Refleksje o autonomii śląskiej
Refleksje o autonomii śląskiej
W 1997 r. wojewoda śląski poprosił mnie o wygłoszenie uzasadnienia przyznania pośmiertnie przez Prezydenta RP Orderu Orła Białego Wojciechowi Korfantemu. Gdy stanąłem na podium przed gmachem siedziby władz województwa, zwolennicy autonomii regionu rozwinęli transparent i wznosili okrzyki „Precz z kolonializmem warszawskim na Górnym Śląsku”. Jestem synem powstańca śląskiego. Okrzyk ten potraktowałem jako zaprzeczenie sensu starań mego Ojca.
***
Geneza autonomii Górnego Śląska związana jest z historią tego regionu i jego skomplikowaną strukturą narodowościową. Partia Centrum, „partia niemieckiego katolicyzmu politycznego”, działająca z dużym udziałem kleru oraz poparciem właścicieli ziemskich i przemysłowców, wystąpiła w czasach Kulturkampfu (1871-1878) przeciw polityce wyznaniowo-narodowościowej kanclerza Bismarcka. Obrońcy ludności polskiej na G. Śląsku, Karol Miarka i Adam Napieralski, przejściowo podkreślali potrzebę sojuszu obozu polskiego z Centrum.
Jak czytamy w „Encyklopedii Powstań Śląskich”, 9 grudnia 1918 r. w Kędzierzynie na konferencji partii politycznych działających na G. Śląsku wysunięto postulat utworzenia samodzielnej republiki górnośląskiej, z niemieckim i polskim językiem urzędowym, o trwale neutralnym charakterze, gwarantowanym przez Niemcy, Polskę i Czechosłowację. Projektem tym usiłowano zainteresować Tomasa Garrigue Masaryka, prezydenta Czechosłowacji. W tym okresie Centrum sympatyzowało z ruchem górnośląskich autonomistów. Od połowy 1919 r., kiedy wskutek podpisanego traktatu wersalskiego znikło niebezpieczeństwo natychmiastowej inkorporacji Górnego Śląska do Polski, Centrum wysunęło postulat nadania Górnemu Śląskowi statusu kraju związkowego w ramach Rzeszy.
Przypomnijmy, że w efekcie wystąpień Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego na konferencji pokojowej, komisja ds. polskich początkowo przewidywała przyłączenie całego Górnego Śląska do Polski. Jednak pod wpływem premiera Wielkiej Brytanii, Lloyd George’a, przeforsowano plebiscyt wśród mieszkańców regionu. Decyzja ta miała istotny wpływ na zmianę stanowiska Partii Centrum.
Ideę autonomii śląskiej popularyzował ks. Karol Ulitzka (1873-1953), jeden z przywódców Centrum, żądając utworzenia separatystycznego państwa górnośląskiego. Później, jako ekspert delegacji niemieckiej na konferencję pokojową prowadził ożywioną działalność na rzecz utrzymania Górnego Śląska w granicach tego kraju. Po klęsce Niemiec autonomia śląska miała być dla niego etapem integracji regionu z Rzeszą.
Z badań Bogdana Cimały wiemy, że na zorganizowanej przez Centralną Radę Ludową konferencji we Wrocławiu (20 XII 1919), poświęconej zakresowi przyszłych uprawnień autonomicznych G. Śląska, przygotowano projekt ustawy przewidujący przyznanie Górnemu Śląskowi autonomii administracyjnej (sejmik górnośląski) i kulturalnej (równouprawnienie języka polskiego i niemieckiego i wymagana zgoda sejmiku na wprowadzenie na Śląsku ustaw dotyczących Kościoła). Przedstawiciele rządu, przeciwni autonomii, poparli jedynie postulaty dotyczące Kościoła i religii. Inicjatywa CRL upadła. […] Centrum zarzuciło propagowanie autonomii. W wyniku uchwalenia 15 lipca 1920 r. w Polsce statutu organicznego województwa śląskiego, Niemcy na nowo podjęli kwestię autonomii G. Śląska. Ustawa Reichstagu o Górnym Śląsku z 27 XI 1920 przewidywała, że w dwa miesiące po objęciu władzy na tym terenie przez administrację niemiecką przeprowadzony zostanie plebiscyt w sprawie nadania prowincji górnośląskiej statusu kraju związkowego Rzeszy. Plebiscyt przeprowadzono w postaci referendum 3 IX 1922. Przy frekwencji 74,3% zdecydowana większość wyborców wypowiedziała się przeciw autonomii Górnego Śląska.
