Ks. Eugeniusz Okoń – radykał w sutannie
Ks. Eugeniusz Okoń – radykał w sutannie
Jak pisał biograf ks. Okonia, w swoim czasie stał się on w niektórych okolicach naszego kraju bożyszczem biedoty chłopskiej, a równocześnie postrachem i zmorą dziedziców, wiejskich bogaczy, plebanów. Chwalili go i darzyli sentymentem ludzie prości „z rękami czarnymi od pługa”, a ganili i obrzucali złymi słowami wszelkiego rodzaju posesjonaci, czerpiący zyski z cudzej pracy. Jego wiece bywały nierzadko widowiskiem godnym bogów – odbywały się przy protestacyjnym biciu w kościelne dzwony, chóralnym zawodzeniu nabożnych pieśni, histerycznych okrzykach bractw różańcowych, a równocześnie przy entuzjazmie i wiwatach zgromadzonych mas chłopskich1.
Postać ks. Okonia wyróżnia się zdecydowanie spośród licznych duchownych, ale również działaczy społecznych i politycznych dwudziestolecia międzywojennego. Zdecydowały o tym jego radykalizm, bezkompromisowość, żarliwość oraz ostry, momentami zjadliwy język, jakiego używał. Był to typ prawdziwego trybuna ludowego, do którego nie można było mieć obojętnego stosunku. Jego postawa i działania powodowały, że albo stawało się po jego stronie, albo zaciekle go zwalczało jako populistę i demagoga.
***
Eugeniusz Okoń urodził się w Boże Narodzenie 1881 roku w Radomyślu nad Sanem2, w chłopskiej rodzinie, jako pierworodny syn Wincentego i Anieli Okoniów. W następnych latach przyszło na świat jeszcze sześcioro rodzeństwa, w związku z czym wyżywienie tej licznej rodziny z niewielkiego gospodarstwa było nie lada wyzwaniem. W rodzinnej miejscowości ukończył cztery klasy szkoły podstawowej, jednak rodzice postarali się, by zdolny chłopiec mógł kontynuować naukę. Wysłano go więc do gimnazjum w Rzeszowie, gdzie uczył się w latach 1894–1902. Po otrzymaniu matury zgłosił się do seminarium duchownego w Przemyślu, w którym przebywał następne cztery lata. Jako jeden z najzdolniejszych seminarzystów został zgłoszony przez kierownictwo placówki do przygotowania odczytu na temat Adama Mickiewicza w związku z odbywającymi się w seminarium uroczystościami poświęconymi życiu i twórczości poety. Przybyli na nie wszyscy księża-profesorowie oraz biskupi, na czele z ordynariuszem diecezji bp. Józefem Pelczarem. Wykład Okonia tak przypadł do gustu biskupowi Pelczarowi, że nakazał go wydrukować oraz rozesłać do wszystkich księży diecezji przemyskiej.
Po uzyskaniu święceń kapłańskich nasz bohater został skierowany jako wikariusz do parafii Rudka w pobliżu Sambora. Właścicielem majątku Rudka był Aleksander Skarbek, polityk endecki, poseł na Sejm Krajowy Galicji i członek austriackiej Rady Państwa. Zauważył on młodego księdza wyróżniającego się zaangażowaniem oraz działalnością. Polecił go uwadze czołowych narodowych działaczy tamtego okresu – Stanisława Grabskiego oraz Stanisława Głąbińskiego. W ten sposób na początku swojej drogi kapłańskiej Okoń znalazł się w kręgu oddziaływania endecji.
