Ultraimperializm (1914)
Ultraimperializm (1914)
Przekonaliśmy się, że niezakłócony rozwój procesu wytwórczego zakłada, iż wszystkie gałęzie produkcji będą wytwarzały wszystkie produkty we właściwych proporcjach. Jednak oczywiste jest również, że w kapitalistycznym sposobie produkcji istnieje ciągłe dążenie do wypaczenia tych proporcji, ponieważ kapitalistyczny sposób produkcji rozwija się znacznie szybciej w sektorze przemysłowym niż w sektorze rolnym. Z jednej strony jest to ważna przyczyna okresowych kryzysów, które stale dotykają sektora przemysłowego, a tym samym przywracają właściwe proporcje między różnymi gałęziami produkcji. Z drugiej strony, rosnąca zdolność przemysłu kapitalistycznego do ekspansji stale zwiększa presję na rozszerzenie strefy rolnej, która zapewnia przemysłowi nie tylko żywność i surowce, ale także klientów. Ponieważ znaczenie stref agrarnych dla przemysłu jest podwójne, dysproporcje między przemysłem a rolnictwem można również wyrazić na dwa sposoby. Po pierwsze, rynki zbytu dla produktów przemysłowych mogą nie rosnąć na obszarach rolnych tak szybko jak produkcja przemysłowa; nazywamy to nadprodukcją. Po drugie, rolnictwo może nie być w stanie zapewniać artykułów spożywczych i surowców w ilości niezbędnej dla szybkiego wzrostu produkcji przemysłowej – co przybiera formę niedostatku. Te dwa zjawiska mogą się wzajemnie wykluczać, ale w rzeczywistości są ściśle powiązane, o ile wynikają z dysproporcji między produkcją przemysłową i rolniczą, a nie z innych przyczyn, takich jak wahania wartości złota lub zmiany pozycji producentów względem konsumentów dzięki kartelom, polityce handlowej lub podatkowej.
Jedno z tych dwóch zjawisk, niedostatek lub nadprodukcja, może łatwo przejść w drugie, ponieważ oba wynikają z omawianej dysproporcji. Wzrost cen zawsze zapowiada początek kryzysu, chociaż zaczyna się jako nadprodukcja i niesie ze sobą ich załamanie. Z drugiej strony, ciągłe dążenie uprzemysłowionych krajów kapitalistycznych do rozszerzenia stref rolnych zaangażowanych w stosunki handlowe z nimi przybiera najróżniejsze formy. Biorąc pod uwagę, że popęd ten jest jednym z podstawowych warunków istnienia kapitalizmu, wciąż daleko nam do udowodnienia, że jakakolwiek z tych form jest niezbędna dla kapitalistycznego sposobu produkcji.
Od wolnego handlu do imperializmu
Szczególną postacią tej tendencji jest imperializm. Poprzedza go inna forma: wolny handel. Pół wieku temu wolny handel był postrzegany jako ostatnie słowo kapitalizmu, tak jak dziś postrzegamy imperializm. Wolny handel zaczął dominować z powodu wyższości brytyjskiego przemysłu kapitalistycznego. Celem Wielkiej Brytanii było stać się „warsztatem świata”, a tym samym, aby świat stał się strefą agrarną, która kupowałaby angielskie produkty przemysłowe i dostarczała jej w zamian płody rolne i surowce. Wolny handel był najważniejszym środkiem, dzięki któremu strefa rolna mogła być stale rozszerzana zgodnie z potrzebami przemysłu angielskiego, a wszystkie strony miały z niej czerpać zyski. W rzeczywistości właściciele ziemscy z krajów, które eksportowały swoje produkty do Anglii, byli tak samo doświadczonymi wolnymi handlarzami, jak przemysłowcy z Anglii.
