Kolejne masowe zwolnienia

Kolejne masowe zwolnienia

Po ubiegłorocznych masowych zwolnieniach w PKP Cargo ogłoszono kolejne duże redukcje w tej spółce.

W piątek władze PKP Cargo zapowiedziały kolejne zwolnienia grupowe. Władze publicznej spółki pod rządami liberałów chcą wysłać na bruk kolejne tysiące osób.

W ubiegłym roku nowe władze PKP Cargo, powołane przez rząd Donalda Tuska, zwolniły ze spółki 3665 osób. Miało to być elementem działań naprawczych. Szumnie zapowiadano m.in. odzyskanie udziałów w rynku towarowych przewozów kolejowych przez PKP Cargo.

Obecnie ogłoszone zamiary pokazują coś zupełnie odwrotnego. Władze spółki planują kolejna masowe zwolnienia. Pracę w roku 2025 ma stracić nawet 1041 osób, a w 2026 zwolnienia mogą objąć nawet 1388 osób. Zwolnienia mają objąć pracowników z różnych działów firmy.

Przyczyną zwolnień jest m.in. to, że PKP Cargo ma wciąż malejące udziały w rynku przewozów kolejowych. W ciągu pierwszych czterech miesięcy 2025 roku PKP Cargo zanotowało 5-procentowy spadek masy przewiezionych towarów wobec analogicznego okresu poprzedniego roku.

Tak wygląda „reforma” w wykonaniu liberałów. Zapłacą za nią utratą pracy tysiące osób.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Zwycięski strajk

Zwycięski strajk

Sukcesem zakończył się kilkudniowy strajk.

W Sosnowcu zakończył się strajk pracowników firmy Bitron Appliance Poland. Po kilku dniach protestu i wielomiesięcznych rozmowach związkowcy podpisali porozumienie z zarządem. Pracownicy otrzymają podwyżkę stawki godzinowej o 2 zł brutto oraz zyskają 5-dniowy tydzień pracy.

Głównym postulatem protestujących była podwyżka wynagrodzenia. Wcześniejsze rozmowy z pracodawcą zakończyły się jedynie jedną złotówką więcej na godzinę, co – zdaniem pracowników – było niewystarczające. Ostatecznie, w wyniku strajku, udało się wynegocjować 2 złote brutto więcej na każdą godzinę pracy. Zmiana obejmie pracowników zatrudnionych na stanowiskach produkcyjnych, z których wielu dotąd zarabiało najniższą krajową.

Drugim efektem podpisanego porozumienia jest wprowadzenie 5-dniowego tygodnia pracy, co stanowi istotne usprawnienie warunków zatrudnienia i organizacji czasu pracy. Pracownicy zyskają tym samym większą stabilność i lepszy balans między życiem zawodowym a prywatnym.

Bitron Appliance Poland działa w Polsce od 1998 roku i zatrudnia obecnie ponad 400 osób. Firma zajmuje się rozwojem oraz produkcją komponentów elektromechanicznych i elektronicznych dla przemysłu AGD, motoryzacyjnego, energetycznego oraz medycznego.

Strajk w Bitron Sosnowiec zakończył się sukcesem – pracownicy wywalczyli realne podwyżki oraz zmianę organizacji pracy. To ważny sygnał, że determinacja i wspólne działanie mogą prowadzić do pozytywnych zmian w środowisku pracy.

(przedruk za opzz.org.pl)

Strajk przeciw tyranii

Strajk przeciw tyranii

Dziś od rana trwa strajk w zakładzie Jeremias w Gnieźnie.

Dzisiaj na pierwszej zmianie rozpoczął się strajk w zakładzie Jeremias w Gnieźnie, czyli w niemieckiej firmie produkującej systemy kominowe. Strajk to efekt długotrwałego sporu o podwyżki i w odpowiedzi na szykany wobec związkowców.

Spór związkowców z zarządem dotyczy żądań podwyżek pensji (o 800 zł), dłuższej przerwy w pracy (30 minut), krótszego okresu rozliczenia nadgodzin oraz sprawiedliwych norm i premii. W trakcie sporu zbiorowego związkowców z Inicjatywy Pracowniczej z zarządem firmy ten ostatni zwolnił z pracy z zakładu w Gnieźnie po 16 latach zatrudnienia Mariusza Piotrowskiego – przewodniczącego komisji zakładowej związku a jednocześnie społecznego inspektora pracy, a wcześniej pracę stracił Dariusz Modrzejewski, pracownik lakierni, który zgłaszał naruszenia zasad BHP.

W zakładzie odbyło się referendum strajkowe. Wzięła w nim udział odpowiednia liczba osób, aby było ważne – frekwencja wyniosła 67%. Z tego aż 72,3% pracowników zagłosowało za strajkiem, a przeciw było 24,6%.

Dziś od rana załoga strajkuje. Jak informuje Inicjatywa Pracownicza, zarząd firmy i współpracująca z nim antypracownicza firma prawna Littler nie wpuścili na zakład zakładowego społecznego inspektora pracy. Firma wyprowadziła strajkującą część załogi na zamknięty teren z zakazem przemieszczania się, aby strajk nie rozlał się od początku na resztę pracowników. Więźniowie zakładu karnego zatrudnieni przez Jeremias grodzą okolice tego obszaru. Zarząd Jeremias korzysta z pracy więźniów i otrzymuje od państwa niemal milion złotych rocznie za ich zatrudnianie.