W pierwszych dziesięciu latach posługi kapłańskiej aż osiem razy przenoszono go do różnych parafii. Było to związane z jego temperamentem i działalnością wśród ludności wiejskiej. Rozbudzanie polityczne chłopstwa zazwyczaj nie podobało się proboszczom tych parafii, w których ks. Okoń pełnił obowiązki wikariusza, stąd podejmowane przez nich starania o przeniesienie niepokornego duchownego gdzie indziej. W Świlczy k. Rzeszowa, gdzie w 1911 roku sprawował obowiązki kapłańskie, decyzja o jego przeniesieniu do Majdana Kolbuszowskiego zaowocowała protestami parafian i pismem w tej sprawie, wysłanym do kurii w Przemyślu, które jednak nie przyniosło pożądanych rezultatów. Ks. Okoń usłuchał biskupiego nakazu, zapakował skromny dobytek osobisty i był gotów do drogi. I oto wtedy zajeżdża po niego udekorowany wóz. Za wozem, na którym usadowił się ks. Okoń, jedzie chłopska banderia, złożona z kilkudziesięciu koni, oraz furmanki z ludźmi, a na przedzie – orkiestra. […] Cała ta barwna, strojna kawalkada defiluje ulicami Rzeszowa aż do dworca kolejowego. Wzbudza to poruszenie, sensację, pojawiają się wszędobylscy fotografowie, robią zdjęcia, które następnie ukazują się w niektórych ówczesnych pismach ilustrowanych w Galicji. Tak wyglądał pierwszy triumfalny pochód tego młodego kapłana3.
Na czas jego pobytu w Majdanie Kolbuszowskim przypadły wybory do parlamentu austro-węgierskiego w Wiedniu. Ksiądz Okoń prowadził w związku z tym agitację, uświadamiając chłopów, że powinni głosować zgodnie ze swoimi interesami, a więc na ludzi, którzy zechcą bronić ich sprawy na forum parlamentarnym. Wkrótce został wezwany do Lwowa przez przywódców narodowej demokracji, którzy zaproponowali mu start z ich list w wyborach w powiecie kolbuszowskim. Przeszkodą jednak okazał się wiek Okonia, któremu brakowało kilku miesięcy do osiągnięcia wymaganego wówczas cenzusu 30 lat. Wymyślono wyjście z tej sytuacji – nakłoniono ks. Okonia, aby znalazł jakiegoś zaufanego chłopa, który wystawiony zostanie jako kandydat na posła, on sam zaś zostanie kandydatem na zastępcę posła. Po kilku miesiącach figurant miał zrzec się mandatu, a jego miejsce zająć miał ks. Okoń. Kandydatem został Antoni Lewicki z Huty Komorowskiej, który zgodził się na wszystkie warunki i podpisał zobowiązanie do zrzeczenia się mandatu. Misterny plan jednak zawiódł, gdyż po udanych wyborach ani Lewicki nie chciał rezygnować, ani narodowa demokracja nie kwapiła się, aby zastąpić uległego chłopa krnąbrnym duchownym. Podczas kampanii wyborczej ks. Okoń dawał bowiem wyraz swoim rzeczywistym poglądom: podburzał masy chłopskie, ciskał gromy nie tylko na zaborców, lecz także pod adresem polskich właścicieli ziemskich, wskazywał na wyzysk, niesprawiedliwość i krzywdę, to wszystko zaś niekoniecznie było zgodne z linią obozu narodowego.
Rozczarowany, odsunął się od endecji i zbliżył do ruchu chrześcijańsko-społecznego ks. Stojałowskiego. W 1913 roku miały miejsce wybory do Sejmu Krajowego we Lwowie. Okoń postanowił w nich startować, nie wiążąc się jednak z żadnym stronnictwem politycznym. Wysunął swoją kandydaturę w dwóch okręgach jednocześnie: kolbuszowskim i krośnieńskim. O ile w tym pierwszym sromotnie przegrał z Janem Stapińskim, o tyle w drugim uzyskał mandat poselski, wygrywając z hr. Tyszkiewiczem z Kolbuszowej. W Sejmie nie związał się z żadnym klubem poselskim, pozostając tzw. posłem dzikim. Z powodu izolacji nie przejawiał większej aktywności w Sejmie Krajowym, który zresztą wraz z wybuchem wojny został rozwiązany.
***
Koniec I wojny światowej to okres, w którym Okoń intensyfikował działalność. Za jej sprawą nazwisko księdza wkrótce stało się głośne nie tylko w Galicji, lecz także na wszystkich ziemiach odradzającej się Rzeczypospolitej. Pierwszy głośny wiec z jego udziałem odbył się 2 listopada 1918 roku w Radomyślu. Wówczas to na jego wezwanie zebrani chłopi przewracali słupy graniczne oddzielające Galicję od Królestwa. Nawiązał w tym czasie współpracę z Tomaszem Dąbalem, pełniącym obowiązki komendanta żandarmerii w Tarnobrzegu z ramienia Polskiej Komisji Likwidacyjnej.
