Rolniczy bunt

Rolniczy bunt

W kolejnych krajach unijnych rolnicy prowadzą protesty przeciwko Zielonemu Ładowi, niskim cenom produktów rolnych oraz ich importowi spoza UE.

Jak pisze portal wnp.pl, protesty rolników trwają od kilku tygodniu w wielu krajach europejskich, m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Grecji, Czechach i na Węgrzech.

Rolnikom nie podoba się, że muszą spełniać restrykcyjne zasady unijnej polityki rolnej, podczas gdy rolnicy krajów spoza UE, którzy eksportują produkty na unijny rynek, są z nich wyłączeni. Protesty rolników we Włoszech trwają kolejny tydzień i choć początkowo polegały na blokadach dróg w wielu regionach kraju, to w czwartek w Rzymie tysiące osób demonstrowały na terenie antycznego stadionu Circus Maximus, a osobna manifestacja odbyła się na Kapitolu. Głównym postulatem wszystkich jest podniesienie opłacalności produkcji rolnej i wzrost cen skupu. Protestują także przeciwko unijnej strategii Zielonego Ładu, zakładającej osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.

W Czechach rolnicze protesty organizują dwa ugrupowania rolników. Ten nazywany nieoficjalnym lub obywatelskim zwołał na poniedziałek demonstrację w Pradze, gdzie traktory i inne maszyny rolnicze mają zablokować główne drogi wjazdowe na długości wielu kilometrów. Ruch domaga się zmiany europejskiej polityki rolnej oraz odrzucenia europejskiego Zielonego Ładu i ograniczenia biurokracji. Sprzeciwia się też niekontrolowanemu importowi produktów z Ukrainy.

Podobna sytuacja jest w Słowacji. W poniedziałek przed siedzibami państwowych Agencji Rolnych mają odbyć się pikiety pięciu mniejszych stowarzyszeń rolniczych, których główny celem ma być zwrócenie uwagi na problemy drobnych producentów rolnych. Z kolei największa organizacja zrzeszająca rolników i producentów żywności, Izba Rolnicza, zapowiedziała, że 22 lutego weźmie udział w proteście rolników z Grupy Wyszehradzkiej, Łotwy i Litwy, ale nie poprzestanie na pikietach przejść granicznych. Zorganizowane będą blokady dróg w cały kraju i wiece w 35 miastach. W akcji ma uczestniczyć 9 tys. maszyn rolniczych, co ma zwrócić uwagę na biurokrację ze strony Komisji Europejskiej, ale także na nierealistyczne cele ekologiczne UE i brak ochrony rynków europejskich przed importem ukraińskich towarów.

We Francji wystąpienia rolników, w tym blokady dróg, trwały od połowy stycznia przez około dwa tygodnie. Rozpoczęli oni protesty w obliczu spadających dochodów, rosnących kosztów, obciążeń biurokratycznych, a także konkurencji z zagranicy. Od 10 do 25 proc. importowanej produkcji rolnej nie spełnia standardów obowiązujących producentów francuskich.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Kolej na Bielsko

Kolej na Bielsko

Trwa przetarg na odbudowę linii kolejowej nr 190 na odcinku Skoczów – Bielsko-Biała.

Jak informuje portal ox.pl, 28 września ubiegłego roku PKP Polskie Linie Kolejowe i miasto Bielsko-Biała zawarły umowę na rewitalizację linii kolejowej nr 190 na odcinku Skoczów – Bielsko-Biała. Inwestycja będzie realizowana w ramach rządowego programu uzupełniania lokalnej i regionalnej infrastruktury kolejowej Kolej Plus.

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. przekonują, że dzięki odbudowie linii kolejowej na odcinku Bielsko-Biała – Skoczów, mieszkańcy Bielska zyskają szybkie i wygodne połączenie ze Skoczowem i dalej, z Cieszynem i Wisłą. Mieszkańcy Cieszyna i Wisły dojadą pociągiem do Bielska-Białej oraz dalej, do Krakowa.

