Bezrobocie rośnie, a nie maleje?

Bezrobocie rośnie, a nie maleje?

Eurostat ocenia tendencje polskiego bezrobocia znacznie gorzej niż robią to władze krajowe.

Jak informuje Business Insider, z nowych danych Eurostatu wynika, że sytuacja na rynku pracy wygląda w Polsce gorzej niż wynikałoby to z rządowych danych. Te ostatnie po miesiącach wzrostu bezrobocia zaczęły niedawno wskazywać lekkie spadki wskaźnika osób pozostających bez pracy. Eurostat pokazuje natomiast tendencję wręcz odwrotną.

Urzędnicy europejskiej agencji statystycznej analizują bezrobocie inaczej niż polskie władze. Te ostatnie liczą tzw. zarejestrowanych bezrobotnych, czyli osoby, które zgłosiły się po wsparcie do urzędów pracy. Natomiast Eurostat bierze pod uwagę liczbę osób w wieku produkcyjnym, nie mających pracy, ale gotowych do jej podjęcia. Są to na przykład osoby, które nie zarejestrowały się w urzędach pracy z powodu braku przekonania, że otrzymają tam realną i skuteczną pomoc w znalezieniu zatrudnienia.

Choć metodologia Eurostatu wykazuje w Polsce niższe odsetki i liczby dotyczące bezrobocia niż dane GUS, to zarazem wskazuje ona ich wzrost w ostatnich miesiącach. Zdaniem Eurostatu bezrobocie wciąż w Polsce rośnie od początku roku i nie zanotowało zwyczajowego wiosennego sezonowego obniżenia. Wedle stanu na kwiecień było według Eurostatu 578 tys. bezrobotnych. Miesiąc wcześniej – 570 tys. W lutym 554 tys. W styczniu – 531 tys. Liczony tym sposobem wskaźnik bezrobocia wzrósł od początku roku z 3% do 3,3%.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Zwycięski strajk

Zwycięski strajk

Sukcesem zakończył się kilkudniowy strajk.

W Sosnowcu zakończył się strajk pracowników firmy Bitron Appliance Poland. Po kilku dniach protestu i wielomiesięcznych rozmowach związkowcy podpisali porozumienie z zarządem. Pracownicy otrzymają podwyżkę stawki godzinowej o 2 zł brutto oraz zyskają 5-dniowy tydzień pracy.

Głównym postulatem protestujących była podwyżka wynagrodzenia. Wcześniejsze rozmowy z pracodawcą zakończyły się jedynie jedną złotówką więcej na godzinę, co – zdaniem pracowników – było niewystarczające. Ostatecznie, w wyniku strajku, udało się wynegocjować 2 złote brutto więcej na każdą godzinę pracy. Zmiana obejmie pracowników zatrudnionych na stanowiskach produkcyjnych, z których wielu dotąd zarabiało najniższą krajową.

Drugim efektem podpisanego porozumienia jest wprowadzenie 5-dniowego tygodnia pracy, co stanowi istotne usprawnienie warunków zatrudnienia i organizacji czasu pracy. Pracownicy zyskają tym samym większą stabilność i lepszy balans między życiem zawodowym a prywatnym.

Bitron Appliance Poland działa w Polsce od 1998 roku i zatrudnia obecnie ponad 400 osób. Firma zajmuje się rozwojem oraz produkcją komponentów elektromechanicznych i elektronicznych dla przemysłu AGD, motoryzacyjnego, energetycznego oraz medycznego.

Strajk w Bitron Sosnowiec zakończył się sukcesem – pracownicy wywalczyli realne podwyżki oraz zmianę organizacji pracy. To ważny sygnał, że determinacja i wspólne działanie mogą prowadzić do pozytywnych zmian w środowisku pracy.

(przedruk za opzz.org.pl)

Strajk przeciw tyranii

Strajk przeciw tyranii

Dziś od rana trwa strajk w zakładzie Jeremias w Gnieźnie.

