Niemal połowa Polaków żyje od pierwszego do pierwszego.
Jak informuje internetowy serwis radia RMF, nowy raport „Polaków portfel własny: oszczędny jak Polak” przynosi niewesołe wieści. Raport został przygotowany przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) na zlecenie Santander Consumer Banku.
49% badanych twierdzi, że żyje od wypłaty do wypłaty, a bieżące potrzeby pochłaniają całość ich zarobków. Nie mają z czego oszczędzać. Zaledwie 25% ankietowanych stać na bieżące wydatki oraz regularne, comiesięczne oszczędzanie pozostałych kwot.
Najgorsza jest sytuacja emerytów. Aż dwie trzecie z nich wydają w ciągu miesiąca całość bieżących dochodów. Z kolei wśród młodych osób jest największy odsetek tych, którzy przed kolejną wypłatą są zupełnie bez środków do życia. 24% dwudziestolatków i 26% trzydziestolatków korzysta wówczas z pomocy rodziny lub innych bliskich osób. 7% regularnie pożycza pieniądze od rodziny, a w grupie wiekowej 18-29 lat odsetek takich osób wynosi 15%. Z kolei 6% uważa, że bez pomocy bliskich nie byłoby się w stanie samodzielnie utrzymać. Ten wskaźnik rośnie do 14% w grupie młodych dorosłych.
W czerwcu znacząco ubyło ofert zatrudnienia.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, w czerwcu 2025 roku na 50 największych portalach rekrutacyjnych w Polsce opublikowano o 9 procent mniej ofert zatrudnienia niż w czerwcu 2024. Jednak to nie najgorsza z tendencji.
Jeszcze gorzej wygląda kwestia porównań miesiąc do miesiąca. Czerwiec przyniósł 249 tysięcy ofert pracy. To o 18 tysięcy i o 7% mniej niż w maju 2025. To właśnie ten wskaźnik jest ewenementem. Zwykle początek lata przynosił wzrost liczby ofert pracy w związku z zatrudnieniem sezonowym. W tym roku nie tylko ich nie przybyło w czerwcu wobec maja, ale wręcz ubyło.
Taki spadek wydarza się pierwszy raz od listopada 2024. To kolejny z kiepskich wskaźników gospodarczych w ostatnim czasie. Analitycy nie wiedzą jeszcze, czy to chwilowe załamanie, a część z nich skłania się ku tezie, że to początek stagnacji gospodarczej.
Biedronce i firmom transportowym zarzucana jest zmowa niekorzystna dla pracowników.
Jak informuje Interia Biznes, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postawił firmie Jeronimo Martins, właścicielowi sieci Biedronka, zarzut udziału w zmowie z 32 firmami transportowymi. Proceder, który jest zarzucany oskarżonym, dotyczy porozumienia, na którym tracili kierowcy. Firmy transportowe obsługujące centra dystrybucyjne Biedronki były informowane o pracownikach, którzy zwolnili się z którejś z nich. Gdy takie osoby starały się o pracę w innych firmach z tego grona, np. chcąc uzyskać wyższe pensje czy lepsze warunki zatrudnienia, ich kandydatury były automatycznie blokowane i nie mieli szans otrzymać takiej pracy przez pewien okres, zwykle trzymiesięczny. Zmowa pozwalała utrzymać niższe stawki dla pracowników. Całość procederu miał koordynować właśnie Jeronimo Martins.
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny w swoim wniosku postawił zarzuty Jeronimo Martins Polska oraz 32 firmom transportowym, ośmiu menedżerom i właścicielom firm, którzy mieli brać udział w tym procederze. „Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego «podkupywania» sobie pracowników” – stwierdza szef UOKiK w komunikacie prasowym. Dodaje on: „Porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poach agreements, są prawnie zabronione. Mogą m.in. prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było”.
Sieci grozi kara w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu. Ten ostatni wynosi około 100 miliardów złotych. Z kolei osobom fizycznym zaangażowanym w zmowę grożą kary do 2 milionów złotych.
Strajk w firmie Jeremias trwa już 40 dni i jest najdłuższy w dziejach III RP.
3 czerwca rozpoczął się strajk w zakładzie produkcyjnym firmy Jeremias w Gnieźnie. To należący do niemieckiego kapitału zakład wytwarzający systemy kominowe. Strajk wybuchł po długotrwałym konflikcie z szefostwem firmy. Najpierw zwolniono z pracy bezprawnie (co potwierdził sąd) dwóch działaczy związkowych Inicjatywy Pracowniczej. Szefostwo firmy zatrudniło także znaną z antypracowniczych i antyzwiązkowych poczynań firmę prawniczą Littler. Po tym wszystkim związkowcy zorganizowali referendum, w którym większość zatrudnionych opowiedziała się za strajkiem.
