W związku z podwyżkami cen prądu Polacy zaczęli sprzedawać swoje auta elektryczne.
Jak informuje wnp.pl, na rynek wtórny w trzecim kwartale roku trafiło ich 10 proc więcej niż dotychczas. Podwyższenie cenników u jednego z liderów operatorów ładowarek powoduje, że korzystanie z auta elektrycznego w trasie jest tak samo kosztowne jak przemieszczanie się samochodem spalinowym.
Znaczenie ma też zamrożenie cen prądu do 2 000 kWh dla każdego gospodarstwa domowego. Osoby ładujące samochód elektryczny w domu z pewnością przekroczą ten limit, co dodatkowo obciąży ich budżet. To wszystko może mieć odzwierciedlenie w liczbie ofert samochodów elektrycznych na rynku wtórnym – liczba egzemplarzy „na sprzedaż” w III kwartale wzrosła, w porównaniu do II kwartału, o blisko 10 proc.
Samochody elektryczne stoją na krawędzi opłacalności i przestają być przyjazne dla portfela. Tak znaczny wzrost liczby ofert elektrycznych aut używanych może oznaczać, że ludzie pozbywają się elektryków z obawy przed jeszcze większymi podwyżkami cen prądu – mówi Marek Trofimiuk, ekspert autobaza.pl.
Wygląda na to, że „ekologiczne auta” okazały się mało opłacalne.
W sierpniu Jerzy Stulczewski, przewodniczący organizacji zakładowej NSZZ „Solidarność” w Browarze Braniewo, został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Trwa spór w browarze.
Jak informuje Tygodnik Solidarność, właścicielem Browaru Braniewo jest koncern Van Pur. W grudniu 2020 roku przejął go od grupy Żywiec. W pierwszym roku zwierzchnictwa nowego właściciela nie udało nam się uzgodnić żadnego spotkania z zarządem w celu negocjacji polepszenia warunków pracowników. W czasie, gdy nasz browar należał do Browaru Namysłów, a potem do grupy Żywiec, rozmowy z pracodawcą odbywały się normalnie, oficjalnie, wszystko było klarowne. W grupie Van Pur było inaczej. Zapewniano nas, że spotkamy się, ale pani prezes nie ma teraz czasu. I tak przenoszono spotkanie z miesiąca na miesiąc. Z czasem zrobiło się jasne, że nic z tych spotkań nie będzie. Dlatego na początku tego roku postanowiliśmy zmienić taktykę. Wszystkie rozmowy zaczęliśmy potwierdzać na piśmie. W styczniu tego roku otrzymaliśmy informację od zarządu, że pracodawca chce się z nami spotkać w celu omówienia spraw bieżących – opowiada Kamil Lazarewicz, zastępca przewodniczącego organizacji zakładowej NSZZ „Solidarność” w Browarze Braniewo.
Związkowcy mieli trzy postulaty: włączenie premii regulaminowej w wysokości 20 proc. do podstawy wynagrodzenia, podwyżkę dla całej załogi w wysokości 800 zł brutto na osobę i ujednolicenie stanowisk i wyrównanie płac dla pracowników w obrębie działów. ‒ Często zdarzało się, że pracownik bez doświadczenia na danym stanowisku zarabiał dużo więcej od osoby, która pracowała tam wiele lat. Wiadomo, że taka sytuacja nie służy dobrej atmosferze w pracy – mówi Kamil Lazarewicz.
W 2021 roku odbyło się kilka spotkań przedstawicieli pracowników z zarządem. ‒ Pracodawca poinformował nas, że mógłby się zgodzić, żeby przenieść premię do pensji. Co do innych postulatów uznał, że może dać 500 zł brutto ‒ jak powiedział ‒ podwyżki. Z tym, że chciał to rozbić. 100 zł brutto z tej kwoty miałoby zostać jako wyrównanie dla pracowników, którzy mieli mniejsze płace, a 400 zł chciał przeznaczyć na premię – wspomina Lazarewicz.
