Na test takiego rozwiązania zdecydowali się Brytyjczycy. Naukowcy z Cambridge i Oksfordu badają, jak czterodniowy tydzień pracy wpływa na wydajność pracowników, a także ich samopoczucie czy środowisko, w jakim wykonują swoje obowiązki zawodowe.
Jak informuje portal money.pl, choć testy trwają dopiero osiem tygodni i nawet nie są na półmetku, to już teraz widać wymierne rezultaty z wprowadzenia czterodniowego wprowadzenia pracy. Okazuje się, że większość z pracowników jest szczęśliwsza, rzadziej choruje, a także mniej odczuwa syndrom wypalenia zawodowego, a w dodatku jest bardziej wydajna, wykonując zawodowe obowiązki.
Pracownicy uczestniczący w programie wskazują, że mają więcej czasu nie tylko dla rodziny, ale także na rozwijanie pasji i umiejętności.
Brytyjski eksperyment pokazał już, że łatwiej zorganizować krótszy, ale wymierny czas pracy. Skrócenie czasu pracy do czterech dni to nie tylko pomysł Brytyjczyków. Niedawno taki eksperyment zakończył się też na Islandii. Tam poddano pracowników sektora publicznego pilotażowym testom, które przeprowadzano w latach 2015-2019. Pokazały one m.in., że produktywność nie spadła znacząco. Pierwsze testy czterodniowych tygodni pracy napawają optymizmem.
Rośnie liczba osób tracących pracę z nie swojej winy. Co czwarta osoba, która zmieniła w ostatnim półroczu pracodawcę, została zwolniona.
Wynika to z 48. edycji raportu Monitor Rynku Pracy, przygotowanego przez Instytut Badawczy Randstad we współpracy z Instytutem Badań Pollster. Jak informuje pulshr.pl, rośnie liczba pracowników, którzy jako powód zmiany pracy wskazali utratę dotychczasowego miejsca pracy – co czwarty badany (26 proc.) odpowiedział w ten sposób.
Obawy pracowników o utratę pracy w drugim kwartale tego roku utrzymują się na poziomie z początku roku. Spore obawy wyraziło 8 proc. ankietowanych, z kolei umiarkowane nastroje panują u 20 proc. badanych. Nieco większy poziom obaw widać w grupach, które często w pierwszej kolejności odczuwają niekorzystne zmiany na rynku pracy (kobiety – 10 proc., osoby zatrudnione na czas określony – 15 proc., osoby z umowami cywilnoprawnymi – 21 proc.).
Kto biłby się za Warszawę w 2022 roku: student czy kibic Legii? Skąd rosnąca popularność wstępowania do Wojsk Obrony Terytorialnej? 9 sierpnia o godzinie 17:00 Centrum Myśli Jana Pawła II wraz z Muzeum Powstania Warszawskiego zapraszają na debatę „WSTAŃ I WALCZ!”. To kolejne spotkanie w ramach projektu „DWA KOLORY – MIĘDZY BUNTEM A POSŁUSZEŃSTWEM”, podczas którego organizatorzy zachęcają do refleksji nad współczesnymi obliczami patriotyzmu. Ruszyła rejestracja na wydarzenie. Wstęp wolny! „Nowy Obywatel” jest jednym z patronów medialnych cyklu debat.
W kontekście sierpniowej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego oraz wojny za naszą wschodnią granicą zaproszeni goście będą zastanawiać się, w jaki sposób rozumiemy i jak realizujemy dziś powinność obrony ojczyzny. Zaproszenie do dyskusji przyjęli prof. Jerzy Eisler (Instytut Pamięci Narodowej), dr Jacek Bartosiak (Strategy and Future) oraz dr Izabela Mrzygłód (Kultura Liberalna). Debatę poprowadzi Michał Szułdrzyński, dziennikarz Rzeczpospolitej.
„Chcemy, by cień Liberatora, pod którym zasiądziemy na ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego w czasie naszej debaty, pomógł nam przywołać historyczny kontekst, ale także odniósł do teraźniejszości” – mówi Łukasz Ofiara, koordynator projektu w Centrum Myśli Jana Pawła II. – „Wróg u bram, wojna na Ukrainie, widok młodych Ukraińców wracających do swojego kraju, by bronić granic, mobilizuje nas do stawiania pytań o naszą postawę”.
Zaproszenie na debatę skierowane jest do nauczycieli, ludzi nauki, aktywistów społecznych, studentów, starszej młodzieży i wszystkich zainteresowanych współczesnym rozumieniem patriotyzmu w jego różnych odmianach.
Integralnym elementem projektu są badaniach fokusowe dla nauczycieli, które pozwolą zbadać postawy patriotyczne wśród uczniów oraz stworzyć angażujące materiały dydaktyczne.
Rejestracja na wydarzenie odbywa się za pomocą formularza na stronie: www.centrumjp2.pl
Adres debaty: Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Grzybowska 79.
Muzeum Powstania Warszawskiego jest współorganizatorem wydarzenia.
Partner debaty: Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń, Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego
Patroni medialni: Rzeczpospolita, PLUS-MINUS, TVP Kultura, TVP Polonia, Więź, Radio Wnet, wSieciHistorii, Nowy Obywatel
Proponowany przez rząd dodatek węglowy wyklucza obywateli ogrzewających domy i mieszkania innymi paliwami niż węgiel. Polski Alarm Smogowy zaproponował zamiast niego po prostu dodatek energetyczny.
Jak informuje portal ekai.pl, 3 tys. zł dla mieszkających w domach jednorodzinnych i 1 tys. zł dla mieszkających w domach wielorodzinnych – to społeczna propozycja dodatku energetycznego przedstawiona w czwartek przez Polski Alarm Smogowy, Instytut Badań Strukturalnych i Fundację Frank Bold. Zdaniem organizacji powinna ona zastąpić rządową ustawę o dodatku węglowym, nad którą 4 sierpnia będzie pracował Senat.
Skierowanie pomocy jedynie do użytkowników węgla i pozostawienie bez żadnego wsparcia połowy rodzin o najniższych dochodach, które też muszą stawić czoła rosnącym cenom energii, jest przejawem skrajnej niesprawiedliwości – mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. – Dlatego postanowiliśmy zaapelować do wszystkich senatorów, którzy będą pracować nad ustawą rządową, o odpowiedzialne, solidarne i niewykluczające podejście. Pomoc powinna trafić do najbardziej potrzebujących, a nie jedynie do użytkowników węgla – dodaje Guła.
Organizatorzy konferencji podkreślają, że rządowy projekt przewiduje 3 tys. zł dopłaty jedynie dla tych gospodarstw domowych, które ogrzewają się węglem, niezależnie od poziomu ich dochodów. Tym samym wyklucza z pomocy aż dwie trzecie rodzin, w tym niemal połowę tych o niskich dochodach. Nie skorzystają z niego m.in. gospodarstwa ogrzewające domy z miejskich sieci ciepłowniczych, lokalnych kotłowni lub używające gazu, pelletu drzewnego czy oleju opałowego.
Projekt społeczny dodatku energetycznego jest skierowany do gospodarstw domowych o najniższych dochodach, niezależnie od tego, z jakiego źródła ciepła korzystają. Rodziny spełniające kryteria dochodowe z ustawy o dodatku osłonowym, przyjętej w ramach tarczy antyinflacyjnej mogłyby liczyć na 3 tys. zł dopłaty, jeśli mieszkają w domu jednorodzinnym lub 1 tys. zł dopłaty, jeśli mieszkają w budynku wielorodzinnym.