Protest pracowników polskich zakładów firmy Beko przybiera na sile.
Przed kilkoma dniami gruchnęła koszmarna informacja. Firma Beko zlikwiduje dwa swoje polskie zakłady i zwolni z pracy 1800 osób – pisaliśmy o tym tutaj.
Ta zapowiedź spotkała się już z reakcją. W Łodzi, gdzie pracę ma stracić 1100 osób z Beko, miał miejsce protest pracowników wspieranych przez związkowców z „Solidarności”. Portal Tysol.pl przytacza ich słowa: „Oszukali nas. Obiecali nam świetlaną przyszłość, obiecali nam złote góry, a potem z dnia na dzień powiedzieli, że zamykają ten zakład. Zostajemy tak naprawdę bez niczego. Mieliśmy umowy na stałe, stabilizację, w tych czasach bardzo potrzebną. Przecież tu pracują małżeństwa, starsi pracownicy, którzy są kilka lat przed emeryturą. Sytuacja jest dramatyczna, a rynek pracy nie oferuje nam zbyt wiele” – mówiła Magdalena Ledzion, samotnie wychowująca dzieci matka, która w fabryce w Łodzi przepracowała 17 lat.
Podczas demonstracji pracownik Artur Wojtas mówił Tysolowi: „Zostaliśmy potraktowani bardzo źle. O zamknięciu zakładu i tym, że tracimy pracę, dowiedzieliśmy się z dnia na dzień. Ale dziś zebrała się duża grupa pracowników. Głęboko wierzymy, że zakład zostanie uratowany. Musimy tylko o to zawalczyć”.
Pracownicy domagają się odstąpienia od likwidacji zakładu. Uważają, że przedstawiane mediom informacje właściciela o nierentowności tego oddziału Beko są dalekie od prawdy. Uważają oni, że firma powinna szukać nabywcy, aby utrzymać produkcję AGD. – „Nie może tak być, że przychodzi właściciel i mówi: likwidujemy, sprzedajemy. Ale wcześniej ten sam pracodawca korzystał z ulg podatkowych. Jesteśmy tu, żeby Wam pomóc, ale to od was będzie zależało, czy wygracie, czy nie” – mówił podczas demonstracji Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka „Solidarności”.
Natomiast Sebastian Grabarczyk, przewodniczący „Solidarności” w Beko w Łodzi, mówił Tysolowi: „Jeśli to się nie uda, będziemy walczyć o godne odprawy i godne warunki odejścia”. Powiedział on Polskiej Agencji Prasowej, że każdy pracownik powinien otrzymać co najmniej 50-krotność ostatniej pensji. Sytuacja zwalnianych będzie trudna. Wielu z nich to osoby niemłode. – „Gdzie teraz taki człowiek, który spędził całe swoje życie tutaj, ma znaleźć pracę? Gdzie znajdą pracę ludzie, którzy mają pięć czy cztery lata do emerytury?” – mówiła Paulina Szrenik z działu jakości.
Produkcja w Beko w Łodzi ma potrwać do końca kwietnia przyszłego roku.
26 września pracownicy PKP Cargo i Poczty Polskiej będą wspólnie protestować przeciwko zwolnieniom z tych podmiotów.
Jak informuje portal Tysol.pl, w czwartek 26 września przed siedzibą Ministerstwa Infrastruktury w Warszawie odbędzie się pikieta w obronie praw pracowniczych i związkowych pracowników PKP Cargo. Związkowców wspierać będą ich koledzy i koleżanki z Krajowego Sekretariatu Łączności NSZZ „Solidarność”.
Następnie uczestnicy przejdą pod budynek Ministerstwa Aktywów Państwowych, gdzie będą wspólnie protestować przeciwko zwolnieniom w Poczcie Polskiej. W sierpniu spółka poinformowała o uruchomieniu programu dobrowolnych odejść pracowniczych, który ma objąć 9300 osób, a więc około 15 procent załogi Poczty Polskiej.