Podczas spotkań nie udało się dojść do porozumienia. Związkowców nie satysfakcjonowały także rozwiązania, które pracodawca wprowadzał. 29 marca Solidarność w Browarze podjęła więc uchwałę o rozpoczęciu sporu zbiorowego.
Pracodawca został o nim poinformowany, jednak nie chciał wstąpić w spór zbiorowy. Twierdził, że ten spór jest nielegalny. Padały nawet hasła, że podwyżki nie są w interesie pracowników. Po wysłaniu kilku czy kilkunastu pism stwierdziliśmy, że nie jesteśmy w stanie pracodawcy zmusić do wejścia w ten spór. Dlatego powiadomiliśmy inspekcję pracy – mówi zastępca przewodniczącego Solidarności w Browarze.
W piśmie pokontrolnym inspektor PIP napisała, że w jej ocenie spór zbiorowy istnieje, dlatego też do pracodawcy wystąpiono z wnioskiem o zawiadomienie właściwego okręgowego inspektora pracy o jego powstaniu. Jak mówią związkowcy, nie odniosło to skutku. Pracownicy powiadomili prrokuraturę. 24 sierpnia zwolniono przewodniczącego Solidarności w Browarze Jerzego Stulczewskiego.
Związkowcy uważają, że zwolnienie przewodniczącego to próba osłabienia związku. Co więcej, według nich pracodawca podjął kroki, by zwolnić także zastępcę przewodniczącego Kamila Lazarewicza.
W rozwiązaniu tej skomplikowanej sytuacji stara się pomóc Region Warmińsko-Mazurski NSZZ Solidarność”, który zapewnił związkowcom z Browaru Braniewo pomoc prawną oraz Krajowy Sekretariat Przemysłu Spożywczego NSZZ „S”.
Apelujemy o wsparcie w mailowej akcji i przekazanie tego apelu Waszym organizacjom zakładowym. Zwolniono z pracy Przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w Browarze Braniewo, mimo sprzeciwu organizacji. Pytano też organizację o możliwość zwolnienia Zastępcy Przewodniczacego. Akcja przeciwko liderom organizacji zaczęła się w momencie, kiedy upomnieli się o podwyżki płac i kiedy organizacja próbowała wszcząć spór zbiorowy (nie uznany przez Pracodawcę i nie zgłoszony do PIP). Państwowa Inspekcja Pracy po kontroli wykazała w wystąpieniu 23 naruszenia prawa pracy. Pracodawca poskarżył się na działania Inspektora Pracy w rekontroli do Okręgowego Inspektoratu Pracy – piszą przedstawiciele ZR Warmińsko-Mazurskiego NSZZ „S’.
Adresy mail Zarządu, na które można pisać, żadając, by browar dostrzegł potrzeby i postulaty pracowników:
j.iwanczuk@vanpur.com
w.teklak@vanpur.com
r.wegrzyn@browarbraniewo.pl
W ubiegłym roku 5,8 tys. osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych otrzymało etat po interwencji Państwowej Inspekcji Pracy.
Jak informuje portal Business Insider, w 2021 r. inspektorzy pracy sprawdzili ponad 37 tys. umów cywilnoprawnych, przede wszystkim zleceń. Weryfikowali czy zatrudnieni na ich podstawie nie powinni mieć etatów, czyli m.in. czy nie świadczyli zadań pod kierownictwem zatrudniającego. W ten sposób zakwestionowali ponad 2,5 tys. kontraktów. Ostatecznie po ich rekomendacjach umowę o pracę uzyskało aż 5,8 tys. osób, czyli o 2 tys. osób więcej niż w 2019 r. i o 200 więcej niż w 2018 r. (rok 2020 r. z uwagi na ograniczenia wynikające z pandemii jest niemiarodajny). Stosowanie umów cywilnoprawnych najczęściej kwestionowano w branży handlowej. Co piąta wizyta inspektora w takim przedsiębiorstwie kończyła się rekomendacją zawierania etatów (ogółem we wszystkich sektorach nieprawidłowości ujawniano przy co dziesiątej wizytacji). Wiele naruszeń ujawniono też w sektorze przemysłu i budownictwa.