Do przełomowego wydarzenia, uważanego za początek tzw. Republiki Tarnobrzeskiej, doszło 6 listopada 1918 roku. Wtedy to zorganizowano na rynku tarnobrzeskim wiec pod pomnikiem Bartosza Głowackiego. Zgromadził on ok. 30 000 ludzi, do których ks. Okoń wygłosił płomienną mowę. Nie wahał się grać na emocjach, wskazywać winowajców chłopskiej krzywdy oraz nawoływać do radykalnych zmian, które muszą zostać urzeczywistnione wraz z końcem wojny. Żołnierze, robotnicy i ty, biedoto chłopska! Zaświtał wreszcie dla was wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności, za tyle wyzysku ciebie, chłopie polski, który, jakkolwiek jesteś krwią, siłą i mózgiem tej ziemi, poniewierany byłeś i poniżany. Już nie będziesz się wysługiwał i krwawo mozolił dla obcej sprawy. […] Precz z jaśnie wielmożnymi dziedzicami, precz z utracjuszami, tyś powinien zamieszkać w tych pałacach, a do okopów wpędzić tych, co się obojętnie przyglądali twej biedzie. Ta ziemia, której broniłeś, tobie ma przypaść, a ty, chłopie, który pracowałeś w pocie czoła po dworach pańskich za marne pomieszczenie po czworakach i garść soczewicy, który trząsłeś się na widok pana rządcy, ty, którego widok oblicza jaśnie pana wprawiał w drżenie i strach zarazem, tak że na nogach twych porcięta ze strachu latały jak na wrzecionie. […] Dość przez tyle wieków napracowałeś się dla panów, aby oni opływali we wszystko, a ty, abyś gnił na barłogu. Pan Bóg nie stworzył tej ziemi, tych lasów jedynie dla nich. To twoja własność również. I powinieneś korzystać z tego. Precz ze strażą leśną i łąkową, precz z lizunami hrabskimi, rządcami i leśnymi! Zeżryj, ty chłopie, choć raz do syta.
Zakończył swoje przemówienie również znamiennymi słowami, w których pobrzmiewa krytyka pod adresem samego Kościoła, nie zawsze wykazującego zrozumienie i wrażliwość na chłopską krzywdę: Właśnie dzwonią (w kościele), ale już nie na anioł pański, ale na twój anioł chłopski4. W czasie wiecu powołano do życia Zjazd Delegatów, liczący początkowo 150 osób. Miał zastąpić Radę Powiatową. Ogłoszono likwidację posterunków żandarmerii, ustanawiając w to miejsce Milicję Ludową, zniesiono dawne rady gminne, nakazano wybrać nowych wójtów i pisarzy gminnych spośród ludzi cieszących się uznaniem u chłopstwa, pozbawiono wreszcie symbolicznie mandatów poselskich hr. Stanisława Tarnowskiego, hr. Zygmunta Lasockiego i dr. Rosnera, powołując w ich miejsce ks. Okonia, chłopów Waleriana Wryka i Adama Zielińskiego oraz dr. Jaroszewskiego5. Przez pewien czas mieliśmy w Tarnobrzegu do czynienia z dwuwładzą – z jednej strony działał chłopski Zjazd Delegatów, a następnie Komitet Powiatowy, z drugiej zaś – komisarz z ramienia Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Komitet Powiatowy wkrótce wysłał pismo do Lublina, udzielając w nim poparcia Tymczasowemu Rządowi Ludowemu Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego. Delegacja tarnobrzeska w imieniu rządu lubelskiego została przyjęta przez Stanisława Thugutta.
