Zatrzymać likwidację zakładu!

Zatrzymać likwidację zakładu!

Zwalniani pracownicy Walcowni Rur „Andrzej” w Zawadzkiem i mieszkańcy miasta protestowali przed bramą zakładu.

O sprawie informuje związek zawodowy „Solidarność”. „My jako pracownicy Walcowni Rur Andrzej i jako mieszkańcy Zawadzkiego i całego województwa opolskiego najbardziej potrzebujemy znalezienia inwestora, który by mógł uratować ten zakład, uratować miejsca pracy” – powiedział podczas konferencji prasowej przed protestem Dariusz Brzęczek, przewodniczący Solidarności w Walcowni Rur Andrzej i jednocześnie przewodniczący Zarządu Regionu Śląsk Opolski NSZZ „Solidarność”.

„Koniunktura w obecnej chwili jest rzeczywiście zła. Ale nigdy nie było tak, żeby był spadek w linii prostej. Zawsze były drgania, zawsze hutnictwo wychodziło z nich na wyższy poziom. Czy dzisiaj potrzebujemy hutnictwa? (…) Czy jako kraj stać nas na kolejną likwidację zakładu hutniczego? Jak to możliwe, że pracodawca przez tyle lat nie doinwestował zakładu?” – pytał z kolei Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.

Michał Rytel, burmistrz gminy Zawadzkie powiedział zaś: „Dla nas to, co dzieje się z walcownią, to jednocześnie nie lada tragedia, ale też wyzwanie. (…) Powstaje czarna dziura na mapie gminy Zawadzkie. Nikt nie ma pomysłu, co będzie się dalej działo z tym terenem”. Dodał, że likwidacja walcowni to także dramat dla samej gminy, do której co miesiąc wpływało kilkaset tysięcy złotych z tytułu podatków od właściciela zakładu. Ta decyzja doprowadzi też więc do zubożenia okolicy.

W samym proteście oprócz pracowników walcowni brali udział przedstawiciele NSZZ „Solidarność” z innych regionów i zakładów pracy, przede wszystkim z branży hutniczej. Zjawili się także mieszkańcy Zawadzkiego. Duża część z nich pracuje lub pracowała w walcowni. Ludzie krzyczeli pod adresem właściciela walcowni, firmy Alchemia: „Nigdy więcej Alchemii na opolskiej ziemi!”, „Złodzieje!”. Mówili, że są rozgoryczeni decyzją właścicieli walcowni. Często w zakładzie pracują bowiem całe rodziny, które nagle, często po kilkudziesięciu latach pracy, zostaną z niczym. Podczas protestu pracownicy walcowni opowiadali o tym, jak wielką stratą dla lokalnej społeczności jest zamknięcie zakładu. Przed walcownię przyjechały także dwa wozy ciężarowe reprezentując firmy, które współpracują z zakładem, a które na decyzji o jego zamknięciu także stracą.

Zdjęcie w nagłówku tekstu pochodzi ze strony internetowej Tygodnika Solidarność.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Zakład zniknie

Zakład zniknie

W Radomiu swój oddział zamyka firma TOHO Poland, specjalizująca się w produkcji metalowych i plastikowych części łożysk. Pracę straci 115 osób, czyli wszyscy zatrudnieni.

Według informacji portalu echodnia.eu, TOHO Poland jest pierwszym i jedynym zakładem z Grupy TOHO w Europie specjalizującym się w produkcji wysokiej jakości części do łożysk kulkowych. Od 2010 roku jest również producentem części metalowych bezpośrednio dla przemysłu motoryzacyjnego, między innymi do amortyzatorów. Radomski oddział firmy TOHO Poland powstał w 2002 roku na terenie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Firma jest własnością japońskiej firmy TOHO Industrial.

Szefostwo firmy tłumaczy swoją decyzję wzrostem kosztów energii i surowców. Pracownicy są zaskoczeni decyzją o likwidacji firmy. Przyznają, że sytuacja w firmie pogarszała się wskutek spadku zamówień w ostatnich miesiącach, ale nikt nie spodziewał się zamknięcia zakładu.

Wygaszanie części procesów w radomskim zakładzie TOHO ma rozpocząć się już w drugiej połowie roku 2024, a ostatecznie zakład przestanie w pełni funkcjonować w III kwartale 2025 roku. Pracownikom odchodzącym z firmy ma zostać zaproponowany pakiet, który będzie zawierał dodatkowe, ponadustawowe rekompensaty finansowe wraz z programem wsparcia w celu poszukiwania nowej pracy.

Żyjemy krócej niż europejska średnia

Żyjemy krócej niż europejska średnia

Oczekiwana średnia długość życia w Unii Europejskiej w 2023 roku to 81,5 lat, podczas gdy Polsce 78,6 lat. Żyjemy krócej niż w wielu innych państwach Europy, a długość życia w zdrowiu także jest u nas niższa niż w większości krajów Unii Europejskiej.

Jak informuje portal Rynek Seniora, największym zabójcą w polskiej populacji są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. Pod koniec minionej dekady powodowały one 65 proc. zgonów, przy czym choroby układu krążenia aż 40 proc. z nich. Te dane zasadniczo się nie zmieniły.

Obciążenie behawioralnymi czynnikami ryzyka ma większy wpływ na zdrowie Polaków niż statystycznie wygląda to dla całej Europy. Około 50 proc. młodych ludzi w Polsce w wieku 13-15 lat ma za sobą wypalenie pierwszego papierosa. Ponad 50 proc. piętnastolatków sięgnęło po piwo, a 30 proc. z nich przyznaje się, że przynajmniej raz w życiu byli pijani.

Duże szkody zdrowotne wyrządza zanieczyszczenie powietrza. Jeszcze w minionej dekadzie zespół badaczy w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu pokazał wyniki analizy, z której wychodziło, że przy nasilonym smogu w górnośląskiej aglomeracji liczba zawałów serca rośnie średnio o 12 proc., udarów o 16 proc., a przypadków zatorowości płucnej – o 18 proc.

 

Niedziela nie jest od handlu

Niedziela nie jest od handlu

Polacy nie są przychylni pomysłowi powrotu handlu w niedziele. Tak wynika z najnowszego sondażu.

Jak informuje Wirtualna Polska, większość obywateli wcale nie chce przywrócenia niedzielnego handlu. W sondażu przeprowadzonym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że tylko 27 proc. respondentów opowiada się za zniesieniem zakazu handlu w niedziele. Zdecydowana większość, bo 64,9 proc. ankietowanych opowiada się przeciwko przywróceniu niedzielnego handlu. 30 proc. pytanych wybrało odpowiedź „raczej nie”, a 34,9 proc. odpowiedziało „zdecydowanie nie”. Z kolei 8,1 proc. ankietowanych jest niezdecydowanych w tej kwestii.

Najwięcej zwolenników zakazu handlu w niedzielę jest wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości. 77 proc. z nich opowiada się przeciwko przywróceniu handlu w ten dzień. Przeciwko handlowi w niedzielę opowiadają się także wyborcy Trzeciej Drogi. 68 proc. z nich nie popiera przywrócenia niedzielnego handlu.

Więcej przeciwników niż zwolenników handlu w niedzielę jest także wśród wyborców Lewicy i Konfederacji. Jedynie wyborcy Koalicji Obywatelskiej opowiadają się za przywróceniem niedzielnego handlu. Za otwarciem sklepów w niedzielę opowiedziało się 51 proc. z nich, a przeciw 34 procent. 15 proc. wyborców PO nie ma zdania w tej kwestii.