Weź chwilówkę? – rozmowa z prof. dr hab. Iwoną Jakubowską-Branicką

Z prof. dr hab. Iwoną Jakubowską-Branicką rozmawia ·

Weź chwilówkę? – rozmowa z prof. dr hab. Iwoną Jakubowską-Branicką

Z prof. dr hab. Iwoną Jakubowską-Branicką rozmawia ·

(ur. 1992) – stały współpracownik Nowego Obywatela, dziennikarz, kiedyś copywriter. Interesuje się tematyką społeczną i środowiskową, a najbardziej ich przecięciem.

 

Czym jest sektor pozabankowy albo parabankowy? Czym różni się od „normalnej” bankowości – prawnie, ekonomicznie i społecznie?

Iwona Jakubowska-Branicka: W polskim systemie prawnym nie istnieje legalna definicja parabanku. Mimo że prawnicy powszechnie używają tego pojęcia, nie pojawia się ono w aktach prawnych. W literaturze przedmiotu można jednak znaleźć próby zdefiniowania parabanku oraz instytucji pozabankowej. I tak np. Witold Srokosz w książce „Czynności bankowe zastrzeżone dla banków” definiuje parabanki jako podmioty rynku finansowego, które, nie będąc bankami, wykonują na podstawie innych ustaw niż prawo bankowe czynności bankowe zastrzeżone dla banków lub bez upoważnień ustawowych wykonują czynności bankowe w ujęciu szerokim. Zdefiniować parabanki spróbowali także twórcy słownika dostępnego w ramach Portalu Edukacji Ekonomicznej Narodowego Banku Polskiego, mówiąc, iż w ich ocenie najbardziej trafne jest przyjęcie, że instytucje parabankowe to inne niż banki instytucje, dla których działalność depozytowa jest działalnością podstawową. Ostatecznie najszersza definicja stwierdza, że parabankami są wszystkie instytucje finansowe świadczące usługi podobne do bankowych; w ujęciu węższym instytucjami parabankowymi określa się podmioty inne niż banki, które zostały przez odrębne ustawy upoważnione do podejmowania czynności bankowych sensu stricto. W naszej książce „Rynek firm pożyczkowych w Polsce” przyjęliśmy, że parabankiem jest instytucja finansowa, która świadczy usługi zbliżone do usług świadczonych przez banki (tzw. usługi bankowe w ujęciu szerokim), jednak nieobjęta nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego i niestosująca przepisów ustawy Prawo bankowe, a zatem przyjęliśmy definicję wypracowaną przez Komitet Stabilności Finansowej.

Co w kontekście sektora parabankowego oznacza przywoływane w waszej książce pojęcie hybrydyzacji?

W tym sensie instytucje te mają charakter hybrydowy, jeśli przez hybrydę rozumieć kombinację aspektów, które tradycyjnie przynależą do różnych domen, w tym przypadku obszaru bankowego i pozabankowego. Takie zdefiniowanie instytucji parabanku pozwala na stwierdzenie, że firmy pożyczkowe są jedną z form parabanków. Do niedawna instytucje pożyczkowe nie miały swojej definicji legalnej. Sytuacja zmieniła się wraz z nowelizacją ustawy z 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 11 października 2015 r. i zdefiniowała instytucję pożyczkową jako kredytodawcę, który nie jest: bankiem krajowym, bankiem zagranicznym, oddziałem banku zagranicznego, instytucją kredytową lub oddziałem instytucji kredytowej, spółdzielczą kasą oszczędnościowo-kredytową lub podmiotem, którego działalność polega na udzielaniu kredytów konsumenckich.

Powiedzmy kilka słów o korzeniach całego zjawiska. Skąd się ono wzięło i jakie są jego korzenie, zarówno globalnie, jak i w Polsce?

