Feliks Perl: Szkic dziejów PPS (1923)

·

Feliks Perl: Szkic dziejów PPS (1923)

·

Polski ruch socjalistyczny rozpoczął się w latach 1876-1878 we Lwowie, w Warszawie i wśród młodzieży polskiej kształcącej się w wyższych zakładach naukowych w Rosji. Ruch ten powstał i rozwinął się pod wpływem następujących czynników: 1) nowoczesnej gospodarki ekonomicznej (rozwój kapitalizmu, wzrost klasy robotniczej), 2) dążenia do wyzwolenia politycznego, przy czym tradycje rewolucyjne poważną odegrały rolę, wreszcie 3) oddziaływania ruchu socjalistycznego w Rosji i w Niemczech. Przez długi czas jednak w ruchu nie było ciągłości, po każdych większych aresztowaniach zmieniały się program i taktyka, ruch miał charakter kółkowy i słaby związek z życiem mas robotniczych. Zwłaszcza wielki był chaos w poglądach politycznych. W roku 1882 powstała w Warszawie, założona przez Ludwika Waryńskiego, partia socjalno-rewolucyjna Proletariat, która starała się agitacyjnie oddziaływać na masy, politycznie zaś uzależniała się od rosyjskiej partii Narodnaja Wola, która w roku 1881 zgładziła cara Aleksandra II. Proletariat jednak znacznie osłabł po aresztowaniach 1883-84 r., a jego program polityczny zawisł w powietrzu po upadku Narodnej Woli.

W roku 1890 – głównie pod wpływem święta majowego – znacznie rozszerzył się ruch robotniczy zarówno w zaborze rosyjskim, jak i w Galicji (w Poznańskiem był słaby, dopiero przeniesienie ośrodka na Górny Śląsk dało mocniejsze podstawy ruchowi naszemu w zaborze pruskim). W tym czasie w ruchu robotniczym Królestwa Polskiego wybujał tzw. ekonomizm, unikający wszelkiej akcji, a nawet agitacji politycznej i łudzący się nadzieją, że uda mu się stworzyć pół-legalny ruch masowy na podstawie walki z kapitałem (strajki, kasy oporu, związki zawodowe itp.). Dążenie to reprezentował Związek Robotników Polskich (Leopold Bein, Julian Marchlewski, Józef Bek, Stanisław Grabski i inni).

Wielkie aresztowania osłabiły wkrótce wszystkie ówczesne organizacje socjalistyczne (Proletariat, Związek i Zjednoczenie Robotnicze, kierowane przez Edwarda Abramowskiego, Stanisława Wojciechowskiego, Jana Strożeckiego…). Ale wielki powszechny strajk majowy 1892 r. w Łodzi świadczył już o wydobywaniu się na wierzch potęgi ruchu robotniczego.

Tymczasem na emigracji najwybitniejszy ówczesny polityk socjalistyczny, Stanisław Mendelson, rozwijał w „Przedświcie” myśl, że wzrost ruchu robotniczego w Polsce stawia natarczywie dwa wymagania: stworzenia prawdziwej partii na podstawie zjednoczenia sił socjalistycznych i nadania tej partii programu politycznego, który by odpowiadał warunkom kraju – a więc programu niepodległości.

Jakoż Mendelsonowi udało się doprowadzić do skutku zjazd socjalistów różnych grup zaboru rosyjskiego (początkowo zamierzano zwołać zjazd trójzaborowy, ale nie pozwoliły na to różne przeszkody techniczne). Zjazd odbył się w Paryżu w końcu listopada 1892 r. pod przewodnictwem Bolesława Limanowskiego, który od pierwszych chwil ruchu socjalistycznego głosił konieczność połączenia socjalizmu z patriotyzmem, walki o wyzwolenie społeczne z walką o niepodległość. Na zjeździe sformułowano główne wytyczne programu i taktyki przyszłej partii, którą postanowiono nazwać Polska Partią Socjalistyczną, i uchwalono założyć Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, jako organ pomocniczy dla kraju.

