienie a własność
Istnieją pośrednie i bezpośrednie powiązania między utowarowieniem a własnością prywatną. Utowarowienie albo jest formą prywatyzacji, albo otwiera do niej drogę. Utowarowienie zakłada istnienie praw własności w odniesieniu do procesów, rzeczy, jak również relacji społecznych; zakłada, że wszystko to może zostać wycenione i stać się przedmiotem transakcji handlowej, uregulowanej prawnym kontraktem. Zakłada się, że rynek we właściwy sposób kieruje wszelkim ludzkim działaniem – innymi słowy spełnia funkcję właściwą etycev.
Wycofywanie się państwa z zadań pomocy socjalnej, wprowadzanie opłat za szereg usług publicznych, zmiany w strukturze zatrudnienia w wyniku postępu technicznego, zaostrzanie polityki imigracyjnej – sprawiają, że siła robocza jest na rynku zdominowana przez kapitał. W tych warunkach nawet osłony socjalne stają się towarem, kupowanym na rynku przez indywidualnych konsumentów. Już dzisiaj wiele firm ma wykupione dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne dla swoich pracowników. Wraz z utowarowieniem znikają wszystkie bezpłatne przestrzenie i ludzie coraz bardziej stają się więźniami pościgu za wzrostem dochodu, bez którego byliby pozbawieni szeregu usług niezbędnych do życia – od ochrony zdrowia poczynając, a kończąc na udziale w kulturze.
Charakter współczesnych form własności prywatnej prowadzi do kilku zjawisk. Po pierwsze, do niedoceniania utowarowienia i komercjalizacji dla kształtowania stosunków własnościowych. Po drugie, do ignorowania wpływu stosunków własności na dochody i zróżnicowanie społeczne. Po trzecie, do wysuwania koncepcji teoretycznych o zmierzchu roli własności we współczesnym świecie. Tymczasem, posiadacz kapitału akcyjnego o takich rozmiarach, który mu zapewnia środki utrzymania i zwalnia od konieczności podjęcia jakiejś pracy produkcyjnej lub nieprodukcyjnej, korzysta z należących prawnie do danej korporacji środków produkcji w taki sam sposób, jak to czynił niegdyś wielki kapitalista, „kapitan przemysłu”, korzystający z należących do niego, również prawnie, środków produkcji. Posiadacz kilku kopalni węgla czy kilku hut korzystał ze swoich środków produkcji w taki sam sposób, jak współczesny posiadacz akcji korzysta ze środków produkcji będących prawną własnością korporacji. Jednemu i drugiemu własność środków produkcji zapewnia posiadanie tych wszystkich dóbr materialnych i duchowych, które są wymienialne na pieniądz. Jeden i drugi, dzięki własności środków produkcji ma zapewnione bez pracy elementarne i luksusowe środki egzystencji – pisze Stanisław Kozyr-Kowalskivi.
To poprzez rynek poszczególne klasy i warstwy społeczne realizują swoje interesy. Nie przypadkiem „towar” uczynił Marks kategorią wyjściową do analizy całego kapitalistycznego sposobu produkcji. Jego osobliwością jest właśnie przekształcenie wszystkich czynników procesów produkcyjnych w towar. Tak jak prywatyzacja służy utowarowieniu różnych rzeczy i stosunków społecznych, i utowarowienie otwiera drogę nowym prywatyzacjom, tak też odtowarowienie jest ściśle związane ze zmianą stosunków własności i zniesieniem pewnych form zawłaszczania efektów produkcji. Nie chodzi o całkowitą likwidację rynku, ale o podporządkowanie go potrzebom i interesom społecznym.
Przekształcanie politycznego w niepolityczne
Demokracja, zdaniem Rancière’a, jest walką przeciwko oligarchii, wszechwładzy bogactwa, prywatyzacji – procesem rozszerzania sfery publicznej, ale bez dążenia państwa do totalitaryzmu. Jest ogólnospołeczną walką o płace i warunki pracy, o systemy ubezpieczeń społecznych, renty i emerytury.
Ludziom pracy chodzi w tej walce o odprywatyzowanie stosunku płacowego, o to, by przyznano, iż nie jest to ani relacja pana do służącego, ani prosty kontrakt formułowany indywidualnie w oparciu o poszczególne przypadki, między dwiema prywatnymi jednostkami, lecz jest to sprawa publiczna […]. „Prawo do pracy” […] oznaczało przede wszystkim nie żądanie pomocy ze strony „państwa opiekuńczego”, ale uznanie pracy za strukturę życia zbiorowego, wyrwanie jej spod panowania samego tylko prawa prywatnych interesów, narzucenie ograniczeń na z natury nieograniczony proces akumulacji bogactwavii. Rancière odrzuca więc ideę liberałów, że w demokracji „każdy troszczy się o siebie, a Pan Bóg o wszystkich”. Demokracja wymaga przeciwstawienia się wysiłkom oligarchii w kierunku prywatyzacji życia publicznego pod hasłem większej jego przejrzystości czy efektywności. Z kolei sprawiedliwa polityka socjalna stanowi podstawę demokracji.
Dlatego według Rancière’a każde państwo, które dąży do przekazania rozwiązywania problemów publicznych w ręce prywatne, staje się oligarchiczne. Odejście od demokracji nie dokonuje się z dnia na dzień, lecz jest pewnym procesem. Oligarchia, która stanowi zdecydowaną mniejszość społeczeństwa, opanowała sztukę forsowania swoich propozycji w warunkach demokratycznego systemu wyborczego. Wszystkie poglądy niezgodne z neoliberalnym kanonem zostają wyeliminowane z debaty pod zarzutem ignorancji, przywiązania do przeszłości, fanatyzmu rewolucyjnego lub religijnego, otrzymując wspólne miano populizmu.
Granice pomiędzy tym, co polityczne i niepolityczne, co publiczne i prywatne, są zmienne i zależą od układu sił klasowych. Panujące siły społeczne określają więc pole polityki ekonomicznej, jej przedmiot i dopuszczalne kompetencje poszczególnych podmiotów. Obecnie prawica próbuje zmienić stosunki społeczno-ekonomiczne stosownie do swoich interesów, zmierzając do ich odpolitycznienia, czyli do wykluczenia interesów mas pracujących ze sfery publicznej i uznania ich za prywatne. Do uwolnienia rodziny, gospodarki, dochodów, spraw socjalnych czy kultury – od polityki. Ofensywa oligarchii oznacza pozbawienie mas możliwości udziału w sprawowaniu władzy przez mechanizmy rynkowe, kwestionowanie równouprawnień socjalnych i pracowniczych, grozi przesunięciem granic między tym, co polityczne a tym, co niepolityczne do tego stopnia, że może na tym ucierpieć ludzka wolnośćviii.
Dążenie do odpolitycznienia demokracji w imię „dobrego zarządzania” łączy się z marginalizacją suwerena (ludu, narodu). Odpolitycznione ma być również prawo. Jest to utopia lub polityczna maskarada oligarchii, która pragnie w ten sposób zaprzeczyć istnieniu form ekonomicznej dominacji, które nadają strukturę społeczeństwu. Tymczasem chodzi o to, aby ekonomia stała się rzeczywiście polityczna. Nie chodzi o to, że proces polityczny zawsze oznacza demokrację, tylko o to, że jeśli decyzje poddamy wyłącznie mechanizmowi rynkowemu, to proces demokratyzacji okaże się niemożliwy.
Prywatne jest oligarchiczne
Prywatyzacja odbija się na praktycznym funkcjonowaniu demokracji. Czym innym jest bowiem pięknie brzmiące hasło neoliberałów, że moje zdrowie zależy od moich osobistych wyborów, a czym innym praktyka funkcjonowania służby zdrowia z wielomiesięcznymi kolejkami do specjalistów, gdzie jedynym sposobem zaspokojenia potrzeb medycznych jest płacenie wygórowanych składek zbiurokratyzowanym, ale jednocześnie rentownym towarzystwom ubezpieczeniowym. Towarzystwa te mają moc definiowania, na jakie choroby wolno obywatelowi chorować i jak długo oraz z jakich zabiegów terapeutycznych i kiedy korzystać, aby nie narazić ich na straty.
W polskiej polityce ochrony zdrowia ciągle trwa dyskusja nad „koszykiem świadczeń podstawowych”, tak jakby nawet dolegliwość drobna dla jednej osoby, nie mogła być dla innej istotną i nie mogła prowadzić do całego szeregu powikłań. Dla zdrowia oligarchii cała ta dyskusja nie na żadnego znaczenia, gdyż, z uwagi na znajomości i powiązania, może korzystać z usług służby publicznej, a z uwagi na osiągane wysokie dochody stać ją na korzystanie z usług prywatnej służby zdrowia.
Antydemokratyczny i oligarchiczny charakter prywatyzacji polega na tym, że w imię wolności zysków i dysponowania własnością prywatną, większość ludzi zostaje pozbawiona praw do kształtowania ramowych warunków własnego życia i pracy, do wyboru modelu gospodarczego, do równości, do wolności.
W oficjalnym dyskursie mówi się jedynie o konieczności ochrony prawa poszczególnych osób do posiadania własności prywatnej, która daje możliwość zaspokajania indywidualnych potrzeb. Pomija się prawo do własności społecznej, która daje możliwości kontroli i kształtowania warunków istotnych dla rozwiązywania problemów publicznych (społecznych). Wolność jest warunkowana przez własność środków produkcji. Urs Marti pisze w związku z tym, że im więcej prywatnej własności zbierze się w rękach niewielkiej i wciąż malejącej garstki ludzi, tym większym zagrożeniem stanie się dla wolności nieposiadającychix. Każdy system demokratyczny ustala własne granice między tym, co publiczne i tym, co niepubliczne, prawem do własności prywatnej i prawem do własności społecznej; określa specyficzny model prawa własności. Oligarchia zainteresowana jest maksymalną prywatyzacją.
dr Edward Karolczuk
Przypisy:
i Urs Marti, Niedotrzymana obietnica demokracji, Warszawa 2010, s. 207.
iiTamże, s. 241.
iiiArtur MacEwan, Neoliberalizm a demokracja: władza rynku kontra demokratyczna, [w:] Neoliberalizm przed trybunałem, red. Alfredo Saad-Filho i Deborah Johnston, Warszawa 2009, s. 276.
ivTamże, s. 278.
vDavid Harvey, Neoliberalizm. Historia katastrofy, Warszawa 2008, s. 223.
viStanisław Kozyr-Kowalski, Klasy i stany. Max Weber a współczesne teorie stratyfikacji społecznej, Warszawa 1979, ss. 88-89.
viiJacques Rancière, Nienawiść do demokracji, Warszawa 2008, s. 71.
viiiUrs Marti, Niedotrzymana obietnica... op.cit., s. 117.
ix Tamże, s. 220; „Tak rozumiane prawo do własności jest tym samym, co prawo do uczestnictwa we władzy politycznej”, tamże, s. 228.