Rynek małych firm pożyczkowych od dawna funkcjonował w USA i w Europie Zachodniej, natomiast w Polsce zaczął rozwijać się w połowie lat 90. ubiegłego wieku. Firmy te oferowały tzw. szybkie pożyczki oraz pożyczki i kredyty „bez Biura Informacji Kredytowej”, kierując swoją ofertę przede wszystkim do osób bez zdolności kredytowej. Pojawiało się coraz więcej punktów stacjonarnych proponujących takie pożyczki, a równolegle rozlała się fala ogłoszeń reklamowych na słupach, latarniach, ścianach domów, przystankach. W końcu na ulicach miast stanęły tzw. pożyczkomaty, w których całą procedurę zaciągnięcia pożyczki można było załatwić od ręki, za pośrednictwem urządzenia. Jeszcze w 2015 r. liczbę firm pożyczkowych w Polsce szacowano na kilka tysięcy tzw. małych, lokalnych firm, które działały przeważnie w obrębie jednej miejscowości lub na niewielkim obszarze, oraz na kilkadziesiąt firm o zasięgu znacznie większym, w tym ogólnopolskim.

Czy od tamtej pory coś uległo zmianie? Jaka obecnie jest skala rozpowszechnienia instytucji pożyczkowych w Polsce?

Ciekawe, że gdy w 2013 r. rozpoczęliśmy nasze badania nad rynkiem firm pożyczkowych (projekt „Dlaczego paraformalność działa. Dyfuzja chwilówki w Polsce”), okazało się, że ze względu na zmiany w otoczeniu prawnym, są one prowadzone w kluczowym i bardzo dynamicznym okresie. Zaczynaliśmy je w momencie, gdy rynek usług pożyczkowych był w niewielkim stopniu uregulowany prawnie, co oznaczało, że każdy przedsiębiorca mógł prowadzić usługi pożyczkowe, swobodnie tworząc swoją ofertę. Niedługo później pojawiły się pierwsze regulacje. Przełomem wyznaczającym kierunek rozwoju branży firm pożyczkowych była nowelizacja ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym: Ustawa z dnia 5 sierpnia 2015 r. o zmianie ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. 2015, poz. 1357). Zawiera ona pierwsze rozwiązania mające prowadzić do choćby częściowego unormowania działalności branży firm pożyczkowych w Polsce. Ustawa nałożyła znaczące ograniczenia na działalność tych firm, ustawodawca założył, że nowe prawodawstwo równocześnie wyeliminuje z rynku niestabilne firmy oraz zmniejszy ryzyko zbytniego zadłużania się klientów.

Ograniczono pozaodsetkowy koszt pożyczki: w pierwszym roku kredytowania koszty te nie mogą przekroczyć 55% kwoty kredytu, a w każdym kolejnym roku dodatkowo 30% pożyczonej kwoty. Łączny koszt wszystkich opłat pozaodsetkowych z jednej pożyczki nie może przekroczyć 100% jej wartości (art. 36a). Nowelizacja zlikwidowała możliwość tzw. rolowania pożyczek, czyli prolongaty terminu spłaty za odpowiednią prowizją. W praktyce nierzadko obserwowane były przypadki „rolowania” niemal w nieskończoność pożyczek zaciąganych na miesiąc, przy jednoczesnym czerpaniu zysków przez firmę poprzez wciąż pobierane odsetki od kwoty kredytu (art. 36b).

Kolejnym krokiem zmierzającym do prawnego uregulowania funkcjonowania firm pożyczkowych na polskim rynku kredytowym była nowelizacja ustawy z 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 22 lipca 2017 r., a na jej mocy został utworzony Rejestr Instytucji Pożyczkowych prowadzony przez Komisję Nadzoru Finansowego. Od tej pory podmiot pragnący rozpocząć działalność jako instytucja pożyczkowa zobowiązany jest do złożenia wniosku zawierającego podstawowe informacje, w tym: nazwę spółki, adres, dane członków zarządu włącznie z PESEL, numer w rejestrze KRS, NIP. Konieczność rejestracji nie oznacza jednak – niestety – możliwości kontroli działalności firm pożyczkowych przez Komisję Nadzoru Finansowego. W tej chwili w rejestrze KNF zarejestrowane są 493 instytucje pożyczkowe, można jednak domniemywać, że w dalszym ciągu działają firmy pożyczkowe powstałe i zarejestrowane lata temu jako działalność gospodarcza. O ile mi wiadomo, do dnia dzisiejszego nie ma spisu wszystkich działających firm pożyczkowych, nie mówiąc już o mechanizmach ich faktycznej kontroli. Trudno więc określić rozmiary tzw. szarej strefy, co zresztą jest jedną z przyczyn prowadzących do samoorganizacji tej części sektora firm pożyczkowych, która nie chce być utożsamiana z tą „szarą strefą”.

