Zarząd Amazona próbuje zakazać pracownikom udziału w referendum strajkowym.
Jak informuje związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza, w zeszłym roku organizacja weszła w spór zbiorowy z pracodawcą. Spór jest odpowiedzią na decyzję spółki o podniesieniu pracownikom płac o 1,5 zł/h. Wywołało to oburzenie wśród załogi boleśnie odczuwającej skutki inflacji, a z drugiej strony zdającej sobie sprawę z wciąż rosnących zysków jednej z najbogatszych korporacji na świecie. W wyniku braku porozumienia, pod koniec roku rozpoczęto referendum strajkowe.
W grudniu 2022 r. Amazon odmówił naszej organizacji związkowej przeprowadzenie głosowania w magazynach POZ1 (Poznań) i WRO5 (Okmiany). Niedawno odmówiono nam także możliwości przeprowadzenia referendum w LCJ4 w Łodzi. 30 stycznia Amazon ponownie ogłosił zakaz prowadzenia referendum w magazynie WRO5 w Okmianach – donosi OZZIP. Otrzymaliśmy pismo od Amazon, w którym firma kolejny raz odmawia nam prawa do przeprowadzenia zgodnego z prawem referendum, tym razem w POZ2 – „Zgodnie z przekazaną już Państwu komunikacją, pracodawca nie wyraża zgody na przeprowadzenie kolejnych akcji referendalnych, w tym objętych wnioskiem z dnia 20.02.2023 r.”.
Polskie prawo nie przewiduje zakazu referendum w toku sporu zbiorowego. Takie działanie jest niezgodne z prawem. Amazon zastrasza w ten sposób pracowników, wpływając na wyniki głosowania umożliwiającego strajk oraz utrudnia prowadzenie działalności związkowej. Jest to pierwsza tego typu sytuacja w historii funkcjonowania OZZ Inicjatywa Pracownicza.
Polskie prawo strajkowe jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Osiągnięcie 50% progu frekwencji w głosowaniu (warto zaznaczyć, że nie ma takiego wymogu w innych referendach, czy wyborach dla jakichkolwiek władz) w dużych zakładach jest niezwykle trudne, przez co polscy pracownicy praktycznie nie strajkują. Mała ilość strajków przyczynia się do utrzymania ciężkich warunków pracy i niskich płac w Polsce. Utrudnianie zbierania głosów i kontaktu z pracownikami organizacji związkowej, która i bez tego stoi przed ogromnym wyzwaniem logistycznym, powinno być surowo karane.
W 2013 r. obiekt został zakupiony przez podmiot komercyjny, a w 2017 r. odkupiła go gmina miejska Augustów. Teraz miasto i PKP podpisały list intencyjny w sprawie powrotu zabytkowego budynku dworca w ręce kolei.
Jak informuje portal samorządowy, Polskie Koleje Państwowe ponownie będą zarządcą dworca kolejowego w Augustowie. 25 lutego przedstawiciele Polskich Kolei Państwowych i urzędu miejskiego w Augustowie podpisali list intencyjny dotyczący nieodpłatnego przekazania augustowskiego dworca w ręce PKP, a następnie włączenie go do kolejnego planowanego na najbliższe lata programu inwestycyjnego.
Budynek dworca w Augustowie powstał ok. 1899 r. w ramach budowy Zaniemeńskiej Kolei Żelaznej, łączącej wówczas Grodno, Augustów, Suwałki i Olitę z Oranami. Obecnie jest on wpisany do rejestru zabytków, a jego niewielka część udostępniona jest podróżnym jako poczekalnia. W 2013 r. obiekt został zakupiony przez podmiot komercyjny, a w 2017 r. odkupiła go gmina miasto Augustów. W 2022 r. burmistrz Augustowa zaproponował PKP nieodpłatne nabycie dworca i włączenie go do zasobów spółki.
Obecnie Polskie Koleje Państwowe realizują największy w swojej historii program przebudowy dworców, w ramach którego w całym kraju zmodernizowanych i wybudowanych od podstaw zostanie łącznie prawie 200 obiektów. W województwie podlaskim aktualnie realizowanym programem inwestycyjnym objętych jest 14 dworów. Modernizacja części z nich już się zakończyła.
Pasażerowie korzystają z kompleksowo zmodernizowanych dworców: Białystok, Kuźnica Białostocka, Jabłoń Kościelna, Siemiatycze i Szepietowo. PKP oddały do użytku także wybudowane od postaw nowoczesne dworce systemowe. Powstały one na stacjach: Bielsk Podlaski, Czeremcha, Wasilków, Racibory. Niedawno rozpoczęły się prace budowlane związane z rewitalizacją dworca w Czyżewie.
Jak co roku prosimy Was o przekazanie podatku na fundusz wydawniczy „Nowego Obywatela”. Nie kosztuje Was to ani jednej dodatkowej złotówki, a od efektu zbiórki zależy w dużej mierze to, czy nasze pismo przetrwa.