Powstała więc asymetria. Na niemieckim Górnym Śląsku nie było autonomii, którą mogłaby wykorzystać ludność polska w obronie swych praw konstytucyjnych. Na polskim G. Śląsku istniała autonomia wykorzystywana przez mniejszość niemiecką. Autonomiści górnośląscy mieli w pierwszym okresie silne poparcie finansowe niemieckich właścicieli ziemskich i przemysłowych. Ich hasło programowe „Górny Śląsk dla Górnoślązaków” oznaczało w praktyce zachowanie niemczyzny, jej pozycji politycznej, gospodarczej i kulturalnej oraz zahamowanie oddziaływania kultury polskiej i polskich partii politycznych na nieuświadomionych narodowościowo Ślązaków, będących pod wpływami Centrum i niemieckiej hierarchii kościelnej oraz większości kleru śląskiego.
Już w 1918 r. wyodrębniły się dwie grupy: autonomistów, którzy propagowali odrębność Śląska w ramach Rzeszy Niemieckiej i tzw. independentów, którzy opowiadali się za proklamowaniem samodzielnego, neutralnego państwa śląskiego.
Grupą pierwszą dowodził Hans Lukaschek (1885-1960), prominentny działacz Centrum, w latach 1916-1918 burmistrz Rybnika i komisaryczny landrat rybnicki, znienawidzony przez polskich robotników, którzy na taczce wywieźli go z urzędu w czasie listopadowej rewolucji 1918 r. Lukaschek współtworzył Freie Vereinigung zum Schutze Oberschlesiens (Wolne Stowarzyszenie dla Obrony Górnego Śląska). Organizacja walczyła na dwóch frontach: przeciw polskiemu ruchowi niepodległościowemu i antyklerykalnej lewicy niemieckiej. Dysponując olbrzymimi możliwościami finansowo-propagandowymi, stowarzyszenie skupiło ok. 17 tys. tzw. mężów zaufania, głównie nauczycieli, urzędników i przedstawicieli wolnych zawodów. Obok prasowych tytułów niemieckich, próbowało indoktrynować Ślązaków za pośrednictwem „Poradnika Domowego” i „Dzwonu”, setek tysięcy ulotek oraz antypolskich wieców, prelekcji, odczytów, seansów filmowych, przedstawień teatralnych i zabaw ludowych. Zbierało także podpisy pod petycjami domagającymi się pozostawienia G. Śląska w granicach Rzeszy.
Pod koniec 1919 r. organizacja przekształciła się w Vereinigte Verbände Heimattreuer Oberschlesier (Zjednoczenie Związków Wiernych Ojczyźnie Górnoślązaków), federację stowarzyszeń niemieckich z siedzibą we Wrocławiu. W grupie śląskiej organizacja skupiła ok. 42 tys. sympatyków.
Lukaschek był ekspertem delegacji niemieckiej na konferencję pokojową w Paryżu i aktywnym współpracownikiem niemieckiego komisariatu plebiscytowego, w latach 1922-1927 przedstawicielem Niemiec w Komisji Mieszanej dla Górnego Śląska w Katowicach. Za szpiegostwo polityczne został w 1927 r. usunięty z woj. śląskiego jako persona non grata.
