Prosto do Świeradowa

Prosto do Świeradowa

Po 27 latach Świeradów-Zdrój i Mirsk wracają na kolejową mapę Polski. To kolejna już linia zrewitalizowana i przywrócona do użytkowania w ramach programu walki z wykluczeniem komunikacyjnym, realizowanego przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego.

Jak informuje serwis jelonka.com, jedna z najstarszych linii kolejowych na Dolnym Śląsku zostanie przywrócona do życia wraz z nowym rozkładem jazdy, który zacznie obowiązywać od najbliższej niedzieli. To piękna i malowniczo położona trasa kolejowa między Gryfowem Śląskim a Świeradowem-Zdrojem. Przejazd między tymi miejscowościami potrwa około 30 minut, a każdego dnia na 17-kilometrowej trasie kursować będzie dziewięć par komfortowych szynobusów Kolei Dolnośląskich, które zatrzymają się także na przystankach: Proszówka, Mirsk, Mroczkowice i Krobica.

Koszt rewitalizacji tej linii to około 60 mln zł, z czego około 40 mln zł pochodziło ze środków unijnych. W finansowaniu inwestycji udział wziął także budżet państwa oraz samorządy Gryfowa Śląskiego, Mirska i Świeradowa-Zdroju.

Z przywrócenia połączenia do Świeradowa-Zdroju ucieszą się z pewnością turyści, narciarze i kuracjusze, ponieważ dotychczas dojazd w Góry Izerskie transportem publicznym był bardzo utrudniony. Co więcej, po zakończeniu podróży pociągiem, z dworca kolejowego w Świeradowie-Zdroju autobusami bezpłatnej komunikacji miejskiej w maksymalnie 20 minut chętni dojadą do każdego wybranego hotelu bądź sanatorium.

Każdego roku odwiedza nas milion turystów. Pociąg rozwiąże wiele problemów komunikacyjnych i znacznie ułatwi dostęp do takich wielkich atrakcji, jakimi są nasze Góry Izerskie czy sam Świeradów-Zdrój – mówi Roland Marciniak, burmistrz Świeradowa-Zdroju.

Od przyszłego tygodnia Koleje Dolnośląskie zyskają kolejne połączenie z czeskim systemem kolejowym. Gminne autobusy, które bezpłatnie kursują między Świeradowem-Zdrojem i Novym Mestem, zostaną ujęte w rozkładzie jazdy czeskich kolei państwowych jako przedłużenie linii Liberec – Nove Mesto. Być może pasażerów niedługo czekają także kolejne nowości.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Niemieccy maszyniści strajkują

Niemieccy maszyniści strajkują

Od czwartku popołudniu do piątku wieczorem zastrajkują w Niemczech maszyniści. Strajk obejmie także pociągi do Polski.

Jak informuje portal wnp.pl, niemiecki związek maszynistów GDL podał w komunikacie, że w czwartek od godziny 18.00 wstrzymany zostanie ruch pociągów towarowych, a od godziny 22.00 pociągów pasażerskich. Strajk będzie trwać do piątku do 22.00.

Niemieckie Koleje (Deutsche Bahn) przewidują, że możliwe będzie utrzymanie utrzymanie zaledwie 20 proc. połączeń. Dotyczy to także pociągów dalekobieżnych w ramach połączeń międzynarodowych. „Opracowujemy plan awaryjny, ale nie będziemy w stanie przyjąć wszystkich pasażerów, którzy będą chcieli podróżować pociągami w najbliższych godzinach” – czytamy w komunikacie opublikowanym przez DB.

Maszyniści domagają się skrócenia czasu pracy z 38 do 35 godzin tygodniowo i średniej podwyżki płac w wysokości 555 euro miesięcznie.

Niemieckie koleje proponują niższe podwyżki i wypłatę jednorazowego dodatku, nie chcą się natomiast godzić na krótszy tydzień pracy.

Pracownicy PKP Cargo dostaną podwyżki

Pracownicy PKP Cargo dostaną podwyżki

Średnio o 430 zł na rękę wzrosną od stycznia przyszłego roku płace zasadnicze pracowników PKP Cargo.

Jak informuje „Tygodnik Solidarność”, porozumienie w tej sprawie „Solidarność” i dwie inne organizacje związkowe zawarły z pracodawcą 1 grudnia. Związkowcy uzgodnili z pracodawcą, że podwyżka nie może być niższa niż 400 zł i wyższa niż 450 zł. – Zagwarantowaliśmy w porozumieniu podniesienie stawek zasadniczych średnio o 430 zł. Do tego dojdą jeszcze pochodne od wynagrodzenia, takie jak dodatki stażowe, czy dodatki za pracę w niedziele i święta – mówi Jan Majder, przewodniczący „Solidarności” w PKP Cargo. W zależności od stanowiska pochodne stanowią od 60 do przeszło 100 proc. stawki zasadniczej pracownika.