Celem założenia PPS pojechał w początkach 1893 r. do kraju Stanisław Mendelson. Był w Wilnie, Rydze, Petersburgu i Warszawie. W Warszawie nastąpiło połączenie organizacji robotniczych pod nazwą PPS (w lutym-marcu 1893 r.). W Warszawie głównymi działaczami byli wówczas Kazimierz Pietkiewicz, Jan Strożecki, Leon Falski. Ale świadomość polityczna nowej organizacji była jeszcze słaba, nowy program przyjęty był dość powierzchownie zwłaszcza przez robotników ze Związku, którzy do niedawna w ogóle nie chcieli mieć nic do czynienia z polityką. Wystarczało, aby do Warszawy przyjechał z Zurychu Julian Marchlewski z „protestem” przeciwko uchwałom paryskim od grupy skupiającej się w Zurychu dokoła Róży Luksemburg, aby wśród dawnych „związkowców” wywołać niechęć przeciwko PPS i wkrótce ich od PPS oderwać. Programowi PPS Róża Luksemburg przeciwstawiła dążenie do konstytucji rosyjskiej w ramach państwa rosyjskiego i zasadę, że każda dzielnica Polski jest „organicznie wcielona” do państwa zaborczego, że przeto ani o niepodległości, ani o połączeniu dzielnic mowy być nie może.

Od tego czasu zaczęła się walka między PPS a SDKPiL, przy czym SD nigdy nic pozytywnego i twórczego do ruchu robotniczego w Polsce nie wnosiła, ale żyła tylko negacją rewolucyjnych dążeń polskich i głoszeniem, że w imię solidarności z robotnikiem rosyjskim i niemieckim robotnik polski ma się pogodzić – z najazdem! Było to przeniesienie na grunt robotniczy burżuazyjnej ugody.

S. D. Królestwa Polskiego, rozbita aresztowaniami, zamarła już w r. 1895, a ożyła na nowo dopiero w 1900 r. Tymczasem PPS rozwijała się coraz pomyślniej i stawała się pierwszorzędną siłą polityczną w kraju. Zawdzięczała to następującym czynnikom. Przede wszystkim – swemu programowi, który oddziaływał zarówno na myśl, jak i na uczucie, dawał robotnikowi polskiemu świadomość polityczną i narodową, formułował wszystkie jego potrzeby i na cały ruch kładł piętno wielkiej walki o wyzwolenie. Ale, stawiając wielkie cele, PPS umiała zarazem nawiązywać do wszystkich codziennych bolączek robotniczych. PPS rozwinęła na wielką skalę agitację robotniczą i stopniowo ogarniała jeden ośrodek robotniczy za drugim, z czasem przeniknęła także na wieś. Polityczno-narodowy program PPS zdobywał jej także liczne sympatie wśród inteligencji. Ważną moralną podporą dla PPS była jej „trójzaborowość”, to jest stałe współdziałanie z bratnimi organizacjami socjalistycznymi zaborów austriackiego i pruskiego. Pod względem technicznym PPS stworzyła wspaniały aparat graniczno-drukarniano-kolporterski, dzięki czemu nie było przerw w propagandzie i agitacji. Zza granicy zasilał ją wydawnictwami Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich (później Oddział Zagraniczny PPS), którego duszą był niezmordowany pracownik B. A. Jędrzejowski. Granicę genialnie urządził Aleksander Sulkiewicz. Największego blasku dodawało partii stałe wychodzenie tajnego „Robotnika”, nad którym czuwali Józef Piłsudski i Stanisław Wojciechowski. Kolportażem i składami zarządzała w Warszawie Maria Paszkowska („Gintra”). Wreszcie pod względem organizacyjnym doniosły był umiejętny system, który pozwalał przywódcom długo trwać na stanowisku „nielegalników” bez zasypania się – a w ten sposób zapewniał ciągłość ruchu.