Sytuacja taka zaowocowała anarchią na tych terenach. Według świadka ówczesnych wydarzeń mnożyły się rabunki, napady na posterunki żandarmerii, dwory czy urzędy. W styczniu 1919 r. rozpoczęły się groźne napady na dwory. Głośnym stał się rabunek w Mokrzyszowie, gdzie 8 stycznia ludność miejscowa, nawet wójt gminny, rzucili się na spichlerz dworski hr. Tarnowskiego i rozebrali zboże, zmagazynowane tam przez rząd austriacki, a także zboże dworskie. Gdy się wieść o tym rabunku rozeszła po okolicy, nadciągnęła ludność do Mokrzyszowa ze Stalów, Żupawy, Jeziórka, Grębowa i w nocy tegoż dnia rabowała ziemniaki z kopców, uprowadzała bydło i konie ze stajen dworskich. Była to straszna noc, ludzie rozdzierali cudzą własność, jak wilki, bydło zarzynali na miejscu i mięsem się dzielili, nawoływali się wśród ciemności, zapomnieli o Bogu i przykazaniach Bożych. Dopiero oddział wojska polskiego położył kres temu, zrabowane zboże i bydło poodbierał i winnych aresztował. Do masowych rabunków doszło też w Budzie Stalowskiej, Motyczu, Grębowie. W Grębowie był napad na dwór Dolańskiego 10 stycznia wieczór. Dnia tego chłopi z Jeziórka, Żupawy i innych wsi okolicznych rozbroili posterunek żandarmerii w Grębowie, rządcę i strażników folwarcznych, obrabowali pałac w Grębowie, zabrali dwa stogi siana (około 50 fur). Równocześnie ograbiono Żydów w Grębowie. W większym jeszcze stopniu ponowił się tam napad następnego wieczoru. Rzucili się wtedy na folwark grębowski chłopi z Jamnicy, Zapolednika, Krawców, Wydrzy, rabując zboże, siano, inwentarz żywy, uprząż na konie, wozy itd. Czeladź folwarczna nie tylko nie ratowała mienia dworskiego, ale sama brała udział w rabowaniu. Pono nawet starsi i zamożniejsi gospodarze rabowali6.
Na wiecu pod pomnikiem Głowackiego ks. Okoń z Dąbalem proklamowali również powołanie Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego (ChSR), które jednak nie rozpoczęło de facto działalności, zatem w wyborach sejmowych w 1919 r. startowali oni z list PSL-Lewica. Wkrótce, w związku z oskarżeniami o podburzanie ludu i prowadzenie „wywrotowej” roboty, Polska Komisja Likwidacyjna wydała nakaz aresztowania Okonia i Dąbala. Pierwszego z nich zatrzymano po wiecu w Baranowie i osadzono w więzieniu w Rzeszowie, drugiemu udało się uniknąć aresztowania dzięki pomocy chłopów. Wraz z aresztowaniem kuria biskupia w Przemyślu zawiesiła ks. Okonia, potępiając jednocześnie jego radykalną działalność. Jednakże w żaden sposób nie zaszkodziło to mu w wyborach, które odbyły się w styczniu 1919 roku. Z list PSL-Lewica został wybrany do sejmu w okręgu tarnobrzeskim. W parlamencie przystąpił do klubu poselskiego PSL-Wyzwolenie, a pod koniec 1919 roku, w związku z rozłamem, który dokonał się w jego klubie, rozpoczął samodzielną działalność na czele proklamowanego rok wcześniej Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego.
