Handlowe niedziele nie takie czarno-białe

Handlowe niedziele nie takie czarno-białe

Postulat powrotu do handlu w niedziele był jedną z demagogicznych obietnic wyborczych nowego rządu. Tymczasem pracownicy wcale nie chcą w te dni pracować, a i samym sieciom handlowym nie zawsze się to opłaca.

Jak pisze portal dlahandlu.pl, zakaz handlu przez lata spotykał się z dużą krytyką, ale dziś zasadność powrotu handlowych niedziel nie budzi entuzjazmu nawet u samych detalistów. Marcin Grabara, prezes Rossmann SDP, na łamach „Rzeczpospolitej” mówi wprost: „Nie cieszymy się z niedziel, otwarcie powiem, my do nich dokładamy. Nikt nie chce pracować w niedzielę, bez względu na to, czy mu się płaci podwójnie, czy nie”.

Również mali i średni przedsiębiorcy zrzeszeni w Polskiej Izbie Handlu w zdecydowanej większości akceptują obecne status quo, jeśli chodzi o handel w niedziele. Inne zdanie ma portugalska firma operująca w Polsce: „Otwarcie sklepów w niedziele byłoby dla nas pozytywne, ale zakładamy, że w przyszłym roku zakaz zostanie utrzymany, na taki scenariusz się przygotowujemy” – powiedziała w październiku 2023 Ana Luisa Virginia, dyrektor finansowa Jeronimo Martins.

Niedawne badanie Research Partner pokazuje, że zwolenników utrzymania wolnych niedziel w handlu jest znacznie więcej, niż przeciwników. – „Niech to będzie wskazówka dla nowego rządu” – mówi Alfred Bujara, przewodniczący handlowej „Solidarności”. – „Na razie nowa koalicja nie wraca do tego tematu i dobrze. My jednak jesteśmy gotowi. Jeśli rząd będzie chciał odebrać pracownikom wolne niedziele, będziemy tych niedziel bronić” – podkreśla Bujara.

4 na 10 Polaków popiera ideę zakazu, a 37% wypowiada się na jego temat negatywnie. Dla porównania, w 2020 r. odsetek pozytywnych opinii wynosił jedynie 27%, a negatywnych aż 57%. Poparcie dla obowiązujących przepisów jest przy tym znacząco wyższe wśród osób, które są związane z handlem.

Dla 44% badanych Polaków obowiązujący zakaz handlu w niedziele nie stanowi większego problemu i jest oceniany jako nieuciążliwy lub mało uciążliwy. Z drugiej strony, dla co trzeciego Polaka jest to przepis, który utrudnia codzienne życie.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Braki w magazynach

Braki w magazynach

Brakuje chętnych do pracy na stanowisku magazyniera. Przyczynami są praca trzyzmianowa i dojazdy.

Jak informuje serwis pulshr.pl, każdego miesiąca na portalach z ogłoszeniami o pracę pojawia się kilka tysięcy ofert dla magazynierów. Czego oczekują kandydaci na to stanowisko? Nie tylko wysokiej pensji.

Szacuje się, że w branży transportu i gospodarki magazynowej w naszym kraju zatrudnionych jest ponad pół miliona osób – w 2023 r. było ich w sumie 673,3 tys. (GUS). Wolnych etatów w tym sektorze też nie brakuje – tylko w III kwartale 2023 roku było ich ponad 12 tys. Więcej miejsc do obsadzenia czekało jedynie w 3 innych branżach – przetwórstwie przemysłowym (22,6 tys.), handlu (15 tys.) i budownictwie (13,2 tys.).

Jak wynika z danych MRPiPS, co piąte zezwolenie na pracę wydane cudzoziemcom w 2022 r. dotyczyło etatów w sektorze transportu i gospodarki magazynowej – w sumie było ich 70190. Przyjezdni pochodzili z wielu krajów, również leżących na innych kontynentach. Największą grupę stanowili Ukraińcy (21 650 zezwoleń) i Białorusini (9 968 zezwoleń).