Mimo prób izolacji strajk trwa. Prezesi Jeremias jaskrawo utrudniają prowadzenia działalności związkowej w zakładzie, łamią postanowienia sądu, sprzeczają się z ministrem pracy. Firma zachowuje się jakby była państwem w państwie i wprowadza stan wyjątkowy według praw wymyślonych przez siebie. Na popołudniowej zmianę strajk objął już dwa razy więcej pracowników co na porannej. Strajk w tym momencie objął większość lub połowę zatrudnionych na wydziałach, przy czym strajkuje większość stałych pracowników produkcyjnych, a łamistrajkami są głównie więźniowie, pracownicy zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej oraz pracownicy biurowi skierowani przymusowo na produkcję przez zarząd firmy.

Protestujący studenci zakłócają ceremonię

Protestujący studenci zakłócają ceremonię

Dziś, w obliczu milczenia i systematycznego zwalczania strajku przez władze rektorskie Uniwersytetu Warszawskiego, studenci okupujący Uniwersytet Warszawski zdecydowali się wejść w przestrzeń publiczną i przypomnieć o swoich postulatach. Pojawili się podczas promocji doktorskiej i wręczenia gratulacji doktorom habilitowanym, które odbywały się w ogrodach Biblioteki Uniwersyteckiej.

Ich obecność była odpowiedzią na ignorancję i milczenie władz – studenci przy użyciu megafonów zakłócili ceremonię, kierując swoje słowa bezpośrednio do przemawiającego rektora Alojzego Nowaka. Ich żądania są niezmienne od początku protestu: rozpoczęcie realnych negocjacji w sprawie otwarcia publicznych stołówek, m.in. na BUW-ie, Wydziale Fizyki i Chemii, oraz stworzenie konkretnego, długofalowego planu rozbudowy akademików, które obecnie nie spełniają podstawowych standardów dostępności i przystępności.

Protestujący przypomnieli również zebranym, że 25 października 2023 roku kolegium rektorskie opublikowało odpowiedź na list otwarty, w którym rektor Alojzy Nowak oraz kanclerz Robert Grey jednoznacznie zadeklarowali utworzenie uniwersyteckiej stołówki w lokalu po dawnej kawiarni „Rewers” w BUW-ie. Cytując: „zgodnie z decyzją Rektora w budynku Biblioteki Uniwersyteckiej […] zostanie uruchomiona nowa stołówka uniwersytecka, na wzór stołówki przy ul. Oboźnej. Stołówki te funkcjonować mają równolegle i obie będą prowadzone przez Uniwersytet”. Deklaracja ta została jednak całkowicie zignorowana — lokal wynajęto prywatnemu podmiotowi, a kanclerz Grey publicznie udziela informacji sprzecznych z wcześniejszymi obietnicami.

W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” kanclerz twierdzi, że bistro w BUWie powstanie – tymczasem w ubiegłym roku oficjalnie powiedziano nam, że nie ma planów zagospodarowania tej przestrzeni. Uniwersytet działa w sposób zupełnie nietransparentny, o planach kanclerza dowiadujemy się z prasy. Podobnie było z obietnicą otwarcia publicznej stołówki w BUWie – nagle nikt o tej oficjalnej deklaracji nie pamięta. Jak to możliwe, że nikt nie rozlicza rektorów z ich słów? To oburzające, że osoby pełniące tak wysokie stanowiska mogą rzucać słowa na wiatr w sprawach tak ważnych dla studentów – mówi Gabriela, studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

Zamiast dialogu — próba zagłuszenia. Rektor Nowak po raz kolejny odmówił uznania studentek za stronę do rozmów, choć równocześnie – w cynicznym geście – zapewniał zebranych, że „negocjacje trwają”. Prawda jest taka, że w poniedziałek 26 maja prorektor ds. studenckich zapowiedział ustnie zaproszenie protestujących na oficjalne negocjacje. Od tego czasu uniwersytet milczy, a część protestujących nocuje na zimnym dziedzińcu, bo utrudnia im się dostęp do budynku. Cały ten czas studentki okupują Uniwersytet, walcząc o lepsze warunki życia i studiowania dla całej społeczności uniwersyteckiej.

Studentów traktuje się jak intruzów, nie partnerów do rozmowy. Jesteśmy zmuszeni do zakłócania takich uroczystości, bo rektor zamyka nam drzwi przed nosem. Dialog z władzami to fikcja – mówi Róża z Uniwersytetu Łódzkiego, która wspiera protest warszawskich studentów.

Podczas wydarzenia straż uniwersytecka zablokowała protestującym dostęp do sceny, otaczając je kordonem. W kulminacyjnym momencie doszło do fizycznej agresji wobec studentek — zostały one poszarpane przez uczestników ceremonii, na co straż uczelni nie zareagowała. Ich nietykalność cielesna została naruszona, a jedna z obecnych kobiet wyrwała protestującym megafon i rzuciła go na ziemię.

Studenci padli ofiarą nie tylko systemowego zaniedbania i bezczynności władz Uniwersytetu Warszawskiego, ale też fizycznej przemocy — na oczach rektora i gości uczelni, w miejscu, które powinno być przestrzenią dialogu i wspólnoty. Zamiast wsparcia – zostali potraktowani jak intruzi. Zamiast rozmowy, spotkali się z przemocą i upokorzeniem.

To, co wydarzyło się dziś, to nie tylko incydent — to symbol głębokiego kryzysu wspólnoty akademickiej. Uniwersytet Warszawski pokazał, że nie chce słuchać swoich studentów. Władze wolą chronić dobre samopoczucie elit niż wypełniać własne zobowiązania wobec społeczności, którą powinny reprezentować i wspierać.

Od 23 maja trwa studencki strajk okupacyjny na Uniwersytecie Warszawskim: https://nowyobywatel.pl/2025/05/24/studenci-strajkuja/