Nowa logika

·

Nowa logika

·

Zdumiewające fakty, szokujące opinie pchały się pod pióro niemal nachalnie i dopóki ich nie opisałam, rosły stosy nie załatwionych papierów, nie oddzwonionych telefonów, nie wyprasowanych koszul. Od pewnego czasu wydajność producentów absurdów przekroczyła moje możliwości percepcji. Nie wiem co wybrać i jak to skomentować. Oto kilka próbek.

Komisja sejmowa do sprawy nacisków na wymiar sprawiedliwości przesłuchiwała prokuratora na okoliczność zorganizowania konferencji prasowej. Prokurator cytował chronologicznie wypowiedzi dziennikarzy i polityków szkalujących prokuraturę. Wyglądało to na zorganizowaną nagonkę, której celem było zaniechanie śledztwa, a przynajmniej jego utrudnienie. Prokuratura odwołała się do opinii publicznej. Trochę pomogło, po konferencji prasowej nacisk zelżał. Komisję sejmową te zeznania bardzo zdenerwowały. Chciała wykryć naciski, ale nie te, o których mówił prokurator, jakieś inne. Przewodniczący, poseł Karpiniuk, wpadł w trudny do zdefiniowania stan ducha i umysłu. Kompromitował się na wszystkie możliwe sposoby, ponieważ, jak twierdził, jest przewodniczącym i może mówić i robić, co zechce. W serwisach informacyjnych królował komentarz – przesłuchiwany prokurator reagował emocjonalnie, groził komisji skargą za naruszenie jego dóbr osobistych, a Jacek Kurski został wykluczony ze składu komisji.

Reagowanie emocjonalne jest najcięższym zarzutem, ale poprawne złe emocje zasługują na najwyższą pochwałę. Na przykład używanie rynsztokowych wyzwisk w słusznym gniewie na szarganie narodowych świętości i pozycji Polski na świecie, jest dowodem przynależności do sfer wyższych. Podobnie jest z tolerancją. Jest to cnota najwyższa, ale wiadomo, że nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji.

Najdoskonalszym produktem nowej logiki jest Lech Wałęsa, pogromca komunizmu, Logo Polski i przemian w Środkowo-Wschodniej Europie. Opanował zasady nowej dialektyki perfekcyjnie. Jako klasyk jest często cytowany – „za, a nawet przeciw”, „plusy dodatnie, plusy ujemne”, „nie chcę, ale muszę”. Wałęsę lubimy i szanujemy ponad podziałami. Kto nie pała miłością do Wałęsy, grzeszy emocjonalnym stosunkiem do naszego dobra narodowego. Nie wierzycie? – to posłuchajcie.

„Dziennikarz: Ale w tych podsumowaniach widać, że nie pała pan miłością do swojego bohatera. Paweł Zyzak: Nie zgadzam się, nie zawarłem w nich ocen moralnych. Dziennikarz: Czyli lubi pan Wałęsę? Jest to dla pana postać pozytywna? Paweł Zyzak: Nie mam do niego stosunku emocjonalnego. Odnoszę się do Wałęsy z szacunkiem jako do człowieka i byłego prezydenta mojego kraju. Zaletą mojego wieku jest natomiast to, że mogę na niego spojrzeć chłodnym okiem”.

Zaletą mojego wieku i wieku Wałęsy jest to, że nie musimy patrzeć na siebie chłodnym okiem. To znaczy on nie musi, a ja owszem, powinnam, a nawet muszę. Wypowiedzi Wałęsy nikogo nie szokują – przecież to nasz milusiński, a „Kaczory to obciach”. Na szczęście tyle demokracji jeszcze zostało, że mogę na Wałęsę w ogóle nie patrzeć, tzn. wyłączyć telewizor, kiedy mówi coś o mnie, albo o prezydencie mojego kraju. Nie muszę też chodzić na akademie ku czci Wałęsy, chociaż jest to bardzo źle widziane. W stosunku do Wałęsy naród powinno połączyć jedno uczucie – wdzięczności za obalenie komunizmu. Kiedyś organizowano akademie wdzięczności za pokonanie faszyzmu, ale też nie chodziłam. W Radzie Mędrców Europy Lech Wałęsa jest symbolem wyzwolenia z komunizmu i tak być powinno. To jedna z nielicznych decyzji premiera, którą popieram bez zastrzeżeń.

Jeśli jesteśmy przy Europie, muszę się przyznać do nieuctwa. Dopiero z okazji kongresu Europejskich Partii Ludowych w Warszawie dowiedziałam się, że PO należy do tego klubu. Byłam przekonana, że to „L” znaczy Liberalny, czyli postępowy ekonomicznie i światopoglądowo. Kiedy politycy omawiali szczytne ideały, świetlane perspektywy i znaczące osiągnięcia, lud roboczy na ulicach Warszawy dawał upust swoim emocjom. Pewnie też nie wiedział, że obradują jego przyjaciele. Może chodzi o to, że Platforma reprezentuje interesy ludu jako ogółu, tzn. akcjonariuszy, biznesmenów, urzędników, aktywistów z organizacji pozarządowych, a lud roboczy to przypadek szczególny? Może ludem roboczym zainteresują się partie zielonych, bo to gatunek wymierający?

Gdy pojawiła się informacja o świńskiej grypie, zadzwoniła moja siostra: „Nie wiesz, o co chodzi? Przy ptasiej grypie chcieli sprzedać szczepionkę z magazynów koncernu Dicka Cheneya, ale tym razem mówią, że szczepionkę trzeba wyhodować”. – „Może chodzi o wyeliminowanie meksykańskiej wieprzowiny z amerykańskiego rynku?” – próbowałam zgadywać i czekałam na reportaże z niechlujnych ferm w Meksyku, widoki stosów padliny i służb sanitarnych w ubraniach kosmitów. Zamiast tego pojawili się dwaj robotnicy meksykańscy i powiedzieli: „Wszyscy, którzy pracowali na amerykańskiej fermie świń, po powrocie do domu zachorowali”. Zrozumiałam, że to ferma w USA, chociaż niekoniecznie. Tej informacji nie powtórzono i żaden dziennikarz nigdy nie zapytał, gdzie znajduje się źródło epidemii, jak chorują świnie, czy zostały wybite i jakie straty ponieśli hodowcy. Prezydent Meksyku mówił tylko o wielkich stratach w branży turystycznej. Jak udało się osiągnąć taką cenzurę?

Dlaczego nikt się nie dziwi, chociaż wszyscy widzą to samo, co ja?

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie