Robią to inaczej
Robią to inaczej
Związek zawodowy to strajk, zadyma, zablokowany ruch w Warszawie. Takie skojarzenia nie obejmują jednak coraz bardziej istotnych – a co więcej, skutecznych – form działalności związkowej.
Mądry związkowiec po szkoleniu
Organizacje pracodawców oraz większe firmy mają do dyspozycji całe sztaby ekonomistów, prawników i innych specjalistów. W razie sporu, pracownicy zazwyczaj zmuszeni są liczyć na własne umiejętności i wiedzę. Aby Dawid mógł się zmierzyć z Goliatem, musi umieć dobrze wymierzyć cios. W tym celu związki zawodowe regularnie organizują szkolenia dla swoich członków.
– Mają one na celu lepszą organizację pracowników i ich siły. Uczą, jak tej siły użyć – wyjaśnia Elżbieta Wielg, kierownik Biura Szkoleń i Programów Europejskich NSZZ „Solidarność”. – Komisje Zakładowe są często niewielkie. Uczymy, jak organizować pracowników, żeby poczuli potrzebę bycia w związku. Tłumaczymy też, dlaczego bez nich Komisja nie jest w stanie niczego zrobić – informuje p. Elżbieta. – Zdarza się, że po szkoleniach działacze czują taką moc, iż uważają się za gotowych do negocjacji z pracodawcą. Uczulamy ich, że sama wiedza nie wystarczy, trzeba mieć wokół siebie ludzi, którzy będą kibicowali, gdy zaczną się rozmowy.
Kursy innego rodzaju uczą działaczy, w jaki sposób przedstawiać postulaty, aby stać się równorzędnym partnerem pracodawcy. – Szkolimy z prowadzenia negocjacji i sztuki kształtowania wizerunku, które w działaniach związkowych są niezbędne – wyjaśnia Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce.
Choć niektóre szkolenia, np. z dialogu społecznego, organizuje większość związków, prawie każdy dodaje do nich „coś od siebie”. – Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych prowadzi szkolenia z komunikacji społecznej nie tylko z załogą i pracodawcą, ale też ze społecznością lokalną, na którą składają się również związkowcy – podkreśla wiceprzewodniczący centrali, Andrzej Radzikowski. – Jako reprezentatywny związek zawodowy opiniujemy nie tylko ustawy ogólnokrajowe, ale także prawo lokalne – dodaje.
Coraz częstsze są także zajęcia z rachunkowości i finansów oraz z prawa. – Omawiamy wszystkie przepisy, które dotyczą pielęgniarek, np. ustawę o działalności leczniczej. Tak, byśmy wiedziały np. jak nie dać się zmusić do przejścia na kontrakt – informuje Dorota Gardias, do czerwca 2011 r. przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Związek Nauczycielstwa Polskiego robi podobne szkolenia dla nauczycieli, górnicy zaś dokształcają społecznych inspektorów pracyi… aktywizują kobiety. – Przez „męską dominację” w branży członkinie naszej organizacji są słabo zauważalne. Chcemy, żeby ich głos był również brany pod uwagę w naszych działaniach – wyjaśnia Edyta Piórkowska ze Związku Zawodowego Górników w Polsce (ZZGwP).
Choć „Solidarność”, która liczy niemal 700 tys. członków, zatrudnia wielu specjalistów, często sięga również po szkoleniowców z zewnątrz. – Najczęściej prowadzą oni zajęcia dla naszych trenerów, prawników, osób odpowiadających za wizerunek związku czy jego politykę informacyjną – wyjaśnia p. Wielg. Podnoszenie kwalifikacji związkowców odbywa się w sposób nowoczesny, obejmuje zarówno przyswajanie teorii, jak i warsztaty umiejętności praktycznych. Działacze „eski” coraz częściej biorą także udział w konferencjach i seminariach.
