Kultura terapeutyczna, czyli woke i psychiatria
Wyjście poza klincz ideologii woke i konserwatyzmu wymaga powrotu do podstaw myślenia krytycznego.
– psycholog, obronił w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego doktorat z psychologii pt. „Model biomedyczny w psychopatologii i opozycja wobec niego. Perspektywa psychologiczna”. Ukończył również studia doktoranckie z filozofii w Instytucie Filozofii UJ. Studiował także m.in. na Petersburskim Uniwersytecie Państwowym, Uniwersytecie Radbouda, Uniwersytecie w Groningen i ukończył dwuletnie szkolenie z psychoterapii przy Collegium Medicum UJ. Publikował m.in. w czasopismach „Diametros”, „Psychiatria Polska”, „Archives of Psychiatry and Psychotherapy”, „Theory & Psychology”, „International Journal of Environmental Research and Public Health”, „Psikhologicheskii Zhurnal”. Recenzował dla „Theory & Psychology” i „Journal of Humanistic Psychology”. Zatrudniony w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Wyjście poza klincz ideologii woke i konserwatyzmu wymaga powrotu do podstaw myślenia krytycznego.
Nie wyklucza to indywidualnej terapii czy nawet pomocnej czasami (choć zdecydowanie zbyt powszechnie stosowanej i nadużywanej) farmakoterapii, ale ostatecznie jest to tylko niezbyt skuteczny plaster na ziejące rany systemowych problemów, konserwujące niesprawiedliwe status quo i nierówności społeczne. „Zamiast próbować zmienić »nastawienie« w terapii, musimy zmienić hierarchie rasowe i klasowe, system mieszkaniowy i ekonomiczny” – pisze brytyjska psycholożka.
Diagnozy tego rodzaju mogą pełnić podobną funkcję do określania buntujących się kobiet mianem „czarownic”.
Ujmowanie cierpienia psychicznego jako problemów jednostek i ich „chorych mózgów” zasłania ekonomiczne przyczyny tegoż cierpienia.
Demokracja, która miałaby polegać na władzy ekspertów, to właśnie technokratyczny autorytaryzm.
Cierpienie niekoniecznie powinniśmy redukować do genów i biologii.
Przypadek Britney Spears daje okazję, żeby krytycznie przyjrzeć się „zdrowiu psychicznemu”
Nawet w dużych mediach można się spotkać z wypowiedziami psychiatrów narzekających na rozpad więzi społecznych, przepracowanie, niestabilną sytuację zawodową, brak poczucia bezpieczeństwa i problemy finansowe jako faktyczne przyczyny problemów pacjentów. A jednak lekarstwem na te problemy ma być farmakoterapia lub psychoterapia, które miałyby do takich warunków pozwolić się przystosować lub przynajmniej złagodzić ból. To nie działa.
Pod pięknymi słowami o psychiatrii środowiskowej zdają się kryć zupełnie inne realne działania. Z wierzchu błyszczy, w środku gnije.