Budujemy farmę wiatrową na Bałtyku

Budujemy farmę wiatrową na Bałtyku

Rada nadzorcza Orlenu wydała decyzje inwestycyjne dotyczące uruchomienia fazy budowy projektu morskiej farmy wiatrowej zlokalizowanej w Polskiej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej Bałtyku.

Jak informuje portal wnp.pl, całkowity budżet projektu szacowany jest na około 4,73 mld euro i zawiera wydatki inwestycyjne z ubezpieczeniem w kwocie ok. 4,05 mld euro, a także koszty finansowania i rezerwę dodatkową. Budowa morskiej farmy wiatrowej ma się rozpocząć w 2023 roku, a oddanie inwestycji do użytkowania planowane jest na 2026 rok.

Jak podano w komunikacie Orlenu, udziałowcy zakładają, że finansowanie projektu realizowane będzie w formule Project Finance, czyli modelu, w którym spłata zobowiązań z tytułu finansowania udzielonego Baltic Power przez banki i inne polskie i zagraniczne instytucje finansowe w formie kredytów i akredytyw, oparta będzie na przyszłych nadwyżkach finansowych generowanych przez projekt.

Koncern zakłada uzyskanie ok. 9 GW mocy zainstalowanych w OZE do 2030 roku. Część z nich mają stanowić projekty morskiej energetyki wiatrowej.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Miliardy na dworce, ale nie wszystkie

Miliardy na dworce, ale nie wszystkie

W latach 2016-2023 kosztem 3 mld zł PKP wyremontowało, zmodernizowało lub wybudowało prawie 200 dworców kolejowych. Pomocy nie otrzymują jednak dworce przejęte przez samorządy.

Jak informuje Portal Samorządowy, teraz PKP chce wydać 4 mld zł na 300 kolejnych budynków dworcowych. Samorządy, które przed 2016 rokiem przejęły od PKP dworce w swoich miejscowościach, ponieważ w tamtych latach spółka nic z nimi nie robiła, są teraz w kropce.

Samorządów, które przejęły od PKP nieszczejące dworce, jest aż 200. Niektóre z nich przeliczyły się z siłami, bo okazało się, że nie są w stanie same wyremontować i utrzymać przejętych dworców. Teraz omija je trwający od 2016 r. program inwestycji dworcowych PKP, w ramach którego już wyremontowano, zmodernizowano lub wybudowano prawie 200 dworców kolejowych (na co przeznaczono 3 mld zł), a w kolejnych latach ten program obejmie 300 kolejnych budynków dworcowych.

Samorząd Aleksandrowa Kujawskiego przejął piękny, zabytkowy dworzec kolejowy w 2008 r., a teraz chce oddać go PKP, bo miasta nie stać na dokończenie remontu tego obiektu. Potrzeba bowiem na ten cel co najmniej 100 mln zł. Okazało się niestety że samorząd stać na odrestaurowanie tylko niewielkiej części dworca. Jest to bowiem ogromny gmach o długości 197 m (to najdłuższy budynek dworcowy w Europie) i szerokości 24 m, z powierzchnią użytkową wynoszącą 7 tys. m2. Z tych 7 tys. metrów kwadratowych samorządowi udało się wyremontować jedynie 1,2 tys. mkw. w środkowej części budynku. W odrestaurowanych pomieszczeniach umieszczono bibliotekę, siedzibę straży miejskiej i Uniwersytet Trzeciego Wieku. Jednak reszta budynku dalej popadała w ruinę.

We wrześniu 2022 r. rada miasta przyjęła uchwałę intencyjną „w sprawie podjęcia czynności zmierzających do nieodpłatnego zwrotu” aleksandrowskiego budynku dworcowego Polskim Kolejom Państwowym. W październiku zeszłego roku władze Aleksandrowa wystąpiły do PKP z wnioskiem o przejęcie przez nie dworca w całości lub części. Biorąc pod uwagę niski budżet, jakim dysponuje Gmina Miejska Aleksandrów Kujawski, nie jesteśmy w stanie dłużej ponosić kosztów rewitalizacji obiektu, który wymaga ciągłych prac chroniących budynek przed szybką postępującą dewastacją, a w konsekwencji całkowitą destrukcją – napisał samorząd we wniosku do PKP.

