W Niemczech trwa sezon na zbieranie szparagów, a raport znanej organizacji Oxfam naświetla bardzo trudną sytuację pracowników, w znacznej mierze pochodzących z Polski.
Jak informuje portal Business Insider, wynagrodzenia są systematycznie obniżane, wielu pracowników ma do czynienia z mało przejrzystym systemem wypłat. Niektórzy zgłaszają, że mają przy zbiorach wręcz niemożliwe do zrealizowania cele – piszą autorzy badania.
Problemem są też bardzo wysokie czynsze dla pracowników sezonowych. Oxfam podaje, że zdarzyło się, iż za miejsce w baraku bez kuchni zażądano od pracowników czynszu w wysokości 40 euro za m kw. Tymczasem taki czynsz nawet w bardzo drogim Monachium wynosi średnio 23 euro.
Warunki w jednym z zakładów w Brandenburgii przy granicy z Polską Oxfam określił jako „skandaliczne”. Kwatery przypominały baraki, a w pokojach rosła pleśń – czytamy.
Szacuje się, że największą siłę roboczą przy zbieraniu szparagów stanowią w Niemczech mieszkańcy Wschodniej i Środkowej Europy, przede wszystkim Polacy oraz Rumuni.
W ciągu najbliższych dwóch lat państwo wyda ok. 100 mld zł na ograniczenie podwyżek cen energii, czyli gazu i prądu, dla gospodarstw domowych, ale także niektórych instytucji.
Jak pisze Portal Samorządowy, do 2025 r. na ten cel przeznaczymy 100 mld zł. W bieżącym roku Grupa PGE przekaże 10 mld zł na działania osłonowe.
Z symulacji resortu Aktywów Państwowych wynika, że w przypadku uwolnienia cen energii rodzina dwa plus dwa zapłaciłaby w 2023 r. 3,7 tys. zł za prąd. Przy zamrożeniu ceny rachunek ma wynieść 1800 zł. Z kolei emeryt przy utrzymaniu cen zapłaciłby za energię elektryczną w 2023 r. ok. 1700 zł, a dzięki zamrożeniu zapłaci 770 zł. Młoda para przy szacunkowym rocznym zużyciu 1600 kWh wcześniej zapłaciłaby 2459,2 zł, a dzięki wprowadzonym zmianom zapłaci 1121,6 zł.
Oszczędności mają odczuć także samorządy. Ministerstwo podało przykład gminy Pniewy. Dzięki zamrożeniu cen w 2023 roku gmina zapłaci za energię elektryczną około 616,8 tys. zł netto, co daje około 58 proc. oszczędności.
Z rozwiązania skorzysta wiele punktów poboru, w tym: szkoły podstawowe, budynki GOPS, budynki żłobków, urzędy miasta, stacje uzdatniania wody, biblioteki, boiska oraz oświetlenie uliczne.
Zasiłek dla bezrobotnych będzie wyższy od 1 czerwca 2023 roku.
Jak informuje portal biznes.interia.pl, od czerwca zasiłek dla bezrobotnych zostanie zrewaloryzowany i wyniesie:
1491,90 zł brutto (1 170,79 zł na rękę) – w pierwszych 90 dniach posiadania prawa do zasiłku
1171,60 zł brutto (946 zł na rękę) – podczas kolejnych dni posiadania prawa do zasiłku.
Zasiłek będzie przez 365 dni przysługiwał bezrobotnym:
a) mieszkającym w okresie pobierania zasiłku na obszarze powiatu, jeśli na konkretnym obszarze w dniu 30 czerwca roku poprzedzającego dzień nabycia prawa do zasiłku stopa bezrobocia przekraczała 150% średniej stopy bezrobocia,
b) w wieku powyżej 50 lat i posiadających przynajmniej 20-letni okres uprawniający do zasiłku,
c) zajmujących się wychowywaniem jednego dziecka w wieku do 15 lat.
Zasiłek dla bezrobotnych w 2023 roku może też przysługiwać nie przez 365, a przez 180 dni. W takim przypadku świadczenie otrzymają osoby bezrobotne zamieszkałe w trakcie okresu pobierania zasiłku na terenie powiatu w momencie, gdy na tym obszarze w dniu 30 czerwca roku poprzedzającego nabycie prawa do zasiłku stopa bezrobocia nie przekraczała 150%.
Świadczenie jest wypłacane osobom bezrobotnym, dla których nie ma propozycji odpowiedniej pracy, przygotowania zawodowego dla dorosłych, szkoleń, prac interwencyjnych, robót publicznych, czy stażu. Trzeba też zarejestrować się w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna.
Prawo do pobierania zasiłku dla bezrobotnych mają osoby, które w trakcie 18 miesięcy poprzedzających dzień zarejestrowania w UP jako niezatrudnione, miały pracę przez co najmniej 365 dni oraz otrzymywały płacę na poziomie minimalnego wynagrodzenia. Warto wiedzieć, że podczas wyliczania tego okresu nie bierze się pod uwagę urlopów bezpłatnych, trwających dłużej niż 30 dni.
Blisko 900 razy inspektorzy nadzoru górniczego zatrzymywali w ubiegłym roku w kopalniach nieprawidłowo prowadzone roboty lub niesprawne maszyny i urządzenia.
Jak informuje pulshr.pl, zgodnie z przepisami nadzór górniczy może w całości lub w części wstrzymać prowadzone roboty lub pracę maszyn i urządzeń, jeżeli uzna, że doszło do naruszenia zasad bezpiecznej pracy. Jak poinformował WUG w dorocznym sprawozdaniu z działalności nadzoru górniczego, w 2022 r. do wstrzymania robót w całości lub w części lub zatrzymania pracy urządzeń doszło w sumie 896 razy (rok wcześniej 990), z czego 678 w kopalniach węgla kamiennego (rok wcześniej 777), 68 w innych podziemnych zakładach górniczych (rok wcześniej 81), 148 razy w kopalniach odkrywkowych (rok wcześniej 125) i dwa razy w kopalniach otworowych (rok wcześniej 7).
Największą liczbę zatrzymań w kopalniach węgla kamiennego było spowodowanych nieprawidłowym stanem urządzeń energomechanicznych, których zatrzymano 393 (rok wcześniej 567), w tym 257 urządzeń mechanicznych i 136 urządzeń elektrycznych. 99 razy wstrzymywano w kopalniach węgla roboty przy drążeniu chodników, a 94 razy przy eksploatacji ścian wydobywczych.
W ubiegłym roku organy nadzoru górniczego skierowały do sądów rejonowych 149 wniosków o ukaranie sprawców wykroczeń. Inspektorzy okręgowych urzędów górniczych mogą karać osoby winne nieprawidłowości w kopalniach, nakładając kary pieniężne oraz stosując sankcje przewidziane w Prawie geologicznym i górniczym.
W 2022 r. w polskim przemyśle wydobywczym zginęło 37 górników (ciała siedmiu z nich wciąż pozostają pod ziemią i są oni formalnie uznani za zaginionych), w tym 29 w górnictwie węgla kamiennego. Ciężkich obrażeń doznało 12 górników – wszyscy w kopalniach węgla. Ogółem w górnictwie doszło w minionym roku do 2085 rozmaitych wypadków, w tym 1819 w kopalniach węgla kamiennego.