W czasie pierwszej kadencji sejmu, trwającej do 1922 roku, ks. Okoń zgłosił 20 interpelacji, 16 wniosków oraz wygłosił 43 przemówienia na posiedzeniach plenarnych. Oczywiście występował przede wszystkim jako obrońca chłopów, a zwłaszcza wiejskiej biedoty. Wiele miejsca poświęcił kwestiom reformy rolnej, był bowiem zdecydowanym zwolennikiem wywłaszczenia obszarników. Postulował przeznaczenie na cele reformy rolnej nie tylko majątków ziemian powyżej 300 morgów, ale także tzw. dóbr martwej ręki (majątki ziemskie kościołów i instytucji kościelnych, pozyskiwane głównie w wyniku darowizn wiernych, które często miały miejsce na łożu śmierci), podkreślając, że duchowni nie mogą być jednocześnie dobrymi kapłanami i rolnikami. Wzywał kler zasiadający w parlamencie do porzucenia obozu ziemiańskiego, przypominając, że księża zostali posłami dzięki głosom chłopów. Pamiętajmy wszyscy o tym, że gdyby się reformy rolnej takiej, jakiej lud polski żąda, nie przeprowadziło, to Polska by istnieć nie mogła, gdyż byłaby w samych fundamentach swoich zagrożona. Jeżeli Polska ma być naprawdę rzeczpospolitą ludową, jak ją powszechnie nazywamy, to musimy jej fundamenta oprzeć przede wszystkim na ludzie, przede wszystkim na ludzie wiejskim, bo jest go aż 80% w naszym państwie, więc lud w Polsce – to naród, a naród – to lud. […] Z tego więc narodowego i patriotycznego punktu widzenia wychodząc, uważam reformę rolną nie tylko za najdonioślejszy problemat gospodarczy, nie tylko za najważniejszy problemat społeczny lecz przede wszystkim za najważniejszy problemat polityczny i państwowy; upatruję w oddaniu ziemi z rąk lekkomyślnych, marnotrawnych, egoistycznych i leniwych obszarników i szlachciców w twarde chłopskie ręce od pługa za zbawienie Polski, za jedyny najskuteczniejszy środek stworzenia z Ojczyzny naszej silnego, zdrowego jak lud i potężnego państwa7. Z uwagi na problemy związane z doprowadzeniem do reformy rolnej w Polsce, nawiązując do celowej obstrukcji działań w tym kierunku, choć deklaratywnie większość posłów opowiadała się za jej przeprowadzeniem, ks. Okoń trafnie i z dużą dozą sarkazmu zauważał: Wszyscy posłowie chcą, tylko sejm nie chce8.
Postulował również przeniesienie tzw. prawa patronatu przy mianowaniu proboszczów z właścicieli dóbr ziemskich na mieszkańców. Dzięki temu, jak pisał, chłop zrzuci z siebie kajdany nie tylko obszarników, ale i kajdany proboszczów9. Oczywiście rezolucja ta nie przeszła, ale postulat Okonia, który wprost mówił o tym, że w dalszej kolejności żądać będzie oddania ludowi prawa mianowania biskupów, dobrze pokazuje jego radykalizm. Mocno angażował się też w sprawę rozwoju szkolnictwa wiejskiego, zabierając głos przy okazji dyskusji na temat projektu ustawy o ustroju władz szkolnych w czerwcu 1920 roku. Protestował przeciwko powstawaniu na wsi szkół jednoklasowych, nazywając je surogatem szkoły, wskazywał na potrzebę tworzenia przynajmniej czteroklasowych placówek, a w większych gminach – siedmioklasowych. Domagał się też tworzenia specjalnych szkół rolniczych i akademii. Podkreślał, że szkoła winna spełniać trzy główne zadania: dostarczać i rozpowszechniać wiedzę, kształtować samodzielność w jednostkach, wyrabiać charaktery. Szkoły nasze powinny głuszyć to, co jest wadą polską. Powinny wykorzeniać wady polskie, a więc lekkomyślność, kłótliwość, samolubstwo i przekupstwo […]. Uznajmy zasadę ks. Konarskiego, starą zasadę: „szkoła nie dla szkoły, tylko dla życia”10.
Występował również z żądaniami zaprzestania stosowania kar cielesnych jako pozostałości rządów austriackich, zniesienia kary śmierci, apelował o budowę kanału Kraków – Jarosław, będącego częścią planowanej jeszcze przez Austriaków drogi wodnej, która jego zdaniem powinna połączyć Wisłę z Dniestrem. Wystąpił z wnioskiem o budowę portu na Sanie między Radomyślem Małym a Skobierzynem oraz linii kolejowej Rzeszów – Głogów Małopolski – Kolbuszowa – Tarnobrzeg – Sandomierz – Warszawa.
Postulował też przyspieszenie prac nad Konstytucją. Opowiadał się w tej kwestii za budową Polski chłopskiej, stąd uznał senat za „ostoję reakcji”, przeżytek sprzeczny z ideą Polski Ludowej, niebezpieczny dodatkowo dla ruchu ludowego. Proponował bezpośredni wybór naczelnika państwa przez ogół obywateli na 7 lat spośród trzech kandydatów zaproponowanych przez sejm11.
