Drodzy czytelnicy! 25 maja 2018 r. wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące ochrony Waszych danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z informacjami Przeczytaj informacje.   Zgadzam się

Solary na parkingach

Solary na parkingach

Francja wymaga, aby wszystkie duże parkingi były pokryte panelami słonecznymi.

Wesprzyj nas

Jak informuje portal elektrek.co, we Francji sektor energii z solarów właśnie zyskał ogromny impuls do rozwoju dzięki nowej ustawie zatwierdzonej przez Senat w tym tygodniu. Wymaga ona, aby wszystkie parkingi z miejscami dla co najmniej 80 pojazdów – zarówno istniejące, jak i nowe – były pokryte panelami słonecznymi.

Nowe przepisy są częścią szeroko zakrojonego planu prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który ma na celu znaczne inwestycje w odnawialne źródła energii. Konsekwencją będzie dziesięciokrotne zwielokrotnienie ilości energii słonecznej produkowanej w kraju oraz podwojenie mocy z lądowych farm wiatrowych.

Od 1 lipca 2023 r. mniejsze parkingi, które mają od 80 do 400 miejsc, będą miały pięć lat na dostosowanie się do nowych przepisów. Parkingi z ponad 400 miejscami mają krótszy harmonogram: będą musiały dostosować się do nowych przepisów w ciągu trzech lat od tej daty, a co najmniej połowa powierzchni parkingu będzie musiała zostać pokryta panelami słonecznymi.

Według rządu plan ten, który dotyczy w szczególności dużych parkingów wokół centrów handlowych i dworców kolejowych, mógłby wygenerować do 11 gigawatów, co odpowiada mocy 10 reaktorów jądrowych i zasili miliony domów.

Inne rozważane środki obejmują budowę dużych farm fotowoltaicznych na niezabudowanych terenach wzdłuż autostrad i linii kolejowych, a także na gruntach rolnych. Macron powiedział, że każda uchwalona ustawa musiałaby gwarantować pieniądze, które zapewnią lokalnym społecznościom bezpośrednie korzyści ze zmiany energetycznej.

Dział
Aktualności
Wcześniej informowaliśmy o…

Zwalniają w Man Bus Starachowice

Zwalniają w Man Bus Starachowice

Pracownicy starachowickiego zakładu Man Bus w czwartek otrzymali niepokojącą informację dotyczącą firmy. Kierownictwo zakładu zapowiedziało restrukturyzację, wedle której pracę ma stracić ponad 800 osób.

Jak informuje portal o nazwie starchowicki.eu, 10 listopada za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej, a także komunikatu prasowego, spółka poinformowała o zmianach, jakie mają nastąpić w najbliższym czasie: Firma MAN Truck & Bus SE przyjęła kompleksowy pakiet działań, mających na celu restrukturyzację działalności w obszarze autobusów. Sprzedaż w tym obszarze spadła z ok. 7.400 sztuk w 2019 r. do ok. 4.600 sztuk w 2021 r. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. sprzedano ok. 2.800 autobusów. Ze względu na pogorszenie się ogólnej sytuacji gospodarczej, spowodowane wojną na Ukrainie i związany z tym wzrost kosztów materiałów i energii, w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie można spodziewać się znaczącej poprawy sytuacji rynkowej i sprzedażowej, a tym samym rozwoju działalności autobusowej. Oszczędności powstaną na skutek zmniejszenia kosztów materiałów, energii, produkcyjnych i rozwoju. Firma dąży również do obniżenia kosztów zatrudnienia w międzynarodowej strukturze produkcji w obszarze autobusów – informuje firma.

W polskim zakładzie produkcyjnym w Starachowicach w przyszłości ma być produkowanych osiem jednostek autobusowych dziennie zamiast obecnych dwunastu. To planowane zmniejszenie mocy produkcyjnych poskutkuje likwidacją 860 miejsc pracy w zakładzie w Starachowicach.

MAN BUS jest największym pracodawcą w mieście, zatrudniającym ok 3,5 tysiąca osób.