Czas podróży między Bielskiem-Białą a Skoczowem wyniesie ok. 36 minut, a z Bielska-Białej do Cieszyna dojazd zajmie niecałą godzinę. Mieszkańcy południowej części woj. śląskiego zyskają dostęp do kolei dzięki budowie nowych lub przebudowie stacji i przystanków: Bielsko-Biała Zachód, Bielsko-Biała Listopadowa, Bielsko-Biała Stare Bielsko, Bielsko-Biała Aleksandrowice, Bielsko-Biała Os. Polskich Skrzydeł, Bielsko-Biała Wapienica, Jaworze Jasienica, Jasienica k. Bielska, Grodziec Śląski, Pogórze, Skoczów Bajerki II. Wszystkie obiekty będą wyposażone w wiaty, ławki, oświetlenie. Odpowiednia wysokość peronów ułatwi wsiadanie i wysiadanie z pociągu. Perony zostaną przystosowane do obsługi osób o ograniczonych możliwościach poruszania się.

Modernizacja linii kolejowej, w tym łącznie prace projektowe i budowlane, mają pochłonąć 350 mln złotych. Rewitalizacja linii ma potrwać do 2029 roku. Zaprojektowaniem linii zainteresowane jest m.in. polsko-koreańskiego konsorcjum firma Dohwa Engineering z siedzibą w Seulu. Za niespełna 12 mln złotych gotowe jest to zrobić konsorcjum spółek Koltech Infra oraz Infrares w kwocie 11,97 mln zł. Najdroższą propozycję złożyła spółka Multiconsult Polska w kwocie 19,44 mln zł.

Na ratunek księgarniom

Na ratunek księgarniom

W związku z narastającymi problemami księgarń stacjonarnych oraz całego rynku książki środowisko księgarskie wystosowało apel do polityków i polskich samorządów.

W liście otwartym środowiska księgarskie wskazują na wiele przyczyn braku płynności finansowej księgarń i na przeszkody w ich funkcjonowaniu, często skutkujące likwidacją takich placówek. Żądają wprowadzenia przez rząd polski ustawy o książce, która mogłaby zmienić tę sytuację. Powołują się na przykłady państw, gdzie przyniosło to dobry skutek.

Poniżej udostępniamy treść apelu.

List otwarty do wszystkich polityków i samorządów w Polsce

Szanowni Państwo,

My, polscy księgarze niezależni, jak i skupieni w Stowarzyszeniu Księgarzy Polskich, zwracamy się z apelem do wszystkich opcji politycznych, samorządów oraz ludzi kultury o podjęcie rozmów z naszym środowiskiem w celu ratowania polskiego księgarstwa i czytelnictwa. W najwyższym stopniu niepokoi nas skrajnie niski poziom czytelnictwa w naszym kraju – zajmujemy trzecie miejsce od końca w Unii Europejskiej. Tak samo martwi nas upadek ponad tysiąca księgarni w ostatnich kilkunastu latach, a te sprawy są ze sobą ściśle powiązane.

W krajach o znacznie wyższym poziomie czytelnictwa znajdujemy gotowe rozwiązania, które uporządkowały rynek książki, zwiększyły liczbę księgarni oraz wpłynęły na rozwój czytelnictwa. Zaczynamy się cywilizacyjnie oddalać od tych państw. Takie kraje, jak Niemcy, Francja, Włochy czy Hiszpania znalazły skuteczne rozwiązanie wielu problemów, uchwalając niemal jednogłośnie ustawę o książce, akceptowaną przez wszystkie siły polityczne w wymienionych państwach. Nie ulega wątpliwości, że ta kwestia powinna łączyć ludzi zdających sobie sprawę, że należy stanąć do wyścigu cywilizacyjnego z innymi krajami. W państwach, w których jest największa dostępność książek, także dzięki rozbudowanej sieci księgarni, oraz duże czytelnictwo, zawsze jest też wyższy poziom innowacyjności. Czy możemy wygrać ten wyścig cywilizacyjny?