W tym czasie zaczął też wychodzić oficjalny organ prasowy ChSR pod nazwą „Chłopska Sprawa” (pierwszym, dość efemerycznym organem, była „Jedność Chłopska” redagowana przez Dąbala, z którym drogi ks. Okonia wkrótce się rozeszły). Jego redaktorem i wydawcą był sam Okoń, a każdy numer pisma zawierał hasła w rodzaju: „Ziemia dla chłopów”, „Niech żyje Polska chłopska postępowa”, „Żądamy natychmiastowego zniesienia w Polsce tytułów książęcych, hrabiowskich, barońskich i szlacheckich”, „Dla chłopa polskiego nie masz nic droższego nad Ojczyznę i reformę rolną” itp.
Do kolejnych wyborów, w roku 1922, ks. Okoń przystąpił już pod szyldem Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego. Na listy tego ugrupowania padło ponad 127 tys. głosów i otrzymało ono 4 mandaty poselskie (Okoń, Jan Kudelski, Jan Dziduch, Kazimierz Średniawa). Działalność Okonia w sejmie drugiej kadencji osłabła w porównaniu z pierwszą. Wygłosił w trakcie jej trwania 18 przemówień na posiedzeniach plenarnych, zgłosił 8 interpelacji i 5 wniosków. Inna sprawa, że nie działał już samotnie, gdyż praca sejmowa rozłożona została na kilka osób. Podejmował w zasadzie te same kwestie, co w Sejmie Ustawodawczym, na czele rzecz jasna z ciągle nieprzeprowadzoną reformą rolną.
Trzeba także pamiętać o prowadzonej cały czas przez niego działalności wiecowej – był to niewątpliwie urodzony trybun ludowy. Różnego rodzaju wiece organizował regularnie, czasami nawet dwa, trzy dziennie, jego przemówienia zaś trwały zazwyczaj od 2 do 3 godzin. Były przyczyną różnych zatargów, bójek i zajść gorszących ówczesną opinię publiczną. Częstokroć miejscowe duchowieństwo czy władze usiłowały torpedować jego poczynania. Charakterystyczny przykład podaje „Chłopska Sprawa”, omawiając wydarzenia, które miały miejsce w Myszyńcu w 1924 roku. Czytamy tam, iż choć prałat miejscowy […] rozweselił trunkami swoich zwolenników i wysłał pijane baby miasteczkowe na wiec nasz, by go krzykami i hałasem uniemożliwić, ksiądz Okoń, nie zważając na szaleństwa podjudzonych i podpitych dewotek, urządził wiec duży na samym rynku, obok kościoła, a olbrzymi tłum Kurpiów słuchał mowy księdza Okonia z zapałem i zachwytem12. Wszystko to spowodowało, że z biegiem czasu ks. Okoń sam zaczął chronić i ubezpieczać swoje wiece specjalnie powołaną strażą chłopską, która stopniowo przerodziła się, zgodnie z duchem tamtych lat, w rodzaj bojówek politycznych walczących na ulicach z przeciwnikami.
W wyborach sejmowych w 1928 roku ks. Okoń nie brał już udziału. Po wygaśnięciu mandatu sejmu poprzedniej kadencji został bowiem aresztowany i uwięziony w Lublinie. Postawiono mu zarzuty podburzania chłopów i rewolucjonizowania wsi. W areszcie przebywał do końca marca 1928 roku, wypuszczono go już po przeprowadzonych wyborach. Z więzienia wrócił wprost do rodzinnego domu w Radomyślu. Pozostawał bez środków do życia, wykluczony z życia politycznego i zawieszony przez władze kościelne. W tej sytuacji zdecydował się na powrót na łono Kościoła. Odwołał swoje „błędy”, potępił wcześniejszą działalność, złożył deklarację posłuszeństwa biskupowi i odbył pokutę w klasztorze bernardynów w Dukli. Przywrócono mu kanoniczne uprawnienia do wykonywania czynności kapłańskich i skierowano do parafii do rodzinnego Radomyśla, gdzie miał pomagać miejscowemu proboszczowi. Cieszył się tam dość dużą popularnością w związku z tym, że w miarę możliwości przychodził nadal z pomocą najbiedniejszym i nie pobierał zazwyczaj opłat za posługi kapłańskie.