Pracujemy na czarno

Pracujemy na czarno

W pierwszym półroczu 2022 r. inspekcja pracy ujawniła 7,7 tys. przypadków nielegalnego zatrudnienia.

Jak informuje portal onet.pl, prawie co dziesiąta sprawdzona firma zatrudniała bez umowy na piśmie, a w co trzeciej zdarzały się przypadki niezgłoszenia pracownika do ZUS-u (lub zgłoszenia z opóźnieniem).

Tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy inspektorzy sprawdzili aż 10 tys. pracodawców. Dla porównania w całym 2021 r. zweryfikowali 13,3 tys. firm, a w 2019 r. – 17,3 tys.
Nieprawidłowości wykazano aż w 38 proc. skontrolowanych jednostek. To więcej niż w latach poprzednich. Najczęstszym powodem naruszeń jest chęć oszczędzenia na podatkach i składkach oraz potrzeba zatrudnienia jedynie na krótki okres.

W pierwszym półroczu 2022 r. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdziła legalność zarobkowania 62 tys. obywateli polskich zatrudnionych w 10 tys. firm. Okazało się, że 1,5 tys. osób pracowało bez umowy na piśmie, a 7,7 tys. – bez terminowego zgłoszenia do ZUS-u. Z danych wynika, że przybywa takich przypadków. W całym ubiegłym roku inspektorzy ujawnili 1,2 tys. przypadków pracy bez umowy, czyli mniej niż pierwszych sześciu miesiącach tego roku. Tę sytuację podkreśliła sama PIP w trakcie ostatniego posiedzenia sejmowej komisji ds. kontroli państwowej.

Wzrost ujawnionych naruszeń częściowo można wytłumaczyć większą liczbą skontrolowanych podmiotów (10 tys. w I półroczu 2022 r. wobec 13,3 tys. w całym 2021 r.), ale i tak przypadków nieprawidłowości jest proporcjonalnie więcej niż w latach poprzednich. Ujawniono je w 38 proc. sprawdzonych firm, podczas gdy w poprzednich latach wskaźnik ten oscylował w granicach 30-35 proc. (w tym również w okresie przed pandemią). Trzeba przypomnieć, że część kontroli jest przeprowadzana w wyniku skarg na naruszenia przepisów, które wpływają do inspekcji. W przedstawionych statystykach są więc nadreprezentowane przedsiębiorstwa, w których doszło do nieprawidłowości.

Kolejne podejście do renty wdowiej

Kolejne podejście do renty wdowiej

Nowa Lewica rozpoczęła zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o rencie wdowiej. Ma poparcie OPZZ.

Jak informuje serwis money.pl, w obecnym stanie prawnym, po śmierci współmałżonka można pozostać przy swoim świadczeniu emerytalnym, ewentualne skorzystać z tzw. renty rodzinnej, to jest 85 proc. świadczenia po zmarłym współmałżonku.

Dla zobrazowania propozycji zawartych w projekcie Nowa Lewica podała teoretyczny przykład małżeństwa, w którym mężczyzna (pan Mirosław) wypracował 4 tys. zł brutto emerytury, i kobiety (pani Ewy), która wypracowała 2 tys. zł emerytury. Po śmierci męża jego żona może pozostać przy swoim świadczeniu, czyli 2 tys. zł, albo wybrać rentę rodzinną, czyli 3400 zł, co stanowi 85 proc. świadczenia po mężu. Nasz projekt zakłada, że pani Ewa może korzystać z renty rodzinnej, czyli 3400 zł oraz 50 proc. świadczenia, z którego rezygnuje, czyli dodatkowego 1 tys. zł. Czyli razem renta wdowia będzie wynosiła 4400 zł – wyjaśnia Lewica.

Pomysł rent wdowich odpowiada oczekiwaniom społecznym. Z badań wynika, że śmierć członka rodziny, z którym współprowadzone jest gospodarstwo domowe, ma negatywny wpływ na standard życia.