Grupa independentów natomiast założyła w połowie stycznia 1919 r. Bund der Oberschlesier – Związek Górnośląski. Jak podaje B. Cimała, ich programem było natychmiastowe zniesienie pruskich ustaw wyjątkowych, przeciw polskim Górnoślązakom, niezwłoczne wprowadzenie równouprawnienia języka polskiego z niemieckim, powołanie na urzędy państwowe Górnoślązaków mówiących oboma językami, zapewnienie wolności wyznania, zaniechanie rozdziału Kościoła od państwa, utworzenie odrębnej górnośląskiej delegatury kościelnej, najszersze rozwinięcie ustawodawstwa socjalnego, opieka nad oświatą ludową, niepodzielność G. Śląska. Główne hasło: „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”. […] W czasie kampanii plebiscytowej [zajmowali] stanowisko proniemieckie, po plebiscycie próba nawrotu do hasła neutralizacji.
Autonomię śląską propagował także „Der Oberschlesier”, tygodnik założony w Opolu jesienią 1919 r. przez Georga Wenzla. Lansował ideę istnienia „narodowości górnośląskiej”, jednocześnie podkreślał wyższość cywilizacyjną i kulturalną Niemiec. Do 1944 r. kontynuował „pracę u podstaw” w duchu krzewienia kultury niemieckiej. Separatystyczny charakter miał również Związek Obrony Górnoślązaków, w którym kluczową rolę odgrywał Jan Kustos, aresztowany w 1923 r. pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec.
Wniosek wypływający z podanych informacji jest taki, że ruch na rzecz autonomii Śląska był forsowany przed plebiscytem (20 marca 1921 r.) głównie przez stronę niemiecką, a postulaty takie kierowano przede wszystkim do nieuświadomionych narodowo Górnoślązaków z myślą o pozyskaniu ich z czasem dla sprawy włączenia G. Śląska do Rzeszy.Ruch ten finansowany był przez rząd niemiecki oraz wpływowe w owym regionie niemieckie koła ziemiańskie i wielkoprzemysłowe. Twierdzenie o równouprawnieniu wszystkich Górnoślązaków uzupełniał drugim: o wyższości cywilizacji i kultury niemieckiej nad polską. W plebiscycie śląskim ruch ten wzywał zazwyczaj do oddawania głosów za opcją niemiecką.
***
W związku z trwającymi dziś dyskusjami warto też odpowiedzieć, jaka była geneza i charakter polskiej ustawy konstytucyjnej z 15 lipca 1920 r. o statucie organicznym województwa śląskiego, na którą powołuje się obecnie Ruch Autonomii Śląska.
Samorząd śląski miał posiadać prerogatywy w takich m.in. kwestiach: ustawodawstwo w sprawie używania języka polskiego i niemieckiego, ustrój i podział władz administracyjnych, organizacja sił policyjnych i żandarmerii, szkolnictwo podstawowe i zawodowe, opieka socjalna, ustalanie dorocznego budżetu śląskiego, nakładanie podatków i opłat publicznych zgodnie z przepisami ustawy. Kwestie podatkowe, z inicjatywy Rządu RP, miały być regulowane drogą ustaw państwowych, konsultowanych z Sejmem Śląskim. Część dochodów Skarbu Śląskiego miała być oddawana na potrzeby ogólnopaństwowe, stosownie do liczby mieszkańców Śląska i jego siły podatkowej.
Ustawa zapowiadała wprowadzenie waluty polskiej jako jedynego prawnego środka płatniczego. Nie wprowadzała pojęcia „autonomia śląska”. Suwerenność oznaczała w tym przypadku rozbudowę terytorialnego samorządu śląskiego, bez prawa do własnego rządu, reprezentacji międzynarodowej i innych prerogatyw pełnej autonomii. Autorem wspomnianego aktu prawnego był prof. Józef Buzek (1873-1936), stryjeczny dziadek Jerzego Buzka. Był on wybitnym znawcą polityki germanizacyjnej na Śląsku, czemu dał wyraz m.in. w studium „Historia polityki narodowościowej rządu pruskiego wobec Polaków” (Lwów 1909).
