Chcą zarabiać więcej

Chcą zarabiać więcej

Związkowcy manifestowali przed elektrociepłownią, żądając wyższych płac.

Jak informuje portal Tysol.pl, w Częstochowie miała miejsce demonstracja związkowców. „Solidarność” przez godzinę blokowała wjazd do elektrociepłowni. Był to kolejny etap sporu o podwyżki płac.

Związkowcy są od trzech lat w sporze z władzami firmy. Częstochowska elektrociepłownia należy obecnie do kapitału fińskiego – koncernu Fortum Power and Heat. Związkowcy twierdzą, że szefostwo firmy od trzech lat nie uznaje sporu zbiorowego na tle płacowym. Przy pomocy kruczków prawnych utrudnia stwierdzenie legalności sporu przez stosowne instytucje.

Związkowcy domagają się znaczących podwyżek. Płace w zakładzie są zwiększane nawet poniżej wskaźnika inflacji, co oznacza, że pracownicy realnie zarabiają coraz mniej. Władze firmy nie reagują na żądania większych podwyżek, mimo że firma jest rentowna i przynosi duże zyski. Pod adresem szefostwa zakładu protestujący wznosili hasła: „Fortum zarabia miliony, a pracownik ogolony”, „Pracujemy uczciwie, chcemy zarabiać godziwie”, „Dość ignorowania potrzeb pracowników”.

Pracownicy przez godzinę blokowali wjazd na teren zakładu. Protestujących wsparli działacze „Solidarności” z innych częstochowskich zakładów oraz związkowcy ze struktur regionalnych.

W marcu „Solidarność” zorganizowała w Zabrzu podobny protest pod drugim z zakładów elektrociepłowniczych będących w Polsce własnością tego samego koncernu.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Okupacyjny poniedziałek na UW – studenci walczą o publiczne stołówki

Okupacyjny poniedziałek na UW – studenci walczą o publiczne stołówki

Okupacja Uniwersytetu Warszawskiego trwa już od piątku (23.05). Tutaj pisaliśmy o początkach protestu: https://nowyobywatel.pl/2025/05/24/studenci-strajkuja/ Studenci i studentki z całej Polski zajmują budynek samorządu studentów oraz przylegający do niego Mały Dziedziniec, spędzając noce w salach i namiotach. Straż akademicka wpuszcza uczestników do środka za okazaniem legitymacji. Na świeżym powietrzu odbywają się liczne wykłady studentów i wykładowców oraz wydawki posiłków.

– „Spędzam tu dzisiaj czas pomiędzy zajęciami. Można posiedzieć, pouczyć się, coś zjeść. Panuje tu bardzo przyjazna atmosfera” – mówi Natalia, studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

Dzisiaj na okupacji ponownie pojawił się prorektor Raś i przedstawiciele samorządu. Protestujący podtrzymali wolę podjęcia oficjalnych rozmów w poszerzonym gronie. Głównym żądaniem wobec władz uczelni, wielokrotnie podkreślanym w trakcie rozmów, jest otwieranie publicznych stołówek – zarządzanych i kontrolowanych bezpośrednio przez uniwersytet. Przedstawiciel samorządu studenckiego opowiadał się natomiast za otwarciem dowolnej stołówki, również prywatnej, twierdząc, że nie widzi różnicy między rozwiązaniem publicznym a komercyjnym. Dla protestujących różnica ta jest jednak zasadnicza – domagają się stołówki publicznej, dostępnej, nienastawionej na zysk i służącej całej społeczności akademickiej.

– „W dyskusjach z władzami ciągle powtarza się argument, że nie powinno nam zależeć na tym, żeby to uniwersytet prowadził stołówkę – że niby wystarczy znaleźć odpowiedniego inwestora. Nie zgadzamy się z tym – jak widzimy na przykładzie jedynej obecnie funkcjonującej publicznej stołówki, tylko w ten sposób da się osiągnąć jednocześnie wysoką jakość posiłków, stabilne warunki pracy i niskie ceny. Tylko uniwersytet, czyli państwo, może kierować się dobrem swojej społeczności, a nie kalkulacją zysków ze sprzedaży” wyjaśnia Gabriela, studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

Strajkujący przekazali również delegacji z UW swoje żądania w kwestii umożliwienia dostępu do budynku całej społeczności studenckiej, także tej spoza UW – obecnie do okupacji dołączają osoby z innych warszawskich uczelni, a także z Łodzi, Krakowa czy Poznania. Na ten moment, ze względu na decyzję władz, uczestnicy okupacji spoza Uniwersytetu Warszawskiego nie mogą swobodnie wchodzić i wychodzić z budynku, co uniemożliwia im korzystanie z toalet w nocy (w przypadku nocujących w namiotach) oraz opuszczanie budynku w ogóle (w przypadku tych, którym udało się wcześniej wejść do środka).

