Zapowiedziany program pomocy kredytowej, zakładający m.in. wakacje kredytowe, staje się realnym projektem, który trafia do Sejmu. 1 lipca nowe przepisy mają wejść w życie.
Program ma trzy filary: wakacje kredytowe, większy budżet Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK) i nowy wskaźnik oprocentowania kredytów w miejsce dotychczasowego WIBOR.
W tym roku będzie można zrezygnować z czterech rat kredytu, czyli przenieść je w czasie w ramach wakacji kredytowych, i w przyszłym roku również z czterech.
Jak informuje serwis wnp.pl, drugi filar pomocy kredytowej przewidzianej w projekcie dotyczy osób, które np. straciły pracę czy z jakiegoś powodu mają niższe wynagrodzenie.
Głównym celem nowego programu będzie utrwalanie warunków sprzyjających konkurencyjności gospodarki oraz wyższej jakości życia w Polsce Wschodniej. Budżet programu wyniesie 11 miliardów 400 milionów złotych. Z programu korzystać będzie pięć województw: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie oraz mazowieckie bez Warszawy i dziewięciu otaczających ją powiatów. Pieniądze trafią do programu z funduszy unijnych.
Jak informuje Portal Samorządowy, program będzie funkcjonował pod nazwą Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej. Z Programu Polska Wschodnia dofinansowywane są projekty nastawione na biznes: aktywizacja startupów, wdrażanie innowacji w MŚP, zdobywanie zagranicznych rynków, rozwój firm z wykorzystaniem wzornictwa przemysłowego oraz projekty infrastrukturalne – drogi, ekologiczny transport miejski, koleje.Program został przekazany do Komisji Europejskiej. Obecnie trwają negocjacje ostatecznego kształtu programu.
Największymi beneficjentami programu będą samorządy. Otrzymają fundusze na działania związane z adaptacją miast do zmian klimatu, rozwój systemów transportu miejskiego, drogi wojewódzkie oraz tworzenie atrakcyjnych ponadregionalnych produktów turystycznych.
Planowany na 16 maja strajk pracowników Polregio w Łodzi nie odbędzie się. Podpisano porozumienie między stroną związkową a zarządem spółki Polregio, dotyczące wdrożenia podwyżek dla pracowników.
Jak pisze łodzka Wyborcza, wszyscy pracownicy, czyli przede wszystkim maszyniści i pracownicy drużyn konduktorskich, wynagradzani według zakładowego układu zbiorowego pracy, otrzymają wywalczoną podwyżkę. Będzie to 400 zł wliczone do wynagrodzenia zasadniczego – z wyrównaniem od 1 stycznia 2022 r. – oraz 300 zł od 1 stycznia 2023 r.
Przez ostatni miesiąc w całości lub w części odwołanych zostało ponad 250 kursów w regionie łódzkim. Dotyczyły przede wszystkim tras regionalnych do Wielunia, Radomska, Piotrkowa Trybunalskiego, Tomaszowa Mazowieckiego i Opoczna. Nie były realizowane także połączenia poza granice województwa łodzkiego – do Częstochowy, Skarżyska-Kamiennej, Tarnowskich Gór, Ostrowa Wielkopolskiego czy Poznania. Sytuacja dotknęła również popularnych połączeń do Warszawy.
W sytuacji, gdy organizator publicznego transportu zbiorowego (Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego) nie zawrze aneksu do umowy do 10 czerwca tego roku, pracownicy Polregio będą mogli przeprowadzić strajk w województwie łódzkim.
Od 26 kwietnia w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Łodzi trwa strajk pracowników socjalnych. To skutek braku porozumienia z pracodawcą w trwającym od ponad dwóch lat sporze zbiorowym. Są oni również zdania, że MOPS nie przygotował ich do obsługi uchodźców z Ukrainy.
Jak informuje Portal Samorządowy, przede wszystkim spór dotyczy wysokości wynagrodzeń. Ponad 65 proc. terenowych pracowników socjalnych łódzkiego otrzymuje najniższe wynagrodzenie.
W czwartek 12 maja protestujący pojawili się na sesji Rady Miasta Łodzi, domagając się przesunięć w budżecie miasta w kwocie 2,8 mln zł na podwyżkę wynagrodzeń.
Strajk w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Łodzi rozpoczął się 26 kwietnia 2022 r. Pracownicy domagają się podniesienia wynagrodzeń do poziomu 105-135 proc. średniej krajowej w zależności od wykształcenia. O pomoc w negocjacjach z miastem w tej sprawie związki zawodowe zwróciły się do minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg oraz rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka.
W łódzkim MOPS pracuje ok. 270 terenowych pracowników socjalnych, z których ponad 65 proc. uzyskuje najniższe wynagrodzenie. Pozostali pracują za wynagrodzenie tylko nieco wyższe od płacy minimalnej. Wszyscy są nadmiernie obciążeni pracą. Brakuje ponad 100 pracowników, a kilkunastu młodych pracowników złożyło już wymówienia – poinformowało Biuro RPO. W Łodzi nastąpił paraliż pomocy społecznej. Spowodowało to m.in. brak realizacji zadań obligatoryjnych, subwencjonowanych przez wojewodę. Mieszkańcy nie mają dostępu do świadczeń. Nie jest realizowana praca socjalna.
Pracownicy twierdzą, że pracodawca nie przygotował ich do obsługi uchodźców i nie zorganizował odpowiednio pracy. Miał też nie dostarczyć wymaganych druków, nie rozwiązać problemu bariery językowej oraz nie przygotować platformy cyfrowej.