Podsumowując, można powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich lat, od 2015 r. trwa nieprzerwanie proces prawnego uporządkowania sytuacji firm pożyczkowych. Celem ustawodawcy jest również niewątpliwie zabezpieczenie interesów pożyczkobiorców korzystających z usług tych firm.

Dlaczego w ogóle ludzie biorą chwilówki? Jaki jest profil odbiorcy tego typu usług?

Wyniki naszych badań ilościowych z roku 2016, na reprezentatywnej próbie ogólnopolskiej (przeprowadzonych przez CBOS 21–28 stycznia 2016 r. w ramach badania omnibusowego 2016/03), wskazują, że z usług firm pożyczkowych w ciągu ostatnich pięciu lat od chwili przeprowadzenia badania korzystało 6,7% respondentów. W kontekście próby badawczej grupa ta wydaje się niewielka. Jednak przy założeniu reprezentatywności próby dla populacji Polski, co oznacza, że populacja dorosłych osób w 2016 r. według GUS wynosiła 31 537 114, mówi nam to, że w podobnej sytuacji mogło znaleźć się 2 207 598 osób. Z uwagi jednak na to, że jest to badanie sondażowe, wynik należy poprawnie podać w przedziale, który tutaj wynosi między 2 172 546 a 2 242 650 osób (dla 95% poziomu ufności). Ostatecznie wnioskujemy, że z usług firm pożyczkowych korzystało około 2,2 mln Polaków.

Na ogół, niestety, są to osoby mające poważne kłopoty finansowe. Z produktu finansowego, jakim są chwilówki w firmie pożyczkowej, najczęściej korzystają respondenci oceniający własne warunki materialne jako złe – 21,3%, w rodzinach o dochodach do 649 zł na osobę, pracujący w prywatnym gospodarstwie rolnym – 20,5%, rolnicy – 13,8% i renciści – 13,1% oraz osoby mające wykształcenie podstawowe lub gimnazjalne – 8,9% lub zasadnicze zawodowe – 8,3%. Chwilówki najczęściej biorą ludzie starsi, w wieku 55–64 lata – 9,6%, również mieszkańcy miast powyżej 500 tysięcy i więcej mieszkańców. Osoby korzystające z usług firm pożyczkowych najczęściej wpadają w spiralę zadłużenia – 35,5%; ponad jedna trzecia z nich (34,4%) znajdowała się lub znajduje w krajowym rejestrze dłużników; najczęściej objęte są postępowaniem sądowym z powodu niespłacania długów – 36,3%. Badani, którzy korzystali z usług firm pożyczkowych, najczęściej biorą pożyczki od 1000 do 2501 zł – 29,2% (ostatnia chwilówka tej wysokości dotyczy 32,3% badanych) oraz od 500 do 1100 zł (ostatnia chwilówka tej wysokości – 20,5% badanych), powyżej 3000 zł – 10,9% badanych (ostatnia chwilówka tej wysokości – 18,5% badanych).

Zaledwie 72,7% badanych było w stanie spłacić pożyczkę w terminie, 18,6% nie miało takiej możliwości z powodu braku wystarczających środków, 4,5% badanych nie spłaciło pożyczki w terminie z powodu kontrowersji z pożyczkodawcą. Aż 44,5% badanych zdecydowało się na wzięcie pożyczki w firmie pożyczkowej, a nie kredytu lub pożyczki w banku z powodu braku zdolności kredytowej, a tym samym braku dostępu do tradycyjnych usług bankowych. 22% jako uzasadnienie podaje brak formalności, fakt, że nie trzeba przedstawiać żadnych dokumentów takich jak poświadczenie wysokości zarobków czy zgody współmałżonka. 8,6% przyznaje, że pożyczki są bardzo drogie, ale procedura ich uzyskania jest bardzo szybka. Zaledwie 4% nie uważa tych pożyczek za drogie, ceniąc sobie ich szybkie udzielenie. Badani, którzy nie mają zdolności kredytowej, jako powód podają brak stałych dochodów, pracę na czarno – 44,6%, niskie dochody – 29,6% oraz posiadanie zadłużenia w innych bankach, co skutkuje odmową udzielenia kredytu bankowego – 14,9%. Większość badanych, tj. 64%, nie akceptuje kosztów pożyczek (33% akceptuje), ale korzysta z nich z konieczności.