Podczas okupacji hitlerowskiej organizował komitet pomocy wysiedleńcom i brał aktywny udział w ratowaniu osób pochodzenia żydowskiego, organizując dla nich fałszywe dokumenty i schronienie. Działalność ta o mało nie poskutkowała aresztowaniem, jednak, w porę ostrzeżony, zbiegł i od 1942 roku do końca wojny musiał się ukrywać. Po wojnie otrzymał probostwo w małej parafii Radenice, a następnie w Dobkowicach w powiecie jarosławskim. Zaprzestał wówczas wszelkiej działalności politycznej, jednak nie znaczy to, że stracił zainteresowanie takimi kwestiami. Jak pisze jego biograf: Po wielu latach już w Polsce Ludowej, na posiedzeniach Krajowej Rady Narodowej i Sejmu Ustawodawczego, na galerii wśród publiczności przysłuchującej się obradom, można było niekiedy zobaczyć pochyloną wiekiem i zniszczoną przeżyciami postać w księżowskiej sutannie. Człowiek ten potrafił godzinami słuchać poselskich przemówień, obserwować salę posiedzeń, zatapiać się w myślach. W tym czasie jednak nikt się nie zbliżał do niego ani on do nikogo13.
W 1948 roku, po wielu staraniach, dostał pozwolenie na objęcie parafii w Olszanach i Stanowicach w powiecie świdnickim na Dolnym Śląsku. Tam, schorowany i wyczerpany kolejnymi oskarżeniami oraz szykującym się procesem o tzw. płatną protekcję (ostatecznie kolejny raz został przez sąd oczyszczony z wszelkich zarzutów), zakończył swój żywot 19 stycznia 1949 roku. Rok później, zgodnie z ostatnią wolą, jego ciało zostało sprowadzone do Radomyśla i pochowane na tamtejszym cmentarzu. Kondukt żegnający tam ks. Okonia ciągnąć się miał na 6 kilometrów…
***
Eugeniusz Okoń to niewątpliwie postać kontrowersyjna. Zdecydowało o tym wiele kwestii, przede wszystkim liczne procesy sądowe, które mu wytaczano. W czasie pierwszej kadencji sejmu wpłynęło 5 wniosków o wydanie go sądom, w czasie drugiej – jeden. Poparte były oskarżeniami o wyłudzanie przez niego pieniędzy od ludzi. Trzeba od razu powiedzieć, że we wszystkich przypadkach ks. Okoń był uniewinniany, zgodnie jednak z sentencją calomniez, calomniez, il en restera toujours quelque chose, przypisywaną Francisowi Baconowi, Beaumarchais’mu czy też Wolterowi, zawsze coś z oskarżeń pozostawało. Podczas ostatniego wystąpienia sejmowego zwrócił na to uwagę, mówiąc: Pięć razy wydawano mnie sądom w tamtym sejmie, pięć razy mnie uniewinniano […]. Czci mojej uwłaczali, a kiedy sąd mnie uniewinnił, ani razu nie słyszałem głosu satysfakcji, głosu rehabilitacji. Błotem mnie obrzucano, a nie ma żadnego oczyszczenia14. Druga sprawa, która wywoływała oburzenie, to sposób prowadzenia się ks. Okonia – zarzucano mu, nie bez podstaw, nadmierny pociąg do kieliszka i płci przeciwnej.
Nie stworzył w zasadzie żadnego spójnego programu pozytywnego. W jego przemówieniach wiecowych czy sejmowych mamy do czynienia przede wszystkim z krytyką panujących stosunków społecznych, gospodarczych i politycznych, krytyką ostrą, bezkompromisową, ponieważ Okoń nie należał do osób przebierających w słowach. Bezpardonowo atakował swoich przeciwników politycznych, ale i tych, którzy zdawali się potencjalnymi sojusznikami, jak PSL-Piast, PSL-Wyzwolenie czy inne pomniejsze partie ludowe. Nie wahał się zarzucać Niezależnej Partii Chłopskiej, dowodzonej przez Alfreda Fiderkiewicza („amerykańskiego burżuja, kapitalisty”), że jest marionetką w rękach obszarników i jednocześnie bolszewickiej Moskwy. Jan Dziduch po odejściu z ChSR i dołączeniu do Stronnictwa Chłopskiego doczekał się na łamach „Chłopskiej Sprawy” pod swoim adresem takich epitetów, jak „judasz”, „nikczemnik”, „padalec”, „gad”, „krętacz”, „bandyta”, „swołocz”, „durny baran ogłupiały od alembiku”, „świnia ordynarna” itp.