Wielokrotnie mniejsza Konfederacja Pracy świetnie potrafi wykorzystywać wiedzę o obowiązkach szkoleniowo-prewencyjnych różnych instytucji, czym znacząco obniża koszty edukacji. – Przy szkoleniach dotyczących mobbingu poprosiliśmy o pomoc inspektorów pracy, którzy przeprowadzili je za darmo, w ramach swoich obowiązków. My zapewniliśmy salę i catering – wyjaśnia Michał Lewandowski, skarbnik związku.
Dzięki zabiegom OPZZ wprowadzono prawną możliwość tworzenia w zakładach funduszu szkoleniowego, służącego zwiększaniu umiejętności załogi. – Niestety nie jest on obligatoryjny – ubolewa Radzikowski. Co więcej, w obliczu nieudolności urzędów pracy związki podjęły się organizowania szkoleń zawodowych, pozwalających na przekwalifikowanie pracowników. Aby było to możliwe, lokalne struktury największych central ubiegają się m.in. o pieniądze z funduszów europejskich. – W Małopolsce przeprowadziliśmy szkolenia fryzjerskie, manicure, pedicure, w Szczecinie organizowaliśmy kursy dające uprawnienia kierowców zawodowych, w jeszcze innych miejscach – uczyliśmy obsługi urządzeń biurowych – wymienia wiceszef Porozumienia.
Środki uświęcają cel
Wzorem firm i organizacji pozarządowych, związkowcy szybko uczą się sięgać po środki unijne, np. z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Najczęściej pozyskują je na wzmacnianie dialogu społecznego. OPZZ prowadzi duży projekt „Kompetentny uczestnik dialogu społecznego”, ZNP – „Dialog społeczny”, zaś ZZGwP – „Profesjonalnego związkowca”.
Ponadto pierwszy z wymienionych związków zorganizował za wspólnotowe dotacje obserwatorium regionalnych rynków pracy. – Podobne rzeczy robią urzędy pracy, ale one opisują tylko stan zastany, który każdy widzi. My staramy się prognozować przyszłą sytuację, co daje możliwość działania, by zmniejszyć bezrobocie – wyjaśnia Grażyna Różanek z Zespołu ds. Funduszy Europejskich. Co istotne, obserwatorium nadal działa pomimo zakończenia finansowania. Z kolei Konfederacja Pracy wykorzystuje fundusze unijne, żeby przybliżać członkom nowe zjawiska prawno-pracownicze czy społeczne.
Tego rodzaju inicjatywy są okazją do udowodnienia, że dla dobra pracowników związki potrafią współpracować także z oponentami. – Szkolenia z efektywnych narzędzi komunikacjiprowadzimy wspólnie z organizacjami pracodawców – mówi Radzikowski. Podobnie postępują górnicy. – W naszym projekcie udział biorą nie tylko związkowcy, ale także przedstawiciele Związku Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego – mówi Karina Pater, koordynator Biura Szkoleniowego ZZGwP. – Przełamujemy stereotypy pracodawców o związkowcach, i odwrotnie. Pokazujemy, że związkowiec nie tylko krzyczy i żąda. Na pierwszym seminarium związkowcy usiedli po jednej stronie, pracodawcy po drugiej. Podobnie było w przerwach. Podczas kolejnych grona coraz bardziej się mieszały, a rozmowy były konstruktywne.
Mimo to Leszek Miętek zauważa pewien brak zaufania do działaczy społecznych. – W Unii organizacje pracowników zarządzają funduszami – tylko w Polsce dystrybuują je urzędnicy. Gdyby te środki znajdowały się pod zarządem związków, z pewnością szybciej byłyby rozdzielanie i wykorzystane w całości, jak w pozostałych krajach UE.