Władze Aleksandrowa liczą, że decyzja PKP będzie pozytywna. Ze swojej strony deklarują m.in., że po remoncie dworca są gotowe go w części zagospodarować, umieścić w nim swoje jednostki, obiekty użyteczności publicznej. Ale najpierw muszą się znaleźć środki na remont. 100 mln zł to dwukrotność całych rocznych środków budżetowych miasta.

Potrzebujemy silnego, wiarygodnego partnera, a takim partnerem są PKP – dodaje burmistrz.

Polskie Koleje Państwowe nie podjęły jeszcze decyzji w tej sprawie, ale z dotychczasowych wypowiedzi ich przedstawicieli wynika, że nie palą się do sprawy. Ireneusz Maślany, członek zarządu PKP S.A., powiedział, że według jego wstępnych szacunków remont całego aleksandrowskiego dworca kosztowałby 150 mln zł, a za takie pieniądze można wyremontować wiele mniejszych dworców.

Włosi cisną bogaczy

Włosi cisną bogaczy

Włochy nałożą jednorazowy podatek od zysków nadzwyczajnych w sektorze bankowym. Stawka wyniesie 40%.

Jak informuje Obserwator Gospodarczy, wpływy do budżetu państwa z tego tytułu szacowane są na około 3 miliardy euro. To już drugi windfall tax we Włoszech. Wcześniej opodatkowano zyski spółek energetycznych.

Rząd Włoch, na czele którego stoi Giorgia Meloni, ustanowił jednorazowy podatek od zysków nadzwyczajnych (windfall tax) czerpanych przez banki w wyniku podwyżek stóp procentowych. Stawka podatku wyniesie aż 40%. Włochy to trzeci kraj UE po Hiszpanii i Węgrzech, który decyduje się na windfall tax w sektorze bankowym.

Hiszpania opodatkowała zyski banków stawką 4,8%, natomiast Węgry najpierw stawką 8% w 2022 r., która została podwyższona do 13% w 2023 r. (jednocześnie obniżono podstawę opodatkowania ze 100% do 50% zysków brutto). Stopa opodatkowania nadzwyczajnych banków w Hiszpanii i na Węgrzech jest niższa od tej wprowadzonej we Włoszech. Należy jednak zaznaczyć, że włoski windfall tax ma charakter jednorazowy, podczas gdy węgierski i hiszpański – tymczasowy.

Pracownicy Kauflandu walczą o podwyżki

Pracownicy Kauflandu walczą o podwyżki

OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie zaczyna walkę o wzrost wynagrodzenia zasadniczego o 1200 zł i wzrost zatrudnienia na stanowiskach szeregowych o 30%. Pracownicy żądają, by zmiany te zostały wprowadzone od stycznia 2024 r.

Jak informuje ten związek zawodowy, pracownicy i związkowcy domagają się godnego wynagrodzenia, zwiększenia liczby rąk do pracy w sklepach (na stanowiskach niemenedżerskich) i zwiększenia odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych do ustawowego poziomu.

Nieuwzględnienie żadań w terminie do końca sierpnia 2023 r. związek potratuje jako rozpoczęcie sporu zbiorowego.

Postulaty zwiększenia płac nie spotkały się ze zrozumieniem władz spółki. Dowiedzieliśmy się, że płace w spółce regulowane są na podstawie analiz, które wykonuje firma zewnętrzna, pracowników jest wystarczająco, a Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych mogłoby w ogóle nie być – powiedział Wojciech Jendrusiak, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji OPZZ Konfederacja Pracy, w wypowiedzi dla portalu dlahandlu.pl.