Padło tu wiele danych – czy możemy na ich podstawie stwierdzić, że chwilówki to problem związany przede wszystkim z ubóstwem i niską pozycją społeczną?

Wszystko na to wskazuje. Z przedstawionych analiz wynika jednoznacznie, że w zdecydowanej większości klientami firm pożyczkowych w Polsce są ludzie wykluczeni z bankowego rynku finansowego, nieposiadający zdolności kredytowej, przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze, osiągają bardzo niskie dochody, a po drugie – nie spełniają kryteriów formalnych wymaganych przez banki, nie posiadają stałego zatrudnienia, są zatrudnieni na tzw. śmieciówkach. Wykluczenie z systemu bankowego oznacza niemożność korzystania z relatywnie tańszych kredytów i pożyczek, a więc upośledzonych skazuje na jeszcze większe upośledzenie w sytuacji konieczności pozyskania pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Można więc mówić o podwójnym wykluczeniu.

Czy wiemy coś o tym, na co są wydawane te pieniądze? Na jakie potrzeby odpowiadają?

Według przywoływanego przeze mnie badania, ostatnią chwilówkę badani najczęściej przeznaczyli na: zakup żywności – 17,4%; zapłatę rachunków – 14,6%; opłacenie leczenia, zakup leków – 13,1%, zaplanowane remonty, np. mieszkania – 10,3%, nagłe, nieprzewidziane wydatki, np. naprawy – 6,8%, edukację dzieci, np. zakup podręczników, opłaty w szkole – 6,6%; wyjazdy, wypoczynek – 6,2%, na zakup podstawowych rzeczy dla najbliższych, np. ubrania dla dzieci – 4,9%. Pozostałe wybory lokują się poniżej 4 pkt procentowych, warto jednak zwrócić uwagę, że 3,1% bierze chwilówki na zaspokojenie bieżących potrzeb, na które nie mają środków, ponieważ spłacają kredyty, a 2,3% na spłatę długów zaciągniętych przez członków rodziny. Jedynie 3,9% badanych zadeklarowało, że wzięli chwilówkę na zakup ekstra sprzętu, np. drogiej komórki.

Przytoczona struktura potrzeb, których zaspokojeniu służą chwilówki, jest przygnębiająca i nie pozostawia wątpliwości, iż tak drogie pożyczki służą zaspokojeniu potrzeb podstawowych, a nie ekskluzywnych.

Co Polki i Polacy sądzą o chwilówkach? Czy są świadomi związanego z nimi ryzyka?

Większość respondentów korzystających z usług firm pożyczkowych nie ma do nich zaufania – to 57,8%. Niezależnie od tego niepokoi i zadziwia fakt, iż zaledwie 51,6% badanych pożyczkobiorców skorzystało z możliwości wcześniejszego poznania treści umowy dotyczącej warunków, na jakich udzielana jest pożyczka. Z odmową możliwości wcześniejszego poznania warunków umowy spotkało się 13,1% pożyczkobiorców. Nie umiało podać ogólnych kosztów ostatniej pożyczki aż 27% pożyczkobiorców. Trudno powiedzieć, czym spowodowany jest taki stan rzeczy. Prawdopodobnie katastrofalnie niskim poziomem edukacji ekonomicznej, związanym najczęściej z niskim wykształceniem badanych pożyczkobiorców. Takie wytłumaczenie wydaje się najbardziej prawdopodobną hipotezą, ale na pewno nie jedyną możliwą.

