Walka o wolne niedziele

Walka o wolne niedziele

Posłowie Trzeciej Drogi wracają do tematu przywrócenia handlu w niedziele. Związkowcy są przeciw.

Do pomysłu Trzeciej Drogi i aktywności Ryszarda Petru w temacie przywrócenia handlu w niedziele odnosi się Konfederacja Pracy i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Jak piszą związki we wspólnym stanowisku: „Negatywne stanowisko wobec zmian wyrażają pracownicy zatrudnieni w branży handlu wzmocnieni głosami reprezentantów pozostałych branż funkcjonujących w OPZZ; podobne stanowisko zajmują mali i średni przedsiębiorcy prowadzący swoje biznesy w tym sektorze; istotnego zainteresowania tematyką nie wykazują duże sieci handlowe; wreszcie klienci/konsumenci, którzy przez pewien początkowy okres faktycznie z pewnym rozgoryczeniem patrzyli na zamknięte w niedzielę sklepy, ale zauważyli, że nie jest to coś problematycznego. Zagadką pozostaje więc po co i w czyim interesie ta tematyka jest podejmowana? Posłom wnioskującym warto w tym miejscu zasygnalizować zajęcie się tematyką zdecydowanie ambitniejszą, powrót do społecznej rzeczywistości 2024 r. i jej faktycznych problemów – a tymi nie są zamknięte w niedzielę co poniektóre sklepy”.

Jak piszą związkowcy, wolne niedziele w handlu to zjawisko, które pracownicy tego sektora doceniali szczególnie. Nic nie zastąpi wspólnego czasu spędzonego z rodziną. Miażdżąca większość pracowników nie chce żadnych zmian w tej ustawie, a nawet obawia się ich nastąpienia. Proponowane zmiany stoją w sprzeczności z programem dwóch z trzech partii tworzących rządzącą koalicję – a mimo to ich wprowadzenie jest co i rusz podnoszone.

Podniesienie stawki za pracę w niedziele nie wynagrodzi pracownikom sektora straty wolnych niedziel. Istnieje wiele „trików” pracodawców na unikanie płacenie zwiększonej stawki lub nieprzestrzeganie wolnego. Okres rozliczeniowy często jest wydłużony do całego roku, zatem czasem pracy można dysponować w sposób niesłychanie elastyczny. Istnieje także tzw. równoważny czas pracy, czyli możliwość niewypłacania dodatku za pracę w weekend, a za to „odbieranie” wolnego dnia, na co rzecz jasna nigdy nie ma odpowiedniego momentu.

Ograniczenie handlu w niedziele to w praktyce jedyny przywilej pracowników sektora. Negatywną opinię w kwestii jakichkolwiek zmian przedstawiła także Polska Izba Handlu. Jej zdaniem obecne przepisy są korzystne dla większości małych i średnich przedsiębiorców.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Coraz bliżej strajku

Coraz bliżej strajku

Czy w Canpack FIP w Brzesku będzie strajk?

Jak informuje serwis tarnow.naszemiasto.pl, pracownicy Canpack FIP nie mogą porozumieć się z pracodawcą w kwestii podwyżek. Rozpoczynają przygotowania do strajku. W najbliższych dniach wśród załogi przeprowadzone będzie referendum strajkowe.

Zakończyły się trwające kilka tygodni rozmowy w sprawie podwyżek w firmie Canpack Food and Industrial Packaging w Brzesku. Załogę liczącą ponad 450 osób w mediacjach z władzami firmy reprezentowali związkowcy zrzeszeni w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Inicjatywa Pracownicza.

Początkowo domagali się wzrostu pensji na poziomie 20 proc. Z każdą kolejną rozmową z zarządem obniżali swoje oczekiwania. Podczas ostatniej tury rozmów, która odbyła się w 18 kwietnia, zaproponowali, aby podwyżki dla pracowników wyniosły średnio 11,75 proc.
„Pracodawca zaproponował 9,5 procent, co naszym zdaniem jest zdecydowanie za mało. Według nas zyski firmy są duże i jest z czego podnieść pensje pracownikom” – podkreśla Jakub Chamioło z prezydium komisji OZZ Inicjatywa Pracownicza w Canpack FIP w Brzesku.

Brak porozumienia oznacza, że w brzeskiej firmie rozpoczną się przygotowania do strajku. W najbliższych dniach ma zostać przeprowadzone referendum strajkowe. Jeśli większość załogi opowie się „za”, w Canpack FIP dojdzie do strajku i pracownicy odejdą od stanowisk pracy. Chcą walczyć o podwyżki, ponieważ podkreślają, że ich zarobki oscylują w okolicach najniższej krajowej.
Po nieudanych negocjacjach z zarządem związkowcy domagają się teraz podwyżek na poziomie 14,4 proc.