Ale ten słodki sen o międzynarodowej harmonii szybko się skończył. Z reguły strefy przemysłowe dominują nad strefami agrarnymi i prześcigają je. Tak było wcześniej w stosunkach miasta ze wsią, a teraz jest tak samo w przypadku stosunków państwa przemysłowego z państwem rolnym. Państwo, które pozostaje rolniczym, doznaje rozkładu politycznego i zwykle także gospodarczego, traci również autonomię w obu aspektach. Stąd wysiłki na rzecz utrzymania czy zdobycia niepodległości lub autonomii generują bezsprzecznie w ogólnym cyklu międzynarodowego obiegu kapitalistycznego walkę o autonomiczny przemysł ciężki, który w obecnych warunkach musi być kapitalistyczny. Rozwój rynków zbytu dla zagranicznych produktów przemysłowych w samym państwie rolniczym stwarza szereg warunków brzegowych. Niszczy krajowy przemysł przedkapitalistyczny, uwalniając w ten sposób dużą ilość siły roboczej, która jest w dyspozycji kapitału jako pracownicy najemni. Tacy pracownicy emigrują do innych państw z rozwijającym się przemysłem, jeśli nie mogą znaleźć pracy w swoim kraju, ale woleliby pozostać w domu, jeśli pozwoliłaby im na to struktura przemysłu kapitalistycznego. Sam kapitał zagraniczny napływa do kraju rolniczego, najpierw otwierając go przez budowę kolei, a następnie w celu rozwoju pozyskania surowców, które obejmuje nie tylko rolnictwo, ale także przemysł wydobywczy – górnictwo. Wzrasta możliwość dołączenia do tych sektorów także innych przedsiębiorstw i branż kapitalistycznych. To, czy w danym kraju rozwinie się autonomiczny przemysł kapitalistyczny, zależy przede wszystkim od siły politycznej państwa. Początkowo były to obszary Europy Zachodniej i wschodnich stanów USA, które przekształciły się z państw rolniczych w państwa przemysłowe, w przeciwieństwie do przemysłu angielskiego. Wprowadzono bariery ochronne ograniczające wpływ wolnego handlu angielskiego, a zamiast światowego podziału pracy między angielskim warsztatem przemysłowym a produkcją rolną wszystkich innych stref geograficznych, co było celem Anglii, zaproponowano, aby wielkie państwa przemysłowe podzieliły te strefy świata, które pozostały wolne, o ile tylko dałyby radę je podbić. Spotkało się to z przeciwdziałaniem Anglii. Taki był początek imperializmu.
Imperializm był szczególnie mocno wspierany przez system eksportu kapitału do stref rolniczych, które pojawiły się w tym samym czasie. Rozwój przemysłu w dzisiejszych kapitalistycznych państwach jest tak szybki, że nie można już osiągnąć wystarczającej ekspansji rynku metodami stosowanymi do lat 70. XIX wieku. Do tego czasu wystarczały prymitywne środki transportu, które istniały w strefach agrarnych, zwłaszcza kanały wodne, które wówczas były jedyną możliwą formą transportu środków spożywczych i surowców na dużą skalę, bo koleje zostały zbudowane niemal wyłącznie w wysoce uprzemysłowionych i gęsto zaludnionych strefach. Teraz stały się jednak sposobem na otwarcie słabo zaludnionych stref agrarnych, umożliwiając wprowadzenie ich produktów na rynek, ale także zwiększenie ich populacji i produkcji.
Strefy te nie posiadały jednak środków do samodzielnego stworzenia sieci kolejowej. Niezbędny do tego kapitał i kadry kierownicze zostały dostarczone przez narody przemysłowe. Dzięki temu te ostatnie zwiększyły eksport materiałów, produktów i technicznych rozwiązań kolejowych, wzrosła także zdolność nowo otwartych obszarów do kupowania produktów przemysłu narodów kapitalistycznych dzięki zwiększeniu skali eksportu żywności i surowców. W ten sposób znacznie wzrosła wymiana materialna między rolnictwem a przemysłem. Ale jeśli kolej na pustkowiu ma być dochodowym biznesem, jeżeli ma być to w ogóle możliwe, jeśli ma pozyskać siłę roboczą niezbędną do jej budowy i bezpieczeństwo niezbędne dla jej potrzeb operacyjnych, to musi istnieć organ państwowy na tyle silny i bezwzględny, by bronić interesów zagranicznych kapitalistów, a nawet ślepo ulegać tym interesom.