Nie mamy bogatych sponsorów. Nasze pismo jest ubogie i wciąż walczy o przetrwanie. Tworzymy nasze pismo w spartańskich warunkach – możemy tylko pomarzyć o budżetach, jakimi dysponują inne czasopisma, w tym większość niewielkich periodyków społeczno-politycznych.
Prosimy o Wasze wsparcie! Od tego roku można przekazać wybranym podmiotom aż 1,5% swojego podatku. Wystarczy w PIT wpisać wydawcę pisma – Stowarzyszenie Obywatele Obywatelom oraz nasz numer KRS: 0000 248 901. Możecie skorzystać także z rozliczenia Waszych PIT-ów przez urzędy skarbowe. Żeby w tym modelu przekazać nam 1%, trzeba zalogować się w Portalu Podatkowym i skorygować swój PIT o nasz numer KRS.
Co dostajecie w zamian? Pismo tworzone przez ideowców, nie dla pieniędzy – robimy swoje już ponad 22 lata, bez słomianych zapałów. Pismo konsekwentnie stojące po stronie słabszych grup społecznych. Pismo rzetelne – w każdym numerze publikujemy dobrze przygotowane analizy fachowców oraz obszerne i pogłębione wywiady. Pismo, które wyprzedza epokę – jako pierwsi lub jedni z pierwszych w Polsce pisaliśmy o tematyce dzisiaj głośnej i modnej, m.in. o ekologii, zapaści prowincji, szkodliwości neoliberalizmu, konieczności rozwiniętej polityki socjalnej, upadku i konieczności odbudowy transportu zbiorowego, reprywatyzacji, deglomeracji i wielu innych tematach. Pomóż nam nie upaść!
Liczymy na Wasze wsparcie! Dziękujemy!
Komisja Europejska zaprezentowała wstępne dane dotyczące bezpieczeństwa drogowego w UE. Widać niebywały awans Polski, która do tej pory była jednym z trzech najniebezpieczniejszych krajów.
Jak informuje serwis brd24.pl, w 2022 r. znaleźliśmy się już w środku zestawienia Europy. W wypadkach drogowych ginie u nas na drogach mniej osób niż we Włoszech, Belgii czy na Węgrzech.
Do 2019 r., czyli miarodajnych czasów przed pandemią, zestawienia liczby osób umierających w wypadkach drogowych w Europie zawsze były dla nas przykrymi tabelami. Polska była bowiem krajem, w którym ginęło w zderzeniach na drogach prawie 80 osób na milion mieszkańców. Gorzej od nas było jedynie w Bułgarii czy Rumunii.
To już jednak przeszłość. Jak wynika z opublikowanych właśnie przez Komisję Europejską wstępnych danych o wypadkach drogowych, w ubiegłym roku Polska awansowała do środka europejskiej stawki. W 2022 r. średnio w UE ginęło bowiem 46 osób na milion mieszkańców, a w naszym kraju ten wskaźnik wyniósł 51.
W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło o 14 proc. mniej ludzi niż w roku 2021 – objętym jeszcze pewnymi zaburzeniami mobilności wynikającymi z pandemii.
Polski skok widać najlepiej, gdy porówna się zmianę do średniej z lat 2017-2019, czyli sprzed pandemii. W takim porównaniu widać, że w 2022 r. na polskich drogach życie straciło aż o 33 proc. mniej osób. Tak znakomity wynik zanotowały jeszcze tylko dwa kraje – Litwa (-35 proc.) oraz Islandia (-33 proc.).
W porównaniu do średniej z lat sprzed pandemii, zaczęło ginąć na przejściach dla pieszych o ok. 30 proc. mniej osób. Prawo nakazuje dziś kierowcom ustępować pieszym nie tylko znajdującym się już na przejściu, ale też dopiero na nie wchodzącym, czyli takim – według prawników i wstępnych wyroków sądów – którzy wyrażają zamiar wejścia na pasy.
Po drugie po 30 latach wreszcie urealniono grzywny za wykroczenia i przestępstwa drogowe. Za najgroźniejsze wykroczenia, zagrażające życiu i zdrowiu, kierowcom grożą dziś kary liczone w tysiącach złotych. Bardzo mocno na zapędy piratów drogowych podziałało też podniesienie kary wymierzanej w punktach karnych, co powoduje, że za groźne zachowania łatwo dziś w Polsce stracić prawo jazdy. W dodatku czas przedawnienia punktów karnych rozciągnięto z roku do dwóch lat i to liczonych od momentu zapłacenia mandatu. W życie weszła też tzw. recydywa – czyli podwójne kary za niektóre wykroczenia, których kierowcy ponownie dopuszczają się w ciągu 2 lat od popełnienia pierwszego.