Jak wynika z Barometru Zawodów na 2024 r., praca na zmiany to jeden z głównych powodów deficytu kadrowego wśród magazynierów, wskazywanych bez względu na płeć. Z kolei to, że lokalizacja i łatwy dojazd do pracy są ważnym czynnikiem podjęcia zatrudnienia, wykazują badania Grupy Progres. Wynika z nich, że kandydaci coraz bardziej cenią swój czas i nie chcą go tracić np. na dojazdy. 59 proc. badanych wskazuje lokalizację firmy jako najważniejszy czynnik brany pod uwagę podczas aplikowania na dane stanowisko. Badanie Grupy Progres wykazało też, że praca na zmiany może być powodem porzucenia pracy i przejścia do innej firmy.

Producent serów zwalnia

Producent serów zwalnia

Zwolnienia grupowe szykują się w ICC Sery w Pasłęku.

Kilka dni temu pisaliśmy o zwolnieniach grupowych w odlewni staliwa w Elblągu. Wiadomo już, że w tej samej okolicy, w mieście Pasłęk, które podlega Powiatowemu Urzędowi Pracy w Elblągu, przeprowadzone zostaną zwolnienia grupowe. ICC Sery, jeden z największych pracodawców w powiecie, zwolni około 70 pracowników.

Jak informuje portEl.pl, spółka ICC Sery informację o planowanych zwolnieniach grupowych przesłała do Powiatowego Urzędu Pracy w Elblągu 15 stycznia. Miałyby one zostać przeprowadzone od 11 lutego do 31 grudnia 2024 roku.

Spółka ICC Sery powstała w 1994 roku. Produkuje m.in. sery, masła oraz wyroby proszkowe.

Koniec odlewni w Elblągu

Koniec odlewni w Elblągu

General Electric zamknie odlewnię staliwa w Elblągu. Pracuje w niej ok. 170 osób.

Jak informuje elbląski portal internetowy PortEl.pl, wygaszanie odlewni ma potrwać do marca 2025 roku. Rozmowy dotyczące regulaminu odejść pracowników mają być dopiero prowadzone. Zamykana odlewnia współpracowała z wieloma lokalnymi firmami.

W 2022 roku General Electric zamknął w Elblągu odlewnię żeliwa. Teraz zamknie odlewnię staliwa, istniejącą w tym mieście od 1948 roku. GE podobno szukało kupca na tę część firmy, ale, jak wynika z informacji portalu, takie wysiłki nie przyniosły rezultatów. „Opracowano projekt zamknięcia Odlewni w Elblągu i rozpoczęto proces informacyjno-konsultacyjny z przedstawicielami pracowników, zgodnie z wymogami prawnymi. Projekt ten nie dotyczy pozostałej części Zakładu Produkcji Turbin ani innych obszarów działalności firmy w Elblągu. Do czasu zakończenia wymaganych konsultacji nie zostaną podjęte żadne ostateczne decyzje” – informuje spółka w swoim komunikacie.

Serwis PortEl.pl przytacza treść odezwy kolportowanej w odlewni: „Zakład, którego historia zaczęła się w 1948 roku, który jest nierozerwalną częścią historii naszego regionu, który ukształtował wiele pokoleń i zakorzenił w naszym regionie szeroko pojęty przemysł metalurgiczny, na skutek proazjatyckiej polityki amerykańskiego koncernu General Electric, kończy swój żywot […]. Informacja o spadku zapotrzebowania na odlewy staliwne, przy jednoczesnym rozwijaniu Zakładu Produkcji Turbin i otwarciu nowej linii produkcyjnej, która po zamknięciu Odlewni będzie zaopatrywana w odlewy staliwne pochodzące z rynków azjatyckich, najprawdopodobniej głównie z Chin, jest absurdem. Zamykanie Odlewni ma na celu jedynie zlikwidowanie polskiego rynku energetycznego i przeniesienie produkcji na rynki azjatyckie w celu maksymalizacji przychodów koncernu”.