Najwybitniejszym przedstawicielem myśli teoretycznej w PPS był Kazimierz Kelles-Krauz. Poza swymi pracami socjologicznymi, które nazwisko jego uczyniły znanym w świecie naukowym, Krauz napisał szereg rozpraw uzasadniających program PPS ze stanowiska zarówno ogólno-europejskiej, jak i specjalnie naszej walki o demokrację i socjalizm. Znakomite są zwłaszcza prace Krauza o stosunku klasowości do demokracji i narodowości.

W pierwszych latach chodziło o zasadniczą obronę programu PPS i o przeniknięcie jego do świadomości szerokich mas. Sprawą sposobów urzeczywistnienia celu politycznego mało się zajmowano. W 1894-5 roku Ludwik Kulczycki próbował przeprowadzić w szeregach partyjnych myśl, że, nie schodząc ze stanowiska niepodległościowego, należy „naprzód” wywalczyć konstytucję, bo to jest łatwiejsze. Ale partia oświadczyła, że nie gardzi ustępstwami politycznymi, które może kiedyś dać rząd rosyjski, ale że celem jej jest i pozostanie niepodległa republika demokratyczna.

Należy tu jeszcze zaznaczyć, że PPS dążyła do porozumienia się z partiami socjalistycznymi państwa rosyjskiego. PPS była w dobrych stosunkach z organizacją Narodnoje Prawo (dla której sprowadziła do Smoleńska drukarnię) i z partią socjalno-demokratyczną Raboczeje Znamia. Ale obie te organizacje krótko trwały. Stosunki z SD Partią Robotniczą Rosji nie kleiły się, ponieważ socjalni demokraci rosyjscy uważali nas za „nacjonalistów”, a niechęć ich do nas podsycali „bundowcy” i esdecy. Później PPS utrzymywała przyjazne stosunki z eserami. PPS wywarła wpływ na ruch socjalistyczny ukraiński i białoruski. Najtrudniejsze były stosunki z socjalistami litewskimi, którzy w programach swoich mówili to o niepodległości Litwy, to o federacji bez wymienienia, z kim się chcą federować, to o autonomii w państwie rosyjskim, a prawa istnienia socjalistów polskich na Litwie w ogóle nie uznawali. PPS stworzyła własną organizację robotniczą na Litwie – która jednak nie była silną, choć miała pewną autonomię. Mieliśmy nawet na Litwie PPS-owe organizacje żydowskie, z którymi musieliśmy się porozumiewać – po rosyjsku.

Co się tyczy roboty żydowskiej w ogóle, to były chwile, kiedy PPS miała dość poważne stosunki wśród robotników żydowskich. Jak się okazało jednak stosunki te były powierzchowne, nietrwałe. Nie mogliśmy na tym polu wytrzymać konkurencji z Bundem. Później – w okresie Rewolucji 1905 r. – objęcie rządów w partii przez tzw. lewicę, wyrzekającą się niepodległości, zupełnie zaprzepaściło wpływy PPS wśród robotników żydowskich. Oświadczali oni otwarcie, że swoje potrzeby agitacyjne daleko lepiej zaspokoją w Bundzie, a skoro „lewica” mówi, że trzeba wyrzec się niepodległości, to cóż oni robić będą w PPS?!

W r. 1900 partię spotkały ciężkie ciosy: w Łodzi wpadła w ręce żandarmów żarliwie poszukiwana od r. 1894 drukarnia „Robotnika” (drukarnia początkowo mieściła się w miasteczku Lipniszkach, pow. oszmiańskiego, w aptece pp. Parniewskich, później w Wilnie, następnie przewieziono ją do Łodzi), w Wilnie wzięto skład bibuły. Wraz z drukarnią aresztowano Józefa Piłsudskiego, jednocześnie zaś Kazimierza Rożnowskiego i Aleksandra Malinowskiego, wybitnych działaczy partyjnych.