Eksperci świata pracy
„Solidarność” dawno dostrzegła, że samymi protestami wiele nie zdziała. – Rozmowom z pracodawcą nie towarzyszy walenie pięścią w stół, lecz merytoryczna wymiana argumentów – przekonuje Małgorzata Benc, szefowa biura terenowego związku w Zawierciu. Z tego powodu zarówno na szczeblu centralnym, jak i w regionach organizacja stara się pozyskiwać do współpracy ekspertów z różnych dziedzin, szczególnie ekonomistów i prawników, którzy będą w stanie np. wykazać, że pracownicy powinni otrzymać podwyżkę. „Solidarność” dorobiła się nawet własnego Biura Eksperckiego, działającego przy Komisji Krajowej.
„Eska” od lat współpracuje także z S. Partner, jedyną w Polsce firmą dostarczającą ekspertyzy dla związków zawodowych. Efektem kooperacji „Solidarności” i S. Partner jest np. opracowanie „Praca Polska 2010” – stustronicowa analiza sytuacji pracowników i dostępu do pracy, w odniesieniu do ogólnej sytuacji gospodarczej. Świetnie przygotowany raport, któremu zorganizowano premierę w błysku fleszy, został znakomicie przyjęty, a zawarte w nim treści, jak np. dowody na spadek płac realnych – trafiły do mediów. – Od 30 lat przygotowujemy ekspertyzy, które pomagają nam formułować postulaty – podkreśla Jacek Rybicki z Komisji Krajowej. Jednak takie opracowania, nawet jeśli były skuteczne w poszczególnych negocjacjach, nie wpływały na ton debaty publicznej.
Zmiana nastąpiła w 2007 r., gdy „Solidarność” w kampanii „Niskie płace barierą rozwoju Polski” publicznie podpierała się stosowną ekspertyzą. – Uprzedziliśmy zarzuty, że związkowcy chcą, aby „nalewano z pustego”. Raport pokazywał czarno na białym, że niskie pensje są nie tylko dotkliwe dla pracowników, ale także hamują rozwój gospodarczy kraju – wyjaśnia Rybicki. W kolejnych latach podobnie przeprowadzono kampanie „Polska przyjazna pracownikom” i „Solidarność na kryzys”.
Z tych działań zrodził się pomysł na swego rodzaju podsumowanie dotychczasowych prac właśnie za pomocą „Pracy Polskiej 2010”. – To nasza odpowiedź na słowa premiera Tuska, że Polska jest „zieloną wyspą”. Z punktu widzenia pracowników nasz kraj zasłużył na zupełnie inny kolor – zżyma się Rybicki. O profesjonalnym przygotowaniu raportu może świadczyć doskonałe przyjęcie go przez środowiska akademickie. Po takim sukcesie związkowcy przygotowują drugą część, poświęconą polityce przemysłowej. Ważnym impulsem do takiej aktywności był brak autentycznej debaty nad kierunkami rozwoju Polski. „Solidarność” postanowiła przełamać medialną jednomyślność i pokazać możliwe alternatywy.
Obywatel związkowiec
Efektem działań eksperckich są obywatelskie projekty ustaw. W 2005 r. udało się przeforsować przygotowaną przez „Solidarność” nowelizację przepisów o emeryturach i rentach. W kwietniu 2011 r. „eska” rozpoczęła zbiórkę podpisów pod projektem ustawy o podniesieniu płacy minimalnej do wysokości połowy średniej krajowej (obecnie jej wysokość jest corocznie ustalana przez rząd, w 2010 r. wynosiła 42% przeciętnego wynagrodzenia). – Projekty przygotowuje nasze Biuro Eksperckie. Czasem, gdy zachodzi konieczność, korzystamy także z usług zewnętrznej kancelarii – wyjaśnia Henryk Nakonieczny z Prezydium Komisji Krajowej.
Również ZNP, aby skuteczniej walczyć o równy dostęp obywateli do edukacji, postanowił odwołać się do inicjatywy ustawodawczej. – Zebraliśmy wymaganą liczbę podpisów pod projektami ustaw mających upowszechnić edukację przedszkolną, by każde dziecko mogło z niej skorzystać. Po raz pierwszy taki projekt, z 200 tys. podpisów, złożyliśmy w Sejmie w 2008 r. Niestety ustawa nie przeszła pomyślnie przez parlament, dlatego w ubiegłym roku zgłosiliśmy podobny, poparty przez 150 tys. osób – wyjaśnia Magdalena Kaszulanis, rzecznik prasowy związku.