Przeanalizowaliśmy również 19 skarg na firmy pożyczkowe, które wpłynęły do Rzecznika Finansowego oraz 71 skarg złożonych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zdecydowana większość skarg dotyczyła niebotycznie wysokich kosztów rzeczywistych pożyczki, dochodzących niekiedy do 200-300%, nękania przez pożyczkodawcę, niemożności przedłużenia terminu spłaty, bezprawnego naliczania kosztów pożyczki. Wszyscy skarżący pisali w nadziei, że Rzecznik Finansowy lub UOKiK rozwiążą ich problem, co z uwagi na kompetencje wymienionych urzędów nie jest możliwe.

No właśnie – czy instytucje państwowe w jakiś sposób pomagają ofiarom firm pożyczkowych? Czy mogą oni liczyć na jakieś wsparcie?

Postawmy zatem pytanie, na ile prawo chroni interesy pożyczkobiorców. W 2016 r. w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości zespół kierowany przez Mateusza Grochowskiego przeprowadził badanie poświęcone praktyce polskich sądów w sprawach o roszczenia z umowy pożyczki. Raport z badań „Umowa pożyczki w orzecznictwie sądów powszechnych” został opublikowany na stronie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Analiza objęła ogółem 367 spraw rozpoznawanych przez sądy powszechne i zakończonych prawomocnie w 2015 i w 2016 r. Prowadzone badanie wskazało na bardzo wyraźną dominację w badanej grupie umów o charakterze „jednostronnie sprofesjonalizowanym” – w których jedna ze stron trudni się stale i w zorganizowany sposób zawieraniem umów danego rodzaju. Niemal wszystkie spośród badanych spraw toczyły się z powództwa pożyczkodawców – zwykle instytucji pożyczkowych lub nabywców wierzytelności. Tylko w jednej ze spraw w całej badanej próbie w roli powoda występował konsument. Przeważająca liczba spraw kończyła się przegraną konsumenta. Co więcej, jak jasno dowodzi badana próba, w większości przypadków odbywało się to przy całkowitej bierności pożyczkobiorcy, który nie podejmował jakiejkolwiek obrony wobec żądań pożyczkodawcy. W badanych sprawach wyraźnie zaznaczyła się dysproporcja w korzystaniu przez strony z pomocy adwokatów i radców prawnych. O ile pożyczkodawca dysponował z reguły pomocą profesjonalnego pełnomocnika, o tyle konsumenci niezwykle rzadko korzystali z tej formy pomocy. Można to wytłumaczyć przede wszystkim wysokimi kosztami korzystania z pomocy fachowych pełnomocników.

Badanie ujawniło także wyraźną słabość instytucjonalnej ochrony interesów konsumenta, zarówno w sferze działań państwa, jak i w sektorze pozarządowym. W badanych sprawach, z nielicznymi wyjątkami, niemal zupełnie ignorowano szerszy kontekst prawa konsumenckiego w porządku prawnym UE. Sądy pomijały zarówno treść legislacyjnych dokumentów UE, jak i orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, czyniące priorytetem ochronę praw konsumenta. System kontroli i wsparcia, który powinno zapewnić państwo, funkcjonuje z reguły źle. Sądy w wielu przypadkach jedynie zatwierdzają to, co przedstawi im pożyczkodawca. W ten sposób pierwotne wykluczenie ekonomiczne przekłada się na wykluczenie z systemu bankowego, a to z kolei powoduje częściowe wykluczenie z ram porządku prawnego tworzonego przez państwo. Mamy więc do czynienia z potrójnym, „kaskadowym” wykluczeniem, a ostatecznie z wykluczeniem obywatelskim, bo o takim można mówić, gdy jednostka przestaje być podmiotem prawa, które nie chroni jej interesów.

Co dalej? Czy istnieją bezpieczne i pożyteczne chwilówki, czy można sobie coś takiego wyobrazić?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przyjrzeć się już toczonym dyskusjom – istnienie i funkcjonowanie firm pożyczkowych jest powszechnie krytykowane z uwagi na bardzo wysokie oprocentowanie pożyczek. W 2019 r. rząd zgłosił projekt nowej ustawy, ograniczającej w znacznym stopniu dochody firm pożyczkowych. Obecnie limit kosztów pożyczki wynosi 55% wartości pożyczki w skali roku. Projekt ustawy antylichwiarskiej, przyjęty przez rząd, zredukował ten próg do, początkowo, wysokości 45%, a ostatecznie przewiduje się, że będzie on wynosił 20%.