Z kolei w PKP Cargo zwolnienia dotyczą aż 30% zatrudnionych. Związkowcy z „Solidarności” informują, że w ramach tego procederu dochodzi do koszmarnych wydarzeń. Zwalniani są jedyni żywiciele rodzin, osoby w zaawansowanym wieku i związane z firmą przez dekady, a nawet osoby chronione specjalnymi przepisami – kobiety w ciąży i działacze związkowi.
W sierpniu nastąpił największy od 24 lat ubytek etatów w ciągu miesiąca.
Jak informuje portal Gazeta.pl, w sierpniu miało miejsce fatalne i dawno niewidziane zjawisko na rynku pracy. W ciągu miesiąca o niemal 19 tysięcy ubyło etatów. Tak dużej skali szybkiego zmniejszenia zatrudnienia nie było od roku… 2000. Z kolei rok do roku zatrudnienie w firmach większych, mających 10 lub więcej pracowników, zmalało o 0,5%. Od początku roku liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw obniżyła się łącznie o 46 tys., z czego 26 tys. ubyło w przemyśle.
Najszybciej ubywa miejsc pracy w rolnictwie, przemyśle i transporcie. W przetwórstwie przemysłowym w ciągu miesiąca zlikwidowano 10 300 etatów – bądź to zwalniając pracowników, bądź nie zatrudniając nowych w miejsce odchodzących np. na emerytury. 3100 etatów zlikwidowano w branży transportu i gospodarki magazynowej.
Analitycy rynku twierdzą, że sporo tych tendencji to efekt zwolnień w PKP Cargo i Poczcie Polskiej. Dodajmy od siebie, że w sierpniu 2024 dopiero ruszały zwolnienia w obu przedsiębiorstwach, więc podane wskaźniki prawdopodobnie dotyczą w znacznej mierze innych firm.
Badanie Najwyższej Izby Kontroli stwierdziło liczne uchybienia w szpitalach.
Jak informuje portal Forsal.pl, najnowszy raport NIK przynosi kiepskie wieści na temat opieki szpitalnej. W niemal 30% badanych placówek stwierdzono naruszanie praw i godności pacjentów.
NIK zbadał wybrane 18 szpitali w całej Polsce pod kątem traktowania pacjentów. W niemal 30% placówek stwierdzono brak godnych warunków pobytu. Obejmowało to lekceważenie ich praw, godności i intymności. Brak było sanitariatów dostępnych dla osób z niepełnosprawnościami, brak możliwości skorzystania z nich w zamknięciu, brak parawanów oddzielających łóżka i pozwalających na intymność. Zdarzał się też nieuzasadniony monitoring wizyjny, naruszający prywatność leczonych.
W raporcie czytamy m.in.: „Jeden z rażących przykładów nierespektowania tego prawa dotyczył Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym sala do porodów martwych znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie sali, w której odbywały się porody żywych dzieci. Obie sale były tak ulokowane, że pacjentki w nich rodzące mogły mieć ze sobą bezpośredni kontakt i słyszeć siebie nawzajem”.
Do najczęstszych form naruszania praw pacjentów było prawo do informacji. W aż 65% badanych placówek nie było wymaganych prawem informacji, w tym dotyczących możliwości zapisania się na listę oczekujących na udzielenie świadczenia, zasad zapisów na porady i wizyty, zasad potwierdzania prawa do świadczeń czy udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami.
W ponad jednej trzeciej badanych placówek pacjenci z kolei nie uzyskiwali pełnej informacji o czekających ich zabiegach podwyższonego ryzyka. Podobny był odsetek placówek, w których nie prowadzono wcale lub tylko cząstkowo monitoring oceny i skuteczności leczenia bólu. W ponad 40% badanych placówek luki w monitoringu dotyczyły stanu odleżyn i procesu ich leczenia.