3 czerwca rozpoczęła się akcja strajkowa. Wspierają ją pikiety i demonstracje oraz blokowanie wjazdu do zakładu dostawom materiałów, protestowano także pod ambasadą Niemiec w Warszawie. Szefostwo firmy odpowiada w brutalny sposób: forsuje fałszywą narrację, że strajk jest nielegalny, że strajkuje garstka ludzi, zatrudnia łamistrajków (co jest sprzeczne z prawem), w tym więźniów zakładów karnych, odmawia negocjacji i ustępstw, nie wpuszcza do zakładu zwolnionego i nakazem sądu przywróconego do pracy związkowca i zarazem społecznego inspektora pracy. Doszło do tak ostentacyjnych zachowań aroganckiego szefostwa firmy, że oznajmiło ono przedstawicielom Państwowej Inspekcji Pracy, iż woli kontynuować łamanie prawa i płacić nakładane mandaty niż podporządkować się przepisom i werdyktom inspekcji. W sprawie strajku odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta Gniezno.
Związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej napisali dzisiaj:
„Dziś 40 dzień strajku w Jeremias. Tym samym nasz strajk stał się najdłuższym w Polsce od zmiany ustroju w 1989. Przez te 40 dni zbudowaliśmy poparcie ruchu pracowniczego w Polsce i całej Europie, a także wielu sympatyków z innych organizacji społecznych. Bardzo Wam wszystkim dziękujemy – dzięki Wam nie poddamy się i zakończymy strajk tylko z godnym porozumieniem.
Te 40 dni strajku ujawniły fundamentalne sprzeczności naszego państwa 36 lat po zmianie ustroju po masowych strajkach przed laty – państwa które dziś wymierza śmieszne kary i daje podatkowe ulgi na zwalczanie pracowników, a w efekcie: samo nie może wymóc, aby w jego granicach milionerzy przestrzegali prawo. Prywaciarze doją dziś na potęgę nasze państwo, śmieją się z jego kar i unikają płacenia w nim podatków, transferują na Zachód zyski, które wytwarzamy ciężką pracą, a tą naszą pracę wyceniają dziś trzy razy niżej niż w Niemczech. Marne państwo utrzymywane z marnych pensji i dojone przez międzynarodowe korporacje to państwo bez przyszłości. Takie państwo z kartonu nadaje się tylko do śmietnika.
Nie możemy słuchać jak prezesi firm otwarcie mówią inspektorom pracy, że zapłacą kary ale prawa przestrzegać nie będą. Nie możemy patrzeć jak prawnicy prezesa Jeremias negują ekspertyzy ministerstwa pracy, czy odmawiają posłom prawa do interwencji poselskiej w zakładzie. A posłowie dotąd przyzwalają, aby firmy wliczały w koszty działalności zwalczanie protestów pracowników i polskiego prawa.
Nie możemy znieść, że ten regres cywilizacyjny za przyzwoleniem państwa jest po to aby odmawiać skromnej poprawy warunków pracy w Polsce.
Żeby polskie państwo nie było ośmieszane przez pracodawców, żądamy od posłów i ministrów:
1. Uzależnić kary za łamanie prawa pracy od przychodów, jakie notuje firma. Kary po 2,5 tys. PLN tylko zachęcają prywaciarzy do bezprawia. Jeśli prezesi zakładu uporczywie łamią prawo, zwalczają pracowników, utrudniają spory zbiorowe, kary muszą być odpowiednio wyższe – aż do zawieszenia działalności zakładu. Tylko adekwatne kary sprawią, że prezesi firm będą szanować prawo pracy.
2. Dać narzędzia wymierzania mocnych kar za łamanie prawa w ręce samych pracowników – Społecznych Inspektorów Pracy.
3. Zakazać ulg podatkowych za usługi prawne zwalczające pracowników i związki zawodowe, na wzór projektu uchwały kongresu USA „No Tax Breaks For Union Busting Act”.
Apelujemy do innych związków zawodowych i sympatyzujących organizacji o poparcie postulatów strajku do władz RP. To państwo wszyscy dźwigamy na naszych barkach ciężką pracą i finansujemy podatkami, których unikają zarządy wielu firm. Czas aby państwo było dla pracowników, a nie przeciwko nim.
Jutro, 14.07, delegacja strajku w Jeremias liczy że zarząd koncernu zaproponuje konkretną godną ofertę poprawy warunków. Liczymy że firma zdała sobie sprawę, że strajk nie podda się aż do osiągnięcia godnego kompromisu.
Jeśli dyrekcja znów będzie tylko nas zwodzić i obchodzić przepisy prawa by złamać strajk, licząc na bezkarność, ogłaszamy pełną mobilizację. W czterdziesty dzień strajku wzywamy do Powstania pracowników wobec państwa z kartonu! 12:30 pod ratuszem, następnie rynek i przejście pod fabrykę.
Jedynym warunkiem odwołania mobilizacji jest godne porozumienie firmy ze związkiem”.
Możesz wesprzeć Fundusz Strajkowy – są z niego wypłacane zasiłki dla strajkujących, którzy od 40 dni nie otrzymują środków za okres, w którym strajkują: https://zrzutka.pl/m2xrgk