Główny autor ustawy i polskie elity polityczne widziały w niej drogę do powolnej integracji Górnego Śląska z resztą ziem polskich. Konstytucja kwietniowa z 1935 r. zniosła wiele jej ustaleń. Była to konieczność państwowa w obliczu powstania w Niemczech agresywnego systemu totalitarnego, zagrażającego integralności terytorialnej i istnieniu II RP, w obliczu nazistowskiej indoktrynacji wielu Ślązaków, szczególnie młodszego pokolenia, korzystającego z rynku pracy III Rzeszy.
Co skłoniło rząd i Sejm do uchwalenia ustawy o statucie organicznym województwa śląskiego? Przede wszystkim obawa o wyniki plebiscytu w sytuacji, gdy wojska bolszewickie zbliżały się do Warszawy. Ponadto decyzje delegatów polskich i czeskich w Spa z 11 lipca, którzy zrezygnowali z plebiscytu i zgodzili się na arbitraż Rady Najwyższej, oraz przegrany w tym dniu plebiscyt na Warmii i Mazurach.
Polska bała się także skutków współdziałania sowiecko-niemieckiego. Kilkanaście tysięcy niemieckich komunistów zasiliło szeregi Armii Czerwonej. Niemieccy dokerzy Gdańska odmówili obsługi dostaw żywności, lekarstw i odzieży z Amerykańskiej Administracji Pomocy dla Polski. Minister Spraw Zagranicznych Rządu RP, Eustachy Sapieha, tak analizował wielką propagandową – i nie tylko – ofensywę niemiecką na temat „sezonowości Polski”: Przygotowując swoją propagandą prasową opinię europejską na nieuniknioną klęskę Polski, starali się Niemcy ją przyspieszyć […] przez dostarczenie bolszewikom efektywnej pomocy przez wyszkolonych oficerów, ochotników, inżynierów itd. i w pewnym stopniu materiałów wojennych, przez zorganizowanie na rzecz bolszewików służby wywiadowczej na terenach pogranicznych, […] przez szkodliwą dla Polski interpretację ogłoszonej neutralności, […] przez niepokojenie opinii polskiej szeregiem incydentów granicznych, inscenizowanych w chwili największych naszych niepowodzeń, […] przez oświadczenie kierujących mężów stanu, zapowiadające przedsiębranie środków celem zabezpieczenia komunikacji z Prusami Wschodnimi i ochrony doprowadzonej rzekomo do rozpaczy mniejszości niemieckiej w Polsce, […] przez podjęcie efektywnych prób obalenia traktatu przez wywołanie ruchu zbrojnego na Śląsku, który to ruch mógł być łatwym pretekstem do uregulowania sporu z Polską drogą oręża.
Obok wniosków z analizy stosunków międzynarodowych w 1920 r., o przyjęciu statutu organicznego dla Śląska zadecydowały przesłanki wynikające z analizy miejscowych stosunków wewnętrznych. Nie było tu właściwie polskiej klasy posiadającej, z wyjątkiem chłopów na „Śląsku Zielonym”, czyli w powiatach rolniczych. Nie było polskich ziemian, przemysłowców, urzędników, policjantów, oficerów i wyższych duchownych: warstwy posiadające i kierownicze prawie w całości były niemieckie. Dysponowały one olbrzymimi środkami na akcję plebiscytową, dobrze uzbrojonymi formacjami ochotniczymi, większością śląskich tytułów prasowych. Na Śląsku – pisze Paweł Zaremba w „Historii Dwudziestolecia” – ksiądz Polak, jeśli chciał prowadzić polską działalność kulturalną, walczyć musiał nie tylko z niemieckim urzędnikiem, nauczycielem, fabrykantem czy właścicielem ziemskim, lecz także z przedstawicielami własnej hierarchii, z potężnym arcybiskupem wrocławskim na czele. Były więc niewątpliwie na Śląsku elementy łączące dążenia narodowe z walką klasową. Zwłaszcza w środowisku robotniczym. Lecz i te aspiracje narodowe nie znajdowały sprzymierzeńców ani w opanowanych przez Niemców związkach zawodowych, ani w stronnictwach politycznych. Przeciwnie, niemieckie kierownictwo ruchu robotniczego polskie aspiracje narodowe zwalczało nie gorzej, a na pewno skuteczniej niż ugrupowania prawicowe czy katolickie „Centrum”.
Komuniści niemieccy w porozumieniu z polskimi prowadzili na G. Śląsku zaciętą propagandę antypolską. W takich warunkach bardzo trudne było przekonanie do głosowania za Polską robotnika polskiego, którego warunki egzystencji były znacznie lepsze od egzystencji robotników sąsiednich zagłębi przemysłowych – dąbrowskiego i krakowskiego, i który do niedawna korzystał z dobrej koniunktury i zamówień wojennych.
Polacy na Górnym Śląsku – podkreśla Zaremba – musieli więc pokonać przeszkody bez porównania większe niż w każdej z pozostałych dzielnic Polski. Bo nie tylko stawali twarzą w twarz z potęgą niemiecką, która – choć pokonana przez sprzymierzonych – miała w swej dyspozycji zarówno siłę fizyczną i środki nacisku gospodarczego, jak i bogaty arsenał argumentów znajdujących posłuch w stolicach zachodnich. Musieli się także liczyć z wrogim nastawieniem tak krańcowo sprzecznych ze sobą interesów, jak kapitału międzynarodowego i dezyderatów politycznych ośrodków rewolucji komunistycznej w Rosji i Berlinie. Musieli się także liczyć z faktem, że ich żądanie przyłączenia do Polski było zupełną nowością w opinii światowej, lecz także w Polsce, gdzie dla wielu było zupełną nowością, na pewno radosną, lecz trudną do wycenienia i do wyciągnięcia politycznych wniosków.
Zaremba pisze ponadto, iż Żądanie zjednoczenia Górnego Śląska z odrodzoną Polską postawione zostało formalnie 21 października 1918 r. przez Wojciecha Korfantego na posiedzeniu parlamentu Rzeszy. Korfanty inspirował uchwalenie statutu organicznego, realistycznie oceniając trudności polskiej akcji plebiscytowej. Sprzeciwiał się szybkiej integracji regionu z resztą ziem polskich. Stopniowo chciał pozyskać przede wszystkim krajanów o słabej świadomości narodowej, których liczebność oceniał na 1/3 mieszkańców Górnego Śląska. Statut, poprzez uszanowanie praw mniejszości niemieckiej, miał ułatwiać im lojalność wobec państwa polskiego.
***
Po śmierci Korfantego kontynuatorzy jego poglądów politycznych nie byli w stanie przewidzieć sytuacji na G. Śląsku po zajęciu go przez Armię Czerwoną. Śląskiem administrowano wówczas pod dyktando polskich komunistów i ich sowieckich kontrolerów, szczególnie w aparacie bezpieczeństwa i wojsku. Z regionu wywieziono kilkadziesiąt tysięcy górników do niewolniczej pracy w kopalniach sowieckich, narzucono Polsce darmowe dostawy węgla z kopalń śląskich do Kraju Rad. Dopiero dzięki staraniom Gomułki, który wykorzystał osłabienie Związku Sowieckiego, część z tych górników wróciła do Polski oraz zrewaloryzowano wartość węgla wywożonego do ZSRR.
Górny Śląsk odegrał kluczową rolę w powojennej odbudowie kraju, szczególnie totalnie zniszczonej Warszawy, a także w zagospodarowaniu tzw. Ziem Odzyskanych. Jako region autonomiczny nie mógłby spełnić takiej roli. Znaczna część robotników śląskich wyjechała do RFN, ich miejsce zajęli przybysze z przeludnionych regionów Polski, rodzinnie i mentalnie związani z Małopolską, Mazowszem, Podlasiem i Kresami Wschodnimi. Wielu rdzennych Ślązaków rozproszyło się po kraju, m.in. wskutek pracy zawodowej.
