Poznaj swój kraj

·

Poznaj swój kraj

·

A kogo to obchodzi? Taka odpowiedź padnie zapewne na propozycję, żeby podjąć gromadzenie, analizę, publikację i propagowanie – jako swoistego zwierciadła epoki – wspomnień „zwykłych ludzi”. Media nie sięgną po nie nawet w ramach epatowania odbiorców ciekawostkami – konkurencję w kategorii „szok i przerażenie” zawsze wygrają Katarzyna W. z Sosnowca, pijane matki, dzieci pogryzione przez groźne psy, dzieci w beczkach, pijani ojcowie, matki pogryzione przez groźne psy itd., itp. Nie zainteresują się również pokłosiem takich inicjatyw decydenci i ich doradcy, elity polityczne i kulturalne czy opiniotwórcze media. Polska demokracja (a coraz bardziej także demokracja w ogóle) nie polega przecież na wsłuchiwaniu się w głos ludu. A w dodatku ze wspomnień i refleksji „szarego człowieka” mógłby się wyłonić obraz zupełnie odmienny od urzędowego optymizmu i propagandy sukcesu, prezentowanych przez celebrytów pełniących obowiązki premierów, liderów, komentatorów i jurorów.

Nie chodzi tylko o brak zainteresowania opiniami, owszem, subiektywnymi, lecz poszerzającymi przecież nasz ogląd świata i wiedzę o nim. Chodzi również o brak wiary w to, że „zwykli ludzie” mogą mieć coś wartościowego do powiedzenia, że ich spostrzeżenia mogłyby rzucić światło na ważne, lecz skrywane aspekty kondycji współczesnej Polski. Deficyty polskiej demokracji wynikają w mniejszym stopniu z tego, że lud jest niedoskonały czy bierny, bardziej natomiast z przyjmowanego a priori założenia, że on właśnie taki jest. Jeśli „zwykły człowiek” zagości w mediach w charakterze innym niż sensacyjny, to jedynie jako ktoś, kto w trybie konkursowym zaśpiewa, zatańczy, rozwiąże zagadkę, ugotuje lub po­chwali się wiedzą encyklopedyczną. Żyjemy w czasach, w których przez wszystkie przypadki odmieniane są „demokracja” i „społeczeństwo obywatelskie”, a jednocześnie za nic ma się obywateli, ich opinie, odczucia, przemyślenia. Ba, żyjemy w czasach, gdy publicyści uważający się za lewicowych uznają każdy przejaw ludowego gniewu czy buntu za prymitywny resentyment. I w czasach, gdy intelektualiści uważający się za lewicowych są przekonani, że im bardziej jakaś teoria jest hermetyczna w treści i formie, tym jest słuszniejsza, mądrzejsza i bardziej lewicowa.

Bywało inaczej. W czasach znacznie trudniejszych niż obecne pod względem tak prozaicznym, jak umiejętność pisania i czytania czy dostępność środków komunikacji mieliśmy w Polsce bardzo dynamiczny nurt badawczy, poświęcony wspomnieniom i relacjom zwykłych mieszkańców naszego kraju. Mieliśmy wówczas także szerokie zainteresowanie mediów, opinii publicznej i elit społecznych efektami tychże badań. W niniejszym numerze przypominamy trzy teksty stanowiące świadectwo takich postaw.

Pierwszy z nich jest autorstwa wybitnego naukowca, prekursora socjologii w Polsce, działacza społecznego, nazywanego „papieżem polskiego marksizmu” – Ludwika Krzywickiego (1859–1941). To fragmenty przedmowy do książkowej edycji „Pamiętników bezrobotnych” (1933), zawierającej 57 pamiętników spośród 774 nadesłanych na konkurs ogłoszony w roku 1931 przez Instytut Gospodarstwa Społecznego (IGS). Instytut był placówką naukowo-badawczą o wyraźnie prospołecznym, lewicującym profilu, mającą w okresie II RP ogromny dorobek w dziedzinie analizy i dokumentacji rozmaitych problemów socjalnych i kondycji warstw społecznych i grup zawodowych. Konkurs na pamiętniki bezrobotnych, skierowany do pozbawionych zatrudnienia pracowników fizycznych, został ogłoszony w momencie kulminacyjnym wielkiego kryzysu gospodarczego. Odzew na tę inicjatywę – zarówno w postaci ilości i jakości nadesłanych prac konkursowych, jak i reakcji mediów i opinii publicznej (kilkaset recenzji książki w prasie, wielokrotne przywoływanie wyników konkursu przez rozmaite gremia polityczne czy naukowe) – przeszedł oczekiwania organizatorów.