Dzisiaj na pierwszej zmianie rozpoczął się strajk w zakładzie Jeremias w Gnieźnie, czyli w niemieckiej firmie produkującej systemy kominowe. Strajk to efekt długotrwałego sporu o podwyżki i w odpowiedzi na szykany wobec związkowców.

Spór związkowców z zarządem dotyczy żądań podwyżek pensji (o 800 zł), dłuższej przerwy w pracy (30 minut), krótszego okresu rozliczenia nadgodzin oraz sprawiedliwych norm i premii. W trakcie sporu zbiorowego związkowców z Inicjatywy Pracowniczej z zarządem firmy ten ostatni zwolnił z pracy z zakładu w Gnieźnie po 16 latach zatrudnienia Mariusza Piotrowskiego – przewodniczącego komisji zakładowej związku a jednocześnie społecznego inspektora pracy, a wcześniej pracę stracił Dariusz Modrzejewski, pracownik lakierni, który zgłaszał naruszenia zasad BHP.

W zakładzie odbyło się referendum strajkowe. Wzięła w nim udział odpowiednia liczba osób, aby było ważne – frekwencja wyniosła 67%. Z tego aż 72,3% pracowników zagłosowało za strajkiem, a przeciw było 24,6%.

Dziś od rana załoga strajkuje. Jak informuje Inicjatywa Pracownicza, zarząd firmy i współpracująca z nim antypracownicza firma prawna Littler nie wpuścili na zakład zakładowego społecznego inspektora pracy. Firma wyprowadziła strajkującą część załogi na zamknięty teren z zakazem przemieszczania się, aby strajk nie rozlał się od początku na resztę pracowników. Więźniowie zakładu karnego zatrudnieni przez Jeremias grodzą okolice tego obszaru. Zarząd Jeremias korzysta z pracy więźniów i otrzymuje od państwa niemal milion złotych rocznie za ich zatrudnianie.

Mimo prób izolacji strajk trwa. Prezesi Jeremias jaskrawo utrudniają prowadzenia działalności związkowej w zakładzie, łamią postanowienia sądu, sprzeczają się z ministrem pracy. Firma zachowuje się jakby była państwem w państwie i wprowadza stan wyjątkowy według praw wymyślonych przez siebie. Na popołudniowej zmianę strajk objął już dwa razy więcej pracowników co na porannej. Strajk w tym momencie objął większość lub połowę zatrudnionych na wydziałach, przy czym strajkuje większość stałych pracowników produkcyjnych, a łamistrajkami są głównie więźniowie, pracownicy zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej oraz pracownicy biurowi skierowani przymusowo na produkcję przez zarząd firmy.

Protestujący studenci zakłócają ceremonię

Protestujący studenci zakłócają ceremonię

Dziś, w obliczu milczenia i systematycznego zwalczania strajku przez władze rektorskie Uniwersytetu Warszawskiego, studenci okupujący Uniwersytet Warszawski zdecydowali się wejść w przestrzeń publiczną i przypomnieć o swoich postulatach. Pojawili się podczas promocji doktorskiej i wręczenia gratulacji doktorom habilitowanym, które odbywały się w ogrodach Biblioteki Uniwersyteckiej.

Ich obecność była odpowiedzią na ignorancję i milczenie władz – studenci przy użyciu megafonów zakłócili ceremonię, kierując swoje słowa bezpośrednio do przemawiającego rektora Alojzego Nowaka. Ich żądania są niezmienne od początku protestu: rozpoczęcie realnych negocjacji w sprawie otwarcia publicznych stołówek, m.in. na BUW-ie, Wydziale Fizyki i Chemii, oraz stworzenie konkretnego, długofalowego planu rozbudowy akademików, które obecnie nie spełniają podstawowych standardów dostępności i przystępności.

Protestujący przypomnieli również zebranym, że 25 października 2023 roku kolegium rektorskie opublikowało odpowiedź na list otwarty, w którym rektor Alojzy Nowak oraz kanclerz Robert Grey jednoznacznie zadeklarowali utworzenie uniwersyteckiej stołówki w lokalu po dawnej kawiarni „Rewers” w BUW-ie. Cytując: „zgodnie z decyzją Rektora w budynku Biblioteki Uniwersyteckiej […] zostanie uruchomiona nowa stołówka uniwersytecka, na wzór stołówki przy ul. Oboźnej. Stołówki te funkcjonować mają równolegle i obie będą prowadzone przez Uniwersytet”. Deklaracja ta została jednak całkowicie zignorowana — lokal wynajęto prywatnemu podmiotowi, a kanclerz Grey publicznie udziela informacji sprzecznych z wcześniejszymi obietnicami.

W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” kanclerz twierdzi, że bistro w BUWie powstanie – tymczasem w ubiegłym roku oficjalnie powiedziano nam, że nie ma planów zagospodarowania tej przestrzeni. Uniwersytet działa w sposób zupełnie nietransparentny, o planach kanclerza dowiadujemy się z prasy. Podobnie było z obietnicą otwarcia publicznej stołówki w BUWie – nagle nikt o tej oficjalnej deklaracji nie pamięta. Jak to możliwe, że nikt nie rozlicza rektorów z ich słów? To oburzające, że osoby pełniące tak wysokie stanowiska mogą rzucać słowa na wiatr w sprawach tak ważnych dla studentów – mówi Gabriela, studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

Zamiast dialogu — próba zagłuszenia. Rektor Nowak po raz kolejny odmówił uznania studentek za stronę do rozmów, choć równocześnie – w cynicznym geście – zapewniał zebranych, że „negocjacje trwają”. Prawda jest taka, że w poniedziałek 26 maja prorektor ds. studenckich zapowiedział ustnie zaproszenie protestujących na oficjalne negocjacje. Od tego czasu uniwersytet milczy, a część protestujących nocuje na zimnym dziedzińcu, bo utrudnia im się dostęp do budynku. Cały ten czas studentki okupują Uniwersytet, walcząc o lepsze warunki życia i studiowania dla całej społeczności uniwersyteckiej.

Studentów traktuje się jak intruzów, nie partnerów do rozmowy. Jesteśmy zmuszeni do zakłócania takich uroczystości, bo rektor zamyka nam drzwi przed nosem. Dialog z władzami to fikcja – mówi Róża z Uniwersytetu Łódzkiego, która wspiera protest warszawskich studentów.

Podczas wydarzenia straż uniwersytecka zablokowała protestującym dostęp do sceny, otaczając je kordonem. W kulminacyjnym momencie doszło do fizycznej agresji wobec studentek — zostały one poszarpane przez uczestników ceremonii, na co straż uczelni nie zareagowała. Ich nietykalność cielesna została naruszona, a jedna z obecnych kobiet wyrwała protestującym megafon i rzuciła go na ziemię.

Studenci padli ofiarą nie tylko systemowego zaniedbania i bezczynności władz Uniwersytetu Warszawskiego, ale też fizycznej przemocy — na oczach rektora i gości uczelni, w miejscu, które powinno być przestrzenią dialogu i wspólnoty. Zamiast wsparcia – zostali potraktowani jak intruzi. Zamiast rozmowy, spotkali się z przemocą i upokorzeniem.

To, co wydarzyło się dziś, to nie tylko incydent — to symbol głębokiego kryzysu wspólnoty akademickiej. Uniwersytet Warszawski pokazał, że nie chce słuchać swoich studentów. Władze wolą chronić dobre samopoczucie elit niż wypełniać własne zobowiązania wobec społeczności, którą powinny reprezentować i wspierać.

Od 23 maja trwa studencki strajk okupacyjny na Uniwersytecie Warszawskim: https://nowyobywatel.pl/2025/05/24/studenci-strajkuja/