Zakłada on finansowanie przedszkoli z subwencji oświatowej, a więc z budżetu centralnego. O ile początkowo koalicja rządząca była temu rozwiązaniu przeciwna, dziś samo MEN proponuje podobną zmianę, co daje dużą szansę powodzenia inicjatywy. – Podpisy zbieraliśmy w środowisku nauczycielskim i za jego pośrednictwem, ale też wychodziliśmy ze stolikami do obywateli i zachęcaliśmy ich do poparcia naszego przedsięwzięcia, co cieszyło się dużym uznaniem. Wiele osób opowiadało nam, jak ciężko zapisać dziecko do przedszkola – relacjonuje Kaszulanis.
Do ustawodawczej mobilizacji społeczeństwa sięgnęło też OPZZ, które przy poparciu niemal 300 tys. obywateli zaproponowało wprowadzenie możliwości przejścia na emeryturę dla kobiet po 35 oraz mężczyzn po 40 latach pracy, niezależnie od wieku. – Projekt ustawy stworzyliśmy z myślą o osobach, które rozpoczęły pracę przed 18. rokiem życia lub niewiele później. W tej chwili są dość mocno wyeksploatowane, a przez te lata już dawno wypracowały swoje emerytury – wyjaśnia Grzegorz Ilka, sekretarz prasowy Porozumienia oraz przewodniczący Konfederacji Pracy. – Podobny dezyderat zaistniał już wśród 21 postulatów w sierpniu 1980 r. PO jest temu projektowi przeciwna, jednak trafił do prac w podkomisjach.
Grosz do grosza, a będzie… 6 milionów
Niemal każdy nosi w portfelu karty uprawniające do zniżek. Mają służyć lojalności klientów wobec np. sieci handlowej. Dlaczego podobne rozwiązanie miałoby się nie sprawdzić jako sposób wzmocnienia identyfikacji ze związkiem zawodowym?
Piotr Gołąb, koordynator ds. rozwoju w podbeskidzkiej „Solidarności”, długo zastanawiał się, jak wcielić w życie statutowy zapis o pomocy członkom związku w różnych sferach życia. W 2003 r. wymyślił „Grosik” – kartę oferującą osobom zrzeszonym w „esce” możliwość tańszych zakupów w wybranych sklepach i punktach usługowych. Początkowo program objął Podbeskidzie, po czym stopniowo rozszerzał zasięg na inne regiony.
Równolegle w Wielkopolsce i Zagłębiu Miedziowym związkowcy z zakładów Volkswagena zainicjowali przedsięwzięcie opierające się na identycznej filozofii, które szturmem zdobyło oba regiony. – Nasz program jest efektem kontaktów ze związkami z krajów skandynawskich i z Niemiec – wyjaśnia Dariusz Dąbrowski, przewodniczący „Solidarności” w Volkswagen Motor Polska i koordynator Programu Rabatowego „Twój Partner” w Zagłębiu Legnickim. Gdy „Grosik” objął całą Polskę, związkowcy z wspomnianych regionów pozostali przy swoim programie, ponieważ był on już dobrze znany lokalnym kupcom.
W 2008 r. związkowcy posiadający kartę „Grosik” mogli liczyć na zniżki w ponad 2 tys. obiektów na terenie kraju. Rabatem objęto zarówno podstawowe produkty spożywcze, jak i usługi tak wyszukane, jak nauka języków obcych, ubezpieczenia czy wycieczki turystyczne. – Nie samą pracą człowiek żyje, dlatego dbamy o rozrywkę. Oferta obejmuje m.in. zniżki na bilety do aquaparków, kin i teatrów. To daje oszczędności całej rodzinie – wyjaśnia Małgorzata Benc, która wdrażała program w Regionie Śląsko-Dąbrowskim. Podobnie działa „Twój Partner”, który liczy 15 tys. uczestników, mogących kupować z rabatem od ok. 5% w sklepach spożywczych do nawet 40% w punktach z techniką grzewczą.
