Wizja skróconego dnia czy tygodnia pracy lub wydłużenia urlopu jest atrakcyjna w sumie dla 80 proc. Polaków.
Jak pisze pulshr.pl, z danych Eurostatu wynika, że Polacy są jednym z najdłużej pracujących narodów w Unii Europejskiej. Średni tygodniowy czas pracy w naszym kraju wyniósł 39,7 godzin. Dłużej pracowali tylko Grecy (średnia 40,1 godziny) oraz Rumuni (39,8 godziny). Średnia dla wszystkich krajów członkowskich wyniosła 36,2 godziny pracy tygodniowo. Najkrócej w Unii Europejskiej, bo poniżej 36 godzin tygodniowo, pracują Szwedzi (35,4 godziny), Irlandczycy (35,8 godziny), Francuzi (35,8 godziny) oraz Luksemburczycy (35,8 godziny).
Zdecydowana większość z nas chce pracować krócej – czy to przez skrócenie dnia albo tygodnia pracy, czy przez dodatkowe dni wolne w roku.
Najbardziej zachęcająco brzmi dla pracowników czterodniowy tydzień pracy, za którym opowiada się 29 proc. osób. Na drugim miejscu są dodatkowe dni wolne w roku, które zadowolą 28 proc. pracowników, a 23 proc. zatrudnionych za optymalne uznaje skrócenie dnia pracy o jedną godzinę dziennie – wynika z badania Barometr Polskiego Rynku Pracy.
Związek Zawodowy Kierowców Związkowa Alternatywa, działający w komunikacji miejskiej w Kołobrzegu, rozpoczął przygotowania do akcji strajkowej. Jeśli do 21 lipca pracodawca nie spełni postulatów związkowców, transport publiczny w Kołobrzegu zostanie sparaliżowany.
Jak informuje portal pulshr.pl, związkowcy domagają się podwyżki wynagrodzeń zasadniczych od lipca o 25 proc., a od stycznia o kolejne 30-35 proc.. Celem związku jest wprowadzenie stałego mechanizmu wypłat, uzależnionego od poziomu płacy minimalnej.
Nasz związek postuluje, by od lipca bieżącego roku wynagrodzenie zasadnicze wynosiło 17,92 zł za godzinę plus 25 proc. tej kwoty, a od stycznia, aby kierowcy otrzymywali minimalną stawkę godzinową powiększoną o 50 proc. Ten mechanizm mógłby obowiązywać przez lata – stawki za godzinę rosłyby bowiem wraz ze wzrostem płacy minimalnej – wyjaśniają protestujący.
Związkowa Alternatywa podkreśla, że pomimo pierwszych przychylnych deklaracji miasta i władz spółki, ostatecznie propozycje zostały odrzucone.
Jeśli ta decyzja pilnie nie zostanie zmieniona, to nasz związek wejdzie w spór zbiorowy, w ciągu kilku dni przeprowadzi referendum strajkowe, a 21 lipca komunikacja publiczna w Kołobrzegu zostanie zablokowana. To ważny dzień, ponieważ wtedy właśnie rusza największa wakacyjna impreza w Kołobrzegu, czyli Sunrise Festival – piszą związkowcy w komunikacie.
54 proc. Polaków planuje wakacyjny wyjazd w okresie lipiec – wrzesień, 76 proc. chce spędzić urlop w kraju, jednocześnie samodzielne organizowanie wakacji deklaruje ponad 80 proc. respondentów. Natomiast 33 proc. pozostanie w domach w okresie od lipca do września. – wynika z badania firmy Research Partner.
Według Research Partner ciekawe dane przynosi analiza kierunków wakacyjnych podróży. Ankietowani, którzy zdecydowali się na wyjazd czerwcowy, w znakomitej większości spędzali urlop w Polsce (aż 87 proc.). Jedynie 17 proc. zdecydowało się na wyjazd zagraniczny (wyniki nie sumują się do 100 proc., gdyż część badanych spędzała wakacje zarówno w kraju, jak i zagranicą – poinformowano.
Zaznaczono, że trendy zmieniają się w przypadku potencjalnych późniejszych wakacji. 76 proc. badanych deklaruje spędzenie urlopu w kraju, a 25 proc. zagranicą. Badani deklarują, że wakacje organizują samodzielnie – wskaźnik ten przekracza 80 proc. w przypadku całego badanego okresu – pokazały dane Research Partner.
Fundusze unijne nie będą wspierać nieprzyjaznych klimatowi rewitalizacji miast w Polsce – podała Komisja Europejska.
Jak informuje serwis 300gospodarka.pl, fundusze unijne nie będą wspierać nieprzyjaznych klimatowi rewitalizacji polskich miast i miasteczek. Poszło o skandaliczną rewitalizację Leżajska, czyli klasyczną betonozę.
Przytaczając nowo podpisaną umowę z Polską, Komisja Europejska odpowiedziała na Twitterze bezpośrednio na zdjęcia, które ilustrowały artykuł portalu 300gospodarka o pseudorewitalizacji rynku w Leżajsku. Remont rynku trwał przez dwa lata i dopiero co się zakończył. Doprowadził m. in. do całkowitego usunięcia zieleni, zarówno drzew, jak i żywopłotów i trawników. Został w około połowie opłacony przez Regionalny Program Operacyjny Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020 – który z kolei otrzymał pieniądze z unijnego Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Zarówno mieszkańcy Leżajska, jak i działacze miejscy z całej Polski, są oburzeni nowym wyglądem centrum Leżajska.