– „Od dwóch nocy śpimy pod namiotem, najpierw pod bramą a teraz na dziedzińcu. Ci, którym udało się wejść do środka, podają nam z okien tosty, mamy też dzięki nim prąd. Umyliśmy się u różnych znajomych, ale najgorsze jest spędzanie całej nocy bez dostępu do łazienki” – opowiada Dominika, studentka z Uniwersytetu Łódzkiego.

– „Na Uniwersytecie Jagiellońskim rektor zawiesił nas w prawach studentach za protestowanie w obronie Domu Studenckiego Kamionka. Wtedy również wspierali nas studenci z całej Polski, więc jesteśmy tutaj teraz w naszej wspólnej sprawie, nawet jeśli trzeba spać w namiocie. Nie możemy dać się podzielić!” – mówi Robert, zawieszony student z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Okupujący, mimo obowiązków związanych z sesją, czy pracą, zbierają się na Uniwersytecie w coraz większym gronie. Nie planują wyjść, dopóki oficjalne negocjacje, na które dalej czekają, nie przyniosą zadowalającego skutku.

– „Powiedziano nam, że uczelnia nie odpowiada za to, co tu robimy jako studenci innych uczelni, i że to w ogóle nie nasza sprawa. A to jest nasza sprawa, ponieważ w Poznaniu zmagamy się z dokładnie tymi samymi problemami, i też mówi się nam, że uczelnia nie może nic zrobić. To nasza wspólna sprawa” – wyjaśnia Tosia, studentka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Studenci strajkują

Studenci strajkują

Od 23 maja trwa studencki strajk okupacyjny na Uniwersytecie Warszawskim.

Studentki i studenci zajmują budynek przy Krakowskim Przedmieściu w proteście wobec braku reakcji uczelni i państwa na rosnące koszty życia i postępującą prywatyzację uniwersytetu. Ważnym czynnikiem wpływającym na poziom życia społeczności akademickiej jest dostęp do tanich, publicznych stołówek na terenie uczelni.

Władze uczelni odcięły zajmowany budynek od świata zewnętrznego. Studenci oczekują, że uczelnia umożliwi prowadzenie otwartej okupacji (pozwalającej na zorganizowanie wykładów i warsztatów dla wszystkich zainteresowanych) i podejmie oficjalne negocjacje. Na obecny moment uczestnicy nie mają dostępu do jedzenia oraz pryszniców, a studenci chętni dołączyć do protestu nie zostają wpuszczani.

„Podjęliśmy się okupacji Uniwersytetu po wyczerpaniu innych ścieżek wyrażania naszego niezadowolenia z sytuacji panującej na uczelni. Rektor już ponad rok temu złożył obietnicę utworzenia na UW drugiej publicznej stołówki w jednym z wolnych lokali. Obecnie na uczelni funkcjonuje jedna stołówka, która ze względu na swoją wielkość nie jest wystarczająca na potrzeby naszej wielotysięcznej społeczności. Tylko publiczna stołówka jest w stanie zapewnić dostęp do dobrej jakości jedzenia w niskiej cenie” – mówi Jędrzej.

„Od ponad 2 lat walczymy o dostęp do taniego jedzenia, ponieważ uważamy że obowiązkiem uczelni jest umożliwienie studiowania niezależnie od tego, czy daną osobę stać na codzienne jedzenie na mieście w centrum Warszawy. Ten sam problem dotyczy innych miast akademickich, gdzie stołówki zostały sprywatyzowane. Próbowaliśmy rozmawiać z władzami, ale nie przyniosło to żadnych namacalnych skutków, jedynie puste obietnice” – dodaje Julia.

Studentki i studenci żądają od Uniwersytetu Warszawskiego:

1.Zapewnienia dostępu do posiłków ze stołówek prowadzonych przez Uniwersytet na wszystkich kampusach Uniwersytetu. Korzystanie z tanich posiłków nie powinno być przywilejem jednego kampusu, a normą obowiązująca powszechnie na Uniwersytecie Warszawskim.