Trzeba jednak powiedzieć, że konkurenci polityczni nie pozostawali Okoniowi dłużni, określając go mianem „rozpustnika”, „zwyrodnialca”, „parszywej owcy”, „kuglarza”15. Na łamach „Wyzwolenia” pisano o nim: Jeździ po kraju i urządza zebrania i wiece, a wszędzie obiecuje złote góry, naiwni zaś i bezmyślni ludzie wierzą. Obiecuje, że gdy jego ludzie przejdą na posłów, to on w ciągu roku rozparceluje wszystkie dwory, a pokątnie opowiada, że jak on będzie rządził to chłopi sami będą wódkę robili i tytoń siali. Takie brednie opowiada, a ludzie wierzą16. W innym zaś miejscu: Ks. Okoń jest człowiekiem bardzo ograniczonym i w duszy swej nie ma żadnej zalety ani cnoty, a tym bardziej idei. Ma żądze użycia, czyli zaspokojenia swych chuci i picia. […] Okoń i jego robota jest dla ludu wysoce szkodliwą, a bałamuctwo jego jest niebezpieczeństwem ludu: może zbałamucić, ale zwycięstwa ludowi nie przyniesie17.
Nie można jednak odmówić mu ideowości ani umiejętności pobudzania i mobilizowania mas ludowych. Stawał zdecydowanie w obronie najbiedniejszych, najbardziej upośledzonych mieszkańców wsi. Zarzuty interesowności i żerowania na biedocie chłopskiej nie wydają się uzasadnione. Okoń nie dorobił się żadnego majątku, a ostatnie lata życia spędził wręcz w nędzy. Zbierane pieniądze przeznaczał głównie na działalność wydawniczą i organizacyjną, która przecież musiała być finansowana z jakichś środków.
dr hab. Rafał Łętocha
Przypisy:
- T. Rek, Ksiądz Eugeniusz Okoń 1881–1949, Warszawa 1962, s. 7.
- Wiadomości biograficzne na podstawie: Ibidem; W. Stankiewicz, Okoń Eugeniusz (1881–1949), Polski słownik biograficzny, t. XXIII, Wrocław 1978.
- T. Rek, op. cit., s. 39–40.
- T. Spiss, Ze wspomnień c.k. urzędnika politycznego, Rzeszów 1936, s. 179–180.
- J. Rawski, „Republika Tarnobrzeska”: w świetle źródeł i wspomnień adiutanta Powiatowej Komendy Wojsk Polskich w Tarnobrzegu, Tarnobrzeg 1993; J. Słomka, Pamiętnik włościanina. Od pańszczyzny do dni dzisiejszych, Tekst, z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji, według: Słomka Jan, Pamiętniki włościanina, wyd. 2, Kraków, bez roku wyd. [1929], Towarzystwo Szkoły Ludowej, http://www.linux.net.pl/~wkotwica/slomka/slomka-12.html#sec_12_02 (22.11.2016).
- J. Słomka, Pamiętnik włościanina, op. cit.
- Sprawozdanie stenograficzne z 56 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 26 VI 1919.
- Sprawozdanie stenograficzne z 146 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 14 V 1920.
- Sprawozdanie stenograficzne z 126 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 4 III 1920.
- Sprawozdanie stenograficzne z 153 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 4 VI 1920.
- Zob. szerzej H. Cimek, Poglądy ks. Eugeniusza Okonia prezentowane w Sejmie Ustawodawczym (1919–1920), „Państwo i Społeczeństwo” 2010, nr 7.
- T. Rek, op. cit., s. 156.
- Ibidem, s. 8.
- Sprawozdanie stenograficzne z 293 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 17. VII 1926.
- Obecny, Kuglarz, „Wyzwolenie” 1922, nr 31, s. 333.
- Okoń w służbie piastowców, „Wyzwolenie” 1922, nr 22, s. 244.
- Ks. Okoń, „Wyzwolenie” 1922, nr 28, s. 300.