Oczywiście najlepiej zapewnia to władza państwowa podporządkowana kapitalistom. To samo dotyczy inwestycji dotyczących wydobywania rud metali lub zwiększania produkcji komercyjnych upraw, takich jak bawełna, poprzez budowę rozległych kanałów nawadniających – przedsięwzięć, które również są możliwe wyłącznie dzięki inwazji kapitału z krajów kapitalistycznych. W związku z tym, wraz ze wzrostem dążenia do zwiększania eksportu kapitału z państw uprzemysłowionych do stref agrarnych, na świecie rośnie również tendencja do podporządkowywania tych stref władzy państw.
Jest jeszcze jeden istotny punkt: skutki eksportu kapitału do stref rolnych mogą być bardzo różne. Zwróciliśmy już uwagę na to, jak źle wychodzą na tym kraje rolnicze i jak muszą dążyć do stania się krajami przemysłowymi w interesie własnego dobrobytu, a nawet autonomii. W państwie rolniczym, które jest w stanie chronić swoją autonomię, importowany kapitał zostanie wykorzystany nie tylko do budowy kolei, ale także do rozwoju własnego przemysłu – jak w USA czy Rosji. W takich okolicznościach eksport kapitału ze starych państw kapitalistycznych tylko chwilowo wspiera jednocześnie ich eksport przemysłowy. W dłuższej perspektywie osłabia je, zwyczajnie sprzyjając silnej konkurencji gospodarczej w sferze agrarnej ze strony państw, do których trafia kapitał. Pragnienie powstrzymania tego zjawiska jest dla państw kapitalistycznych kolejnym powodem, by podbić strefy agrarne bezpośrednio, jako kolonie, albo pośrednio, jako strefy wpływów, i uniemożliwić im rozwój własnego przemysłu oraz zmusić je do całkowitego ograniczenia się do produkcji rolnej.
Zagrożenie kolonialne i ciężar zbrojenia
Takie są główne korzenie imperializmu, który zastąpił wolny handel. Czy reprezentuje on ostatnie możliwe stadium kapitalistycznej polityki światowej, czy też inne stadium jest wciąż możliwe? Innymi słowy: czy imperializm oferuje jedyną możliwą formę rozszerzenia wymiany między przemysłem a rolnictwem w kapitalizmie? To zasadnicze pytanie.
Nie ma wątpliwości, że budowa kolei, eksploatacja kopalń, zwiększone pozyskanie surowców i produkcja artykułów żywnościowych w krajach rolniczych, stały się koniecznością dla kapitalizmu. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że klasa kapitalistyczna zrezygnuje z takiej ekspansji, gdyż byłoby to równoznaczne z jej samobójstwem. To samo dotyczy wszystkich partii burżuazyjnych, które rządzą krajami rolniczymi, a towarzyszące procesowi ekspansji obniżenie statusu populacji tych krajów do poziomu niewolników pozbawionych praw i brak przeciwdziałania temu procesowi nie różni się niczym istotnym od polityki partii burżuazyjnych w krajach uprzemysłowionych. Ujarzmienie tych stref dobiegnie końca, gdy albo ich populacja, albo proletariat uprzemysłowionych krajów kapitalistycznych wzmocnią się na tyle, by zrzucić kapitalistyczne jarzmo. Tę stronę imperializmu można pokonać jedynie poprzez socjalizm.
Ale imperializm ma także inną twarz. Tendencja do okupacji i ujarzmienia stref agrarnych wywołała ostre konflikty między uprzemysłowionymi państwami kapitalistycznymi. W wyniku tego wyścig zbrojeń, który wcześniej był tylko wyścigiem o uzbrojenie lądowe, stał się teraz także wyścigiem zbrojeń morskich, a długo przepowiadana wojna światowa stała się faktem. Czy ta strona imperializmu jest także konieczna dla dalszego istnienia kapitalizmu i może ją pokonać tylko sam kapitalizm?
Nie ma ekonomicznej konieczności kontynuowania wyścigu zbrojeń po wojnie światowej, nawet z punktu widzenia samej klasy kapitalistycznej, z wyjątkiem co najwyżej niektórych interesów zbrojeniowych. Przeciwnie, kapitalistycznej gospodarce poważnie zagrażają właśnie nieporozumienia między objętymi nią państwami. Każdy dalekowzroczny kapitalista musi dziś wzywać swoich towarzyszy: kapitaliści wszystkich krajów, łączcie się! Przede wszystkim dlatego, że rośnie opór bardziej rozwiniętych stref agrarnych, który zagraża nie tylko jednemu lub drugiemu państwu imperialistycznemu, ale wszystkim im naraz. Chodzi o przebudzenie Azji Wschodniej i Indii, a także ruch panislamski na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.
Towarzyszy temu rosnący sprzeciw proletariatu krajów uprzemysłowionych wobec każdego nowego wzrostu obciążenia podatkowego. Nawet przed wojną było jasne, że od czasu wojny bałkańskiej wyścig zbrojeń i koszty ekspansji kolonialnej osiągnęły poziom, który zagrażał szybkiemu wzrostowi akumulacji kapitału, a tym samym eksportowi kapitału, a więc podstawie samego imperializmu. Akumulacja przemysłowa w naszym państwie ciągle trwa dzięki postępowi technicznemu. Ale kapitał nie pędzi już na eksport. Widać to po fakcie, że nawet w czasach pokoju państwa europejskie miały trudności z pokryciem własnych pożyczek. Stopy procentowe, które musiały zagwarantować, wzrosły. Ujawniają to na przykład średnie ceny rynkowe:
3-procentowe niemieckie pożyczki państwowe |
3% renty |
|
1905 |
89 |
99 |
1910 |
85 |
97 |
1912 |
80 |
92 |
Połowa 1914 r. |
77 |
83 |
Po wojnie trend ten nie poprawi się, ale pogorszy, jeśli wyścig zbrojeń i popyt na broń na rynku kapitałowym będą nadal rosły.
Imperializm kopie zatem własny grób. Zamiast środkiem dla rozwoju kapitalizmu, staje się dla niego przeszkodą. Niemniej kapitalizm nie musi jeszcze znajdować się na końcu swojej drogi. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia – może się rozwijać, o ile rozwijający się przemysł krajów kapitalistycznych może wywołać odpowiedni wzrost produkcji rolnej. Jest to oczywiście coraz trudniejsze, ponieważ roczny wzrost światowego przemysłu pikuje, a wciąż nieodkryte strefy agrarne stają się coraz mniejsze. Dopóki ten limit nie zostanie osiągnięty, kapitalizm może rozbijać się o rafę rosnącej opozycji politycznej proletariatu, ale nie musi to wcale kończyć się załamaniem gospodarczym.
Z drugiej strony, takie bankructwo gospodarcze nastąpiłoby w wyniku kontynuowania obecnej polityki imperialnej. Zatem polityka imperializmu nie może już dłużej trwać. Oczywiście gdyby obecna polityka imperializmu była niezbędna do utrzymania kapitalistycznego sposobu produkcji, to czynniki, o których mówiłem, nie wywarłyby trwałego wpływu na klasę rządzącą i nie skłoniłyby jej do nadania innego kierunku swoim tendencjom imperialistycznym. Ale ta zmiana będzie możliwa, jeśli imperializm, czyli dążenie każdego wielkiego państwa kapitalistycznego do rozszerzenia własnego imperium kolonialnego w opozycji do wszystkich innych imperiów tego samego rodzaju, stanowić będzie tylko jeden z różnych sposobów ekspansji kapitalizmu.
Następna faza: ultraimperializm
To, co Marks powiedział o kapitalizmie, można również zastosować do imperializmu: monopol tworzy konkurencję i konkurencja tworzy monopol. Szalona konkurencja gigantycznych firm, gigantycznych banków i multimilionerów zmusiła wielkie grupy finansowe, które wchłaniały małe, do przemyślenia pojęcia kartelu. Na tej samej zasadzie rezultatem wojny światowej między wielkimi mocarstwami imperialistycznymi może być federacja najsilniejszych, którzy rezygnują z wyścigu zbrojeń.