Poważna ta „wsypa” wywołała pewne zamieszanie w szeregach partyjnych. Skorzystał z tego Ludwik Kulczycki, po wypuszczeniu z więzienia mieszkający we Lwowie, aby wywołać rozłam w partii. Kulczycki zarzucał partii, że nie stosuje terroru, twierdził bowiem, że systematycznym terrorem można wymusić na rządzie carskim poważne ustępstwa polityczne, ba, nawet konstytucję. Kulczycki wraz z gronem swoich zwolenników we Lwowie (Stanisław Downarowicz, Kazimierz Jeziorowski, Wacław Podwiński i inni) oderwał się od PPS i założył PPS „Proletariat”. Nowej grupie udało się odciągnąć od PPS ilość robotników w Warszawie i w Łodzi. Większość z nich wszakże rychło wróciła do partii, gdy wielkie obiecanki „Proletariatu” o akcji terrorystycznej okazały się gruszką na wierzbie.

W tym samym roku odżyła znowu SD, która przybrała teraz miano SD Królestwa Polskiego i Litwy, a to dlatego, że esdecka grupa warszawska połączyła się ze Związkiem Robotniczym w Wilnie, założonym przez St. Trusewicza („K. Zalewskiego”). SD pewne wpływy swoje zawdzięczała temu, że w Rosji rozwijał się w tym czasie dość szybko socjalno-demokratyczny ruch robotniczy, z którym SD utożsamiała się.

Pomimo strat poniesionych i współzawodnictwa tych grup, PPS szybko zaleczyła rany i znacznie nawet rozwinęła swoje stosunki. Przybyły nowe siły kierownicze – z emigracji, z Rosji, z Syberii (Bolesław Czarkowski, Franciszek Ksawery Prauss, Rutkiewicz, F. Perl i inni). Powrócił też na stanowisko Piłsudski, po świetnie zorganizowanej ucieczce ze szpitala św. Mikołaja w Petersburgu. Wobec wzrostu stosunków i zadań partyjnych władzę naczelną zorganizowano w ten sposób, że Centralny Komitet Robotniczy znacznie rozszerzono, a spośród niego wybierano komisję wykonawczą (która jako taka nie występowała na zewnątrz).

Wobec „secesji” grupy Kulczyckiego, pojawienia się ponownego SD, rozwoju ruchu rewolucyjnego w Rosji, poniekąd także z powodu pojawienia się w socjalizmie kierunku „rewizjonistycznego” (Bernstein) – w partii wszczęła się dyskusja w sprawach programowo-taktycznych. Co do terroru partia oświadczyła, że w okresie nie-rewolucyjnym, przygotowawczym, terror stosować może tylko sposobem wyjątku. Co do konstytucji, to wywalczenie jej zależy przeważnie od ruchu rosyjskiego. My najwięcej zrobić możemy dla rewolucji, mocno wysuwając dążenie do niepodległości.

Jednocześnie w „Przedświcie” wszczęła się dyskusja na temat sposobów realizacji niepodległości, ta bowiem myśl najwięcej ludzi trapiła: jak, w jakich warunkach zdobędziemy niepodległość. Kazimierz Krauz (Luśnia), wypowiadał pogląd, że najprawdopodobniej zdobędziemy niepodległość w związku z rewolucją socjalistyczną w środkowej Europie. Inni przewidywali zdobycie niepodległości w wyniku wojny europejskiej. Wreszcie inni liczyli się głównie z rewolucją w Rosji. Na ogół w partii było zdanie, że niepodległość zdobędziemy tylko na gruncie takich czy innych wielkich przewrotów ogólnych. Jeden tylko Stanisław Grabski w serii artykułów podpisanych „Mazur”, był zdania, że niepodległość możemy zdobyć nie oglądając się na warunki zewnętrzne… To mu nie przeszkodziło wkrótce potem stać się „neo-konserwatystą”, a w r. 1904 przejść do narodowej demokracji…

