Nieletni pracownicy zarobią więcej – ale i tak niewiele

Nieletni pracownicy zarobią więcej – ale i tak niewiele

Obowiązują już nowe, wyższe stawki wynagrodzenia dla pracowników młodocianych.

Według informacji portalu pulshr.pl, podczas nauki zawodu pracownikom młodocianym przysługuje wynagrodzenie obliczane w stosunku procentowym do przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim kwartale.

Od 1 września 2023 roku stawki poszły w górę. Ma to na celu zachęcenie młodych ludzi do wyboru zawodów szkolnictwa branżowego.

Pracownik młodociany to osoba, która ukończyła 15 lat, a nie przekroczyła 18, ukończyła co najmniej ośmioletnią szkołę podstawową oraz posiada świadectwo lekarskie stwierdzające, że praca danego rodzaju nie zagraża jego zdrowiu.

Może być zatrudniony na podstawie umowy w celu przygotowania zawodowego, a po skończeniu 16 lat na podstawie umowy o pracę, ale tylko przy wykonywaniu prac lekkich.

Pracownik młodociany od września 2023 roku zarobi miesięcznie:

w pierwszym roku nauki – 560,46 zł;
w drugim roku nauki – 630,52 zł;
w trzecim roku nauki – 700,58 zł

Zasady zatrudniania pracowników młodocianych określa Kodeks pracy. Zgodnie z nim pracownik, który nie ukończył 16 lat, nie może pracować dłużej niż 6 godzin na dobę, a osoba powyżej 16 roku życia nie może pracować dłużej niż 8 godzin na dobę.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Będzie strajk w Poczcie Polskiej

Będzie strajk w Poczcie Polskiej

Pracownicy poczty zastrajkują kilka dni przed wyborami.

Jak informuje „Rzeczpospolita”, siedem związków zawodowych Poczty Polskiej (PP) nie dogadało się z zarządem państwowej spółki. Organizacje domagały się podwyżek, ale pracodawca – mimo wejścia do firmy mediatora – nie ustąpił. Związkowcy zdecydowali się na strajk ostrzegawczy.

Do strajku dojdzie 11 października, a więc tuż przed wyznaczonymi na 15 października wyborami parlamentarnymi. W ramach sporu zbiorowego nie udało się osiągnąć i wypracować kompromisu.

Związkowcy zaznaczają, że decyzja była trudna, ale nie mieli wyjścia, bo negocjacje były wręcz kuriozalne. Rokowania miały być utrudniane i celowo przewlekane, odpowiedzi na pytania pracowników udzielane jedynie częściowo. Pracodawca nie udostępniał danych i informacji, o które wielokrotnie wnioskowano.

Pracownicy Poczty domagają się podwyżki miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego na poziomie od 800 do 1000 zł.

Huta Ostrowiec poszła w ręce wierzycieli

Huta Ostrowiec poszła w ręce wierzycieli

Sąd w Barcelonie oddał grupę Celsa w ręce wierzycieli, m.in. Deutsche Banku, Attesor Capital, SVP i Anchorage. Co z polskim zakładem?

Jak pisze portal wnp.pl, huta w Ostrowcu należy do hiszpańskiej grupy Celsa. Celsa od lat ma problemy finansowe, a jej zadłużenie sięgnęło obecnie 3,0 mld euro. Część zadłużenia Celsy w wysokości 1,352 mld euro zostaje zamieniona na udziały dla wierzycieli i przejmą oni całkowitą kontrolę nad firmą.

Wierzyciele mieli zapewnić, że nie planują przenoszenia produkcji czy likwidowania jakiegokolwiek zakładu grupy. W Ostrowcu trwają już jednak spekulacje, co dalej. Wśród najczęściej podnoszonych scenariuszy jest możliwość przejęcia zakładu przez państwo polskie. Pojawiła się także opcja przejęcia huty przez ostrowiecką firmę Metalowiec, która kilka lat temu przejęła część pracującej dawniej dla huty odlewni, ale jej właściciel zdecydowanie uciął takie pogłoski.

Bon edukacyjny zaszkodzi nam wszystkim

Bon edukacyjny zaszkodzi nam wszystkim

Konfederacja proponuje bon edukacyjny. Złą opinię na temat tego pomysłu mają związkowcy-nauczyciele.

Według informacji Portalu Samorządowego, głoszony przez posłów Konfederacji pomysł wprowadzenia bonu edukacyjnego budzi spore zainteresowanie wśród rodziców uczniów i środowisk oświatowych. Zdaniem związkowców uwolnienie pieniędzy w systemie doprowadzi do dysproporcji w poziomie nauczania.

Pomysł nie jest nowy – jest dyskutowany od początków III RP i dotychczas nie został wprowadzony. Po raz kolejny jednak wabi zainteresowanych prostotą rozwiązania: rodzice, otrzymawszy bon edukacyjny, będą mogli wybierać dla swoich pociech szkoły najlepsze, a nie te, które są im wskazywane ze względu na miejsce zamieszkania. Konfederacja twierdzi, że zapisując do nich swoje dziecko, będą wspierać te dobre i bardzo dobre, jednocześnie zmuszając do poprawy jakości kształcenia te słabsze.

W opinii Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, proponowane przez Konfederację urynkowienie edukacji nie rozwiąże bolączek systemu edukacji. Wprowadzenie bonu edukacyjnego dla ucznia, dającego gwarancję, że pieniądze będą za nim szły do szkoły, spowodowałby wiele problemów: w warunkach wielkomiejskich dokonałby alokacji dzieci i młodzieży w szkołach, stawiając pod dużym znakiem zapytania przyszłość tych placówek, które byłyby w świadomości opinii publicznej gorsze, czasami także z powodów pozamerytorycznych, a także mógłby doprowadzić do daleko idącej destrukcji w ośrodkach z jedną szkołą, bo rodzice mając wybór i tak musieliby posłać dziecko do tej szkoły.

Jego zdaniem nie ma mowy o tym, żeby bon zafunkcjonował. Pod koniec lat 90. władze Kwidzynia podjęły próbę jego wdrożenia i się z tego wycofały.

– Od tego czasu minęło ponad lat 20 i czy ktokolwiek w kraju wdrożył bon edukacyjny? – pyta prezes Broniarz.

Szans na powodzenie idei bonu edukacyjnego nie widzi również Waldemar Jakubowski, przewodniczący KSOiW NSZZ „Solidarność”. Jego zdaniem wprowadzenie bonu, jak również uwolnienie zawodu nauczyciela, a co za tym idzie systemu oświaty, spowoduje, że będziemy mieli szkoły bardzo zróżnicowane pod względem tak programowym, jak i poziomu kształcenia.

Będziemy mieli szkoły bardzo dobre i bardzo słabe, z tym że tych słabszych będzie dużo więcej – podkreśla. – Szkoły, które będą w stanie zapłacić za jakieś dodatkowe zajęcia, dodatkową pracę, będą lepiej funkcjonowały, a szkoły w biednych samorządach będą siłą rzeczy słabsze i przepaść między nimi będzie się pogłębiała.