Stąd z czysto ekonomicznego punktu widzenia nie jest niemożliwe, aby kapitalizm przetrwał w innej fazie, przekładając kartelizację na politykę zagraniczną: fazie ultraimperializmu, z którym oczywiście musimy walczyć równie energicznie, jak przeciwko imperializmowi, ale i którego wady leżą w czym innym, nie w wyścigu zbrojeń i zagrożeniu dla pokoju na świecie.
Powyższy wywód został ukończony, zanim Austria zaskoczyła nas swoim ultimatum dla Serbii. Konflikt Austrii z Serbią nie wynikał wyłącznie z tendencji imperialistycznych. W Europie Wschodniej nacjonalizm jest nadal rewolucyjną siłą napędową, a obecny konflikt między Austrią a Serbią ma korzenie zarówno nacjonalistyczne, jak i imperialistyczne. Austria próbowała wdrożyć imperialistyczną politykę, anektując Bośnię i grożąc włączeniem Albanii do swojej strefy wpływów. Wzburzyło to nacjonalistyczne kręgi Serbii, która czuje się zagrożona przez Austrię i obecnie stanowi zagrożenie dla istnienia samej Austrii.
Wojna światowa nie rozpoczęła się dlatego, że imperializm był koniecznością dla Austrii, ale ponieważ, ze względu na jej strukturę, zagroził jej własny imperializm. Imperializm mógł napędzać tylko wewnętrznie jednorodne państwo, które przyłącza do siebie strefy rolnicze daleko mniej kulturowo rozwinięte od siebie. Ale tutaj podzielone narodowo, półsłowiańskie państwo pragnęło realizować imperializm kosztem swojego słowiańskiego sąsiada, którego kultura ma takie samo pochodzenie, jak kultura regionów sąsiadujących z krajem ich oponenta. Oczywiście ta polityka mogła mieć tak nieoczekiwane i ogromne konsekwencje tylko z powodu sprzeczności i niezgody, które imperializm wytworzył między innymi wielkimi mocarstwami. Wszystkie konsekwencje rosnące w łonie obecnej wojny światowej nie ujrzały jeszcze światła dziennego. Rezultat może być nadal taki, że tendencje imperialistyczne i wyścig zbrojeń początkowo przyspieszą – a w takim wypadku późniejszy pokój będzie jedynie krótkim zawieszeniem broni.
Jednak z czysto ekonomicznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, by zapobiec tej gwałtownej eksplozji i ostatecznie zastąpić ją świętym sojuszem imperialistów. Im dłużej wojna trwa, im bardziej wyczerpuje ona wszystkich uczestników i sprawia, że wycofują się oni z kontynuowania konfliktu zbrojnego, tym bardziej zbliżamy się do tego ostatniego rozwiązania, choć w tej chwili wydaje się to mało prawdopodobne.
Tłum. Magdalena Okraska
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w socjalistycznym piśmie „Die Neue Zeit”, 11 września 1914 r. Opatrzony został następującą notą redakcyjną (de facto notą autorstwa samego Kautsky’ego, który był redaktorem naczelnym tego pisma): artykuł został ukończony na kilka tygodni przed wybuchem wojny. Planowane było odczytanie go na rozpoczęcie Kongresu Międzynarodówki. Jak wiele innych spotkań, kongres ten nie odbył się z powodu wydarzeń kolejnych dni. Jednak, choć artykuł ten ma czysto teoretyczną naturę, nie stracił związków z praktyką, dla której chciał dostarczyć wyjaśnienia. Publikujemy go z pominięciem fragmentów związanych z Kongresem Międzynarodówki, dodając jednocześnie pewne uwagi na temat wojny.
Karl Kautsky (1854–1938) – urodzony w Pradze, był od młodości działaczem Socjaldemokratycznej Partii Austrii oraz Socjalistycznej Partii Niemiec, należał do liderów ruchu socjalistycznego w tych krajach oraz stanowił wpływową postać w łonie światowej lewicy. Wybitny teoretyk socjalistyczny, popularyzator marksizmu, założyciel i przez kilkadziesiąt lat redaktor pisma „Die Neue Zeit”, najważniejszego europejskiego pisma lewicowego. Autor ogromnej liczby książek, broszur, artykułów teoretycznych i publicystycznych. Demokratyczny socjalista, jeden z pierwszych lewicowych krytyków rządów bolszewickich.