Przyszła wojna rosyjsko-japońska. Oczywiście partia postanowiła jak najskuteczniej wyzyskać tę wojnę w celach rewolucyjnych. W klasie robotniczej zapanowało wielkie ożywienie, było zresztą powszechne instynktowne poczucie u nas, że carat wojnę zewnętrzną przegra, a to da silną podnietę Rewolucji. Od razu wzmogła się i rozszerzyła działalność agitacyjna partii, – jak to zwykle bywa w takich chwilach, mnóstwo ludzi garnęło się do partii. Ale PPS od razu zrozumiała, że w takich czasach słowo czy druk nie wystarczają, że trzeba stopniowo iść po drodze walki orężnej. Z całym naciskiem podkreślał to Józef Piłsudski, który zresztą poczynał sobie ostrożnie, ostrzegał przed niecierpliwieniem się i rzecz organizował w ten sposób, aby od rzeczy małych przechodzić do większych, coraz większych. Zorganizowano tzw. bojówkę techniczną, której głównym zadaniem było osłaniać zbrojne manifestacje skierowane przeciwko caratowi. Jakoż w końcu 1904 r. odbył się cały szereg zbrojnych manifestacji, z których najważniejszą i najkrwawszą była demonstracja 13 listopada na Placu Grzybowskim.

W styczniu 1905 r. „Gaponada” (olbrzymia demonstracja robotników petersburskich pod wodzą popa Gapona) potężnie rozkołysała fale rewolucyjne w państwie rosyjskim. U nas proletariat zamanifestował swą siłę potężnym strajkiem powszechnym w całym Królestwie. Inicjatywa i kierownictwo całego ruchu spoczywały oczywiście w rękach PPS.

Ale tu zaczął się przełom ideowy w partii. Na wielu ludzi rozpęd ruchu rewolucyjnego w Rosji podziałał jak objawienie. Nie oceniali go krytycznie i zatracili w nim poczucie naszej odrębności politycznej. Mając wiarę w to, że rychło rewolucja rosyjska osiągnie zwycięstwo, twierdzili oni, że teraz nie czas na niepodległość, że trzeba się pogodzić z tym, że jest to tylko wielka przemiana wewnętrzna w Rosji, w której musimy współdziałać bez wysuwania jednak hasła niepodległości, bo przecież „strajkami powszechnymi niepodległości nie zdobędziemy”. W partii zaczęły się ścierać dwa kierunki: „starych” i „młodych”. Później na zjeździe lwowskim nazwano to „prawicą” i „lewicą”. „Starzy” na wywody „młodych” odpowiadali, że co można zdobyć – to się dopiero pokaże, ale z góry nie należy z niczego rezygnować, że nie możemy utożsamiać się z ruchem rosyjskim, że siłą naszą jest właśnie nadanie rewolucji w Polsce charakteru niepodległościowego.

„Nastrój” jednak ówczesny niewątpliwie sprzyjał „młodym”, którzy w początkach 1905 r. objęli władzę w partii (Feliks Sachs, M. Horwitz, Marian Bielecki, Koszutska, Wortman-Posnerowa, Adam Buyno i wielu innych). Z początku zresztą różnice nie występowały tak jaskrawo: różnice bowiem maskowano wspólnym hasłem „Konstytuanty w Warszawie”, podczas gdy esdecy z całą furią napadali na to hasło, domagając się jednej i jedynej „Konstytuanty petersburskiej” w Rosji jednej i niepodzielnej. Podczas jednak gdy „starzy” nadawali „Konstytuancie w Warszawie” sens możliwie najbardziej niepodległościowy, „młodzi” kurczyli jej znaczenie bardziej, sprowadzając ją w gruncie rzeczy do modnej wówczas wśród naszych klas posiadających „autonomii”. „Młodzi” podkreślali też z całym naciskiem, że tu nie chodzi o „wojnę polsko-rosyjską” (czyli po prostu o powstanie polskie), lecz o wspólną walkę proletariatu polskiego i rosyjskiego z caratem.