Los mieszkańców G. Śląska jest dziś ściśle związany z resztą kraju. Lansowanie hasła „Precz z kolonializmem warszawskim na Górnym Śląsku” jest demagogią ambitnych polityków, którym marzą się stanowiska ministerialne i urzędnicze w rządzie śląskim i jego administracji, diety poselskie w Sejmie Śląskim czy reprezentowanie regionu na forum międzynarodowym. Głosiciele wspomnianego hasła zapominają o historii tej części kraju, o skutkach wojny przegranej przez hitlerowską Rzeszę, o składzie narodowościowym i społecznym dzisiejszego Górnego Śląska.
Ruch Autonomii Śląska walczy o przekształcenie Rzeczypospolitej w państwo regionalne, a w dalszej perspektywie w państwo federalne na wzór Niemiec. Zabiega o przywrócenie Sejmu Śląskiego, regionalnego rządu i Skarbu Śląskiego, który dbałby o to, by niewielka część zgromadzonych środków zasilała budżet centralny. Zwolennicy ruchu godzą się, by na razie w gestii władz centralnych pozostała dyplomacja, wojsko i polityka monetarna. Na łamach organu RAŚ, „Jaskółki Śląskiej”, można znaleźć wypowiedzi kwestionujące podstawowe twierdzenia historiografii polskiej, dotyczące dziejów Śląska, oceny Hakaty i Komisji Kolonizacyjnej, powstań śląskich i plebiscytu. Polski wkład do kultury i cywilizacji Śląska jest przez RAŚ pomijany. Kwestionuje się także powojenny wysiłek milionów napływowych mieszkańców przy odbudowie i rozbudowie gospodarki i kultury na Śląsku.
Przewodniczący RAŚ, Jerzy Gorzelik, deklarował wręcz: Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moja ojczyzna to Górny Śląsk. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzeczpospolitą Polską, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim kolegom prawa do samookreślenia i dlatego nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa.Myślę, że J. Gorzelik nie zna historii i sensu ustawy o statucie organicznym województwa śląskiego, o której propolskiej genezie już wspominałem. Nie przypadkiem była ona popierana m.in. przez Józefa Piłsudskiego, Wincentego Witosa czy wybitnego działacza endecji, Wojciecha Trąmpczyńskiego. W pierwszym artykule owej ustawy czytamy m.in., że Województwo Śląskie będzie nieodłączną częścią składową Rzeczypospolitej Polskiej.
Rozwój demokracji terytorialnej i społeczeństwa obywatelskiego uzasadniają wysiłki zmierzające do rozszerzenia uprawnień samorządu wszystkich regionów III Rzeczypospolitej, a także pielęgnowanie lokalnych tradycji, gwary czy zwyczajów. Jednak los Górnego Śląska i innych regionów Polski jest ściśle związany z polityką gospodarczą państwa polskiego, z wielkim, ogólnokrajowym wysiłkiem modernizacji infrastruktury, z dostosowaniem przemysłu do współczesnych wymogów energetycznych, z wdrażaniem nowoczesnych technologii w wielu branżach, z rozbudową wszystkich typów szkolnictwa i instytucji kulturalnych. Te trudne zadania nie mogą być zrealizowane pod hasłem „Śląsk dla Ślązaków”.
Na pytanie, czy istnieje naród śląski, odpowiedziały negatywnie Sąd Najwyższy i Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Poza tym musimy pamiętać o ruchach ludnościowych na Śląsku w następstwie II wojny światowej oraz polityk ludnościowych PRL i RFN. Ślązacy współcześni nie są mniejszością narodową czy etniczną, lecz grupą regionalną o bogatej kulturze, podobną do grupy kaszubskiej czy góralskiej. Stanowią integralną część narodu polskiego. Autonomia w warunkach XXI wieku, pełnego trudnych decyzji związanych z koniecznością ograniczenia deficytu budżetu państwowego i terytorialnego, nieuchronnością rewolucyjnych przemian w polityce energetycznej, drogowej czy żywnościowej, byłaby hamulcem tych zmian, generując nowe konflikty wokół regionalnych obciążeń. W takiej sytuacji trzeba odróżnić dwie kwestie: „Co jest korzystne dla mieszkańców Śląska” oraz „Co jest korzystne dla liderów śląskich ruchów autonomicznych”.