W roku 1933 ogłoszono zatem kolejny konkurs, tym razem na pamiętniki chłopów. Jego inicjatorką była Irena Kosmowska – znana działaczka społeczna, jedna z liderek lewicowego ruchu ludowego. W ramach projektu zebrano 498 pamiętników, z których najlepsze doczekały się edycji książkowej. Z kolei w roku 1936 ogłoszono konkurs na pamiętniki emigrantów – Polaków, którzy wyjechali za chlebem na stałe lub na dłuższy okres do jednego z siedmiu państw, gdzie tego rodzaju emigracja była najbardziej nasilona (Francja, USA, Kanada, Urugwaj, Brazylia, Argentyna i Paragwaj). Tym razem nadesłano 212 pamiętników, a efektem były kolejne publikacje. Również one wywołały duże zainteresowanie opinii publicznej i poskutkowały wieloma omówieniami i analizami.

Tego rodzaju wysiłki poznawcze nie kończą się na IGS. Drugi z prezentowanych tekstów wyszedł spod pióra Floriana Znanieckiego (1882–1958) – najwybitniejszego polskiego socjologa, uczonego światowej sławy oraz jednego z prekursorów badania rzeczywistości społecznej przy wykorzystaniu autobiografii, pamiętników, listów itp. dokumentów. Tekst Znanieckiego to przedmowa do „Młodego pokolenia chłopów” Józefa Chałasińskiego – monumentalnego, czterotomowego dzieła stanowiącego analizę i dokumentację efektów konkursu na pamiętniki młodzieży wiejskiej, z naciskiem na osoby zaangażowane w działalność organizacji młodzieżowych. Konkurs został ogłoszony przez Państwowy Instytut Kultury Wsi przy współpracy z czasopismem „Przysposobienie Rolnicze” na przełomie lat 1936 i 1937, a nadesłano na niego 1544 prace.

Książka Chałasińskiego, wydana w roku 1938, do dzisiaj jest uznawana za jedno z czołowych dokonań rodzimej socjologii. Również i ona odbiła się szerokim echem w ówczesnej Polsce, wywołując wiele debat i refleksji na temat kondycji wsi i warstwy chłopskiej. Zamiarem autora była jednak nie tylko analiza status quo, ale także ogląd kształtowania się „nowego chłopa”. W młodym pokoleniu mieszkańców wsi zachodziły wówczas niezwykle ciekawe procesy emancypacji, samodzielnego, wbrew wielu przeszkodom, „uobywatelnienia”.

Trzeci z prezentowanych tekstów to przedmowa do tomu „Robotnicy piszą” (1938). Książka zawierała 25 najwyżej ocenionych spośród kilkuset pamiętników nadesłanych na konkurs ogłoszony w roku 1935. Autorzy publikowanego tutaj tekstu to Zygmunt Mysłakowski (1890–1971), profesor UJ, pedagog, teoretyk wychowania, oraz Feliks Gross (1906–2006), socjolog, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, kierownik Szkoły Nauk Społecznych przy krakowskim Towarzystwie Uniwersytetu Robotniczego, autor pionierskiej na gruncie polskim książki „Proletariat i kultura” (1938). Choć obaj nie ukrywali lewicowych przekonań, ich wysiłek poznawczy może być wzorem naukowego obiektywizmu, a także – co ważniejsze – autentycznej ciekawości świata, chęci poznania środowiska robotniczego bez przykrawania go do wygodnych i oczekiwanych założeń. Samą istotę oraz historię badań opisuje ich tekst, więc tutaj warto podkreślić tylko, że była to inicjatywa szczególna, bowiem jej pomysł zrodził się podczas seminarium samokształceniowego z udziałem krakowskich robotników, oni też byli współtwórcami części aparatu badawczego i uczestnikami prac związanych z analizą zebranego materiału.

W ciągu zaledwie 20 lat trwania II RP oprócz już wspomnianych badań polegających na gromadzeniu pamiętników plebejuszy zorganizowano jeszcze konkursy m.in. na wspomnienia prowincjonalnych lekarzy, na życiorys pracownika fizycznego (Polski Instytut Socjologiczny) czy zapiski wiejskiego działacza społecznego (Instytut Socjologii Wsi). Wszystkie one znajdowały żywy oddźwięk w mediach oraz wśród elit społeczno-politycznych, zyskiwały także wsparcie wybitnych przedstawicieli kultury i nauki (w jury wspomnianych konkursów zasiadali m.in. Maria Dąbrowska, Tadeusz Boy-Żeleński, Andrzej Strug). Można wręcz mówić o swoistej modzie na konkursy pamiętnikarskie, choć takie stwierdzenie sugerowałoby działanie pochopne i bezrefleksyjne. Tymczasem było zgoła inaczej – tego rodzaju badania postrzegano jako inicjatywę znaczącą zarówno ze względów naukowych i poznawczych, jak i społeczno-politycznych. Ówcześni politycy i działacze państwowi traktowali ich wyniki jako wgląd w realną sytuację grup społecznych i obszarów kraju, dla naukowców były one natomiast okazją do zmierzenia się z subiektywnym, lecz szczegółowym materiałem badawczym, pozwalającym zweryfikować wiele teorii i przypuszczeń. Wszyscy reformatorzy społeczni, obojętnie skąd się wywodzący, czerpali z nich wiedzę o problemach, ich skali i możliwych receptach na przezwyciężenie.

Badania pamiętników i konkursy na relacje różnych grup społecznych są przeprowadzane również współcześnie. W roku 2001, w siedemdziesiątą rocznicę rozpoczęcia konkursu Instytutu Gospodarstwa Społecznego na pamiętniki bezrobotnych, zorganizowano podobną inicjatywę. W apogeum bezrobocia w III RP, gdy jego poziom wynosił ok. 20%, w konkursie wzięło udział 1635 prac, ukazało się kilka tomów zawierających pamiętniki osób pozbawionych pracy. Organizowano także konkursy pamiętnikarskie m.in. dla rolników i młodzieży, a w momencie, gdy piszę te słowa, trwają one m.in. na pamiętnik samotnego rodzica oraz na wspomnienia działaczy spółdzielczości z okresu początków transformacji ustrojowej. Nie są to już jednak wydarzenia, które ogniskowałyby tak wiele energii i wysiłku świata nauki. Ale przede wszystkim nie spotykają się one z porównywalnym zainteresowaniem mediów i opinii publicznej, a tym bardziej decydentów i elit społecznych. Jeśli nawet jakaś instytucja podejmuje podobny trud, jego efekty zazwyczaj interesują głównie organizatorów i uczestników.

Polska międzywojenna była krajem wielu problemów społecznych, których skala jest dla nas wręcz niewyobrażalna. Była też przez sporą część istnienia państwem, w którym występowały deficyty demokracji. Była wreszcie krajem, w którym działało znacznie mniej ośrodków naukowych i kanałów informacji niż obecnie. Ale interesowano się tym, co lud myśli, jak żyje, co odczuwa, jakie trapią go bolączki – dyskutowano o tym, traktowano to jako istotny problem społeczny i wyzwanie polityczne, temat ten był obecny w wystąpieniach postaci z „górnej półki” politycznej czy kulturalnej.

Te – i inne oczywiście również – różnice wiele mówią o dzisiejszej Polsce. Nie mówią o niej niestety niczego dobrego.

komentarzy