Projekt ten wywołał prawdziwą burzę dyskusji. Protestują przedstawiciele firm pożyczkowych, wieszcząc upadek tego sektora. Komisja Nadzoru Finansowego zgłosiła zastrzeżenia do projektu, wskazując, że w imię ochrony interesów konsumentów nie można doprowadzić do unicestwienia firm legalnie działających na rynku finansowym. Autorzy projektu są natomiast zdania, że ograniczenie wysokości oprocentowania działa w interesie pożyczkobiorców, którzy niejednokrotnie stawali się ofiarami nadużyć.

Czy chwilówki można trzymać w ryzach? Ograniczanie rynkowej samowoli firm pożyczkowych może zwiększać bezpieczeństwo ich klientów i ograniczać szkody społeczne?

To bardzo szeroki temat. Wydaje się jednak, że podstawowe kwestie to po pierwsze kontrola, czy firmy pożyczkowe działają zgodnie z obowiązującym prawem. Po drugie, umożliwienie pożyczkobiorcom faktycznego dochodzenia swoich roszczeń, realne wsparcie ze strony instytucji państwa, takich jak np. UOKiK czy Rzecznik Praw Konsumenta. Następnie – kontrola poziomu zadłużenia deklarujących chęć zaciągnięcia pożyczki. Część osób korzysta z dobrodziejstw FinTechu, czyli technologii cyfrowej w branży finansowej, co przy braku kontroli wysokości poziomu zadłużenia prowadzi do niekontrolowanego poziomu zadłużania się. I wreszcie, kwestia ostatnia spośród moim zdaniem najważniejszych. Korzystanie z usług firm pożyczkowych nie wymaga zgody współmałżonka, co może prowadzić, i często prowadzi, do katastrofy finansowej całych rodzin. Odpowiedzialność za długi obciąża współmałżonka nawet wówczas, gdy nie mają wspólnoty majątkowej.

Nadal jednak pozostaje tutaj założenie, że chwilówki w jakiejś postaci są czymś nieuniknionym. Dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że instytucja firm pożyczkowych jest jedyną, która umożliwia legalne zaciągnięcie pożyczki ludziom nie posiadającym zdolności kredytowej. Całkowity zakaz takiej działalności uderzy w ludzi, którzy w świetle obowiązujących zapisów nie mają zdolności kredytowej, w tym również zatrudnionych na umowie-zlecenie na krótki okres czasu. Jest wielce prawdopodobne, iż uniemożliwienie firmom pożyczkowym legalnego funkcjonowania na polskim rynku finansowym prawdopodobnie doprowadziłoby do wytworzenia tzw. szarej strefy, co byłoby katastrofalne, tym bardziej, że w sytuacji epidemii koronawirusa prawdopodobnie liczba osób potrzebujących wsparcia finansowego wzrośnie lawinowo, przynajmniej na jakiś czas.

Dziękuję za rozmowę.

Warszawa, luty–marzec 2020 r.

Prezentowane wyniki badań zostały szeroko omówione w: „Rynek firm pożyczkowych w Polsce. Teoria i praktyka”, red. naukowa I. Jakubowska-Branicka, PTE Warszawa 2018. Książka została wydana w ramach projektu „Dlaczego paraformalność działa. Dyfuzja chwilówki w Polsce” sfinansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych na podstawie decyzji numer DEC-2013/11/B/HS6/01506.

Szymon Majewski (ur. 1992) – warszawiak i piasecznianin, z wykształcenia historyk. Ideowo demokratyczny socjalista inspirujący się myślą Edwarda Abramowskiego. Poza tym miłośnik dobrego hip-hopu i wycieczek po lasach.

Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Paweł Szymczuk z Pixabay.

Dział
Wywiady
Z numeru
Nowy Obywatel 32(83) / Wiosna 2020 " alt="">
komentarzy
Przeczytaj poprzednie