PKP Cargo to największy w Polsce przewoźnik kolejowy. Spółka zatrudnia blisko 15 tys. pracowników.

Mięso i ser wcale nie takie dobre

Mięso i ser wcale nie takie dobre

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno Spożywczych poinformowała o wynikach kontroli sprzedawanych luzem mięs, wyrobów mięsnych oraz serów żółtych. Produkty bywały źle opisane, prezentowane jako coś innego lub przypisane niewłaściwemu krajowi pochodzenia.

Jak informuje portal farmer.pl, nieprawidłowości było sporo, szczególnie w zakresie rzetelnego oznakowania produktów. Celem działań było sprawdzenie zgodności produktów z obowiązującymi przepisami oraz deklaracją producenta lub sprzedającego. Kontrole przeprowadzono w 144 sklepach na terenie całej Polski, spośród których w 83 wykazano nieprawidłowości.

Według informacji Inspekcji, badania laboratoryjne pod względem parametrów fizykochemicznych objęły 193 partie produktów, z których 33 partie (17,1 proc.) zakwestionowano. W 24 partiach mięsa drobiowego stwierdzono zawyżoną zawartość wody wchłoniętej. W przypadku 4 zakwestionowanych partii przetworów mięsnych stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły przede wszystkim zaniżonej zawartości tłuszczu. W zakwestionowanych 5 partiach serów stwierdzono zaś niezgodną z deklaracją producenta zawartość soli.

Najwięcej nieprawidłowości stwierdzono w zakresie znakowania produktów. Spośród 433 ocenionych partii 169 (39 proc.) zakwestionowano. W przypadku mięsa czerwonego zakwestionowane zostały 63 partie (42,3 proc.). Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły m.in.: braku wskazanego kraju pochodzenia wraz z flagą państwa pochodzenia, wskazywania pochodzenia niezgodnie z prawdą (np. podano „Polska” wraz z wizerunkiem polskiej flagi, podczas gdy mięso pochodziło z Hiszpanii lub Niemiec), a także podawania deklaracji pochodzenia niezgodnie z przepisami (np. stosowanie deklaracji „kraj pochodzenia” zamiast „miejsce chowu:…”, „miejsce uboju:…”, stosowanie zbyt małej czcionki, podawanie jedynie flagi państwa pochodzenia).

Spośród skontrolowanych 87 partii mięsa drobiowego zakwestionowano 40 partii (46 proc.). Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły m.in.: podawania niepełnej lub niezgodnej z przepisami nazwy (np. „filet z kurczaka” zamiast „filet z piersi kurczaka”, „ćwiartka” bez wskazania gatunku drobiu, brak wskazania klasy jakości handlowej), a także braku wskazania kraju pochodzenia wraz z jego flagą lub podawania deklaracji pochodzenia niezgodnie z przepisami.

Jeśli chodzi o przetwory mięsne, kontrolą objęto 90 partii, z których 39 (43,3 proc.) zakwestionowano. Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły m.in.: braku obowiązkowych informacji (nazwy opisowej, wykazu składników, danych producenta) lub podawania ich w niewłaściwy sposób (np. w nazwie opisowej nie wskazano wszystkich gatunków użytego mięsa).

W przypadku serów kontrolą objętych zostało 107 partii, z których 27 (25,2 proc.) zakwestionowano. Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły m.in.: braku obowiązkowych informacji (pełnej nazwy opisowej, wykazu składników z uwzględnieniem alergenów, danych producenta) oraz rozbieżności między informacjami udostępnianymi konsumentom w sklepie a deklaracjami producentów (np. w składzie wyszczególniono barwnik niedeklarowany przez producenta).

W 7 sklepach stwierdzono 20 partii produktów z przekroczonymi datami minimalnej trwałości/terminami przydatności do spożycia. Ponadto, w 2 sklepach stwierdzono 23 partie przeterminowanych towarów innych niż te, które były objęte tematyką kontroli. W 13 sklepach stwierdzono zaś wagi o nieaktualnych cechach legalizacji.

Jak informuje IJHARS, w wyniku stwierdzonych nieprawidłowości, na podstawie przepisów ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, inspektorzy wydali 80 decyzji administracyjnych, w tym 78 decyzji nakładających kary pieniężne na łączną kwotę 148,3 tys. zł, a także nałożyli 20 mandatów karnych na łączną kwotę 4 800 zł oraz wydali 57 zaleceń pokontrolnych.