Skorzystajmy z dobrych doświadczeń innych krajów i wpłyńmy na rozwój naszego Państwa. Prosimy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz sejmową i senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu o niezwłoczne podjęcie rozmów zmierzających do wprowadzenia ustawy o książce, dającej szansę na rozwój czytelnictwa i uratowanie ginących polskich księgarni, a także nadzieję na ich reaktywację. Naszym wspólnym celem powinno być stworzenie warunków do istnienia w każdym mieście i miasteczku co najmniej jednej księgarni. Czytelnictwo w Polsce nie wzrośnie, jeśli nie odrodzą się polskie księgarnie. Sprzedaż internetowa nigdy nie zastąpi księgarni stacjonarnej, często jedynego miejsca kultury w miasteczku. Niestety bez proponowanej ustawy możemy się spodziewać zamknięcia wielu kolejnych placówek.

Zwracamy jednocześnie uwagę, że ustawa nie generuje żadnych kosztów dla Państwa, a w przypadku odrodzenia się polskiego księgarstwa może jedynie przynieść wzrost dochodów dla budżetu.

Wprowadzona w wielu krajach ustawa spowodowała wzrost sprzedaży książek, przyczyniła się do powstania nowych księgarni i małych wydawnictw oraz zaowocowała zwiększeniem się czytelnictwa. Aktualnie mamy całkowicie rozregulowany, wręcz zdemolowany rynek książki, który wpływa na upadek niezależnych księgarni. Konsekwencją tego jest nieustanny i w tej sytuacji nieunikniony wzrost cen publikacji. Książka jest jedynym produktem, który w dniu premiery potrafi być przeceniony o kilkadziesiąt procent. To ma wymiar absurdalny. Cieszymy się z rosnącej świadomości wielu samorządów, które wiedzą, jak ważne są księgarnie dla rozwoju czytelnictwa. Wierzymy w możliwość zainteresowania samorządów naszą inicjatywą. Liczymy też na wszystkich polityków podejmujących kluczowe decyzje w naszym kraju – niech nie zabraknie nam wyobraźni w tym ważnym i wręcz krytycznym momencie.

Stawiamy się do dyspozycji każdego, kto zechce podjąć rozmowy z przedstawicielami ostatniego tysiąca polskich księgarń.

Powyższy apel podpisały dziesiątki właścicieli księgarń i przedstawiciele instytucji branżowych z całej Polski.

Samorządy stracą

Samorządy stracą

Przeznaczony dla samorządów rządowy Program Inwestycji Strategicznych nie będzie kontynuowany.

O sprawie pisze Portal Samorządowy. Według jego informacji rozwiązano już w Kancelarii Premiera komisję, która rozpatrywała wnioski o dotacje z tego programu. W ramach rządowego Programu Inwestycji Strategicznych, nazywanego krócej Polskim Ładem, do samorządu płynęły dziesiątki miliardów złotych. Wszystko jednak wskazuje na to, że obecny rząd nie będzie tego programu kontynuował, choć nie podjął jeszcze oficjalnej decyzji w tej sprawie.

Związek Gmin Wiejskich i Unia Miasteczek Polskich apelują do rządu, aby na „okres przejściowy” zmodyfikować program i kontynuować go w nowej formie lub uruchomić podobny.

Rządowy Program Inwestycji Strategicznych ruszył w 2021 r. Odbywały się jego kolejne edycje; było ich więcej niż jedna na rok, bo równolegle z naborami wniosków o dotacje adresowanymi do wszystkich samorządów były też nabory kierowane tylko do niektórych grup jednostek samorządowych lub jedynie na określony typ inwestycji.

Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi poprzedni rząd informował, że w ramach Programu Inwestycji Strategicznych przyznał samorządom łącznie 63 mld zł dotacji. Wiele samorządów chwaliło ten program, bo pieniądze z niego było dużo łatwiej zdobyć niż np. w przypadku funduszy unijnych. W ogólnych naborach nie było też ograniczeń co do rodzaju dofinansowywanych inwestycji, a na dodatek dotacja mogła sięgać aż 95 proc. kosztów przedsięwzięcia, czyli wkład własny w projekcie mógł być dużo mniejszy niż w przypadku środków z UE. Dzięki temu programowi wiele biedniejszych gmin pozyskało tak duże środki na inwestycje, jak chyba nigdy dotąd, i zaczęło inwestować dużo więcej niż dotychczas.