Zamęt programowy był tedy wielki, ale mimo to jedność partii utrzymywała się dzięki wielkiemu natężeniu akcji rewolucyjnej. Oczywiście, nie należy do tego szkicu podawanie choćby najważniejszych faktów z ówczesnego ruchu – był ich bowiem bezlik. Ogólnie rzecz charakteryzując, był to potężny i rozlewny społeczno-polityczny ruch robotniczy, który zerwał tamy i przejawiał się w najrozmaitszych, nieraz chaotycznych i niedojrzałych formach. „Młodzi” chętnie płynęli na żywiołowych falach tego ruchu, podnosząc nawet żywiołowość do godności zasady rewolucyjnej. Natomiast „starzy” kładli nacisk na zorganizowanie rewolucji, na planową akcję zmierzającą do rozprawy orężnej z caratem. „Młodzi” nie odrzucali akcji bojowej, owszem uważali ją za konieczną, ale rozumieli ją tylko jako funkcję „agitacyjnego” ruchu robotniczego, przy czym, broń Boże, nie powinna była ona nabrać cech powstańczych. Natomiast Józef Piłsudski, który stał na czele utworzonej przez PPS w r. 1905 „organizacji spiskowo-bojowej”, dążył do tego, aby akcji zbrojnej nadać charakter planowy, aby ją stopniowo rozszerzać aż do rozmiarów powstania, kiedy organizacja bojowa będzie się mogła stać kadrami dla zrewolucjonizowanych mas.

Ten program powstańczy najbardziej oburzał „lewicę”, która dość szybko zresztą doszła do wniosku, że akcji bojowej w ogóle należy zaniechać. Wobec coraz jaskrawiej występujących różnic programowych i taktycznych, rozłam był nieunikniony. Daremnie „centrum” partyjne, które utworzyło się na zjeździe lwowskim – zresztą nieliczne – tak zw. integraliści z Józefem Kwiatkiem i Stanisławem Posnerem na czele – starało się utrzymać jedność na podstawie kompromisu.

Rozłam nastąpił na zjeździe wiedeńskim w 1906 r. „Prawica” zorganizowała się pod nazwą PPS Frakcja Rewolucyjna (zresztą już w następnym roku, gdy lewica oficjalnie w programie swoim wyrzekła się niepodległości i zastąpiła ją autonomią, odrzuciliśmy dodatek „frakcja rewolucyjna”, aby stwierdzić, że w naszym tylko obozie jest PPS. „Lewica” zatrzymała nazwę PPS, ale w drukach swoich ujmowała tę nazwę w czarną obwódkę (tzw. PPS z pieczątką).

Rozłam ten ocalił myśl niepodległościową w Polsce. Wśród „lewicowców” pozostała pewna ilość towarzyszy, którzy byli niepodległościowcami, lecz z różnych przyczyn pozostawali w „lewicy” – czy to dlatego, że byli niechętni „bojówce”, czy też dlatego, że nie pojęli, iż „lewica” nie odsunęła w przyszłość, lecz zdradziła program niepodległości. Towarzysze ci później znaleźli się w naszych szeregach, podczas gdy „lewica” jako taka złączyła się z SD na gruncie komunizmu.

