Tu zaszła zdrada
Tu zaszła zdrada
Obojętnie jakie mamy poglądy dotyczące państwa, to jednak, pomijając marginalny dziś nurt anarchistyczny, zgodzimy się między sobą – lewicowiec z prawicowcem, centrysta z populistą, etatysta z liberałem, socjalista z chadekiem – że państwo powinno bronić elementarnych praw i bezpieczeństwa obywateli. Bo w zasadzie po co innego jest państwo? Najpierw właśnie po to, a dla zwolenników jego ograniczonej roli i zasięgu – tylko po to. Jeśli państwo nie gwarantuje nawet tego, równie dobrze mogłoby nie istnieć wcale.
I tak właśnie dzieje się w Polsce. Swego czasu pewien minister postawił diagnozę, że nasze państwo istnieje tylko teoretycznie. Optymista, marzyciel, zwolennik propagandy sukcesu? Co ja wypisuję – zapytacie. I dlaczego tak robię. Ano dlatego, że obawiam się, iż polskie państwo nie istnieje nawet teoretycznie. Tak sądzę z powodu, przepraszam za wyrażenie, szamba, które wybiło przy okazji tzw. reprywatyzacji.
Pisaliśmy o tym procederze już w roku 2008. O tym, jak szemranymi metodami są „odzyskiwane” kamienice i grunty w Warszawie. Jakie podejrzane typy się przy tym kręcą. Mało kto wtedy o tym wiedział, chciał wiedzieć, mówił, pisał, zwracał uwagę – tylko kilka takich niszowych środowisk jak nasze, nikt więcej. Nie interesowały się sprawą te wszystkie media, które teraz poświęcają jej wiele uwagi – czy to te „salonowe”, czy te „niepokorne”. Dziś już wiadomo sporo. Wiele też od tamtej pory wydarzyło się ludzkich krzywd. Bardzo wiele. Państwo polskie nie było nimi zainteresowane. Państwo polskie zdradziło swoich obywateli, swoje obywatelki.
W niniejszym numerze „Nowego Obywatela” dużo piszemy właśnie o reprywatyzacji. Opowiadają nam o tym ludzie świetnie znający temat. Ewa Andruszkiewicz to ofiara procederu – pozbawiona mieszkania, w którym spędziła całe dekady, lokatorka walcząca o swoje prawa, towarzyszka Jolanty Brzeskiej – zmarłej, a właściwie prawie na pewno zamordowanej w tajemniczych okolicznościach przez mafię „odzyskiwaczy” mieszkań. Jan Śpiewak jest z kolei liderem środowiska, któremu skutecznie udało się przebić z opisem przekrętów reprywatyzacyjnych do głównego obiegu medialnego, ale także ukazać, że – wbrew medialnym wywodom i obiegowym stereotypom – problem nie dotyczy „cwaniaków, którzy nie płacą czynszu” czy „niezaradnych oferm”. On dotyczy i może dotyczyć niemal każdego – nawet jeśli ktoś nie „odzyska” naszego mieszkania, to „odzyska” szkołę, park, zabytek, cokolwiek. I zrobi z tym, co zechce. Z kolei Tomasz Luterek to autor jednej z niewielu naukowych i całościowych analiz procederu i uwarunkowań reprywatyzacji. On z kolei, deklarując się jako liberał i zwolennik własności prywatnej, pokazuje, że „odzyskiwanie mienia” ma z tym wszystkim niewiele wspólnego, za to całkiem sporo z systemem zorganizowanej kradzieży i wywłaszczania.
Wszystkie te rozmowy, momentami naprawdę wstrząsające nawet dla osób znających temat, a wprost przerażające dla tych, którzy go tylko dotychczas liznęli, pokazują, że polskie państwo w zasadzie nie istnieje. Nie stanowi prawa i nie egzekwuje go w stopniu choćby minimalnie chroniącym obywateli i ład publiczny. Historie opowiedziane przez naszych rozmówców dokumentują pasmo bezprawia oraz obojętności instytucji publicznych na to, co dzieje się z Polakami/Polkami w Polsce. A przecież nie chodzi tylko o Warszawę, choć ona skupia problem jak soczewka.
To oczywiście nie wszystkie materiały, które przygotowaliśmy. To nawet nie większość z nich. Ale wszystkie pozostałe, choć ważne oraz dotyczące istotnych problemów i zagrożeń, będą chyba lekturą, mimo wszystko, lżejszą od bloku wywiadów o reprywatyzacji. Zapraszam do czytania!
Remigiusz Okraska