Inspekcja podkreśla, że wspomniane nieprawidłowości powtarzają się od lat, a ich główne przyczyny to chęć minimalizowania kosztów zatrudnienia i niedostateczna znajomość przepisów w zakresie dopuszczalności stosowania umów cywilnoprawnych.
Najbardziej efektywną formą walki z nadużywaniem zleceń lub samozatrudnienia, jest kierowanie do pracodawców wystąpień o zmianę podstawy prawnej świadczenia pracy (wspomniane wcześniej rekomendacje). PIP chciałby jednak otrzymać skuteczniejsze kompetencje w tym zakresie. Dlatego postuluje wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym inspektor pracy mógłby wydawać decyzję administracyjną nakazującą potwierdzenie, że strony łączy umowa o pracę, a nie np. zlecenie.
Aż 40 proc. osób w wieku 18-24 lat i 44 proc. w wieku 24-34 lat deklaruje, że często odczuwają znużenie bieżącymi zadaniami w miejscu zatrudnienia. Wypalenie zawodowe i niechęć do pracy dotyka w dużym stopniu Generacji Z i Y, czyli najmłodszych pracujących Polaków.
Jak informuje portal pulshr.pl, badanie Pracuj.pl i Festiwalu Pracy Jobicon wskazuje, że ponad połowa badanych z obu grup często lub bardzo często wyczekuje z niecierpliwością zakończenia dnia pracy. Ponadto przynajmniej 4 na 10 z nich odczuwa podczas wykonywania obowiązków zmęczenie bieżącymi zadaniami oraz chęć odcięcia się od myśli na ich temat.
Z kolei około 1/3 ma często poczucie przeładowania obowiązkami, odczuwa niechęć do rozpoczęcia nowego dnia pracy, a nawet deklaruje potrzebę dłuższej przerwy zawodowej.
Instytut Gallupa w swoim badaniu „How Millennials Want to Work and Live” stwierdza, że Millenialsi wykazują mniejszą chęć pozostania w dotychczasowej pracy niż pracownicy z innych grup wiekowych. Również badanie Festiwalu Pracy Jobicon i Pracuj.pl pokazuje, że osoby młode wykazują najniższe zadowolenie z wykonywanej pracy. Najmniej usatysfakcjonowani są przedstawiciele Generacji Z (18-24 lata). Jedynie 56 proc. z nich lubi wykonywać swoje obowiązki zawodowe. Nieco lepiej wygląda sytuacja przedstawicieli Generacji Y (25-34 lata). W niej 59 proc. deklaruje, że czerpie przyjemność z wykonywania swoich zawodowych zdań.
Wspomniane mieszane uczucia wobec pracy są dla wielu osób z obu badanych grup istotnym motorem do zmiany miejsca zatrudnienia. Zarówno osoby z Generacji Z, jak i Millenialsi podobnie często szukają nowych możliwości na rynku. Według badania Pracuj.pl w przypadku obu generacji blisko połowa respondentów rozgląda się obecnie aktywnie za nowym miejscem zatrudnienia (odpowiednio 46 proc. i 45 proc.).
Co więcej, nawet osoby nie szukające nowego miejsca zatrudnienia są otwarte na przyjęcie ciekawych ofert pracy. Aż 92 proc. reprezentantów pokolenia wchodzącego na rynek pracy (18-24 lata) deklaruje, że rozważyliby ofertę ciekawej pracy, jeśli pojawiłaby się w najbliższych miesiącach. Wśród tzw. Millenialsów jest to nieznacznie mniej, bo 87 proc.
Z badania Randstad wynika, że prawie dwóch na czterech przedstawicieli pokolenia Y i Z wolałoby być bezrobotnymi niż utknąć w pracy, której nie lubią. Co więcej, ponad połowa Millenialsów i przedstawicieli Generacji Z odeszłaby z pracy, gdyby kolidowała ona z ich życiem osobistym. Woleliby też, żeby ich firmie przyświecała misja, która jest zgodna z ich światopoglądem.