Pisaliśmy, że zerwanie z tzw. lewicą i powstanie w roku 1906 PPS Frakcji Rewolucyjnej uratowało myśl i czyn niepodległościowy w Polsce. Ale było to ciężkie przesilenie. Wielka, potężna PPS rozpołowiła się! Wywołało to wielkie i przykre wrażenie w klasie robotniczej, wielu ludzi zniechęciło się, urok PPS niewątpliwie zmalał. A jednocześnie – warunki stawały się coraz trudniejsze. Reakcja rosła i wzmacniała się szybko. Rewolucja rosyjska – pomimo swego rozmachu i rozlewności – ani na jedną chwilę nie osiągnęła pełnego zwycięstwa. Po rozpędzeniu pierwszej Dumy w 1907 r. zaczął się schyłek Rewolucji. Prześladowania rządowe stawały się coraz sroższe. U nas – obok reakcji rządowej – rosła coraz bardziej reakcja społeczna. Niesiona na falach reakcji, posługując się jednocześnie demagogią nacjonalistyczną i skrajną ugodowością wobec najazdu, biorąc pod swoje skrzydła obszarników i fabrykantów i ofiarując obronę ich interesom klasowym, stworzywszy do walki z ruchem socjalistycznym swój departament robotniczy, NZR – Narodowa Demokracja „oficjalnie” reprezentowała burżuazyjne społeczeństwo polskie.

Odrodzona PPS rozwinęła ogromną czynność agitacyjną, organizacyjną i bojową w duchu rewolucyjnym, podczas gdy „lewica” („frakcja umiarkowana”, jak ją nazywaliśmy) zbliżała się coraz bardziej do kierunku esdeckiego, aż stała się wkrótce dobrowolną filią na gruncie polskim mienszewików rosyjskich (to jej nie przeszkodziło po zwycięstwie bolszewików w Rosji, ale dopiero wtedy – stać się bolszewikami!).

Lecz pomimo niesłychanych, bohaterskich wysiłków PPS ruch rewolucyjny stopniowo, lecz szybko zamierał. Coraz gwałtowniej kurczyły się szeregi, w których szubienica, katorga, zesłanie, emigracja robiły ciągle szczerby nie do naprawienia. Mnóstwo ludzi usuwało się pod wpływem zniechęcenia lub wyczerpania sił. Coraz mniej było objawów walki. Upadek ruchu był coraz wyraźniejszy. Doszło do tego, że po raz pierwszy w dziejach PPS, Centralny Komitet Robotniczy przeniesiono za kordon, do Krakowa, ostatnią drukarnię krajową (która była w Kijowie) zwinięto, „Robotnika” nawet drukowano w Krakowie. Najwybitniejsi „bojowcy” również musieli emigrować. Ostatniej akcji bojowej dokonano w 1911 r. – w tym też roku organizacja bojowa rozwiązała się…

W tym jednak czasie zarysowały się już nowe perspektywy. Począwszy od r. 1908, na widnokręgu coraz wyraźniej pokazywało się widmo – wojny. Ponieważ nie ulegało wątpliwości, że Polska będzie widownią tej wojny i że siłą rzeczy na porządku dziennym polityki europejskiej stanie sprawa polska – myśl PPS-owa usilnie pracowała nad zagadnieniem, jaką ma być nasza polityka i nasza akcja podczas tej wojny. Dla PPS-owców nie ulegała żadnej wątpliwości zasadnicza przesłanka: że ponieważ zabór rosyjski jest ośrodkiem sprawy polskiej, ponieważ bez wyzwolenia zaboru rosyjskiego nie może być mowy o zdobyciu niepodległości – należy podczas wojny zwrócić się przede wszystkim przeciwko najazdowi rosyjskiemu, dalszą taktykę uzależniając od rozwoju wypadków.

W tej myśli Józef Piłsudski rozpoczął nową akcję – przygotowywania kadr wojskowo-powstańczych. Przygotowania te głównie robiono na emigracji. Nie odbyło się to bez poważnych starć w partii. Powstała opozycja, która zarzucała – uznając zresztą konieczność tej nowej taktyki – że partia zaniedbuje coraz bardziej akcję socjalistyczną, bardzo mało działa w kraju i traci swoją odrębną fizjonomię w ruchu narodowo-rewolucyjnym. Opozycja ta wyodrębniła się nawet w osobną organizację.