2.Otwarcia prowadzonych przez Uniwersytet stołówek w budynku Biblioteki Uniwersyteckiej, Wydziale Fizyki i Wydziale Psychologii. Domagają się wydania wiążącej decyzji dotyczącej utworzenia nowych stołówek do końca bieżącego roku akademickiego. Realizacja postulatu powinna przebiegać w sposób transparentny i jawny dla społeczności Uniwersytetu.

3.Przedstawienia planu budowy nowych Domów Studenckich do 31 grudnia 2025 r. Plan powinien być częścią wieloletniej strategii rozwoju zasobu mieszkalnego Uniwersytetu i zakładać zwiększanie liczby miejsc w Domach Studenckich.

Udostępnienia przestrzeni w budynku Zarządu Samorządu Studentów otwartej dla wszystkich studentek na cele swobodnej działalności naukowej, społecznej, politycznej i dydaktycznej. Przestrzeń ta powinna służyć społeczności studenckiej niezależnie od przynależności do formalnych organizacji uniwersyteckich oraz afiliacji politycznej.

4.Zapewnienia, że osoby uczestniczące w strajku nie poniosą żadnej odpowiedzialności prawnej ani dyscyplinarnej.

Ponadto strajkujący wysuwają wobec Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego następujące żądania:

1.Utworzenia funduszu przeznaczonego na tworzenie i prowadzenie publicznych stołówek na uczelniach w całym kraju. Należy opracować wytyczne dla władz uczelni w zakresie organizowania publicznej infrastruktury socjalnej i gastronomicznej.

2.Natychmiastowego potępienia represji wobec studentek i studentów Uniwersytetów Jagiellońskiego zawieszonych w prawach studenta w reakcji na ich działalność polityczną. Domagamy się wykorzystania wszelkich środków nacisku mających na celu umorzenie postępowań dyscyplinarnych oraz wycofanie wniosków o ściganie złożonych przez rektora i kanclerz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ministerstwo musi dążyć do skutecznego zapobiegania nadużyciom ze strony władz uczelni.

3.Przyznania dotacji celowej Uniwersytetowi Jagiellońskiemu na remont Domu Studenckiego „Kamionka”. Realizacja remontu powinna przebiegać w sposób jawny i transparentny.

Strajkujący oświadczają, że zakończą strajk, dopiero gdy zarówno UW jak i MNiSW oficjalne potwierdzą, że wszystkie postulaty zostaną spełnione.

Protestujący kierują swoje postulaty do władz uczelni oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Ponad podziałami za podwyżkami

Ponad podziałami za podwyżkami

Trzy największe polskie centrale związkowe domagają się znacznych podwyżek w budżetówce i wzrostu płacy minimalnej.

Jak informuje strona internetowa Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, trzy największe i reprezentatywne centrale związkowe w Polsce domagają się zdecydowanego wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz podwyższenia płacy minimalnej w 2026 roku. OPZZ wraz z Solidarnością i Forum Związków Zawodowych wspólnie i ponad podziałami apelują do rządu w tej sprawie.

Żądania związkowców są podyktowane wzrostem kosztów życia, spadku siły nabywczej wynagrodzeń oraz rosnącej luki płacowej między sektorem publicznym a prywatnym. W kwietniu 2025 roku przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw przekroczyło 9000 zł brutto. Tymczasem w wielu jednostkach budżetowych pensje są nadal o kilkadziesiąt procent niższe. Sektor ten traci konkurencyjność na rynku pracy. W niektórych instytucjach wskaźnik wakatów sięga 15–20 proc., a ogłaszane nabory kończą się fiaskiem.

Wspomniane trzy duże centrale związkowe oczekują wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej o 12 proc. w 2026 roku. Domagają się także wzrostu minimalnego wynagrodzenia do poziomu co najmniej 5015 zł brutto od 1 stycznia 2026. Oznacza to kwotowy wzrost o 349 zł, czyli 7,48 proc. wobec obecnej płacy minimalnej.
Taka podwyżka pozwoli zrekompensować rosnące koszty życia, a także utrzyma relację płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia na poziomie 52,7 proc. Związkowcy uważają także, iż wzrost płacy minimalnej ograniczy zjawisko tzw. pracujących biednych, czyli osób, których dochody, pomimo posiadania pracy, nie pozwalają na godne życie. Brak podwyżek płac prowadzi do marginalizacji dochodowej oraz utrwalenia nierówności dochodowych. Związkowcy przekonują również, że wzrost płacy minimalnej to jeden z najskuteczniejszych mechanizmów pobudzania popytu wewnętrznego.