– Zdarza się, że gdy w zakładzie panuje dobra sytuacja, ludzie zaczynają się zastanawiać, po co w ogóle płacić składki – wyjaśnia pomysłodawca „Grosika”. Zaś Dariusz Dąbrowski dodaje: Chcieliśmy w jakiś sposób wyróżnić naszych członków, że chce im się należeć do związku. Tym bardziej, że wielu z nas zarabia naprawdę grosze, zdarzają się nawet czasowe zawieszenia płacenia składek. Używanie naszej karty pozwala pracownikom zrekompensować sobie związkową „daninę”, i to wielokrotnie. W 2008 r. program pozwolił członkom „Solidarności” zaoszczędzić łącznie 6 mln zł.
„Grosik” cieszy się dobrą opinią specjalistów ds. biznesu i marketingu. Akcentują oni nie tylko ekonomiczny wymiar programu, ale i jego potencjał w promocji związku, którego logo znajduje się na karcie i naklejkach wskazujących, że dany punkt ją honoruje.
O podobnej inicjatywie myślał związek maszynistów, jednak z uwagi na duże rozproszenie członków oraz znacznie mniejszą ich ilość zrezygnowali z tej koncepcji. Udało im się za to zorganizować korporacyjną sieć telefoniczną u jednego z głównych operatorów w Polsce. – Byliśmy pierwsi wśród związków zawodowych – nie kryje dumy Rafał Zarzecki z ZZM. Dzięki temu zrzeszeni maszyniści mają co dwa lata możliwość otrzymania atrakcyjnego telefonu w dobrej cenie, przy tanich połączeniach. – To nie tylko oszczędność dla naszych członków, ale też wymiar praktyczny. Jeśli jest nagła sytuacja, np. akcja strajkowa, mamy możliwość wysłać do wszystkich grupowego SMS-a – zauważa Zarzecki.
Związkowcy wszystkich narodów, współpracujcie!
Dzięki temu, że „Solidarność” i OPZZ są członkami Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, mogą łatwiej korzystać z wiedzy i umiejętności pracowników z innych państw. Także współpraca największych central z S. Partner, będącą polską filią grupy konsultingowej Syndex, która na całym świecie udziela wsparcia związkom zawodowym, daje dostęp do międzynarodowych doświadczeń.
– Mamy 450 ekspertów, wśród nich np. 70 specjalizujących się w sektorze metalurgicznym, 40 ekspertów sektora finansowego, 60 specjalistów ds. branży chemicznej. Stanowimy cenne i stale aktualizowane – przez 40 lat działalności! – źródło informacji na temat przedsiębiorstw i sektorów, w całości do dyspozycji pracowników – zapewnia dr Stéphane Portet, socjolog i ekonomista, który w przeszłości był ekspertem m.in. Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. Z usług S. Partner coraz częściej korzystają również organizacje branżowe i regionalne, a nawet zakładowe.
OPZZ bierze aktywny udział w pracach MOP. Poza byciem członkiem EKZZ oraz Międzynarodowej Federacji Związków Zawodowych, współpracuje w ramach porozumień regionalnych, np. Związkowej Sieci Morza Bałtyckiego czy Związkowej Grupy Wyszehradzkiej. Doświadczeniami wynikającymi z kryzysu gospodarczego wymienia się m.in. z organizacjami z Hiszpanii, Portugalii i Bułgarii. Porozumienie ma też przedstawiciela w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym – ciele doradczym Komisji, Parlamentu i Rady Unii Europejskiej. Druga co do wielkości polska centrala prowadzi współpracę z konkretnymi związkami zawodowymi w innych krajach. Najlepiej jest ona rozwinięta z brytyjskim UNISON (Związek Pracowników Usług Publicznych), przy którym Porozumienie ma od trzech lat oddelegowanego przedstawiciela. – Stara się on namawiać pracujących tam Polaków do wstąpienia do UNISON, a następnie koordynować ich działania oraz udzielać bieżącej pomocy – wyjaśnia dr Piotr Ostrowski z Zespołu ds. Międzynarodowych i Integracji Europejskiej OPZZ.
Współpracę międzynarodową prowadzą też związki branżowe. – Współpracujemy w ramach ALE – Międzynarodowej Federacji Maszynistów – ze związkowcami z 16 krajów Europy. Warte podkreślenia jest to, że do ALE wstąpiliśmy jeszcze przed akcesją do UE – nie ukrywa zadowolenia Leszek Miętek, będący obecnie wiceprezydentem federacji. Ambicją ponad stutysięcznej ALE jest skupienie maszynistów ze wszystkich, nie tylko unijnych, państw Europy. Należą do niej związkowcy z Chorwacji czy Szwajcarii. – W świecie znikających granic problemy maszynistów w różnych krajach stają się podobne. Dążymy do ujednolicenia, przynajmniej w obrębie Unii, przepisów dotyczących naszej grupy zawodowej, by móc lepiej bronić jej interesów – wyjaśnia Miętek. Już dziś maszynista przekraczający granicę i napotykający tam na problemy może liczyć na skuteczną pomoc kolegów ze sfederowanego związku, znającego miejscowe realia.
Politykę międzynarodową prowadzą również nauczyciele, budowlańcy i inne duże związki. Dobrym przykładem branżowej współpracy jest porozumienie Związku Zawodowego „Budowlani” z jego ukraińskim odpowiednikiem, podpisane przy okazji przygotowań do Euro 2012. – To wspólna inicjatywa na rzecz wzrostu bezpieczeństwa pracy na budowach w obu krajach – wyjaśnia Ostrowski. ZNP współpracuje z niemieckimi kolegami z GFF, m.in. w ramach edukacji antydyskryminacyjnej. Poza obszar wąsko rozumianej międzynarodowej działalności związkowej wychodzą też górnicy, których przedstawiciel w EKES zajmuje się tematyką energetyki.
„Solidarność”? Lubię to!
– Polacy, zwłaszcza młodzi, postrzegają „Solidarność” przez pryzmat historii, składania kwiatów pod pomnikami i trzech „najazdów” na Warszawę rocznie. Mało kto wie, że prowadzi ona setki działań będących codzienną „pracą u podstaw” – zauważa Norbert Kilen z agencji kreatywnej Think Kong. Realizuje ona na zlecenie związku nowoczesne kampanie społeczne, które pomagają przełamać wspomniane stereotypy.
Jak wyjaśnia Krzysztof Zgoda, były szef Działu Rozwoju Związku, zachodnie organizacje pracowników oprócz bezpośrednich nacisków na pracodawców często kierują działania w stronę obywateli wrażliwych społecznie. Chcąc skłonić koncern IKEA, aby zainteresował się wyzyskiem ochroniarzy zatrudnianych przez jego podwykonawcę, firmę Solid Security, „Solidarność” zwróciła się do klientów meblowego giganta z prostym pytaniem: „Czy IKEA jest OK?”.
Akcja, o której mowa, jest modelowym przykładem, jak powinno się walczyć z międzynarodowymi molochami. Polscy aktywiści przy wsparciu miejscowych związków przeprowadzili pikietę przed sklepem IKEI w Sztokholmie. Poświęcono jej kilkuminutową relację w głównym wydaniu tamtejszych wiadomości! Wydarzenie było zaskoczeniem dla miejscowej opinii publicznej, wobec której IKEA prezentuje się jako firma odpowiedzialna społecznie. – Tego samego dnia w największym szwedzkim dzienniku ukazało się półstronicowe ogłoszenie z opisem ciężkiego losu pracowników ochrony w polskich oddziałach koncernu – relacjonuje Zgoda. Co ważne, solidarność pracowników zadziałała nie tylko w macierzystym kraju firmy. – Podobne pikiety zorganizowały związki zawodowe w Korei, Niemczech, USA, Szwajcarii, Australii i Wielkiej Brytanii – wspomina działacz. Pracownicy Solid Security otrzymali także ogromne wsparcie od polskich internautów.
Głównie w Sieci prowadzona była inna kampania, „UśmiechniętaKasjerka.pl”, mająca zwrócić uwagę klientów hipermarketów na warunki pracy kasjerek. Ciężki los pracowników handlu „Solidarność” nagłaśniała także w grudniu 2010 r., gdy przed sklepami wielkich sieci kolportowane były ulotki z dołączonym opłatkiem, stylizowane na list pisany rączką dziecka, martwiącego się, że mama pracująca w markecie znowu spóźni się na Wigilię.
Wymienione akcje przyniosły nie tylko uświadomienie części społeczeństwa w zakresie problemów wybranych grup zawodowych, ale i bardzo wymierne efekty. Solid Security stworzyło fundusz dla pracowników w potrzebie, w Tesco i Kauflandzie powstały związki zawodowe, z kolei nagłośniony w mediach list, jak się wydaje, stanowił dla wielu sieci handlowych argument przesądzający o skróceniu czasu pracy w Wigilię.
Los pracowników ochraniających urzędy miała z kolei poprawić akcja „NaciśnijUrzędnika.pl”. W jej ramach opisywano nadużycia, jakich dopuszczają się firmy opłacane ze środków publicznych. Za pośrednictwem strony internetowej kampanii obywatele mogą w prosty sposób zwracać się do wybranych ministrów z żądaniem, aby podlegający im urzędnicy wymagali od wynajmowanych firm przestrzegania czasu pracy ochroniarzy.
Mniej „elektroniczne”, ale równie dobre i pomysłowe kampanie społeczne prowadzi ZNP. Przykładem może być „Dobra szkoła” czy „Nie dajmy popsuć naszej szkoły”, stanowiące głos w obronie publicznej edukacji na wysokim poziomie. – W ich ramach w szkołach pojawiły się plakaty, ulotki, a na budynkach zawisły bannery – wyjaśnia Kaszulanis. Tego typu kampanie są tańsze niż działania medialne, a mają szansę być nawet bardziej skuteczne – póki co rodzice częściej mają ze szkołą kontakt bezpośredni, niż elektroniczny.
Podobnie jak „Solidarności”, również związkowcom z Konfederacji Pracy leży na sercu tzw. społeczna odpowiedzialność biznesu. Niestety, jak przyznaje Michał Lewandowski, zainteresowanie projektem z tego zakresu było mniejsze niż oczekiwane przez związek. – Chcieliśmy trafić do pracowników i pracodawców, by zwiększyć świadomość społeczną oraz chęć wdrażania wysokich standardów w zakładach pracy – wyjaśnia. – Niestety pracodawcy nie są chętni, by wprowadzać w życie cokolwiek, czego nie muszą, a dla związkowców zmuszonych do walki o to, co tak naprawdę należy się pracownikom choćby na mocy zapisów Kodeksu pracy, społeczna odpowiedzialność biznesu to zbyt duża abstrakcja.
To nie jedyna nowatorska „działka”, którą zajęła się organizacja. Wcześniej związkowcy z Konfederacji jako pierwsi podjęli temat mobbingu. Uczyli pracowników, w jakich sytuacjach dochodzi do nadużyć i kiedy mogą wystąpić na drogę prawną. – Jeśli „wchodzi” coś nowego, to zależy nam, żeby wiedza możliwie szybko trafiła do pracowników – podsumowuje pionierskość swego związku Lewandowski.
Każda z opisanych kampanii „Solidarności” ma stronę na Facebooku, związek nagłaśnia też ogół swoich inicjatyw na tym popularnym portalu. W jego ślady coraz częściej idą kolejne organizacje. – Konfederacja jest kadrowo młodym związkiem i wielu jej członków korzysta z Internetu jako źródła informacji – uzasadnia Ilka. – Chcieliśmy tym sposobem przyciągnąć do nas młodych. Ponadto portale społecznościowe oferują szybką i łatwą możliwość spojrzenia na to, co się dzieje w związku, często mimochodem – odsłania motywy maszynistów do „wejścia w Sieć” Zarzecki. U górników pomysł wyszedł od związkowej młodzieży, informujewiceprzewodniczący ZZGwP Wacław Czerkawski, który wskazuje też, że dzięki nowoczesnym mediom pracownicy w zakładach rozrzuconych po całej Polsce wiedzą, co dzieje się w innych częściach kraju. Z kolei ZNP podkreśla, że wykorzystuje Internet nie tylko z myślą o własnych członkach. – Staramy się za jego pośrednictwem dotrzeć również do osób spoza związku, zwłaszcza do rodziców – wyjaśnia Kaszulanis.
OPZZ i ZZM założyły profile na YouTube. Zaletą kilkuminutowych filmów umieszczanych w Sieci jest nie tylko potencjalnie nieograniczona liczba osób, do których można dotrzeć bez ponoszenia dodatkowych kosztów. – Odbiór oglądanego człowieka jest łatwiejszy niż np. wywiadu z nim w związkowym biuletynie – zauważa Ilka. Klipy wideo i w ogóle ekspansja w Internecie mają być też dla związków sposobem „ucieczki do przodu”. – Gazety, nie tylko związkowe, zmniejszają nakłady, coraz mniej osób po nie sięga – wyjaśnia sekretarz prasowy OPZZ. Działacze Porozumienia podkreślają, że filmy na YouTube to krok w stronę własnej telewizji internetowej, jakkolwiek droga do niej jeszcze daleka.
Zaprzyjaźnić się ze społeczeństwem
Działania PR znacząco ociepliły wizerunek związkowców. – Miałem liczne sygnały, że ludzie lepiej nas postrzegają, gdy organizujemy kampanie takie jak ta na rzecz pracowników handlu, niż gdy palimy opony. PR wzbogaca nasze działania – uważa Krzysztof Zgoda. Zastrzega jednocześnie, że podstawą aktywności związków powinna pozostać samoorganizacja pracowników i odwaga w walce o swoje. Zaś Kilen dodaje: Bardzo się cieszę, że takie akcje docierają do młodych i nowoczesnych osób. To pomaga związkowcom zaprzyjaźnić się ze społeczeństwem.
To „zaprzyjaźnianie się” obejmuje nie tylko działania wizerunkowe. OPZZ i Konfederacja Pracy uczestniczą w Polskim Forum Społecznym, mającym być platformą wymiany myśli i poglądów między związkami zawodowymi, partiami i organizacjami społecznymi. – Pracownicy to też obywatele. Jest coraz więcej oddziaływań różnych grup na siebie, współpraca staje się koniecznością – zauważa Radzikowski.
Związkowcy starają się trafiać „pod strzechy” z informacjami na temat swoich inicjatyw oraz samą ideą pracowniczej samoorganizacji. Wielkopolska „Solidarność” nawiązała współpracę ze stowarzyszeniem kibiców Lecha Poznań, a także z samym klubem. Wśród związkowców jest wielu kibiców „Kolejorza”, którzy chcieliby promować zarówno związek, jak i ukochaną drużynę. Dzięki współpracy trybuny mają być pełniejsze, a ideały związkowe docierać do nowych osób.
Protesty, blokady i strajki niewątpliwie pozostaną ważnym orężem związków zawodowych, jednak jest to broń ostateczna. Na co dzień aktywiści pracowniczy posługują się innymi metodami – zazwyczaj mniej spektakularnymi, ale nierzadko bardzo skutecznymi.