Najnowsza prognoza PKO BP przewiduje malejące tempo wzrostu płac.
Jak informuje portal Bankier.pl, nowa prognoza ekonomistów PKO BP przewiduje hamowanie wzrostu płac w Polsce. Analitycy przewidują, że w 2025 średni wzrost płac rok do roku nieco przekroczy 8%. Natomiast w roku 2026 ma wynieść 6-7%. Taki wzrost nominalny będzie jeszcze uszczuplany przez inflację.
Takie tendencje mają wynikać z kilku czynników. Po pierwsze, z niewielkiego wzrostu płacy minimalnej. Rząd planuje kilkuprocentowe jej podniesienie. Zarówno płace minimalne, jak i wzrost pensji w budżetówce ma wynieść wedle propozycji rządu 3%, ale nawet gdyby w trakcie negocjacji ze stroną społeczną wyniósł nieco więcej, to i tak będzie mizerny. Po drugie, maleje w Polsce podaż pracy, czyli mniej jest wolnych miejsc pracy i ofert zatrudnienia, a to hamuje presję płacową i konieczność konkurowania o pracowników za pomocą lepszych płac. Wedle analityków PKO BP większy ruch w zatrudnianiu będzie miał być może, ale nie na pewno, dopiero pod koniec 2025 roku.
Znany podmiot z branży hurtowej zwolni kilkaset osób.
Jak informuje portal Wiadomości Handlowe, duże zwolnienia planuje spółka Makro Polska. To jedna z największych firm hurtowych w Polsce. Po ubiegłorocznych zwolnieniach ponad 100 osób Makro planuje teraz znacznie większe redukcje zatrudnienia i ograniczenie skali działalności.
Spółka planuje likwidację swoich czterech obiektów hurtowych spośród 29, jakie posiada w Polsce. Do końca września zostaną zlikwidowane hurtownie firmy w Rybniku, Słupsku, Toruniu i Zabrzu. W efekcie pracę straci 400 osób zatrudnionych dotychczas w tych obiektach. Niewykluczone, że skala zwolnień będzie jeszcze większa, gdyż zmniejszenie skali działalności oznacza prawdopodobieństwo zmniejszenia skali działań w centrali firmy.
Zdjęcie w nagłówku tekstu: Autorstwa Mateuszgdynia – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=53992361
Ponad sto osób straciło pracę w zakładach Diory.
Jak informuje portal Money.pl, wczoraj 115 pracowników zakładu Diora w Świdnicy otrzymało wypowiedzenia z pracy w procedurze zwolnień grupowych. Spółka od niedawna znajduje się w stanie upadłości.
Decyzję o zwolnieniach podjął syndyk masy upadłościowej. Świdnicka Diora, producent głośników, została 5 czerwca postawiona w stan upadłości. Zakład należy do państwa – publicznej Agencji Rozwoju Przemysłu. Za rządów PiS został znacząco dofinansowany i zmodernizowany. Jego kłopoty zaczęły się po wybuchu wojny na Ukrainie – stracił wtedy wielu kontrahentów ze wschodu.
Prezes firmy Maciej Rojek twierdzi, że zdecydował się na ogłoszenie upadłości zakładu, ponieważ Agencja Rozwoju Przemysłu od dłuższego czasu nie reagowała ani na prośby o wsparcie, ani na sugestie pozyskania prywatnego inwestora. Jego zdaniem ARP po zmianie władzy zdecydowała w 2024 r. o kontrolowanej likwidacji spółki. W rozmowie z „Gazetą Wrocławską” mówił: „Dostali na to prawdopodobnie pozwolenie z Ministerstwa Aktywów Państwowych. Ostatecznie jednak pismo o tym, że Diora zostanie zlikwidowana, przysłano mi dopiero w maju, czyli ponad miesiąc temu. Kondycja finansowa nie pozwalała już dłużej czekać i musiałem zawiadomić sąd o upadłości”.
Prezes firmy twierdzi, że ma ona około 2 milionów złotych i żadnych większych zobowiązań poza pracowniczymi, więc zatrudnionym zostaną zapewnione wszelkie przewidziane świadczenia. Informuje, że zakładem jest zainteresowanych trzech prywatnych inwestorów. Obecnie posiada zamówienia na kwotę kilku milionów złotych.
Zdjęcie w nagłówku tekstu pochodzi ze strony internetowej Diory.
W jednym z zakładów w Bielsku-Białej odbył się dzisiaj strajk ostrzegawczy.
Jak informuje portal bielsko.biala.pl, dzisiaj w godzinach 13-15 odbył się strajk ostrzegawczy w zakładzie firmy Marelli w Bielsku-Białej. Kilkadziesiąt osób zaprzestało pracy w ramach trwającego od dawna sporu między związkami zawodowymi a szefostwem firmy.
Pora protestu została ustalona tak, aby mogli w nim wziąć udział pracownicy pierwszej i drugiej zmiany. Szefostwo zakładu znacznie skróciło pierwszą zmianę, aby storpedować protest. Mimo to wzięła w nim udział znaczna część pracowników obu zmian.
Pod koniec 2024 „Solidarność zażądała podwyższenia miesięcznych płac o 750 zł brutto od 1 stycznia. W toku protestu obniżyła je do 375 zł brutto od 1 lipca. Mimo to zarząd firmy odrzuca żądania związkowców. Grzegorz Maślanka, szef zakładowej „Solidarności”, powiedział portalowi bielsko.biala.pl: „Odpuszczamy sześć miesięcy, oczekiwaną kwotę podwyżki wynagrodzenia obniżyliśmy o połowę, ale mimo naszej woli współpracy, nie ma jej po stronie pracodawcy. Proponują nam 158 zł brutto średnio na pracownika”.
We wtorek odbędą się kolejne negocjacje związkowców z przedstawicielami władz firmy.