Cudzoziemcy legalnie nielegalni

Cudzoziemcy legalnie nielegalni

Zatrudniający nielegalnie cudzoziemców nie będą za to karani. Takie zmiany w ustawie o promocji zatrudnienia znalazły się w pakiecie deregulacyjnym resortu rozwoju, który trafił do konsultacji społecznych.

Jak pisze portal money.pl, resort wywołał burzę nowym pomysłem. Ministerstwo Rozwoju i Technologii kierowane przez Krzysztofa Hetmana przygotowało pakiet zmian w kilkunastu ustawach, które mają pomóc przedsiębiorcom w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Jedna z tych zmian, zamieszczona w tzw. pakiecie deregulacyjnym, dotyczy odpowiedzialności pracodawcy za powierzenie cudzoziemcowi nielegalnego wykonywania pracy. Za wskazany czyn grozi kara grzywny do 30 tys. zł. Po zmianach za wykroczenie polegające na nielegalnym zatrudnieniu cudzoziemca byliby karani jedynie ci pracodawcy, którzy dopuścili się tego z winy umyślnej, a nie – jak teraz – wszyscy, którzy złamali prawo. Pracodawcy twierdzą, że obowiązki wynikające z weryfikacji legalności powierzenia pracy postrzegane są jako nadmierne obciążenia administracyjne.

Pakiet deregulacyjny trafił na początku kwietnia do konsultacji społecznych i już wzbudza wiele emocji. Zdaniem wiceprzewodniczącego Związku Zawodowego „Budowlani” Jakuba Kusa, jego zapisy „nawiązują do najgorszych tradycji polskiej legislacji, a duża część proponowanych zmian wydaje się katalogiem pomysłów różnych lobbystów”. Jego zdaniem proponowane w pakiecie rozwiązania wpłyną nie tyle na deregulację, ile na demontaż cywilizowanych reguł rynku pracy.

Związki zawodowe są zdecydowanie przeciwne wprowadzeniu tej zmiany w ustawie. Prowadzi ona do powrotu do usankcjonowanego dumpingu na rynku pracy (nie tylko w budownictwie), a także do naruszenia zasad uczciwej konkurencji.

Pocztowcy walczą ze zwolnieniami

Pocztowcy walczą ze zwolnieniami

Ponad podziałami związki zawodowe będą walczyć z planami zwolnień w Poczcie Polskiej.

Jak informuje „Rzeczpospolita”, poza ogłoszoną już redukcją zatrudnienia w Poczcie Polskiej o ponad 5 tys. osób w skali roku (ta – według związków – finalnie może sięgnąć nawet 10 tys. etatów), dojść ma do dodatkowych zwolnień grupowych. Dotychczas była mowa tylko o tym, że Poczta nie będzie przyjmowała do pracy następców osób odchodzących na emerytury i takich, którym kończą się umowy o pracę. Obecnie zapowiadane są dodatkowe zwolnienia. Ich skala na razie nie jest znana. Mają dotyczyć głównie administracji.

W najbliższych miesiącach ma być wypowiedziany także układ zbiorowy pracy. Reguluje on zasady zatrudnienia w Poczcie Polskiej. Obecnie Poczta zatrudnia 63 tysiące osób. – „Utrzymanie takiego zatrudnienia w nowych warunkach, przy gwałtownym spadku liczby listów, nie będzie możliwe” – przekonywał podczas posiedzenia senackiej Komisji Infrastruktury nowy prezes Sebastian Mikosz. Choć na razie nie ma sygnałów o planach likwidowania placówek, nowy zarząd zdecydował już jednak o ograniczeniu ich funkcjonowania. Z wytycznych wynika, że urzędy poza dużymi miastami i centrami handlowymi mają być zamykane w soboty, zmniejszona ma być liczba okienek i czas pracy urzędów. Nie będzie pracy na dwie zmiany.

Pocztowa „Solidarność” już zapowiedziała na wtorek protest przed Ministerstwem Aktywów Państwowych. Nieoficjalnie mówi się, że pocztowców mają wesprzeć górnicy. Oprócz tego wszystkie związki zawodowe z Poczty odrzuciły z oburzeniem propozycję przedstawioną im przez zarząd firmy. W zamian za zgodę na liczne zwolnienia, część oszczędzonych środków miałaby zostać przeznaczona na podwyżki płac pozostałych pracowników. Związkowcy oczekują podwyżek płac bez zgody na zwalnianie ludzi z pracy. 16 maja planują zorganizować strajk ostrzegawczy.

(Zdjęcie w nagłówku tekstu: Autorstwa burts – photo taken by burts, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=844968)