Z chwilą wybuchu wojny europejskiej spory te natychmiast zostały zapomniane i wszyscy PPS-owcy zgrupowali się koło sztandaru strzeleckiego. Padło w tym boju – który był dalszym ciągiem wszystkich naszych wysiłków niepodległościowych – mnóstwo naszych towarzyszy, między innymi jeden z twórców partii, genialny technik partyjny – nieodżałowany Aleksander Sulkiewicz.

W pierwszych miesiącach wojny czynni byli i szli w pierwszych szeregach PPS-owcy. Ale PPS jako taka, rozproszyła się, nie działała jako partia. Ale już w grudniu 1914 r. zaczęła się praca nad odbudowaniem organizacji partyjnej, wznowiła się usilna praca nad ponownym zdobyciem klasy robotniczej zaboru rosyjskiego – rozbitej wskutek klęski Rewolucji, zaskoczonej i zdezorientowanej wojną – dla socjalizmu niepodległościowego, dla walki o urzeczywistnienie pierwszego punktu programu PPS, niepodległej Republiki demokratycznej.

I dzięki olbrzymim przewrotom dziejowym spełniło się wreszcie marzenie tylu pokoleń powstańczych, spełnił się ten cel, który dla PPS był przesłanką jej dalszych celów i dalszej akcji – spełniła się niepodległość i Republika, ta PPS-owa „utopia”, „awanturnictwo”, „szaleństwo”, „nienaukowa mrzonka” i jak tam jeszcze nazywali nasz program burżuazyjni i esdeccy ugodowcy.

PPS przechodziła różne koleje i w zmiennych fazach ruchu przystosowywała się do warunków i konieczności, ale na to tylko, aby przezwyciężać je i iść naprzód do swego celu. Były błędy, były zboczenia, były zamęty, niejedno było zło. Ale na ogół polityka PPS była zdrowa i trafna i wskazywała proletariatowi polskiemu właściwe i najlepsze drogi jego wyzwolenia. Walkę klasową zawsze traktowaliśmy nie jako cel, lecz jako konieczny środek wyzwolenia – i nigdy nie zwężaliśmy jej do klasowego sobkostwa, do brutalnego egoizmu na usługach najbliższych interesów, lecz przeciwnie klasowy interes proletariatu podnosiliśmy do godności siły, wyzwalającej Naród i Ludzkość w imię bezklasowej demokracji pracowników. Burzyliśmy, spiskowaliśmy, urządzaliśmy zamachy, krwawiliśmy się w tytanicznych zapasach – tęskniąc do pracy twórczej, w tym celu, aby stworzyć wolny dla tej pracy, dla budownictwa socjalistycznego teren.

Doczekaliśmy się wielkiego tryumfu – zdobyliśmy niepodległą Republikę demokratyczną. I w tej Republice organizujemy lud pracujący, pracujemy nad tym, aby zdobywał placówki społeczne, rozszerzał swoje prawa, duchem swoim i ideą coraz bardziej przejmował Rzeczpospolitą.

PPS ma za sobą wielką przeszłość – przed sobą olbrzymie zadania walki i pracy, które w postępowym pochodzie doprowadzą nas do tryumfu socjalistycznej demokracji u nas i w całym cywilizowanym świecie!

Feliks Perl

Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w pracy zbiorowej „Księga Pamiątkowa PPS. W trzydziestą rocznicę”, wydaną z okazji 30-lecia istnienia PPS, Spółka Nakładowo-Wydawnicza „Robotnik”, Warszawa 1923. Poprawiono pisownię według obecnych reguł, pominięto jeden przypis nieścisły faktograficznie. Tekst publikujemy w 130. rocznicę zakończenia zjazdu założycielskiego PPS. O jego autorze pisaliśmy obszernie tutaj: https://nowyobywatel.pl/2012/10/12/mysl-i-sumienie-partii/ W nagłówku tekstu wykorzystano grafikę z ulotki wydanej przez PPS w Lublinie w roku 1919.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie